Czas na zmianę klimatu, zimowe Karkonosze :]
Czasu było mało, a chęci wiele...skończyło się na zrobieniu trasy: Karpacz - Samotnia- Spalona Strażnica- Dom Śląski - Śnieżka - Czarny Grzbiet - Sowia Przełęcz - Sowia Dolina
Z Wrocławia wyjechaliśmy PKSem o 3:00. W Karpaczu byliśmy przed 6, startowliśmy po ciemku, przy głośnych pomrukach wiatru dochodzących od strony gór. Już na wysokości Polany pojawiła się mgła, widoczność szybko spadła DO ok 20-30 m), temperatura trochę poniżej 0, duże oblodzenie (kilka dni wcześniej była odwilż) i huraganowy wiatr (Tego dnia GOPR podał następującą informację:
W górnych partiach Karkonoszy warunki turystyczne są dzisiaj ekstremalnie trudne. Huraganowy wiatr, którego prędkość dochodzi do 40 m/s uniemożliwia poruszanie, mgła ogranicza widoczność do 30m, zamieć śnieżna utrudnia orientację. OBLODZENIE !.) Niestety z W-wia wyjechaliśmy o 3 rano i przeczytaliśmy ją dopiero po powrocie. Po fakcie stwierdzam, że skoro udało nam się bezpiecznie
wejść na Śnieżkę , to GOPR trochę przesadza. Na Śnieżkę wchodziliśmy częściowo"poza szlakiem" ze względu na częsty szklisty lód. Od 2 (albo 3ciego) zakosu poszliśmy "na żywca" prosto w górę. Na Śnieżce w schronisku obsługa zdziwiła się , że ktoś tego dnia przyszedł... Od Karpacza do Śnieżki mineliśmy w sumie 2 grupy (5 osób). Na Czarnym Grzbiecie było trochę więcej ludzi, głównie czechów. Sensowna widoczność zaczęła się dopiero w okolicach Czarnej Kopy. Na Sowiej Przełęczy zrobiliśmy dłuższą przerwę, po czym czmychnęliśmy w dół Sowią Doliną