Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Klątwa Bestii czyli gorycz życia.
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=5066
Strona 1 z 3

Autor:  Łukasz T [ N lut 10, 2008 6:25 pm ]
Tytuł:  Klątwa Bestii czyli gorycz życia.

Ave. Stało się. Urażony dwa tygodnie temu Beskid dokonał zemsty. Na razie na mnie. Reszta wyprawy drży. Za chwilę szczegóły dramatu.

Autor:  Ania S [ N lut 10, 2008 6:39 pm ]
Tytuł: 

... no dalej, dalej :twisted:

Autor:  Łukasz T [ N lut 10, 2008 6:57 pm ]
Tytuł: 

Tak więc wczoraj ekipa tysko-bielsko-żywiecka w składzie Ali, Ligeiro, Chemica i ja udała się w Tatry Zachodnie. Wróciliśmy - mnie to cieszy szczególnie.

Około godziny 7 z małym hakiem meldujemy się pod kolejką. Luda w kolejce mało ale jak się okazuje pierwsze 4 wagoniki brały tylko uczestników zawodów narciarskich. Potem my. Na Kasprowym poranna mgła ale słońce wynurza się z mroku. Posilamy się w restauracyji ( w celu obaczenia menu zapraszam za chwilę do ŚW ). No i w teren. Zaraczamy się ( Kamila nie , i dlatego nie wyszła na Goryczkową Czubę ). Cały czas posuwamy się granią. Pogoda zmienia się na plus. Krywań szczerzy łeb, dwa łby Świnicy wychodzą z mroku. I ON. TEN , którego znieważyliśmy dwa tygodnie temu. BESKID. Jego zemsta była okrutna. Na początek wysłał ostrzeżenie - Widmo. Zignorowaliśmy je. No cóż. Człowiek uczy się całe życie na własnych błędach. Idziemy dalej. Turystów nożnych malutko. Narciarzy tłumy. A my sobie gawędzimy i zbliżamy się do Goryczkowej Czuby. Piękne to Bydle. Idąc tam parokrotnie latem nie dostrzegałem uroku i potęgi tej góry. Więć kolejny plan na lato to lekkie opuszczenie szlaku o kolorze czerwonym :lol: :wink: . Przed samym szczytem użycie rąk górnych i czekana wskazane ( kolejny zakup czekan - życie mi miłe ) . Jedno miejsce przy zejściu szczególnie dało nam w kość - wybrzuszona skała a pod nogami śnieżno - skalny luft.

Autor:  chemica [ Pn lut 11, 2008 10:46 am ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):


Zaraczamy się ( Kamila nie , i dlatego nie wyszła na Goryczkową Czubę ).


I w tym momencie jeszcze raz dziękuję LigeiRO, że zawrócił, zrezygnował z wycieczki, z męskich ambicji pokonywania wszelkich bestii, zdobywania szczytów...by dotrzymać mi towarzystwa.
DZIĘKUJĘ LigeiRO.

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 11, 2008 11:26 am ]
Tytuł: 

Część dalsza ( awaria serwera pożarła moje wspomnienia ).

Więc wchodzimy w trójkę na szczyt. Piekne widoki. Krywań i inne słowackie bydlaki, Świnica o podwójnym łbie. Tylko Giewont ukrywa się w chmurach. Tomek wraca do Kamili, a my w dwójkę idziemy dalej. Robi się coraz bardziej wąsko i przepaściście. No i popełniam błąd - nie wiem dokładnie czy źle postawiłem nogę czy stanełem na śliskiej skale. W efekcie 40 - paro metrowy zjazd na stronę polską. Po sniegu i kamieniach. Cudem zatrzymuję się przed czymś o wyglądcie ... skoczni narciarskiej. Nawet nie chcę myśleć co było za nią. Cudem nic mi nie jest, mam tylko pociete rakami spodnie. Ogolne obicia wyjdą dopiero później. Do tej pory mnie potwornie bolą ręce. Po uspokojeniu nerwów idę w górę. Na grani stoi Ali, który mnie naprowadza i dwójka obcych turystów. Podchodzę pod grań i jestem zmuszony odbić w prawo. Tam gdzie spadłem to goła skała i lód. No i drugi raz zjeżdżam. Kolejny krzyk przerażenia ale zatrzymuję sie juz po 6 - 7 metrach. Widząc to , dwojka obcych turystów odwraca sie i odchodzi. Widać tak pojmuja pomoc i solidarność w górach. Ja w końcu wychodzę na grań, 4 - 5 metrów za miejscem upadku. No i zaczynają sie nerwy. Po prawej ręce masy nawianego sniegu - spadek na Słowację pewny. Po lewej stroma i prawie goła skała - nie ma jak przejść. Góra niby szeroka ( około 70 cm ) ale wyjscie niemozliwe - słaby śnieg, skała i nie ma nawet jak ręką się przytrzymać. Nerwy co raz wieksze. Jakby nie psychiczna pomoc Aliego to byloby ze mna całkowicie źle. W koncu po pewnym czasie idę kilkanaście metrów w stronę Suchych Czub ( trudno ) i zaczynam się obniżać po stromym stoku. Potem trawers. Marcin mnie naprowadza z góry , a ja krok po kroku. Co chwilę odpoczynek. I potem na skos w prawo w górę. Ostatnie metry były katorgą fizyczna i psychiczną. Nogi jak z ołowiu i świadomość, że za plecami mam minimum 200 metrów zjazdu. Jakbym tak spadł na ostatnich metrach to ... :shock: . Wczołguję się w końcu na grań i leżę mordą w śniegu. Potem okazalo się , że wychodziłem godzinę i 20 minut. Oczywiście plany Kopy oddaliły się gwałtownie. taraz marzy mi się Kasprowy. Wracamy na Czubę i w dół. Ta wybrzuszona skała nieźle dała nam w kość. Czekan bardzo pomocny - mamy jeden i schodzimy bardzo powoli. Potem już spokojne i wolne dojście na kolejkę. Zjazd w dół i do domu.

Tego wyjazdu nigdy nie zapomnę. Bardzo dziekuje Marcinowi za psychiczną pomoc. Bez jego podpowiedzi miotałbym się tam bez sensu. I widzę, że WIELE nauki i chodzenia w zimie przedemną. Bardzo wiele. Ave.

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 11, 2008 12:05 pm ]
Tytuł: 

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Autor:  Ania S [ Pn lut 11, 2008 12:12 pm ]
Tytuł: 

Najwazniejsze ,ze wszystko dobrze sie skończyło :)

Autor:  LigeiRO [ Pn lut 11, 2008 12:47 pm ]
Tytuł: 

Ave Kochane Mordy. Fakt,działo się,żyjemy,na drugi dzień po drugiej stronie leci nawet sam Hajzer (ten od Alpinusa)... Pozdrowienia dla całej Ekipy... :)

Więcej zdjęc : http://www.wierchy.za.pl/galeria/gorycz/index.html

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 11, 2008 12:51 pm ]
Tytuł: 

Ave Gadzie. W pewnym momencie myslałem o telefonie po smigło. W koncu co roku przekazuję 1 % :lol: :wink:

Autor:  Robert18 [ Pn lut 11, 2008 12:52 pm ]
Tytuł: 

Łukasz ty lepiej pomyś jakbyś zjechał te 200 metrów to ile później jest dymania pod górę :wink:

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 11, 2008 12:55 pm ]
Tytuł: 

Po tym zjeździe to bym w najlepszym przypadku zwiedził zakopiański szpital. A tam ponoć za dobrze nie karmią :lol:

Autor:  Wojtek Zając [ Pn lut 11, 2008 12:58 pm ]
Tytuł: 

Walka Łukasza zakończona sukcesem, na szczęście. :!:

Autor:  e [ Pn lut 11, 2008 1:04 pm ]
Tytuł: 

Łukaszu trzeba było robić zdjęcia jak zjeżdżasz :lol:
fajne zdjęcia :thumleft:

Autor:  LigeiRO [ Pn lut 11, 2008 1:06 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T. ale jak to mówią z prochu powstałeś, to się otrzep... kupuj dziabę i zaganiamy następnego Potwora :)

Autor:  maniek [ Pn lut 11, 2008 1:07 pm ]
Tytuł: 

To dobrze,że tylko na spodniach się skończyło,czekan konieczny!
Bestia dała o sobie znać

Autor:  Luka3350 [ Pn lut 11, 2008 1:10 pm ]
Tytuł: 

Zdjęcia fajne i super ,że często dzialacie w Tatrach.
Bardzo lubię jak wiem ,ze w weekend jest kilka ekip forumowych.
W ten weekend to stanowiliśmy pokaźny procent .
( od 4,5% -do 40% :lol: )

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 11, 2008 1:12 pm ]
Tytuł: 

e napisał(a):
Łukaszu trzeba było robić zdjęcia jak zjeżdżasz :lol:
fajne zdjęcia :thumleft:


Zrobiłem jak sie zatrzymałem. Fajnie widać nachylenie stoku.

Czekan na pewno kupię. Przyda się ... np do gonienia Ani :lol: :wink:

Autor:  maniek [ Pn lut 11, 2008 1:19 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
np do gonienia Ani

:lol: :lol: :lol:

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 11, 2008 1:28 pm ]
Tytuł: 

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pn lut 11, 2008 1:31 pm ]
Tytuł: 

no wczoraj miałeś mega poważny głos i nawet mój lekko zachwiany błędnik to wyczuł :wink: dobrze ze ok się skończyło 8)

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 11, 2008 1:33 pm ]
Tytuł: 

Ali7 napisał(a):
nerwy by minęły, wylazłbyś stamtąd i bez niej.


Może tak. Ale i tak wielkie dzięki. tamta dwójka od razu poszła. Widać było w nich etos :?


Ali7 napisał(a):
No właśnie. Łukasz, pomijając odległość i dzień różnicy można powiedzieć, że poleciałeś w dobrym towarzystwie



Trzeba się szanować :lol: :wink:

Autor:  Rohu [ Pn lut 11, 2008 1:35 pm ]
Tytuł: 

Dobrze, że sie wszystko skończyło bez poważnych obrażeń.
W sobotę tez byłem na Kasprowym i to chyba z pięć razy :)
Wszedłem tam jeszcze przed świtem. Bestia i mnie probowała zwieść. Było ciemno, mgła i widoczność na jakieś 5 metrów. Niby banalne miejsce, ale przyznam się, że we mgle straciłem zupełnie orientację. Chodziłem przez ponad godzinę w okolicy szczytu Kasprowego szukając szlaku na Beskid. W końcu go znalazłem jak już się przejaśniało, tzn. gdzieś po 7.
Bestię zdobyłem w sumie trzykrotnie, ale więcej napiszę później w jakiejś krótkiej relacji z fotami.
O której tam byliście? Ja mniej więcej od 6 do 7:15 (ale wtedy było tam jeszcze pusto), a później koło 10. Może na jakichś zdjęciach was nawet mam :)

Autor:  Ania S [ Pn lut 11, 2008 1:35 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Czekan na pewno kupię. Przyda się ... np do gonienia Ani :lol: :wink:


:geek: :lol:

Autor:  Rohu [ Pn lut 11, 2008 1:40 pm ]
Tytuł: 

Brocken towarzyszył mi w sobotę przez ponad godzinę :)

Autor:  Łukasz T [ Pn lut 11, 2008 1:42 pm ]
Tytuł: 

Rohu napisał(a):
O której tam byliście? Ja mniej więcej od 6 do 7:15


Później. Około 8 rano.

I ostatnie zdjęcia:

Obrazek Obrazek

Autor:  Jacek [ Pn lut 11, 2008 3:37 pm ]
Tytuł: 

Łukasz T napisał(a):
Czekan na pewno kupię. Przyda się ...

czasu zostało Ci niewiele ;)
Przekroczyłeś granice ;)
Piękne zdjęcia 8)
Najważniejsze pozytywne zakończenie.

Rohu napisał(a):
Niby banalne miejsce, ale przyznam się, że we mgle straciłem zupełnie orientację. Chodziłem przez ponad godzinę w okolicy szczytu Kasprowego szukając szlaku na Beskid

Doznałem tego rok temu, dokładnie w taki sam sposób.

Autor:  golanmac [ Pn lut 11, 2008 3:38 pm ]
Tytuł: 

Nie ma to jak opowieść z dreszczykiem :) ciekawe kto pierwszy rzuci w Ciebie kamieniem ...

Autor:  Carcass [ Pn lut 11, 2008 4:05 pm ]
Tytuł: 

Beskidy masz pod nosem to Ci się zimowych Tater zachciało :).
A tak na poważnie to dobrze, że tak się skończyło. A podarte spodnie ku przestrodze. Relacja kipi emocjami, dobrze, że wziąłem leki na ciśnienie.

Autor:  Justka [ Pn lut 11, 2008 4:38 pm ]
Tytuł: 

bylo z bestia zaczynac?? :lol: szczescie zecalo wyszedles z opresji..

Autor:  Hubert [ Pn lut 11, 2008 5:32 pm ]
Tytuł: 

Ali7 czadowy avatar :twisted:

Strona 1 z 3 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/