Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Wymiękła chemica czyli plantacja pomidorów na 2300 m n.p.m.
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=6113
Strona 1 z 2

Autor:  chemica [ Wt wrz 16, 2008 8:25 am ]
Tytuł:  Wymiękła chemica czyli plantacja pomidorów na 2300 m n.p.m.

I dzień
Jakoś długo dojrzewałam do Rysów. Ale w tym roku, po wielorakich eskapadach górskich stwierdziłam, że trzeba przystąpić do boju. I tak stało się. 13 września, o godz. 12.20 duet chemica &szymku zdobywają w pięknym stylu Rysy. Szło się bardzo przyjemnie. Tylko wiatr bardzo chłodny, prosto z bieguna.
Na szczycie tłok, przepychanki, ocieranki, jakiś facet robi sobie z mojego ramienia podpieraczkę do wstania (masakra jakaś!), inni z kolana punkt asekuracyjny. A fuuuuuuuuuj! Szymku walczy by z kadru wyeliminować ludzi (graniczy z cudem), zastanawiamy się nad przyczynami tak małej liczby wypadków na Rysach, bo zagęszczenie ogromne! Ze szczytu wygania chłód, tłok i gwar. W drodze powrotnej pod Rysami spotykam po 2 latach współlokatorkę z pokoju w akademiku wraz z mężem (wychodzi na to, że absolwenci Politechniki Szczecińskiej spotykają się w Tatrach :) Wydawać by się mogło, że tak niedawno tańczyła na parapecie w akademiku podczas swoich urodzin, jadło się parówki na obiad 
II dzień
Rozważania między Chopokiem, Krywaniem a Bystrym Sedlo. Pada na to ostatnie. Chopoka zrobimy na urlopie lada moment, Krywań za tłoczny.
Ruszamy po kawce za 25 SKK (gdzie w Polsce można za tyle wypić kawę z mleczkiem ze szklanki?) Wychodzimy na szlak jako ostatni, jakoś po 11.00. Będąc pod Bystrym Sedlo dochodzimy do wniosku, że warto zrobić kolejne 2404, czyli Furkotsky Stit. Chemica pełna zapału próbuje dogonić Szymku, który wyznacza drogę. Sypko pod nogami jak cholera, wszystko się rusza: zarówno to co pod nogami, jak i rękami. Skała się rusza, niebo się rusza, Capie pleso też, a nawet mózg mi się rusza…Zaczynam się stresować, że wszystko dookoła się rusza. Jestem wkurzona i wystraszona, do tego przypominają mi się emocje z Zawratu, Włodek Szczęsny który odpadł od lodowej półki i zginął tragicznie w Patagonii…
W międzyczasie żeby nie kląć jak szewc używam zamiennika „pomidor”. No po prostu robi się cudownie. Moje aminokwasy: fenyloalanina i tyrozyna reagują ze sobą zbyt szybko. Adrenalina wypełnia moje żyły. Miało być fajnie, przyjemnie, RELAKSUJĄCO a robi się adrenalująco. Pomidor! Marudzę do Szymona, że mam dosyć. Pomidor!
Ale dobijam jakieś 10 m pod szczyt. I ani rusz dalej. Znowu marudzę. Szymon zdobywa szczyt, ja siedzę wkurzona, że wlazłam tu (no po co? ) i nie ma bata, żebym poszła wyżej. Ani niżej. Nie. Nie nie! O nieeeeeeee! Szymku ma super widoki a ja zapuszczam korzenie pomidorowe. Tak. Wymiękłam, spuchłam. Wielki, nabrzmiały pomidor kilka metrów pod 2404. Nie jestem zadowolona z siebie, ale co poradzić ? Podziwiam morze chmur, tłumy na Krywaniu, Zachodnie otulające się chmurami. Ostrą faktycznie ostrą.
Ze szczytu schodzi para Słowaków, wiek 50-60 lat (co oczywiście pogrąża mnie jeszcze bardziej), zaraz schodzi Szymon i opowiada o super widokach (gratuluję, nie zazdroszczę, mam dosyć, chcę pić na dole ciepłą herbatkę). Idziemy za Słowakami nową drogą. Delirka trwa. Produkuję koncentrat pomidorowy. Okazuje się mniej ekspozycyjnie, ale nadal krucho. Schodzę na pupie, spodnie wystawione na próbę, cordura w plecaku też.
W pewnym momencie przyklejam się do skały i mówię:
-Szymon, dzwoń po helikopter.
-Kama, to będzie kosztowało 10 tyś Euro.

Myślę sobie – pomidor, trochę dużo. Zadziwiam samą siebie zdolnościami produkcyjno-pomidorowymi. Z drugiej strony lot helikopterem to jest coś! Szymon porobiłby fajne fotki, byłoby co opowiadać…No dobra. Żartobliwo-helikopterowy nastrój mija. Coraz więcej pomidorów. Trzeba pokonać ten kawałek. Na szczęście mój kompan górski pomaga przejść trudny odcinek, boję się podać mu dłoń (lepiej spaść samej) ale jakoś namawia mnie. Pomidory robią się duże, soczyste, dojrzałe…W kilka chwil robi się plantacja pomidorów na wysokości 2300 m n.p.m. Obiecuję sobie, że jestem tu pierwszy i ostatni raz w życiu!!! Pomidor! Obiecuję sobie, że właśnie kończę tegoroczne eskapady w Wysokie. Pomidor!A nawet dwa!
Na sedlo jesteśmy ciut przed 16, jako przedostatni. Sedlo kojarzy mi się z wąskimi drzwiami do klopa (normalni ludzie nie męczą się tyle czasu by przejść przez takie „cóś”). Grubas nie przejdzie – ostrzegam. Schodzimy po łańcuchach, zakleszcza mi się stopa między skałą a prętem od łańcucha, awanturuję się z prętem „puszczaj bestio”, pomidor, szamotanina trwa jakieś 3 minuty…Po chwili robimy sobie przerwę kanapkową (bez pomidora) z widokiem na Furkotny Staw. Mija nas grupa Słowaków, którzy co rusz strącają drobne kamienie ze szlaku. Potem okazuje się, że są wypici, proponują piwko i piersiówkę. Gnamy na dół. Na szlaku tylko my i owi Słowacy. Robi się cicho, przyjemnie. Wypatrujemu zwierzynę i udaje się: 5 dorodnych kozic. Szymon podchodzi do nich, fotografuje ( i tak oto kozice mają więcej zdjęć niż ja – samo życie). Przegrana z kozicami odpoczywam i rozmawiam ze Słowakami. Potem jeszcze Chata pod Soliskom, orzeźwiająca kofola, (ubytovanie w chacie tylko 300 SKK, warunki ładne, bardzo przyjemnie, dla porównania w chacie pod Rysami 500 SKK).
I w chmurach śmigamy na dół. Żegnamy inwersję, plantację pomidorów, robi się chłodno, mgliście. Dochodzimy do auta ( w kolorze pomidorów:), z dala widać białą kartkę za wycieraczką, wizja mandatu, rośnie pomidor…I okazuje się, że…No właśnie? Patent parkingowych na klientów???
Fotki zrobione przez Szymku, bo ja w takich warunkach nadaję się tylko do produkucji koncentratu pomidorowego,o!
Obrazek
Obrazek
Efekt polarny
Obrazek
Ekipa wysokogórska
Obrazek
Obrazek

No i pomidorowy dzień, tfu!
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek Obrazek
Ostatnie foto z plantacji pomidorów

Autor:  świnia na świnicy [ Wt wrz 16, 2008 10:18 am ]
Tytuł: 

pięknie :)
ja tam jestem chamski sznurek, pomidory by nie przeszły, swojskie qwowanie odchodziło...
schodziliście z rysów na słowacką stronę jak mniemam? :) inaczej mielibyście spore szanse zobaczyć i zapamiętać nas, jak się tarzaliśmy po łańcuchach :mrgreen:

Autor:  antyqjon [ Wt wrz 16, 2008 10:29 am ]
Tytuł: 

Wszystko pięknie, tylko ta kofola... :lol:

Autor:  Gawith [ Wt wrz 16, 2008 12:25 pm ]
Tytuł: 

A co to za sznurek? :scratch:

Autor:  chemica [ Wt wrz 16, 2008 12:41 pm ]
Tytuł: 

do wciągania towaru do Chaty pod Rysami, jakby szerpa padł
Obrazek

Autor:  Szymku [ Wt wrz 16, 2008 1:00 pm ]
Tytuł: 

antyqjon napisał(a):
Wszystko pięknie, tylko ta kofola... :lol:


A co jest nie tak z kofolą?

Autor:  Zoe [ Wt wrz 16, 2008 1:08 pm ]
Tytuł: 

Smakuje jak przeterminowana cola rozcieńczona z wodą :lol: :lol:
ale ja mam spaczony smak ;) Kubki smakowe mi coś wyżarło :scratch:

Autor:  Szymku [ Wt wrz 16, 2008 1:18 pm ]
Tytuł: 

Zoe napisał(a):
Smakuje jak przeterminowana cola rozcieńczona z wodą :lol: :lol:
ale ja mam spaczony smak ;) Kubki smakowe mi coś wyżarło :scratch:

Nie każdy został wychowany na Coca-coli ;), a kofola to pewna egzotyka, której nie ma się na co dzień. I choćby dlatego warto raz za czas jej załyczyć :).

Autor:  antyqjon [ Wt wrz 16, 2008 1:19 pm ]
Tytuł: 

A mi jeden raz wystarczył ;-)

Autor:  stan-61 [ Wt wrz 16, 2008 1:19 pm ]
Tytuł: 

Ładne fotki. Zwłaszcza te ze stawami. Magiczna granica 2300?

Autor:  peepe [ Wt wrz 16, 2008 1:21 pm ]
Tytuł: 

ja tam lubię pomidory, jeść i czytać :)

Autor:  golanmac [ Wt wrz 16, 2008 1:32 pm ]
Tytuł: 

Przeczytałem, uff co za dramatyzm :)

P.S.
A ja tam lubię kofole :)

Autor:  Szymku [ Wt wrz 16, 2008 1:45 pm ]
Tytuł: 

Taki oto "mandacik" mieliśmy na szybie auta po powrocie z gór:

Obrazek

Autor:  LigeiRO [ Wt wrz 16, 2008 2:17 pm ]
Tytuł: 

Ładnie z ich strony, że póki co ostrzeżenie a nie blokada na koło.

Autor:  mac ap [ Wt wrz 16, 2008 6:55 pm ]
Tytuł: 

Żeby pić Kofolę trzeba być twardym, czego i Wam życzę :)

Autor:  gouter [ Wt wrz 16, 2008 8:33 pm ]
Tytuł: 

V opacnym pripade Vas budeme pokutovat - jak to pięknie brzmi, prawie jak "Prosim zakaznikov co by ne vstupovali s zmrzlinou :D Szymku - gdzie zostawiłeś to auto?

Autor:  Szymku [ Śr wrz 17, 2008 7:43 am ]
Tytuł: 

gouter napisał(a):
Szymku - gdzie zostawiłeś to auto?

Auto zostało zaparkowane na poboczu, na pasie zieleni, tyle że nie było na drodze żadnej linii ciągłej, ani żadnej innej linii. Nie było także znaku zakazu. Przed nami stało już inne auto, a zaraz po nas zaparkowało tak jeszcze kilka innych aut.
Jeśli kojarzysz Szczyrbskie Pleso, to jadąc od dołu mija się wiadukt po której jeździ elekrićka, a tuż za nim w lewo droga skręca do hoteli w Sz. P., a prosto wiedzie na dół i skręca w lewo i po kilkuset metrach dojeżdża do parkingu z którego wychodzi się niebieskim szlakiem do Popradzkiego Plesa.

Pozdrawiam
Szymon

Autor:  gouter [ Śr wrz 17, 2008 8:14 am ]
Tytuł: 

Te prawie 200 koron to drogo, ciekawe ile będą kosztować parkingi w Euro

Autor:  pietia [ Śr wrz 17, 2008 1:07 pm ]
Tytuł: 

Gratuluję zdobycia Rysów, bo ja ze względu na wspomniane przez Ciebie "atrakcje" (np. tłum na szczycie, przepychanki, gwar) ciągle nie mogę się wybrać na ten szczyt he he. A odnośnie mandatu to kocham te nasze tatrzańskie zwyczaje, czyli wszędzie zakazy i kary (chociaż po prawdzie w Słowackich Tatrach i tak jest lepiej niż w naszych). Boże jak to się dzieje, że w Alpach mozesz zostawić auto prawie wszędzie, nic nie płacić za wstęp, chodzić byle gdzie i jeszcze wszyscy są zadowoleni?

Autor:  gouter [ Śr wrz 17, 2008 1:56 pm ]
Tytuł: 

pietia napisał(a):
Boże jak to się dzieje, że w Alpach mozesz zostawić auto prawie wszędzie, nic nie płacić za wstęp, chodzić byle gdzie i jeszcze wszyscy są zadowoleni?

Proponuję wypróbować to w Szwajcarii :twisted:

Autor:  xaga [ Śr wrz 17, 2008 7:35 pm ]
Tytuł: 

rewelacyjna relacja chemica!!! :) a i zdjęcia cudne Szymku...

Autor:  Do-misiek [ Śr wrz 17, 2008 9:29 pm ]
Tytuł: 

xaga masz rację. Jedno i drugie super!

Autor:  pietia [ Cz wrz 18, 2008 7:49 am ]
Tytuł: 

gouter napisał(a):
Proponuję wypróbować to w Szwajcarii :twisted:

Co Ty piszesz! Poważnie? No to chyba już wiem, czemu niespecjalnie ciągnie mnie do tego kraju. Ale chyba nic już nie przebije paskudnego i bajońsko drogiego klepiska nie wiedzieć czemu zwanego parkingiem w Polanie Palenicy?

Autor:  Łukasz T [ Cz wrz 18, 2008 8:03 am ]
Tytuł: 

Lekki szok przeżyliśmy w Słowenii. Za 4 doby parkingu zapłacilismy zero.

Autor:  gouter [ Cz wrz 18, 2008 9:11 am ]
Tytuł: 

pietia napisał(a):
Co Ty piszesz! Poważnie? No to chyba już wiem, czemu niespecjalnie ciągnie mnie do tego kraju. Ale chyba nic już nie przebije paskudnego i bajońsko drogiego klepiska nie wiedzieć czemu zwanego parkingiem w Polanie Palenicy?

Ale i tak wychodzi taniej niż w Tatrach, 5 CHF za dobę, chociaż oczywiście w mniej znanych miejscach można zostawić auto gdzieś na poboczu za darmo

Autor:  chemica [ Cz wrz 18, 2008 9:19 am ]
Tytuł: 

Mam wątpliwości czy to kartka od policji. 90% obstawiam, że patent parkingowych by ludzi wystraszyć parkowaniem poza płatnymi parkingami.

Autor:  Fatality [ Cz wrz 18, 2008 10:32 am ]
Tytuł: 

Fajna relacja... fajowe zdjęcia... Patrząc na nie dziwię się, że Wam (a szczególnie Szymkowi) uszy z zimna nie odpadły... Czy w ikonkach jest coś co oddaje uczucie zazdrości??? Oczywiście nie chodzi mi o odpadnięcie uszu...

Autor:  pietia [ Cz wrz 18, 2008 12:56 pm ]
Tytuł: 

gouter napisał(a):
chociaż oczywiście w mniej znanych miejscach można zostawić auto gdzieś na poboczu za darmo


Uff! To dobrze. Nie znoszę modnych, drogich i snobistycznych kurortów.

Autor:  Rohu [ Pt wrz 19, 2008 7:15 am ]
Tytuł: 

Dopiero przeczytałem tą relację. Fajnie napisane.
Widzę, że dołączyliście do forumowych offroadowców.
Zdjęcia też ładne.
Cóż można innego rzec niż PKP (Pięknie Ketchup Pięknie ;).

Autor:  chemica [ Pt wrz 19, 2008 8:16 am ]
Tytuł: 

Rohu podoba mi się ten ketchup. Natchnąłeś mnie.

Imię: chemica
Nazwisko: ketchup
Ród: pomidory
stan posiadania: górska fabryka poimidorów i koncentratu pomidorowego, auto w kolorze pomidorów :wink:

Strona 1 z 2 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/