Trochę czasu minęło od poprzedniej części, ale jakoś tak nie było czasu aby dokończyć relację.
Na kolejny spacerek wybrany miałem szlak w Galilei. Kolejna trasa z hike-israel.com - tym razem wzdłuż strumienia Amud -
https://hike-israel.com/hikes/hikes-in- ... ilee/amud/Na miejsce startu, czyli do parku narodowego docieram dość późno, ale mimo wszystko jest zupełnie pusto - w końcu to niedziela, czyli dzień roboczy. Płacę za bilet, dostaję mapę (tym razem niestety po hebrajsku - chyba im się angielskie skończyły) i w drogę.
Początkowo szlak idzie po płaskim, jednak po kilku minutach docieram do jakichś ruin od których zaczyna się zejście do strumienia.




Wzdłuż strumienia fajnie - szlak zacieniony, słońce tak nie przypieka a i sam strumyk też całkiem fajny - z wodospadami i różnymi takimi...


Udaje mi się nawet wypatrzeć lokalną zwierzynę. Chyba jakiś ptasznik. Zwierzyna jednak niestety zupełnie nie chce pozować.

Przy strumieniu znajdują się także ruiny kilku młynów wodnych. Całkiem porządnie zachowane. Zastanawia mnie jednak jak oni tam to zboże transportowali.



Po kolejnym młynie do mojego głównego szlaku dołącza jakiś inny. Z mapy wynika, że na tym bocznym szlaku, niezbyt daleko znajduje się jakaś jaskinia. Postanawiam się przejść ten kawałek no i faktycznie jest. Jednak nie decyduję się na zwiedzanie.

W prześwitach między drzewami widać całkiem konkretne pagórki.


W pewnym momencie w końcu napotykam kogoś na szlaku. Całkiem konkretnie obładowany hiker - jak zgaduję robi on Izraelski Szlak Narodowy (INT). Z rozmowy wynika, że zaczął on od południa w tym momencie po jakimś miesiącu czy półtora jest już tylko 3 dni od końca szlaku. Chwilę rozmawiamy i rozchodzimy się - każdy w swoją stronę.
Szlak w kilku miejscach przekracza strumień - w jednym z takich miejsc robię sobie krótki odpoczynek.


Chwilę potem spotykam jakich mieszkających w Tel Avivie Amerykanów. Robią oni INT kawałkami w weekendy. Latem na północy a kiedy jest chłodniej fragmenty na pustyni. Po chwili nasze drogi się rozdzielają. Oni idą wzdłuż strumienia a ja odbijam pod górkę, tak aby dotrzeć do miejsc startu.
Wraz ze zdobywaniem wysokości pojawiają się też jakieś widoki.



Niestety wyjście ze strumienia oznacza też, że szlak jest mniej osłonięty od słońca, a słońce strasznie przygrzewa. Staram się szybko przechodzić odcinki w słońcu i robić sobie przerwy w cieniu. Mimo wszystko grzeje konkretnie.

Po chwili widok, którego się zupełnie nie spodziewałem.

Wraz ze wzrostem wysokości coraz więcej odsłoniętych fragmentów szlaku.


W końcu dochodzę do w miarkę płaskiego fragmentu szlaku już pod samym szczytem. Okazuje się, że to podejście - 450 metrów w pionie i ~1km w poziome zajęło mi chyba z półtorej godziny.
Na szczęście widoki pojawiają się świetne widoki. Widać Jezioro Galilejskie, a z drugiej strony ma być widać morze Śródziemne. Niestety co do tego nie ma pewności - nie wiem czy to coś w oddali to woda czy niebo.


Panorama:
https://photos.app.goo.gl/YcZ7Nx8yeDGnKdLf9W końcu docieram do samego szczytu.

Niestety miejscówka okazuje się już zajęta.

Zejście z wierzchołka okazuje się niezbyt strome (powiedziałbym, że prawie płaskie). Dochodzę do głównej drogi - do wejścia do parku, gdzie zostawiłem samochód jakieś 4 kilometry - zdecydowanie najmniej ciekawy fragment po poboczu jakiejś czteropasmówki.


Było warto!
W drodze powrotnej ciekawe zdarzenie. Jadę sobie po wyżej wspomnianej czteropasmówce, a tutaj na środek drogi wyskakuje mi policjant. No to przesrane. Będzie dużo do płacenia, bo chyba mogłem trochę za szybko jechać. Zatrzymuję się i cofam. Otwieram okno i słyszę po coś po hebrajsku.
- Sorry. I don't speak hebrew.
- License please.
Podaję prawko (na którym słowa po angielsku nie ma, nowe prawka chyba są już polsko-angielskie, ale moje tylko po polsku).
- Where are you from?
- Poland.
- Ok. You were doing 120 on 90. Drive safely.
I oddaje mi prawko. Jestem w poważnym szoku, ale się oddalam.
KONIEC
Izreala raczje w najbliższym czasie już nie będzie, bo mimo, że chyba będę w okolicy to ciągnie mnie bardziej na południe - na pustynię, niż na północ, a to raczej nie jest sezon na spacery po pustyni...
