godzina 4.35 budzik wrzeszczy jak oszalaly. nie no nie mozliwe, przeciez jeszcze nie zdazylem zasnac. wstawanie to wielka meka. szybkie sniadanko, mama mi kanapki na droge robi
nieakademik. dawaj na pociag do bielska cos tam. oczywiscie wysiadam za wczesnie bo mi sie nazwy pomylily. udaje sie jednak odnalezc i targamy do zakopanego: ja, "Krzysiek' i Mieszko.
wszyscy jestesmy totanie wyspanie, szczegolnie 'Krzysiek', ktory wlasnie skonczyl trzecia z rzedu nocke. on prowadzi. cala droge dywagacje dotyczace pogody: bedzie ladnie, nie bedzie ladnie, to co robimy? pijemy piwo.
w kuznicach zostawiamy samochod na zaprzyjaznionym parkingu i dawaj do murowanca. pogoda jednak nie jest zla.
gdy wychodzimy z murowanca jest juz szarawo. podejmujemy wiec z decyzje o malym rescie na przeleczy miedzy kopami i robimy sobie sesje fotograficzna. Mieszko musial byc cierpliwy.
boimy sie czy nas zadepcza pod schroniskiem i na szlaku. pod schroniskiem tragedii nie bylo. szybkie sniadanko i go! nad zmarzly staw.
niebo calkiem zakryte bialymi chmurami
Zaczynamy zabawe, czyli zleb kulczyn(c)skiego.
dalej kulamy na kozi.
na kozim pelno ludzi ale na szczescie anjdujemy kawalek miejsca zeby zalozyc stanowisko.
no to wracamy i dalej percia spacerujemy na zadni granat. niebo sie przeciera, nikt juz nie zaluje, ze sie nie wyspal.
toczymy sie dalej ma skrajny.
plan byl taki, ze ruszymy na krzyzne ale po pierwsze woda nam sie skonczyla, a po drugie wszyscy sa zmeczenie na co pewnie mialo duzy wplyw niewyspanie. schodzimy wiec zoltym. dzieki temu mam juz zlazone wszystkie szlaki w polskich tatrach wysokich.
gdy wychodzimy z murowanca robi sie juz szarawo. podejmujemy wiec decyzje o malym rescie na przeleczy miedzy kopami. razem z 'krzyskiem' rozstawiamy sprzety. trzeba przyznac, ze Mieszko mial cierpliwosc.
inne wyniki zabawy aparatem jeszcze zamieszcze. niestety na kompie mojej siostry skladanie panoram to katorga.
'Krzysiek' tez wrzuci troche zdjec i swoje eksperymanty wiec czekam juz z niecierpliwoscia.
w domu bylem po 1.
Nice! 
