Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Góry Opawskie okiem sprocketa http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=20847 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | sprocket73 [ Pn cze 29, 2020 10:45 pm ] |
Tytuł: | Góry Opawskie okiem sprocketa |
Góry Opawskie są najbliższym mi krańcem Sudetów. Mimo tego nigdy w życiu tam nie byłem. Na mapie prezentują się mało atrakcyjnie. Określenie "góry" wydaje się w tym przypadku nieco na wyrost, gdyż w większości są to pagórki (kopy) o wysokościach 500 metrów i mniej, wyrastające z płaskich równin położonych powyżej 300 metrów. Wysokości względne tych kop są więc bardzo małe. Nieco lepiej przedstawia się sprawa w ich najwyższym paśmie masywu Biskupiej Kopy, która ma aż 890 metrów. Jeszcze ciekawiej wygląda czeska część Gór Opawskich, gdzie mamy sporo wyższych szczytów, ale i tak nie przekraczających 1000 m. Na Czechy przyjdzie kiedyś pora, na razie bierzemy na cel to co w Polsce. Do gór zbliżamy się od strony miejscowości Moszczanka. Na zdjęciu mamy z prawej Biskupią Kopę (890), z lewej Srebrną Kopę (785), a pośrodku Zamkową Górę (571). Całkiem fajny widok i zapowiedź miłego dnia. Zaczynamy w miejscowości Pokrzywna. Jest to miejscowość typowo turystyczna o dobrze rozwiniętej, luksusowej infrastrukturze. Wypasione hotele, porządnie wyglądające drewniane domki, park rozrywek. Wszystko jakieś takie porządniejsze niż w Beskidach. Nas jednak luksusy zupełnie nie interesują. Wchodzimy w las. Jest mokro, jeszcze w nocy sporo popadało. Bujna zieleń. Taka już letnia, dojrzała. Im jestem starszy, tym większą przyjemność sprawia mi obserwowanie przyrody i zmian pór roku. Wychodzimy na pierwszą górę - Szydzielowa Kopa (533), a z niej taki widok na Biskupią Kopę. Srebrna Kopa z Zamkowej Góry. Szlak na razie wiedzie lasem i widoki są rzadkością. Jednak nie ma co narzekać. Miejscami przechodzi przez gęste młodniki. W ekstremalnym miejscu spory kawałek wygląda tak. Gdyby liście były mokre, byłoby niezbyt przyjemnie. Na podejściu pod Srebrną Kopę robi się bardziej widokowo. Biskupia Kopa. Srebrna Kopa. Z daleka wygląda intrygująco. Z bliska również. Wygląda jakby niedawno przeszła tedy wichura, która powaliła większość drzew. Zostały marne niedobitki. Teren został posprzątany i teraz ładnie zarasta. Szlak to wąska ścieżka. Dużo fajnych pieńków. Tobi ma co robić. Na szczycie kamienny schron. Tak, Srebrna Kopa zdecydowanie ma coś w sobie. Idziemy w stronę Biskupiej Kopy. Pieniek gigant. Ależ Tobi sobie z takimi atrakcjami dobrze radzi. Pełne skupienie i nienaganna technika. Biskupia Kopa coraz bliżej. Naparstnica purpurowa. Rozpoczynamy dość mozolne podejście na Biskupią Kopę. Jest stromo, długo i upalnie, bo stok idealnie pochylony do słońca. Musze sprostować moje wątpliwości - słowo "góry" jest tu w pełni uzasadnione. Widok na Srebrną Kopę. Szczytujemy. Ale wypasiony, 2-metrowy, słupek graniczny. Jest i główny znak rozpoznawczy Biskupiej Kopy - charakterystyczna wieża. Nie wiem tylko czemu parę metrów obok niej Czesi budują jakieś duże brzydkie schronisko, ktoś chyba upadł na głowę. Podoba nam się natomiast budka z czeskim piwem. Kupując za korony, piwo wychodzi po 5 zł. A wybór jest spory. Kupujemy sobie 3 piwka, w tym po raz pierwszy piję piwo ciemne cytrynowe i uważam, że jest świetne. Nieco niżej polskie schronisko. Wypasione, z ozdobnikami. Ludzi tu sporo. Do schroniska żółtym szlakiem od dołu idzie tłumek ludzi, tzw. stonka. Stonka ma to do siebie, że wszyscy idą tą samą trasą i mniej więcej o tej samej porze, z tego samego parkingu w dole. My schodzimy i obserwujemy. Jest więc laska i 4 kolesi, laska dyszy i jęczy. Kiedy wypadli zza zakrętu pomyślałem, że przed chwilą był niezły gangbang. Jest dużo rodzin z dziećmi i psami. Sporo eleganckich parek, za którymi ciągnie się intensywny zapach perfum zmieszanych z potem. Jest wysportowany koleś pchający pod górę wózek (ten dla odmiany wygląda jakby doskonale widział co robi i tak sobie tylko ćwiczył do triathlonu). Ale są też ludzie wyglądający jakby zaraz mieli umrzeć w tym skwarze. A podejście mają długie i strome. Idąc tam też jesteśmy częścią stonki. To też ma jakiś tam swój urok, ale dużo fajniej się robi jak skręciliśmy w bok w ścieżkę przyrodniczą idącą przez rezerwat Cicha Dolina. Tu znowu byliśmy prawie sami. Cisza, spokój i przyroda. Dnem doliny płynie sobie Bystry Potok. Tobi miał atrakcje, przechodził rurami pod drogą oswajając się z żywiołem. Zmieniamy szlak na Gwarkową Perć. Jest tutaj atrakcja pod postacią bardzo długiej drabiny, coś jak w Słowackim Raju. Drabina okazała się w pełni przejściowa dla Tobiego, ale próbowaliśmy tylko w górę. Inna atrakcja - wąwóz Piekiełko. Pomiędzy atrakcjami piękny las. Bardzo nam się tu podoba. Schodzimy do miejscowości Jarnołtówek. Nadchodzą ciemne chmury i grzmi. Dziwne, bo miało nie być burz. Wychodzimy na masyw Olszaka. Burza straszy coraz bardziej. W końcu zaczyna padać, ale na szczęście intensywny opad jest bardzo krótki. Psuje nam to jednak podziwianie widoków z okolicznych skałek. Pogoda wraca, a my mamy jeszcze atrakcje w postaci małych leśnych jeziorek. Są to wyrobiska dawnych kamieniołomów. Pierwsze nazywa się Żabie Oczko. Widok z góry. Drugie to Morskie Oczko. Oba oczka są w całości pokryte rzęsą. Pierwsza wizyta w Górach Opawskich dobiega końca. Słońce już nisko. Wracamy do cywilizacji. Góry Opawskie zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie. Na pewno należy tam wrócić, poznać je lepiej, szczególnie czeską część. Obawiałem się trochę o dojazd. Mam nieco ponad 150 km. Jednak drogi są bardzo dobre, bo najpierw można pomknąć autostradą, a potem jedzie się dość sprawnie lokalnymi pustymi drogami. Zajęło mi to 2 godziny, czyli dokładnie tyle samo ile jadę 100 km pod Babią Górę. Ponieważ Ukochana drzemała w samochodzie dostałem polecenie bardzo delikatnej jazdy i tu ciekawostka, spalanie z ponad 300 km wyszło 4,3 l. |
Autor: | kefir [ Pn cze 29, 2020 11:26 pm ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
Jarnołtówek i Góry Opawskie to był pierwszy urlop z moim synem:) Na Gwarkową Perć muszę kiedyś jeszcze wrócić, ale to chyba przy okazji bo okolica jest... nie to, że bez szału, ale po prostu mała Schronisko pod Biskupią Kopą bardzo dobrze wspominam, obsługa z jajem. Zdjęcia jak zwykle super. Tobi jak zwykle gigant:) |
Autor: | sprocket73 [ Wt cze 30, 2020 6:59 am ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
kefir napisał(a): okolica jest... po prostu mała Po naszej stronie tak, ale jakby patrzeć łącznie z tym co w Czechach, to na parę dni można jechać. |
Autor: | Krabul [ Wt cze 30, 2020 7:42 am ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
sprocket73 napisał(a): spalanie z ponad 300 km wyszło 4,3 l Ja to przeważnie mam zdecydowanie bliżej do 14,3 l/100km niż 4,3. Z każdego rejonu robisz taką relację, że mucha nie siada. Nawet niezbyt atrakcyjnego (sorry, Opawskie!) Miałem Golfa w nieśmiertelnym 1,9 TDI to pamiętam od teściów z Kaszub na Litwę i z powrotem na 1 baku zajechałem. Prawie 1200km. Spalanie 4,8 średnie. A teraz sobie wymyśliłem wolnossaka benzynę 2,0 i mam na autostradzie jak zapakowany jadę z boxem/rowerami spokojnie 13l jak nic. |
Autor: | Krabul [ Wt cze 30, 2020 9:40 am ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
No to mi w mieszanym pokaże z 9,5. Jak robię trasę 400km z czego 60% S-ek to wychodzi koło 11l średnio. 9 na krajówkach i ze 12 na S-kach przy prędkościach 130-140, czasem ciut szybciej. A jakbym jechał na lekko i bez niczego na dachu to ze 2l mniej na pewno. |
Autor: | sprocket73 [ Wt cze 30, 2020 11:29 am ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
Spalanie to ciekawy temat. Moje doświadczenia są takie, że jak mówię ile mi auta palą, to biorą mnie za głupka. Średnia spalania z całości użytkowania, w każdej porze roku, wyglądała tak: - Renault Clio 1.2 75 KM - 5,0 l. - Hyundai i30 1.6 126 KM - 6,0 l. - Ford Focus 1.5 182 KM - 5,5 l. |
Autor: | Krabul [ Wt cze 30, 2020 11:41 am ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
Ale z turbo to już nie silnik. |
Autor: | sprocket73 [ Wt cze 30, 2020 11:59 am ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
Krabul napisał(a): Ale z turbo to już nie silnik Czy ja wiem... odpycha się jak diesel a kręci się jak benzyna... są zalety |
Autor: | Krabul [ Wt cze 30, 2020 12:08 pm ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
Ale pada po 200tys kiedy wolnossak się właśnie kończy docierać. |
Autor: | kefir [ Wt cze 30, 2020 1:56 pm ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
Jak miałem możliwość w poprzedniej pracy jeździć służbowym po całej Polsce to miałem spalanie 4,3l przy silniku 1,3 TD, teraz prywatnym mam 2 razy tyle |
Autor: | sprocket73 [ Wt cze 30, 2020 6:37 pm ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
magis napisał(a): Na wieży nie byliście? Jakoś nie chciało nam się tłoczyć. Może następnym razem |
Autor: | TataFilipa [ Wt cze 30, 2020 10:26 pm ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
Szedłem tym szlakiem od Biskupiej Kopy do Pokrzywnej teraz w czasie tych ulew. Ja pier... jak mnie wypizgało. Nic nie widziałem, chciałem tylko przeżyć. I jak patrzę na te zdjęcia to do głowy mnie nie przyszło, że tam tak ładnie |
Autor: | zephyr [ Śr lip 01, 2020 9:24 am ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
klimatyczna ta Srebrna Kopa o tej stonce to nie słyszałem Biskupią trzeba będzie kiedyś odwiedzić |
Autor: | sprocket73 [ Śr lip 01, 2020 2:53 pm ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
zephyr napisał(a): o tej stonce to nie słyszałem Jak wiadomo turyści dzielą się na: Ludzi Gór oraz stonkę, czyli tych co śmiecą, hałasują, narażają życie ratowników i są w górach plagą. No i teraz jeżeli na tym samym odcinku szlaku są jedni i drudzy, to jak ich odróżnić? |
Autor: | Redemption MM [ Cz lip 02, 2020 7:04 pm ] |
Tytuł: | Re: Góry Opawskie okiem sprocketa |
No, moje opolskie w końcu Te puste stoki to wina kornika. Pamiętam jak po zimie, że 3 lata temu, może dalej, pojechaliśmy z mężem w 1 dzień wiosny, myślałam, że się popłaczę. Tam były piękne potężne choiny. U sąsiadów polecam Jeseniky. Ale ludzi tam dużo, Czesi mają wysoko rozwiniętą turystykę rodzinną. |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |