Pojechałem wreszcie przejść Orlą .. i jej okolice
Rozłożyłem sobie to właściwie na 2 razy. Nie zależało mi na tym żeby zrobić to za jednym pociągnięciem (przynajmniej nie tym razem ). Chciałem wejść tam paro krotnie , tak żeby złapać różne światło na zdjęcia (co nie do końca się udało), i pokontemplować sobie "na spokojnie" ten najtrudniejszy, szlak w polskich Tatrach.
Do zakopanego przyjechałem w czwartek 21.06 mocno spóźniony przez makabryczne ulewy które towarzyszyły mi w drodze z Warszawy już od Częstochowy aż do samych Tatr. Wydłużając drogę prawie dwukrotnie.
Poddałem więc plan nocnego wejścia do Murowańca i postanowiłem przenocować w Zakopanym zostawiając samochód na jakiejś kwaterze
Następnego dnia Rano wyruszyliśmy z Murowańca przez Zawrat na Świnicę. W planach mieliśmy też Kościelec, jak by starczyło czasu. Ale wycieczka przciągnęła sie na tyle że musieliśmy zrezygnować z Kościelca. Był to też pierwszy dzień i nie wiem czy dali byśmy kondycyjnie radę zwiedzić obydwa szczyty w ciągu jednego dnia ...
Drugi dzień to podejście z murowańca na Krzyżne i które zajęło nam 2,5 godzinki na lekko. Chwila popasu na górze i dalej przez Buczynowe Turnie w stronę Granatów... Piękna pogoda, stosunkowo mało ludzi. Było nieźle
Aczkolwiek same granaty jakoś rozczarowały mnie trochę. Znacznie bardziej podobały mi się Buczynowe i Kozi (ale o tym później)
3ci dzień to przejście na Ciężko z Murowańca do 5tki, i popas w dolinie 5ciu stawów. Herbatka nad stawami w dolinie...Wielka Siklawa i inne tego typu
4rty dzień to podejście Czarnym szlakiem z 5tki na Kozi Wierch. Cały dzień przewalają się czarne chmury, trochę kropi i generalnie aura jest nie zbyt fajna. Ale idziemy dalej. Ja trochę się denerwuję potencjalnymi piorunami itd. Ale koledzy jadę po moich ambicjach i jakoś "to idzie"
Robimy Kozi Wierch, i Orlą do Zawratu. Trochę za bardzo się spieszę po drodze, i muszę czekać na kolegów... Całość zajmuje jakieś 4 godzinki w sumie dosyć żółwim tępem. Robimy zdjęcia gotujemy herbatkę na grani ...
Generalnie myślałem że będzie trudniej. Sam szlak nie jest jakoś super hiper wymagający moim zdaniem. Kwestia pogody jest oczywiście decydująca... Podczas przedostatniego dnia i wycieczki na Kozi, chmury i przelotne deszcze nadały trochę dramatyzmu całej wyprawie, i może dlatego wydawała mi sie ona ciekawsza niż przejście z słoneczny dzień po granatach ?
Generalnie chciał bym tam jeszcze wrócić , na jakieś super światełko. Wschód lub zachód słońca ?
No ale pierwsze koty za płoty
Pozdrawiam
Antek