Korzystając z pięknej pogody zabieram Norberta na widokową kapustę w Beskid Niski. Prawie 5 godzin w samochodzie i 3 godziny na szlaku.
Zima, góry, więc śniegu pod dostatkiem… kiedyś było
Jaworze zalicza się do Diademu Polskich Gór, jest najwyższym szczytem Gór Grybowskich, które stanowią zachodnią granicę Beskidu Niskiego. My ruszaliśmy z Ptaszkowej, zaparkowaliśmy pod kościołem i po kilkuset metrach pięliśmy się przez las na Postawne, a następnie na Jaworze. Słońce świeciło, temperatura w okolicach zera, co mnie zdziwiło to całkiem sporo osób spotkaliśmy w drodze na szczyt. Po drodze mijamy stary, kilkumetrowy metalowy krzyż postawiony przez wójta gminy by uczcić urodziny swojego ojca… nie widzę związku, ale mniejsza z tym.
Na szczycie wita nas zimny wiatr i świetna panorama z wieży widokowej. Nie znam się na okolicy więc poza Tatrami i okolicznym Chełmem nie powiem Wam co widzieliśmy.
Obok wieży znajduje się obelisk poświęcony JPII, krzyż, miejsce na ognisko i wiata z parkingiem rowerowym. A! No i zeszyt wpisowy Klubu Zdobywców Jaworza. Norbert powiedział żeby coś o krowie napisać. Przy okazji jakiś żartowniś na szlakowskazie napisał „Himalaje 2 lata”.
Wieża z krzyżem na szczycie Jaworza
Widoczność słaba, ale Tatry dało się dostrzec
Trochę bardziej na wschód
Grybów i Chełm
Na wieży
Fotka szczytowa
Zejście, podobnie jak wejście bez większej historii, ot przyjemny spacer w nowej okolicy.
Wracając mieliśmy zahaczyć jeszcze o Bruśnik, ale ponieważ nie spieszyliśmy się rano ze wstawaniem i na szlak weszliśmy dopiero o 11, to obraliśmy po prostu najszybszą drogę do domu.
_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
http://summitate.wordpress.com/