Dziwiłem się co tak mało relacji na forum, przegapiłem jakiś wątek o darowaniu sobie corocznej spowiedzi czy co?
Do rzezy - 2018 - Niby nic, a jednak coś…
Dni w Tatrach: 0 (niemożliwe, a jednak prawdziwe)
Ogólnie dni w górach: 27
Dni w skałach: 1
Przebiegniętych kilometrów: 586 + 138 na orientację (wszystkie życiówki poprawione)
No d… nie urywa, ale…
No właśnie, zawsze jest jakieś ale i mimo, że w tych skromnych 27 dniach były również takie krótkie co to dojeżdżaliśmy/wracaliśmy z urlopików, to były również dni biegowe. O tyle o ile przez Czupel(
https://summitate.wordpress.com/2018/09/30/wspomnienie-lata-a-tak-na-prawde-jesieni/), na Równicę (
https://summitate.wordpress.com/2018/08/15/bieg-zoltym-szlakiem-na-rownice/), czy ucieczka przed burzą ze szlaku na Rusinową Polaną (
https://summitate.wordpress.com/2018/08/05/jak-zaczac-biegac-w-gorach/), były stricte treningami, to już Kierat (
https://summitate.wordpress.com/2018/05/31/kierat-2018-pierwsze-takie-wyzwanie/) i Mordownik
https://summitate.wordpress.com/2018/09/15/vii-mordownik-zabawa-dla-masochistow/) śmiało można podciągnąć pod dobrą wyrypę. Tak się dziwnie złożyło, że biegowo rok wyszedł lepiej niż mogłem przypuszczać, pobiłem wszystkie swoje życiowe rekordy, niektóre nawet kilka razy, czego zupełnie nie planowałem, za to w Tatrach i skałach nie podziałałem kompletnie, a właśnie na tą aktywność się nastawiałem. Ciężko ocenić ten rok, ale na pewno cieszy wspomniane już bieganie w tempie szybszym niż jak to mówi mój syn „ślamazara”, oraz kilka fajnych wypadów kapuścianych które doszły do skutku – Mincol (
https://summitate.wordpress.com/2018/11/11/my-swietowalismy-na-mincolu/) z nowym spojrzeniem na pasma słowackie, Izery rowerowo (
https://summitate.wordpress.com/2018/06/01/izery-rowerowo-i-kolejne-kapusty-z-kgp/) (niesamowita kraina), Luboń (10 lat po GEKONACH)(
https://summitate.wordpress.com/2018/07/08/10-lat-pozniej/), spacer na pociąg (
https://summitate.wordpress.com/2018/06/10/ztgm-pelna-geba-i-na-piechote-z-mieszkania/) i w zasadzie Sudety każdorazowo.




















A plany na 2019? Więcej skał, więcej gór, coraz dalsze i mniej znane okolice i na 2020 znaleźć sobie jakiś normalny cel

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.
http://summitate.wordpress.com/