chcąc przeżyć fajną przygodę w "bezpiecznych warunkach, pod czujnym okiem" postanowiłem zapisać się na Zimowy Kurs Turystyki Wysokogórskiej ... za namową
zyl3k padło na
http://szkolawspinania-adur.pl//pages/kursy/zimowy-kurs-turystyki-wysokogorskiej.php i Tatry
po wspólnej podrózy docieramy w trójkę (ja, zyl3k i artur) do betlejemki i tu troszkę niemiłe (całe szczęście jedyne na całej wyprawie) zaskoczenie ... Monika informuje nas że ze względu na długi wekend i jakieś niedomówienia z rezerwacjami "sytuacja jest dramatyczna" i miejsce jest tylko na "stryszku"
do tego na stryszku rozpirducha że niewiadomo nawet które miejsca "leżące" są wolne, a przy moim wzroście będę sie zapierał głową i stopami o dach ... kto pierwszy ten lepszy, inni się wpierdzielili na chama i dupa zbita ... ale najlepszym sposobem na załatwienie sprawy jest upierdliwe "wydeptywanie ścieżki" i po 3h mulenia gościa w murowańcu mamy miejsca w schronie
tam zresztą spotykamy
matragone ze swoją ekipą i witamy się serdecznie
do tego robiąc Otwarte Mistrzostwa Murowańca w Chińczyka (czyt. gra planszowa)
klapa na stryszek, wraz z "poręczówką"
rodzinna fotka- matragona, ja, zyl3k
pierwszego dnia zajęcia z Moniką, wiązanie węzełków, ubieranie szpeju i wymarsz na czarny staw ... tam w żlebie pod karbem nauka dupozjazdów, hamowania czekanem, budowanie stanowisk ... pogoda jest generalnie "małofotograficzna" odwilż na całego, ciuchy zgnojone przez zabawy w mokrym śniegu ... siedząc w żlebie słyszymy pier. znaczy hałas, duży hałas i to właśnie wtedy
kiler i rohu psują tatry urywają kamyczki o przekatnej 50" ... całe szczęście kamienna lawinka spada w bezpiecznej odległości od nas
Monika uczy nas jak chodzić w rakach, do tego wiąże nas liną ... wszyscy mają chęć na coś więcej i przekonujemy Monike na spacer żlebem na Karb
a potem pojezierzem do betlejemki i tu zmyłka bo wpierdzieliliśmy się w kosówkę ... o ile lekkie dziewczyny (skład ekipy 2k+4m) idą w miarę bezpiecznie, to ja wpierdzielam się prawie przy każdym kroku "po ..." hmmm faceci wiedzą "po co" pomiędzy gałęzie ... popołudniu zabawa w topografie, mapy, komasy itp.
miejsce zajęć i spacerku na Karb
tylko kiler w zielonej kurtawie i słabo go widać, a rohu się schował "za załomem"
zabawy na śniegu
topografia
drugiego dnia lampa jak z alpejskiej reklamy i mrozik, który trzyma wodę
no to lecimy na Świnicę
przez liliowe smarujemy na przełęcz pod Świnią, jest bajecznie słoneczko świeci, wiaterek robi małe piuropusze "prawie" jak treking w Himalajach
pod Świnią ubieramy szpej, wiążemy się linami w 2-wa trzyosobowe zespoły i naprzód ... Paweł (nasz instruktor do konca kursu) prowadzi, a pod szczytem zakłada kilka przelotów dla bezpieczeństwa zółtodziobów
troszkę luftu pod nogami jest a i droga po zmrożonym śniegu "troszkę sliska" ... ze szczytu bajeczny widok, kilka fotek i powrót ... na szczycie troszkę cykałem się zejścia w takich warunkach, ale było łatwiej niż pod górę
wieczorkiem znów jakieś zajęcia teoretyczne, chyba o lawinach (mylą mi się dni) ...
treking przez liliowe
w drodze na Świnie
pod Świnią
pod szczytem
szczytowanie
z cyklu "tu byłem" ...
ekipa kursu ze Świnicą w tle ...
niektóre fotki nie są mojego autorstwa (moja gęba na focie, więc "ktoś" cykał moim lustrem), kilka jest zyl3ki (podszczytowe i szczytowe na świnicy) ... reszta bedzie w cz.2 ...
a na koniec kilka widoczków, co prawda czasu nie było na "fotograficzne rozczulanie się" ale cos tam pstryknołem