Podzielę się z Wami moimi wrażeniami z Wildspitze (3768m), drugiego szczytu Austrii, na którym byłem 1.5 roku temu z dwoma bardzo brzydkimi lecz świetnymi kompanami.
Było to moje pierwsze spotkanie z lodowcem z w miarę prawdziwego zdarzenia (Brudnego śniegu w Pirenejach nazywanego lodowcami ciężko zaliczać
)
Do rzeczy:
Na miejsce dojeżdżam na stopa, moi kumple już czekają wyżej, ruszam z miejscowości Vent (położona jeśli dobrze pamiętam na 1900m), trawersuję między pasącymi się owcami i krowami i docieram do Breslauer Hutte (Chata Wrocławska) na 2844m.
W tym miejscu pozdrowienia dla GOPRowców, którzy proponowali moim kumplom nocleg za darmo w schronisku poprzez wejście do nich przez okno
Ostatecznie jednak tam nie spaliśmy, rozbiliśmy naszą Bazę nieco dalej na 2950m:
[/URL]
obok naszego namiotu jest maleńki staw. Spędzamy ponad godzinę rzucając do niego kamienie różnej wielkości i z różną częstotliwością mając z tego niesamowitą uciechę, w pewnym momencie orientujemy się, że obserwują nas ludzie na szlaku. Bóg jeden wie ile się na nas patrzyli, ratujemy się ucieczką do namiotu
Droga na szczyt:
Tego dnia na szczyt spacerowało tak z 60-80 osób. Byliśmy najbliżej celu, bo reszta spała w schronisku lub w namiotach przy nim, lecz oczywiście zaspaliśmy i większość była przed nami
Pierw idziemy cofającym się lodowcem, aż dochodzi się do momentu gdzie należy się ubrać w raki i czekany w dłonie!
[URL=www.fotosik.pl]Następnie krótki odcinek Ferratą:
i otwiera się przepiękny widok na "lodowe Plate-U"
Na którym oczywiście musi być foteczka:
Ostatni odcinek przez lodowiec:
I dochodzimy do kopuły szczytowej, która pozbawiona jest latem śniegu i lodu, dlatego trzeba pozdejmować żelastwo:
Przed nami najtrudniejszy punkt trasy - dramatyczna przewieszka:
90% osób w tamtym miejscu zawraca, my jednak daliśmy radę. Piękne widoki czekały na zwycięzców na 3768 (dawniej 3772 ale sie stopiło). Oto widok na naszą Bazę/Obóz 1/ Obóz 2/ Oboz 3/ oraz biwak szturmowy zarazem, który pozostał 800m niżej:
Było przepięknie
Oj było...:
Jest też druga droga, nieco trudniejsza, ale też dość popularna, kilka zespołów szło od tamtej strony, boczną granią. Jak ktoś ma wiedzę, niech ją może trochę opiszę, ja niestety nie pamiętam nazwy i trudności na niej ale mam zdjęcie:
W drodze powrotnej dwa ciekawe wydarzenia, pierw dowód na istnienie Yeti, widzoczny na drugim planie:
A następnie otwarcie się przed nami piekieł (w przeciągu kilku godzin, rano tego nie było)
Następnego dnia, gdy byliśmy już nieco w innym miejscu spotyka nas burza śnieżna, która nieco paraliżuje okolice, kumple jadą do domu, a ja jadę pochodzić trochę w Szwajcarii.
Wybaczcie za przewagę zdjęć nad tekstem ale nie chciałem zanudzać
Polecam Wildspitze dla początkujących, takich jak ja