No to krótka relacja wczorajszego wypadu.
Na sobotę planowałem wyskoczyć gdzieś w Beskid. Na jednym z beskidzkich forum kolega
Kilerus oglosił wypad do jaskini Trzy Kopce. To już miejsce sobotnich wojaży znałem. Z racji póżnej pory spotkania w umówionym miejscu tj. o 10 przy Chacie Wuja Toma poniżej przełęczy Karkoszczonka w Szczyrku, postanowiłem umilić sobie czas z rana wschodem słońca na jedym z beskidzkich szczytów. Nastawiam budzik na czwartą rano, jednak o piatej wstaje bez jego pomocy. Zaspałem. Patrze za okno i lekka konsternacja, kropi deszcz. Wracam do łózka i zasypiam. Budzę się jednak po szóstej i postanawiam mimo to ruszyć w drogę. Wyjazd po siodmej. W Bielsku dalej kropi a Szczyrk wita mnie ulewą. O 8,30 parkuje na przełeczy Salmopolskiej i postanawiam ruszyć dostrzeć do otworu Jaskini Malinowskiej. Ruszam w szybkim temopie w strugach deszczu czerwonym szlakiem w kierunku Malinowa. Po około 25 minutach osiągam szczyt o wyskości 1171 metrów. Idę dalej w kierunku Malinowskiej skały. Przestaje padać. Po przejsciu paruset metrów skręcam w boczną drogę i po parudziesięciu meterach jestem przy otworze. Robię parę fotek i zawracam. Jest parę minut po 9 a ja o 10 muszę przecież być pod Chatą. Szybkim krokiem idę z powrotem, jednak wychodzące za chmur słoneczko nie pozwala nie zrobić paru ujeć. Z Malinowa zbiegam do auta w niecałe 15 minut. Godzina 9.30 opuszczam Salmopol. Podjezdzam samochodem tak daleko i wysoko na ile się. Pozostaje mi tylko krótkie podejście i za pięc 10 jestem pod Chatą. Nikogo jednak nie spotykam. Czekam chwile i ruszam na przełecz by tam zaczekać. Z przełęczy doskonale widać Chate. Po chwili dostrzegam trzy osoby. Kontaktujemy sie głosowo. Po chwili poznaję Kilerusa, Mieszka i Andzeja z Bożenką, członków speleoklubu B-B. Razem ruszamy do otworu jasknii. Podejscie to rozmowy o dziurach. Wrescie jestesmy przy otworze. Przed jedynastą opuszczamy powierzchnię. Jest to moje drugie zejście do tej jaskni. Generalnie nie bedę opisywał przebiegu wydarzeń w jaskini i jej ciągach. Po prostu kupa wspinaczki, opuszczania się po progach, kominkach, ciasnych zasisków no i błota. W pierwszym zejsciu dochodzimy do końca jaskini, tj -20 metrów od otworu, do miejsaca gdzie kiedyś był zeszyt wpisów. Akcja trwa prawie 3 godziny. Wychodzimy koło 14 na powierzchnie na spóżnione śniadanko. W drugim zejsciu penetrujemy przy otworowe ślepe ciągi, a nastepnie przedostajemy się do Komnaty Chrystusowej gdzie przez trudny "3" zacisk a nastepnie przez długie zaciskowe przejscie dostać się można do sławnego Matrixa, nie dawno odkrytego. Do Matrixa do chodzi tylko Paweł (Kilerus). Ja z Mieszkiem kapituluje po 2 zacisku. Wracamy na powierzchnie po drodze mijając nietoperze. Przy otworze multum pająków. Po 16 wychodzimy na powierzchnie. Przy otworze oblęzenie jak nad Morskim Okiem. Chyba w sumie z ponad 25 osób. Wszyscy mają zamiar zejść do jaskini. My opuszczamy zbocza Trzech Kopców i schodzimy na dół. Żegamy sie a zarazem wstepnie umawiamy na raz następny. Wsiadam do auta i po 18 jestem już w domu. Wypad jak najbardziej udany.
W drodze do Malinowskiej Jaskini, jej otwór a póżniej słoneczko na Malinowie
Otwór i sama jaskinia w Trzech Kopcach
Trochę o jaskini:
Całkowita długość korytarzy to prawie 1300 metrów.
Deniwelacja sięga 25 metrów (-20, + 5)
Ekspolaracja głównego ciągu dość łatwa, choć prawie cały czas poza salkami ciasno a miejscami trudno. Osoby nie obeznane z jaskiniami mogą mieć problemy orientacujne. Własne światło plus czteropak baterii konieczne. Samotne zwiedzanie nie polecane
