Decyzja o wyjeździe na Zimowy Kurs Turystyki Kwalifikowanej podjęliśmy we wrześniu, pierwotnie skład wyglądał następująco: Alicja, Pinio, Kaytek, Gofer, Dresik, Jacek no i ja Chódy. Po pewnych przetasowaniach wypadli ze wspólnego wyjazdu: Gofer, Dresik oraz Jacek:( ale dołaczyła do nas
Nasza gwiazdeczka Córeczka.
Nie ukrywam, że czas do kursu wlekł nam się strasznie. W końcu nadszedł dzień wyjazdu.
Mieliśmy pewne obawy co do pogody. Na nizinach wiosna, co będzie w górach? Rewelacja czekaliśmy tak długo a tu takie jajo
Wyjeżdzamy z Łodzi w piatek o 5 rano:))
Droga mija miło i szybko.
Wjeżdzamy do Zakopca i ........ Ja pierdykam sypie śniegiem.
Przepakowujemy sie i ruszamy do Murowańca:)
Po prostu rewelka idziemy przez Boczań. Droga ...a szkoda gadać wlecze sie w nieskończoność. Przynajmniej dla mnie:)
Ciągle pada widoczność ogranicza się do kilku metrów.
Po 3,5 h docieramy do Murowańca:) W końcu.
Każdy z nas wzmacnia się napojami energetyzującymi
Powoli dochodzimy do siebie:)))
W końcu spotykamy się z naszym instruktorem Waldkiem Niemcem.
Dla wyjaśnienia dodam że pochodzi on z Polski, tylko się tak nazywa:)
Rozdanie sprzętu, poznajemy kursantów szkolących się w tym czasie co my oraz Miłosza super faceta, który dołacza do naszej grupy będzie w parze ze mną, hi, hi. W końcu udajemy się na zasłużony spoczynek, z nadzieją, że rano bedzie śliczna pogoda i wkońcu zobaczymy piękną panoramę gór roztaczającą się z okolic Murowańca.
Rano naszym oczom ukazuje się wyłacznie sypiący z nieba śnieg:(
Bomba:( O 8 rano ruszamy . Pierwszy dzien idziemy nad Zamarzły Staw cel lodospad:))))
Wszystko wporzo tylko najpierw trzeba tam dotrzeć. Już samo dotarcie nad Czarny Staw kosztyje nas sporo wysiłku:) A to dopiero początek drogi:(
Kolejny etap drogi to istna droga prze mekę. Śnieg sypie coraz mocniej.
Przechodzimy Czarny Staw i oczom naszym ukazuje się podejście do zamazłego Stawu:(
Prze głowę przelatuje mi myśl, że to jakiś kiepski żart.
Na zmianę torujemy drogę. Czasami na kolanch, beza przerwy zapadamy sie po pas.
Jak tak dalej pójdzie to wejdziemy i od razu bedziemy musieli wracać:(
W końcu o 13 docieramy, ufff, jesteśmy na miejscu:)))
Zakładamy stanowiska, ubieramy się w sprzęt i do boju.
Pierwszy na ścianę rusza Chódy, rewelacja naprawdę warto było sie tam wdrapać:)
Gdyby tylko tak nie walił śnieg:(
Po kolei każde z nas przechodzi przez kolejne etapy szkolenia: zakładanie stanowisk w lodzie, wdrapywanie się na ścianę w rakach, z czekanami i bez ,asekuracja.
Niezła zabawa. O 3 ruszamy do schroniska , zapitalamy jak przeciąg bo o 18 nasze orły grają z azerbejdżanem:) Przed 17 zrąbani jak nie wiem co jesteśmy w schronisku:)) A pogoda powoli robi sie ok:))
Każdy bierze w dłoń napój energetyzujący i czekamy na meczyk:)))
Nasi dokopali Azerom 5:0
jest nieżle, w dobrych nastrojach idziemy spać.
Dzień drugi na cała szczęście pogoda robi się piękna:)
Pierwsze co rzuca się w oczy po wyjściu ze schroniska to Kościelec:)
Jest bosko.
Dzisiaj nie musimy nigdzie zasuwać obok schroniska ćwiczymy wychodzenie ze szczeliny, asekurację na lodowcu, itp.
Super zabawa:))))))
No to do boju, pierwszy zjeżdżam w dół i zachaczam tyłkiem o schowany pod śniegiem kamień rewelacja:)
A potem zaczynają się jaja:)
Ja żeglarz z krwi i kości gubię się w wiązaniu najprostszych węzłów, Córeczka momentami wychodzi z siebie super zabawa:)
A to nasz oprawca:))))))
A to kandydadtki do miss turnusu:
głosy proszę oddawać SMS-em pod numer: 7200 koszt 5PLN + Vat
Przed 16 wracamy do schroniska, lecz szybko podejmujemy decyzję z Córeczką i Kaytkiem, ze warto poćwiczyć wracamy z powrotem:)
Nasze wróbelki ćwiczą węzełki a ja się relaksuję:)
Podziwiam piekną panoramę gór i zastanawiam się co czeka nas nazajutrz:)
Wracamy do schroniska. o 18 2 godziny wykadów:) i do wyrka:)
Dzien 3:)
Ruszamy na Grań pod fajką słońce daje jak nie wiem co:)
Pogoda żyć nie umierać:)
Pierwszy etap: Wdrapujemy się prawie na samą gran pod Fajką i uczymy sie wyhamowywać zjeżdżając ze stoku przy pomocy czekanu:)
Super zabawa na wysokości prawie 2000 npm. Bomba słońce daje jak nie wiem co:)
I przychodzi moment kulminacyjny:)))))
Waldek prosi aby każdy po kolei zamykał oczy
ak je otworzyłem byłem już zupełnie innym człowiekiem:)))
Chwila odpoczynku, Waldek sprawdza naszą znajomość okolicznych szczytów i ruszamy na grań. Moim zdaniem jeden z ciekawszych etapów kursu:) Tym razem Waldek toruje drogę do góry. Spinamy się linami i jazda:) A na górze wieje:)
Wchodzimy na grań i prujemy na szczyt pod Fajki.
Super sprawa.
A na szczycie widoki że aż dech zapiera::)
Szczególnie miedzy nogami:)
Niestety czas wracać:(
No i kolejny super etap szkolenia zjazdy na pupie:)
Super jazda:))))
Na dole ostatnie spojrzenia na grań i okoliczne szczyty:)
Niestety czas wracać do schroniska:)))
Alicja, Pinio, kaytek i ja zostajemy jeszcze 2 dni , biedna Córeczka wraca od razu do Łodzi:
Szkoda.
Pozostały pożegnania. Zdajemy sprzet i po kursie. Szkoda że tak szybko minął ten czas. Jeszcze tylko rozmowy z Waldkiem przy napojach energezytujacych. Ustalamy, że mnie adoptuje:))))
I to już naprawdę koniec.
Nie żałuję wydanych pieniędzy i wylanego potu. kto nie był na takim kursie gorąco polecam:))))