Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Wielki i Mały Rozsutec - biała śmierć
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=3497
Strona 1 z 1

Autor:  'Krzysiek' [ Pt lut 23, 2007 5:48 pm ]
Tytuł:  Wielki i Mały Rozsutec - biała śmierć

20.02.2007 godz. 3:30 – Wyruszam z kilerem i wentylem w drogę na Słowację. Skuszeni przygodą z ostatniego wejścia na Wielkiego Rozsutca i obecnymi warunkami (20-80 cm pokrywa śnieżna, 3st. zagrożenia lawinowego) postanawiamy jeszcze raz zmierzyć się z monstrum. Jest godz. 7:00 wyruszamy z parkingu hotelu w Davidikovei i wchodzimy w Dolne Diery. Oblodzenie względne. Co jakiś czas pojawiają się nacieki i sople, które nadają temu miejscu smak. Przechodzimy po (już ruchomych) barierkach, które od dawna domagają się konserwacji. Docieramy do polany Podziar (715m), z której można podziwiać szczyt Rovna hora (1087m) otulony chmurami. Teraz jesteśmy już pewni, że nasz cel będzie pokryty śniegiem, a widoczność nie będzie zachwycająca. Kilerus próbuje wdrapać się na pobliski pagórek, a ja z Wentylem z uśmiechem go „podziwiamy”.

Obrazek

Wchodzimy na polanę na której roztacza się widok na nasz dzisiejszy cel. Następnie, po mozolnym i bardzo nudnym podejściu ze Stefanovej wchodzimy na sedlo Medziholie (ponad 550m! Różnicy wysokości). Nasze znużenie znika na widok Wielkiego, który nie tylko przykryty jest zmrożonym śniegiem ale i grubą warstwą chmur.

Obrazek Obrazek

Przyznaje – nie byłem zachwycony – to moja pierwsza zimowa przygoda z czekanem. Krótki odpoczynek, ciepła herbata, raki, kije i w drogę. Wiatr się zmógł – nosił na swych plecach wciąż nowe chmurzyska. Wyszliśmy ponad granicę lasu. Kije zamieniliśmy na czekany i zaczęliśmy zabawę... w oddali powoli znikała polana przykrywana wciąż nowymi chmurami, a przed nami stanęła biała ściana za którą chował się On.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wraz z wysokością wiatr się zmagał. Od czasu do czasu powiew był tak silny, że zmuszał nas do położenia się na stoku, który z każdym metrem stawał się bardziej stromy. Tylko wentyl nie okazywał emocji! Zabawa stała się przednia od momentu w którym w zasięgu naszego wzroku znalazły się białe postacie. Były to skały pokryte szadzią. Widoczność wciąż malała. Dochodzimy do półki skalnej na której zauważamy szlak. Jeszcze krótkie podejście i jesteśmy przy drogowskazach.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Wokół mgła – widoczność ok. 5m. Wśród niej wyłaniają się wciąż nowe zmrożone olbrzymy, kształtem przypominające – no właśnie co?

Obrazek Obrazek Obrazek

Wchodzimy na szczyt – radość i jednocześnie rozczarowanie i to nie z powodu pięknej panoramy, lecz końca podejścia. Chętnie wspiąłbym się gdzieś wyżej... Cóż – mała konsumpcja, dużo fotek, radość i zadowolenie. Z panoramy mogłem podziwiać jedynie kilerusa zastanawiającego się gdzie teraz iść i wentyla łapczywie wpisującego się w księgę.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

W końcu znaleźliśmy ślady z przed kilku dni. Były niewyraźne i łatwo je było zgubić przy takiej pogodzie. Mijamy kilka śnieżnych postaci, napotykamy szlak. Paweł z Wentylem prowadzili a ja tuż za nimi. Jeszcze kilka fotek... nagle coś zaczęło trzeszczeć... Kilerus, który przez chwilę oddalił się szybko zawrócił z miną jakby spotkał śmierć... i nie mylił się... weszliśmy właśnie na przestrzeń na której powierzchnia była lekko zmrożona a pod nią znajdował się sypki śnieg bardzo słabo trzymający się podłoża. Jeden gwałtowny ruch i mogliśmy zjechać jakieś 250m w dół z tonami białego puchu napotykając właściwie jedynie zmrożone skały. Przejście odcinka 50m trwał wieczność, każdy ruch był ważony, a myśli kłębiły się w głowie. Poszło! Teraz sedlo Medzirozsutce i Mały. Podejście znacznie krótsze (niestety), ale dobra zabawa nas nie ominęła – jest również gdzie zjechać. Oblodzenie wraz ze zmrożoną pokrywą śnieżną robiło wrażenie.

Obrazek Obrazek Obrazek

Duży wiatr sprawiał, że co jakiś czas w perspektywie między kolejnymi chmurami pojawiała się polana przez którą jeszcze jakiś czas temu przechodziliśmy. Cel osiągnięty... jako pierwszy fotkę zażyczył sobie Wentyl... W morzu mgły tylko raz pojawił się szczyt Wielkiego Rozsutca...

Obrazek Obrazek Obrazek

Schodzimy zielonym: najpierw stromym stokiem (na moment pojawia się słońce), potem wchodzimy w las.

Obrazek Obrazek Obrazek

Urywa się szlak. Szukamy, klniemy i szukamy... trwało to ok.20min. Braki w oznaczeniach zielonego szlaku są znaczne. Idziemy na czuja. Po ok. 200m napotykamy na szlak. Wchodzimy jeszcze na kilka pobliskich skałek, z których nie zawsze udaje się nam zejść (zjazd "prawie" kontrolowany).

Obrazek Obrazek

Na pobliskiej polanie spełnieni oglądamy zachodzące słońce, którego nam dzisiaj brakowało, lecz dzięki któremu jako jedyni byliśmy dzisiaj na Wielkim i Mały Rozsutcu w objęciach białej śmierci...

Obrazek

Autor:  Sofia [ Pt lut 23, 2007 6:01 pm ]
Tytuł: 

Przednia wyprawa. Gratulacje. Czytało mi się z zapartym tchem :)

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pt lut 23, 2007 6:12 pm ]
Tytuł: 

bardzo fajne-nigdy nie byłem tam i powiem szczerze ze chetnie sie wybiore :!:
widac ze Wentyl znowu przodował-ma zdrowie :wink:

Autor:  Justka [ Pt lut 23, 2007 6:13 pm ]
Tytuł: 

ciekawie, mgła i zachmurzenie dodają grozy, gratki 8)

Autor:  kilerus [ Pt lut 23, 2007 7:19 pm ]
Tytuł: 

jeszcze sopelki: Obrazek Obrazek

fajna to zreacjonowales.
a gora iscie tatrzanska.
polecam naprawde warto ja zloic w zimie.

Autor:  -- Mistrzu -- [ Pt lut 23, 2007 10:05 pm ]
Tytuł: 

'Krzysiek'kilerusWentyl Ekstra

Autor:  agnes:) [ Pt lut 23, 2007 10:19 pm ]
Tytuł: 

Sofia napisał(a):
Przednia wyprawa. Gratulacje. Czytało mi się z zapartym tchem :)


dokładnie :thumright:

Autor:  Adasiko [ Pt lut 23, 2007 11:44 pm ]
Tytuł: 

agnes:) napisał(a):
Sofia napisał:
Przednia wyprawa. Gratulacje. Czytało mi się z zapartym tchem


dokładnie


Dołączam się do gratulacji. Piękna wyprawa.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/