Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz gru 19, 2024 9:59 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: Wt lis 16, 2010 11:13 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 8:41 pm
Posty: 277
Lokalizacja: Malerzów
Dlaczego zamieszczam dziś relację z tak dawnego wypadu? Nie wiem. Coś mnie natchnęło i przed chwilą w pół godziny napisałem coś, do czego nie potrafiłem się zebrać przez ostatnie 3 lata. Może dlatego, że dawno nigdzie nie byłem. A ten stary wyjazd do Austrii jest dla mnie niezwykle ważny. Więc myślę, że tym bardziej powinien się tu znaleźć.

Cel - Grossglockner (3798 m n.p.m.) – zdobyty

Kiedy - listopad 2007

Kto - Dziku & Ala & Marcin & Dominika & Oskar

Mój pierwszy 3-tysięcznik. Góra wyjątkowa i przełomowa pod kilkoma względami. Ale od początku:

Po powrocie z udanego wyjazdu na Zugspitze biorę na celownik Triglav w Słowenii. Kombinuję jak tam samemu dotrzeć. Ciągle nie znam nikogo, kto byłby podobnym tematem zainteresowany. Szukam w internecie wskazówek – dojazd, koszty, pogoda, trudności… Natrafiam na relację z Triglava z końcówki września, czyli z podobnego terminu do tego, w którym ja chcę jechać. Pod relacją nr GG do autorki. Po rozmowie pisanej przyszła kolej na rozmowę telefoniczną. Słyszę:

- My na Triglavie mieliśmy straszną mgłę, więc z chęcią pojedziemy raz jeszcze. Możemy razem jechać.

Świetnie, wygląda na to, że przez przypadek znalazłem ekipę. Umówiliśmy się na wyjazd jakoś na połowę października. Ale gdy przyszedł dzień wyjazdu czuję się fatalnie. Dopadła mnie jakaś choroba i osłabienie. Siedzę jednak ze spakowanym nowiutkim plecakiem. Nie chcę stracić takiej okazji. Jednak Marcin, którego autem mieliśmy jechać, jużwcześniej sygnalizował, że mogą być z tym problemy. Tzn. z autem, bo się popsuło. Czyli ja chory, auto chore, widać tak miało być. Wyjazd przełożony na sam początek listopada. Zmienia się nie tylko termin, ale również cel. Ala i Marcin zaproponowali, żeby zaatakować również Grossglocknera w Austrii. Dla mnie bomba.

Dzień wyjazdu:

Wieczorem docieram pod wskazany adres. Poznaję Alę, Marcina, Dominikę i Oskara. Zapadają ostatnie decyzje co do zabieranego sprzętu. Mój namiocik (Piesek Leszek) zostaje. Zabieramy tylko jeden (2 lub 3 osobowy) namiot. Na 5 osób. A 5 osób to sporo miejsca. To również sporo bagażu. Nawet jak na kombiaka. Marcin jednak umiejętnie pakuje wszystko pod sam sufit. Ile razy jeszcze w przyszłości będę miał okazję obserwować jak on spokojnie układa te stosy szpeju, plecaków, butów i namiotów… No właśnie – już siedząc w aucie po raz kolejny poruszam temat noclegu. Jak się pomieścimy w jednym namiocie? Yyyy jakim namiocie? Okazało się, że nie spakowaliśmy nawet tego jednego. Ktoś się jednak po niego wraca. Ruszamy. Dojeżdżając do ronda na Pl. Grunwaldzkim pada pytanie:

- To najpierw Słowenia czy Austria?

Szczęka mi opada. Skąd się biorą tacy ludzie? Na dobitkę, już na autostradzie, Marcin pyta się mnie spokojnym tonem:

- Masz uprząż?

Wiedziałem, że moja odpowiedź nie ma już większego znaczenia. Jedziemy na Grossglocknera.

Obrazek

1 listopada

Marcin prowadzi całą noc. Dla mnie to rzecz niezwykła. Ja nawet jadąc 100 km z Nysy do Wrocławia zatrzymuję się na drzemkę. A On… wysiada na parkingu w Kals i pakuje plecak. Jakby od niechcenia instruuje mnie z pomocą kijka i linki jak sobie poradzić jeśli wpadnę do szczeliny w lodowcu. A we mnie aż się gotuje od emocji. Już do mnie dociera, że po tej akcji wszystko będzie wyglądało inaczej.

Plecaki spakowane. Przed nami Grossglockner w całym majestacie. Pamiątkowe grupowe zdjęcie i w drogę. Jeszcze raz pytam co z noclegiem. Jak to co? Powinien być schron koło nieczynnego już schroniska. A namiot? Został w aucie. Po co nam jeden namiot na 5 osób…?

Obrazek

2 listopada

Ok. 7 rano wychodzimy ze schronu położonego na wysokości 2800 metrów. W nocy niewiele spałem. Pewnie z powodu emocji. Ale czuję się doskonale. Wczoraj po raz pierwszy w życiu topiłem śnieg na herbatę a dziś czeka mnie przeprawa przez prawdziwy lodowiec, również po raz pierwszy. Wkrótce stajemy przed białą taflą pokrytego świeżym śniegiem lodowca. Ktoś zastanawia się na głos:

- Ciekawe, w którym miejscu wpadli…

Chodzi o trójkę Polaków, którzy zginęli gdzieś tu w szczelinie zaledwie parę tygodni temu.

Dzielimy się na dwa zespoły. Ja z Alą i Marcinem w jednym. Oskar z Dominiką w drugim. Bez przeszkód udaje nam się przejść lodowiec. Dochodzimy do stromego odcinka ubezpieczonego stalowymi linami. Wkrótce jesteśmy już przy nieczynnym i całkowicie przysypanym śniegiem schronisku Erzherzog-Johann-Hutte na wysokości 3454 m n.p.m. Krótki postój i ruszamy dalej. Odpoczywając i jedząc ściągnąłem rękawiczki. To był błąd. Nie mogę teraz rozgrzać dłoni. Moje palce ogarnia taki ból, że nie mogę wytrzymać. Mówię o tym pozostałym. Wydaje mi się, że dla mnie to koniec przygody, że będę musiał tu zostać i poczekać na nich aż wrócą ze szczytu. Bo ja przecież nie mogę czekana utrzymać. Tymczasem Marcin rozciera mi dłonie a Ala podaje z plecaka swoje grube, jednopalczaste rękawice. Po paru minutach czuję, że palce są rozgrzane. Mogę iść dalej. Nachodzi mnie myśl, że znam tych ludzi od parunastu godzin, a już czuję, że łączy mnie z nimi więcej niż z niejednym starym znajomym.

Wkrótce dochodzimy do wąskiej grani pomiędzy „Małym” i „Dużym Dzwonnikiem”. Marcin idzie pierwszy. Odwraca się jeszcze i mówi:

- Jeśli będę spadał na którąś stronę, to Ty skacz na drugą.

Obrazek

Przechodzimy bezpiecznie ten trudny moment ale to nie koniec. Ostatnie podejście jest strome, a wszelkie szpary między kamieniami zapchane są śniegiem. Czasem nie wiadomo gdzie się złapać, gdzie stopę postawić. Dwukrotnie staję i podciągam się na jednym, przednim zębie raka, zaczepionym o malutką nierówność. Zdaję sobie sprawę, że obsunięcie się w takim momencie mogłoby oznaczać ściągnięcie partnerów i upadek w przepaść. A może nie? Może Marcin i Ala cały czas wszystko kontrolują? W końcu przecież bezpiecznie wchodzimy na szczyt. Jest piękna pogoda a my jesteśmy tu zupełnie sami. Próbuję zjeść chałwę. Zatyka mnie i dostaję zadyszki. Pierwszy raz odczuwam na sobie wpływ niskiego ciśnienia. W końcu przedwczoraj byłem 3700 metrów niżej…

- END -

Obrazek

autorzy zdjęć: Ala i Dziku

_________________
http://www.dzikumaniak.pl


Ostatnio edytowano Pt lis 19, 2010 9:56 pm przez Dziku, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Wt lis 16, 2010 11:34 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 15, 2008 10:41 pm
Posty: 810
Lokalizacja: Dolny Śląsk
Dziku napisał(a):
Mogę iść dalej. Nachodzi mnie myśl, że znam tych ludzi od parunastu godzin, a już czuję, że łączy mnie z nimi więcej niż z niejednym starym znajomym.


To nie jedyny fragment, który zasługuje na uwagę.

BTW: Czy ty zamieszczałeś tu relację z twojego ostatniego wejścia na Dufoura?
Wcześniej coś komunikował uysy


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 17, 2010 10:10 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn lut 11, 2013 4:09 pm
Posty: 9871
Lokalizacja: FCZ
nice :lol:
lepiej późno niż później :wink:

_________________
NIE MA LEPSZEGO OD MIĘGUSZA WIELKIEGO!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 17, 2010 10:13 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 13, 2005 4:25 pm
Posty: 9935
Lokalizacja: niedaleko Wąchocka
Dziku napisał(a):
Próbuję zjeść chałwę. Zatyka mnie
Ale dałeś radę?

_________________
Pamiętasz co obiecywała?


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 17, 2010 10:17 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 8:41 pm
Posty: 277
Lokalizacja: Malerzów
piomic napisał(a):
Ale dałeś radę?

Tak ale strasznie tam nakruszyłem!
A co do Dufoura to relacji wciąż brak. Czekam aż mnie tknie.

_________________
http://www.dzikumaniak.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 17, 2010 4:04 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Wt lis 16, 2010 12:56 pm
Posty: 340
Lokalizacja: Italy/Wro
niezłą mieliście pogodę 8)
niektórzy tak dobrze nie mają :evil:

poza tym fajnie się czytało :wink: pogratulować

_________________
Fly Or Die


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 17, 2010 6:29 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pt wrz 05, 2008 6:33 pm
Posty: 3835
Lokalizacja: Bukowina Tatrzańska
Pogoda jak marzenie, widoczki super. Gratuluje :thumright:

_________________
www.rafalraczynski.com.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 17, 2010 6:33 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lut 17, 2008 11:12 pm
Posty: 1357
Lokalizacja: NewSączCity
jak na listopad, to cholernie mało śniegu tam mieliście :shock:
myśmy w czerwcu go mieli więcej :lol:

gratki za szczyt, bo jak na chrzest, to całkiem niezły cel :thumright:

_________________
Czasem wystarczy przestać pragnąć jakiegoś marzenia, aby sprawić żeby się ono spełniło...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Śr lis 17, 2010 6:53 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 6:56 pm
Posty: 758
Lokalizacja: Las Vegas
Wczoraj po raz pierwszy w życiu topiłem śnieg na herbatę a dziś czeka mnie przeprawa przez prawdziwy lodowiec, również po raz pierwszy.


Dziku ale wcześniej zaliczałeś jakieś zimowe wypady i wspinaczki :scratch:

super sie czyta, pozazdrościć wyprawy ... ja na tej wąskiej grani padłbym plackiem i nie dał sie ruszyć, wbity pazurami w glebe i lód 8)

_________________
Żyj tak abyś po latach mógł powiedzieć-przynajmniej się nie nudziłem.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 19, 2010 11:47 am 
Kombatant

Dołączył(a): Wt lip 13, 2010 3:51 pm
Posty: 352
Lokalizacja: Kraków
Piękna relacja. Naprawdę umiesz pisać ciekawe teksty. Gratuluję wyprawy.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 19, 2010 7:20 pm 
Swój

Dołączył(a): So sty 16, 2010 1:02 pm
Posty: 52
Lokalizacja: Wrocław
Cytuj:
W końcu wczoraj byłem 3700 metrów niżej…

Troche przesadziles... :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 19, 2010 7:59 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt kwi 13, 2007 2:13 pm
Posty: 1586
Lokalizacja: Wrocław / Polanica Zdrój
karlos napisał(a):
Dziku ale wcześniej zaliczałeś jakieś zimowe wypady i wspinaczki scratch


http://dzikumaniak.pl/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 19, 2010 9:55 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 8:41 pm
Posty: 277
Lokalizacja: Malerzów
azaghal napisał(a):
Cytuj:
W końcu wczoraj byłem 3700 metrów niżej…

Troche przesadziles... :)

Faktycznie - zgubiłem jeden dzień, poprawię :)

_________________
http://www.dzikumaniak.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 19, 2010 10:00 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 8:41 pm
Posty: 277
Lokalizacja: Malerzów
karlos napisał(a):
Dziku ale wcześniej zaliczałeś jakieś zimowe wypady i wspinaczki

Zaliczałem. Z tego co pamiętam wcześniej w zimie byłem na Śnieżce, Śnieżniku i Świnicy. Niewiele.

_________________
http://www.dzikumaniak.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 19, 2010 11:34 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 6:56 pm
Posty: 758
Lokalizacja: Las Vegas
uysy napisał(a):
karlos napisał(a):
Dziku ale wcześniej zaliczałeś jakieś zimowe wypady i wspinaczki scratch


http://dzikumaniak.pl/



taaaa i wszystko jasne :shock: a ja nieświadomie pytam o jakieś zimowe wypady :roll:

no dziku, ale na usprawiedliwienie mam to że skutecznie zmyliłeś pogoń tym swoim "Wczoraj po raz pierwszy w życiu topiłem śnieg na herbatę a dziś czeka mnie przeprawa przez prawdziwy lodowiec, również po raz pierwszy" :wink:

_________________
Żyj tak abyś po latach mógł powiedzieć-przynajmniej się nie nudziłem.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pt lis 19, 2010 11:44 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 8:41 pm
Posty: 277
Lokalizacja: Malerzów
karlos napisał(a):
zmyliłeś pogoń tym swoim "Wczoraj po raz pierwszy...

No trochę zamieszałem tą wyrwaną z chronologii relacją.
Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście wtedy w Austrii to były pierwsze razy. Ale co za różnica. Ważne że były następne.

_________________
http://www.dzikumaniak.pl


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lis 22, 2010 12:26 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4485
Lokalizacja: GEKONY
Cytuj:
Wkrótce dochodzimy do wąskiej grani pomiędzy „Małym” i „Dużym Dzwonnikiem”. Marcin idzie pierwszy. Odwraca się jeszcze i mówi:

- Jeśli będę spadał na którąś stronę, to Ty skacz na drugą.
:lol:

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
 Tytuł:
PostNapisane: Pn lis 22, 2010 3:27 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 23, 2006 8:39 am
Posty: 5110
Lokalizacja: daleko od gór
Dzwonnik Wielki jest QL! Podoba mi się. :wink:

_________________
W życiu piękne są tylko chwile. (R. Riedel)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 18 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL