2:20 dzwoni budzik(kto to wymyślił?),szybko wychodze na nocny,o 3:40 wsiadam w PKS do Zakopca,
dojeżdżam do stolicy Tatr,na niebie czysto(wg.prognoz tak miało być cały dzień)
Przesiadka i o 6:40 śmigam z Palenicy,przy Mickiewiczu skręcam w prawo,idę przez las,nadciągają
chmury,zaczyna padać śnieg,myślę eee zaraz przejdzie.Ostre podejście do Piatki i wchodzę do schronu,
nie ma nikogo,jem śniadanie i wychodzę,w przejściu mijam francuzów ski-tourowców.
Przejaśnia się,wychodzi słońce,ale ostro wieje,będzie dobrze.Po chwili spotykam parke,wyszli na
spacer,ja przy czarnym skrecam w prawo i ide w góre.Dochodze do kosówek,zakładam raki i wyciągam czekan.
Nie ma żadnych śladów,wszystko przysypane,jedynie jakiś niewyrażny ślad po dupozjeżdzie,ide dalej w góre,
wiatr się wzmaga,słońca już dawno nie ma,nieraz muszę sie obracać,żeby nie waliło po twarzy tymi
szpilkami śniegu z lodem.Chwila przerwy,kubek herbaty i dalej w góre.po ok.100m nadchodzą czarne
chmury,wali śniegiem,nic nie widać co jest na dole ani u góry,jestem na ok.2150m,myślę-jak tutaj
jest tak to na grani nie mam sam szans-tym razem Wygrałeś.
No cóż,nie ma szczytowania,jest dupozjazd,szybko do schronu,bo czas na ZTGM
Wchodzę do schronu,francuzi dalej siedzą i grają w karty,zamawiam chleb,8,50 z masłem,sie zrobiło
luxusowo po tym remoncie,ale czego się nie robi dla Turystki,póżniej jeszcze jeden chlebuś za ZTGM
i czas wracać.Fajny dupozjazd do doliny,bus z Palenicy i do domu......ja tam jeszcze wrócę.
: mądry wycof .. itd 
