Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

31.01-5.02
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=6924
Strona 1 z 1

Autor:  Niemira [ Pt lut 06, 2009 5:54 pm ]
Tytuł:  31.01-5.02

Każdy mój wyjazd w góry to złe dobrego początki. Wyjazd poprzedzony był morderczym tyraniem pracowniczo- sesjowym. Na ostatni egzamin jadę z wielkim plecakiem po dwóch godzinach snu. Gdy dostaję kartkę z pytaniami resetuje mi się mózg i czuję się tak, jakbym pierwszy raz na oczy widziała wszystkie zagadnienia. Poprawka za tydzień, więc albo jadę albo wracam i siadam do książek. Podejmuję walkę i potem dwie godziny czekania na wyrok. Wszystko układa się pomyślnie i ruszam na Kaliską, cudem zdążając na pociąg. Miejsca jest dużo, co nie znaczy że nieliczne towarzystwo da mi chociaż na chwilę usnąć. Całą noc spędzam w pozycji embrionalnej i nie wiem, czy śpię czy tylko mam zamknięte oczy. Gdy około czwartej zapadam w głęboki sen, jakaś dziewczyna zaczyna mnie szarpać i pytać o godzinę...

Na miejscu okazuje się, że na busa muszę czekać półtorej godziny, a potem czeka mnie przeprawa do schroniska w Chochołowskiej. Człapię tak ponad dwie godziny, czasem świat mi wiruje, czasem krwią z nosa znaczę teren a plecak wydaje się niemiłosiernie ciężki. Oprócz mnie idzie jeszcze dwóch narciarzy i aby nie myśleć o zmęczeniu stawiam sobie ambitny cel wyprzedzenia ich. Trochę się ścigamy, ale w końcu odpuszczają. Docieram na miejsce i czuję, że nie dam rady nigdzie więcej dzisiaj iść. Idę po kawę i miła pani widząc jak bardzo jestem zmęczona funduje mi taką siekierę, że nie da się zatopić w niej łyżeczki, by zwały kawy nie wysypywały się z kubka :) Po takiej dawce stwierdzam, że przejdę się tylko trochę, bo pogoda nie jest najlepsza. Ruszam w kierunku Grzesia z zamiarem dotarcia chociaż do granicy lasu. Idzie się bardzo dobrze, szlak jest przedeptany. Buty sprawują się dobrze i nie ślizgają się w oblodzonych miejscach, czego najbardziej się bałam. Na przełęczy trochę się bawię i próbuję robić różne śnieżne rzeczy, tarzam w śniegu, sprawdzam jak się hamuje, jak się robi dupozjazdy. Po chwili pojawiają się narciarze więc statecznym krokiem jak gdyby nigdy nic udaję się wyżej. Na szczycie wieje i mało co widać, ale robię sobie obowiązkową fotę. Jak na pierwszy dzień i pierwszą zimową wędrówkę to dla mnie bardzo dużo.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Niedziela wita mnie niebieskim niebem i pięknymi widokami. To właśnie dzisiaj według planu miałam realizować wczorajszy cel, więc zrobiłam powtórkę z rozrywki wydłużając trasę. Na Grzesiu zaczyna porządnie wiać i zbierają się chmury, po chwili dociera jakaś para i ruszamy razem przed siebie. Zastanawiam się, czy nie powinnam wrócić, bo miejscami wydeptana ścieżka jest bardzo oblodzona a wiatr coraz silniejszy, tak że miejscami trzeba walczyć, żeby nie pojechać. Podczas popasu w osłoniętym miejscu mijają nas ludzie z rakami na plecakach, to nas uspakaja i brniemy za nimi. Z efektem jokera na twarzy :) (połowa twarzy od zawietrznej wykrzywiona grymasem bólu, a druga z zamrożonym uśmiechem) docieramy prawie pod Rakoń. Spotkana para rusza dalej, a ja chwilę walczę z myślami i zaczynam wracać. Nie widać moich śladów sprzed kilku minut. Nagle silny podmuch wiatru rzuca mną o glebę i nie mam już wątpliwości, że to była dobra decyzja. Patrzę w miejsce, gdzie przed chwilą stała ta para i widzę, jak wielka kurzawa przewala się przez szczyt. Na chwilę przestaje wiać i widzę jak stylem liszki schodzą z Rakonia- pełzną lub czworakują. Powrót bez sensacji, w głowie układam słowa piosenki: „trzeba wiedzieć kiedy z Rakonia zejść niezasypanym… wśród tandety lśniąc jak diament” :D:D:D:D:D

Podczas kolacji poznaję fajną ekipę z Warszawy. Sławek i Karolina weszli tego dnia na Wołowiec, mówili że to była wietrzna tragedia, ale przed nimi wszedł jeden koleś w adidasach zanim zaczęło porządnie wiać. Drugi dobrze wyekwipowany nie miał tego szczęścia i noc spędził blisko szczytu w śnieżnej jamie. Dopiero po 7 rano mogli po niego polecieć, bo całą noc wiał halny. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Gdy trwała akcja ratunkowa objuczona ciężkim plecakiem ruszyłam w kierunku Przełęczy Iwaniackiej, by dostać się do schroniska Ornak. Szlak był zasypany do samej przełęczy, miejscami tylko widoczne były ślady. Na polanie przed rozwidleniem szlaków zapadałam się po pas, doświadczenie super i czułam że coraz bardziej mi się podoba takie zimowe chodzenie. Na bardziej stromych podejściach plecak dodawał mi +10 do czepności :) Na przełęczy krótka sesja zdjęciowa i herbata z wczorajszymi hardkorowcami, którzy mnie doganiają. Od strony Kościeliskiej przetarty szlak i pojawiają się widoki.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Po spokojnej i wyciszającej Chochołowskiej schronisko Ornak to morze ludzi, z przewagą rozdartych feriowiczów- konsumentów. Ruch jak na Marszałkowskiej i wszechobecna masakra, więc decyduję się opuścić to miejsce do zachodu na rzecz pikniku nad Stawem Smreczyńskim. Konsumuję i czekam, a czekanie zostaje nagrodzone. Na noc zostaje aż 6 osób, tekst wieczoru: to jest pokój czy pieczara Szatana? :D

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

CDN

Autor:  Niemira [ Pt lut 06, 2009 6:09 pm ]
Tytuł: 

Wtorek rozpoczyna czas tatrzańskiej niepogody. Wieje halny, pada deszcz, w Murowańcu do którego docieram od Brzezin jest +8! Spotykam „ekipę chochołowską”, poznaję Andrzeja i Asię- inicjatorów naszych górskich doznań dnia kolejnego i do późnej nocy snujemy plany. Powstają kolejne zwrotki „Wycofu spod Rakonia”, ale pamiętam tylko początek :oops: „Gdy tak droga ci czołówka zgaśnie nagle w ciemną noc”. Zdjęcia z tego dnia nie nadają się do zamieszczenia, musicie wyobrazić sobie szarość bez zdjęć :)
Obrazek

Budzik wyrywa nas ze snu i naszym oczom ukazuje się szarość i ciapowatość. Decydujemy się na spacer, tzn. podejdziemy maksymalnie na ile warunki pozwolą w stronę Krzyżnego i powrót, Andrzej i Asia mają iść nad staw, ale zmieniają plany i nas doganiają. Sławek sprowadza swoją ekipę na pociąg, a my szlajamy się dalej: Andrzej w roli przewodnika- alpinisty, Asia- w roli żony przewodnika, ja w roli hobbista górskiego. Na Krzyżne wiedzie żółty szlak i nam też poszło żółto ale w innym kierunku :) Warunki były okropne, śnieg był mokry, zapadaliśmy się po pas. Omijaliśmy miejsca lawinowe, szukając jakiegoś bezpiecznego wariantu, ale w końcu dotarliśmy do takiego miejsca, z którego nie było bezpiecznej drogi na szczyt więc rozpoczęliśmy odwrót. Według oceny przewodnika stamtąd była niecała godzina do szczytu.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Jak tylko prześlą mi foty to dorzucę, nie robiłam żadnych wyżej bo skupiłam się na ostrożnym chodzeniu. Dużo się dowiedziałam i nauczyłam, ogólnie złapałam bakcyla. I nawet w najśmielszych planowaniach, które snułam w domu, nie pomyślałabym, że będę w takich miejscach :)

Rano budzę się i w oczy rzuca mi się czerwony napis na łóżku piętrowym nade mną: IDŹ PAN W CHU. Z TAKĄ POGODĄ! :D Pogoda odzwierciedlała nastrój autora, więc skróciłam pobyt i w mgle do następnego drzewa przez Boczań pomknęłam w kierunku dworca.

Dziękuję za uwagę i proszę mnie nie rugać za niefachowość i za długi opis :)

Autor:  Hubert [ Pt lut 06, 2009 8:44 pm ]
Tytuł: 

Niemira napisał(a):

Obrazek


Kulturalni ludzie, pochowali puszki i flaszki do zdjęcia 8)

Autor:  magda [ Pt lut 06, 2009 10:08 pm ]
Tytuł: 

Witaj, Niemira:)
Czy po przyjeździe wyglądałaś mniej więcej tak:
http://www.youtube.com/watch?v=xr_tDjGHSS4 ?

Autor:  Niemira [ Pt lut 06, 2009 10:51 pm ]
Tytuł: 

magda napisał(a):
Witaj, Niemira:)
Czy po przyjeździe wyglądałaś mniej więcej tak:
http://www.youtube.com/watch?v=xr_tDjGHSS4 ?

Jeżeli chodzi o nakrycie głowy wszystko się zgadza.
Stacja docelowa i jej nawierzchnia- inne :)

Autor:  Kasiaaa [ So lut 07, 2009 10:49 am ]
Tytuł: 

jejku pięlnie!! zazdroszcze straszie!! juz sie nie moge doczekac kiedy sie skoncza te ferie i sobie wyskocze na pare dni w gór y :)

Autor:  enigma [ So lut 07, 2009 1:28 pm ]
Tytuł: 

Niemira bardzo fajna relacja i foty :D

Autor:  Gawith [ So lut 07, 2009 5:24 pm ]
Tytuł: 

Super sprawa! Bardzo fajnie napisana relacja.

Autor:  Niemira [ So lut 07, 2009 5:33 pm ]
Tytuł: 

Dzięki za miłe słowa :)

Autor:  xaga [ So lut 07, 2009 6:29 pm ]
Tytuł: 

ta niedziela w górach była cudna... :)

piękna wyprawa!!!

Autor:  Sofia [ N lut 08, 2009 10:41 am ]
Tytuł: 

Hubert napisał(a):
Kulturalni ludzie, pochowali puszki i flaszki do zdjęcia

Nie dali się zaskoczyć :)

Niemira fajna relacja :thumright:
Mój apatyt został znacząco zaostrzony 8)

Autor:  MateuszEQ [ N lut 08, 2009 12:34 pm ]
Tytuł: 

Na prawdę sensowna relacja. Piękne fotografie i miejsca. Ja, ostatnmim razem będąc na Grzesiu, szedłem bez podkoszulki nawet, bo tak było pięknie i ciepło, a nogi po pół uda brodziły w śniegu. :) To jakoś przy okazji krokusów...

Pozdrawiam.

Autor:  Carcass [ Pn lut 09, 2009 9:59 am ]
Tytuł: 

Cytuj:
Witaj, Niemira:)
Czy po przyjeździe wyglądałaś mniej więcej tak:
http://www.youtube.com/watch?v=xr_tDjGHSS4 ?


Na wygnaniu w mieście Łodzi, gdzie nawet bieganie psom szkodzi :).

Sympatyczne zdjęcia - zwłaszcza to ze szczerą, oddaną twarzą na pierwszym planie.

Autor:  Niemira [ Pn lut 09, 2009 9:33 pm ]
Tytuł: 

Carcass napisał(a):
Cytuj:
Sympatyczne zdjęcia - zwłaszcza to ze szczerą, oddaną twarzą na pierwszym planie.

:oops: :wink:

Autor:  Mag_Way [ Śr lut 11, 2009 1:32 pm ]
Tytuł: 

Ekstra relacja, i duzo niezłych zdjęć. Zatęskniłam za zimą w górach, ale już niedługo, niedługo... :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen: :twisted:

Niemira- witaj na forum! :lol:

Autor:  Niemira [ Śr lut 11, 2009 9:52 pm ]
Tytuł: 

Jeszcze raz dzięki.
No właśnie, to był mój pierwszy zimowy raz :) i tak mi się spodobało, że też w głowie mam to "już niedługo, niedługo..."
Forum czytam już jakiś czas i stwierdziłam, że przywitam się relacją. Wyjazdów było kilka, ale aparat nawalił i dopiero teraz się udało. Tak więc witajcie :)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/