- 29 IV - dzień 4
Rano opuszczamy "naszą" kosowską zieloną polankę i jedziemy do Czarnogóry. Na miejscu meldujemy się na posterunku czegoś w rodzaju policji granicznej. Nie przeszkadza im to, że udajemy się na samą granicę z Albanią i nawet pozawalają zostawić auta na ich zamkniętym parkingu. Martin jak zwykle się nie krępuje (jesteśmy po paru kosowskich i czarnogórskich browarkach) i idzie do ich siedziby naładować komórkę i aparat.
Potem szybkie pakowanie i w góry. Zauważyłem u siebie kompletną niezdolność do pakowania po paru piwach. Plecak ważył chyba niewiele mniej niż 30 kg i jak się potem okazało to tylko kamieni z poprzednich szczytów nie zabrałem ze sobą. Ale ilość kg na plecach była proporcjonalna do dobrego humoru więc spoko. W każdym razie kiedy ja, Martin i Ada dotarliśmy na miejsce to namioty reszty ekipy już od jakiegoś czasu stały.
Więcej fotek tu:
http://dziku.maniak.pl/0804_czarnogora/
- 30 IV - dzień 5 - Zla Kolata - 2534 m.
Wstajemy rano i ruszamy na szczyt. Początkowo czerwonych znaków napaćkane co parę kroków. Tu zacytuję Marcina:
"Szlak niczym pas startowy, kropki, kreski, kółka, kropki w kółkach, kreski w kropkach, strzałki, łamane strzałki, napisy H2O itd. Gdyby mogli napisaliby pewnie jeszcze ile kroków pozostało do szczytu…Napisaliby gdyby im na przełęczy farby nie zabrakło. Się ktoś rozmalował z tymi znakami i niestety, ale puszka osiągnęła dno a my zagwostkę.". Z tego co pamiętam to widzieliśmy jeszcze napis 'stop' na kamieniu oraz mniej więcej na granicy z Albanią wbity patyk. I tyle. Dalej improwizacja i szukanie drogi. Byle pod górę. Po paru godzinach wspinaczki stromymi zboczami, trawersach w śniegu po... uda docieramy na szczyt zapewne Kolaty. Tylko czy dobrej czy złej? Zla Kolata jest o 6 metrów wyższa od Dobrej ale my nie jesteśmy pewni na której jesteśmy. Chodzimy, krążymy, rozwijamy mapy, wydrukowaną relację, zdjęcia i naginamy rzeczywistośc do naszych teorii. Po ustawieniu kierunków świata tam gdzie nam pasuje stwierdzamy że jest to właściwy szczyt.
Jak się okazało po powrocie - po dalszych poszukiwaniach informacji i zdjęc w internecie ostatecznie stwierdziliśmy że szlak zakręcał i obchodził pierwszy szczyt. Wchodził do doliny pod Kolatami i skręcał na Dobrą Kolatę, z której schodziło się na Przełęcz między Kolatami i wchodziło się na Złą Kolatę. My tymczasem zrobiliśmy całkowicie "nową polską drogę"
i wdrapaliśmy się od d...drugiej strony. Prościutko na wyższy wierzchołek.
Byliśmy szczęśliwi tym bardziej że cała nasza ósemka się tam wdrapała, a dla Martina była to pierwsza wycieczka w wyższe góry i pierwszy kontakt z rakami i czekanem. Dla Ady i Pauli zresztą dopiero drugi, bo pierwszy był 2 dni wcześniej w Kosowie. Cieszymy się, strzelamy foty przy kopczyku i schodzimy na dół.
Znów wyszukiwanie drogi, ostrożny marsz przy nawisach, wypasione dupozjazdy na stromiznach, i już jesteśmy na przełęczy. Po drodze zwijamy namioty. Pogoda piękna. Krajobrazy jakie towarzyszyły przy schodzeniu do wioski były niesamowite.
Po dotarciu do aut ruszamy w dalszą drogę.
Nockę spędzamy na polance przy drodze. Gdzieś gdzie nas wieczór zastał. Namiot, ognisko i widok na piękne góry. Jutro deser - Chorwacja.
Więcej fotek tu:
http://dziku.maniak.pl/0804_czarnogora/