Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz mar 28, 2024 11:37 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 38 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz lis 15, 2018 2:10 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Tytuł z przymrużeniem oka, no bo kto by jechał taki kawał żeby dreptać po szlakach przypominających Tatry Zachodnie? Austria ma przecież o wiele więcej do zaoferowania. Jednak wybór musieliśmy dostosować do mojego nie do końca jeszcze sprawnego kolana i psa.


Spitzkofele 2314m npm


Ile to już razy zarzekaliśmy się, że wreszcie inaczej spędzimy urlop i poznamy coś nowego, zamiast uparcie jeździć w Dolomity. Nie liczę zeszłorocznego wyjazdu w Apeniny, ponieważ wówczas również planowaliśmy blade góry, tyle że musieliśmy skrócić urlop i nie wyszło. Ale wracając do sedna. Po wpływem agitacji kilku użytkowników na FTG ;-) Alpy austriackie na stałe wbiły się mi do głowy. Sebastian również zajawił się tym pomysłem, w związku z tym zaczęliśmy planować urlop.

… i nawet nie spanikowałam tuż przed wyjazdem mówiąc, że tylko żartowałam i tak naprawdę chcę jechać do Włoch.

Sprawa była o tyle trudna, że musieliśmy wybrać rejon przyjazny dla kuternogi (czyli mnie po niedoleczonej kontuzji kolana) i psicy, która miała zadebiutować na górskim szlaku. Na szczęście Austriacy mają świetnie opracowane górskie serwisy z interaktywnymi mapami, dzięki którym udało nam się wybrać rejon i szlaki, którym miałam nadzieję podołać. Korzystaliśmy przede wszystkim z:

https://www.outdooractive.com/de/

https://www.tourenfex.at/bergtouren.php

https://www.bergwelten.com/

Zdecydowaliśmy się na okolice miasta Lienz ze względu na dużą różnorodność gór i szlaków, stosunkowo bliską odległość od południa Polski oraz w miarę przystępne ceny noclegów.

W dniu przyjazdu, po rozpakowaniu manatków, wybieramy się na krótki spacer nad pobliskie jeziorko Klapfsee. W drodze powrotnej namierzam ciekawy szczyt. Okazało się, że prowadzi tam łatwy szlak – 4 kilometry od parkingu do szczytu i 800 m przewyższenia.

Rano meldujemy się na parkingu niedaleko Klapfsee. Szlak początkowo prowadzi łąkami, na których pasą się krowy. Fibi aż rwie się do nawiązywania kontaktów międzygatunkowych, ale przyspieszamy kroku aby przypadkiem nie rozjuszyć byka lub matki z młodym.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z łąk wchodzimy na krótki, leśny odcinek szlaku. Po nim jest już tylko ładniej i coraz bardziej widokowo.

Obrazek

Obrazek

W górze dostrzegamy drewnianą chatkę, przypuszczalnie własność myśliwych. Drzwi i okna są zamknięte na cztery spusty. Korzystając z samotności zatrzymujemy się tu na łyk herbaty i zdjęcia. Otaczające nas góry przypominają odrobinę słowackie Tatry Zachodnie. Borówki i liczne modrzewie zaczęły już przybierać jesienne barwy, za 3-4 tygodnie będzie tu przepięknie.

Obrazek

Obrazek

Strudzeni wędrowcy ;-)

Obrazek

A tu po raz pierwszy pokazuje się nasz cel. Droga do niego prowadzi przez długi, płaski grzbiet po prawej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tak, wlokę się nieznośnie, ale nic na to nie poradzę….

i nie zmieni tego nawet ten bazyliszkowy wzrok!

:lol:

Obrazek

Nasza przełęcz na granicy światła i cienia.

Obrazek

Po drugiej stronie też niebrzydko.

Obrazek

Obrazek

Granią w stronę szczytu.

Obrazek

A za plecami piękna gra świateł. Chmury napływające nad grań nie wyglądają tak niewinnie jak zapowiadały prognozy, ale by nie psuć sobie wycieczki twardo trzymamy się wersji, że dziś ma nie padać!

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pierwszy poważny szczyt Fibi i to w dodatku w Alpach! ;-) Należy się duuużo smaczków, bez dwóch zdań.

Daj mnie to.

Obrazek

Obrazek

A to zdjęcie pokazuje ile jeszcze pracy czeka mnie na rehabilitacji. To wklęśnięcie w prawym udzie to zanik czworogłowego. Buuu…

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Moja dzielna psinka, będzie z Ciebie górołaz ;-)

Obrazek

Na przeciwległy masyw będziemy się wdrapywać za kilka dni.

Obrazek

Jedynym wydarzeniem, które zaburzyło sielankowy nastrój tej wycieczki było spotkanie ze stadem koni. Pies na ich widok usiadł jak kamień, zainteresowany nowym towarzystwem. Konie nie wydawały się przejmować naszą obecnością, więc spokojnie wyjęłam aparat i zaczęłam pstrykać zdjęcia. Nagle jeden z nich zauważył Fibi i zaczął iść w naszą stronę. Za chwilę dołączyła reszta stada. Zostaliśmy praktycznie otoczeni, konie podeszły naprawdę blisko i zaczęły interesować się psem. Fibs w swej ekscytacji nie wiedziała czy uciekać czy je obwąchiwać. Zrobiło się niezłe zamieszanie, aż się wystraszyłam, że za chwilę któreś z nas zostanie potrącone, a pies zadeptany. Guzik znam się na tych zwierzętach i nie mam pojęcia do czego taki zaciekawiony koń jest zdolny ;-) ale zderzenie z taką masą nie skończyłoby się dobrze. W końcu powiedziałam Sebastianowi żeby zabrał Fibi i zaczął zbiegać w dół szlaku. Nie byłam w stanie biec tak szybko jak oni, ale konie ewidentnie zainteresowane były psem, więc dały mi spokój. Szlak w tym miejscu był dość stromy i tak jak podejrzewaliśmy, stado odpuściło „pościg”, a my mogliśmy spokojnie wrócić do auta.

Obrazek

Wycieczka na Spitzkofele spełniła wszystkie moje oczekiwania: szlak był widokowy, łatwy, niezbyt długi i średnio nastromiony. Takie szczyty jak ten giną wśród perełek Alp Karnickich i gdyby nie moja kontuzja, z pewnością nasz wybór byłby inny. Ale nie żałuję. Ostatecznie każde góry są lepsze od żadnych :-)

cdn.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 15, 2018 3:33 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2164
Bardzo fajne!
Widzę same zalety, góry spore, ale przyjemne, blisko. Wpisuję na listę marzeń :)

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 15, 2018 9:44 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Śr lis 01, 2017 6:55 pm
Posty: 510
Lokalizacja: Gdynia/ Reda
Zdjęcie świetne, miło popatrzeć na rejony, których się nie widziało :)

Widzę, że używacie dla Fibi dwóch rodzajów linek/ smyczy, a ta czerwona przypomina tę, którą ja biorę, jak idę z Axelem do lasu... Jak byście porównali komfort ich używania? Która mniej się brudzi, plącze, bardziej wygodna w użyciu?

_________________
Jeśli są zasady, to nie ma kwasów.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 16, 2018 10:31 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
sprocket73, byliśmy dość krótko, ale chyba mogę polecić tej rejon. Najbardziej podoba mi się lokalizacja (zatrzymaliśmy się w Obertilliach). Blisko w Dolomity Lienzkie, do Grupy Schobera, w Alpy Karnickie i we włoskie Dolomity. Można zorganizować sobie naprawdę fajny, urozmaicony urlop.

net.
Dzięki:) Faktycznie zabraliśmy dwie smycze, czerwoną 15 metrów i krótszą 5 metrów. Używamy w zależności od potrzeb. Tam gdzie pies może pohasać, ale musi z jakiegoś powodu być na smyczy, 15m sprawdza się świetnie, a jeszcze lepsza byłaby 20m. Z kolei tam gdzie trzeba mieć większą kontrolę nad psem, chodzą ludzie, używamy krótszej. Długa smycz jest z dość lichego materiału, plącze się, pies zdążył ją już kilka razy przegryźć, za to jest bardzo lekka. Obie są z materiału więc brudzą się tak samo ;-)
Z czasem pewnie kupimy coś solidniejszego i nieplączącego się np. http://ipo-sklep.pl/p3266,linka-na-slad ... l-bg1.html

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 16, 2018 10:31 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Neualplseen – szmaragd w koronie Grupy Schobera

Zazwyczaj górskie trasy planujemy tak, by dostarczały pewnej dawki adrenaliny, albo przynajmniej były interesujące. Tym razem wszelkie extrema musieliśmy wybić sobie z głowy, ale żeby nie zanudzić się na śmierć, postanowiliśmy wybierać szlaki oferujące piękne widoki. Zgodnie z tą myślą, tego dnia za cel wycieczki obraliśmy grupę jeziorek polodowcowych Neualplseen w Grupie Schobera.

Szlak startuje niedaleko schroniska Zettersfeldhütte. Od samego początku towarzyszy nam kapitalny widok na Dolomity Lienzkie i samo Lienz, leżące daleko w dole. Miasto jest na tyle ciasno otoczone górami, że w ciągu dnia chyba przez niewiele godzin gości tu słońce. Dolomitowe, poszarpane turnie tworzą dość mroczny klimat. Tymczasem mamy do wykorzystania słoneczny, wrześniowy dzień, ruszamy więc by nie tracić czasu.

Na samym starcie dochodzi do nieprzyjemnego wydarzenia, Fibi zalicza spotkanie pierwszego stopnia z pastuchem elektrycznym. Przysiadamy na trochę aby dać psu ochłonąć i sprawdzić czy wszystko jest ok. Na szczęście nic się nie stało, a młoda na widok smaczków szybko zapomina o całej sprawie. Później kilkukrotnie natknęliśmy się na tablice, które nakazywały trzymanie psów na smyczy, a dzieci pod kontrolą, ponieważ krowy mogą atakować w obronie młodych. Pierwszy raz się z czymś takim spotkałam w górach. Choćby w Dolomitach, gdzie krowy są wpisane na stałe w górski krajobraz, nigdy nie widziałam tego typu ostrzeżeń, ani by ogrodzenie było pod napięciem. Krowy chadzały sobie samopas i generalnie nikt nie robił z tego wielkiego halo. Niezależnie od tego nie ignorujemy tych znaków, a po ostatniej przygodzie ze stadem koni, staramy się dodatkowo zachować dystans… ;-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jednak cóż to by była za wycieczka w góry bez wejścia, na choćby malutki, szczyt? Na ratunek przychodzi nam Goiselemandl (2433 m npm), górka łagodna, niepozorna, a niewiele niższa od naszych Rysów.

Obrazek

Na szczycie Goiselemandl. Za chwilę będziemy dreptać ścieżką widoczną w tle.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spojrzenie wstecz na Goiselemandl.

Obrazek

Turyści nadchodzący z naprzeciwka stwarzają dobrą okazję do ćwiczeń z psem. Ćwiczymy mijanki na szlaku, spokojne czekanie i przepuszczanie ludzi i niereagowanie, gdy ktoś z znienacka pojawi się na horyzoncie. Każde poprawne zachowanie nagradzamy smaczkiem, a pies w nietypowych sytuacjach zaczyna czuć się coraz swobodniej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po niedługim czasie osiągamy cel wycieczki. Neualplseen tworzy sześć jeziorek: dwa duże i cztery mniejsze. Kiedy oglądałam zdjęcia z tego miejsca, krajobraz przypominał mi nieco grenlandzkie pustkowia usiane oczkami wodnymi. Tu jest zdecydowanie bardziej górzyście, ale rzeczywiście można dostrzec pewne podobieństwa. Godzina jest już mocno popołudniowa, więc mamy całe pojezierze dla siebie. W Tatrach, w słoneczny weekend w rejonie górskich jezior, o takich pustkach można pomarzyć. A będąc przy jeziorach, naturalnie nasunęło nam się skojarzenie z Doliną Pięciu Stawów Polskich. Jednak wybacz Piątko, jak cię uwielbiam, tak po dzisiejszej wycieczce muszę przyznać, że tu jednak odrobinę bardziej mi się podoba :oops:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

W centrum kadru Goiselemandl, od którego odchodzi długa grań – tędy przyszliśmy. Wracamy równoległym szlakiem biegnącym doliną, który łączy się z tym pierwszym po drugiej stronie góry.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu kolejna tabliczka z ostrzeżeniem. Pies niepocieszony, bo nie może hasać luzem, za to my cały czuwamy, bo nigdy nie wiadomo skąd przypuści atak szalona krowa :roll: ;-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obczajamy wschodnią część Schobergruppe ;-)

Obrazek

Obrazek

Ten wzrok mówi wszystko, co psia osoba sądzi o moim pomyśle na pozowanie na kamieniu.:-P

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Spragnionych napoić.

Obrazek

Obrazek

Trasę mogę śmiało polecić wszystkim, którzy planują odwiedzić Grupę Schobera. Brak tu jakichkolwiek trudności, ale widokowo jest to naprawdę ekstraklasa. Świetnie nadaje się na dzień restowy, ale można ją również rozbudować o bardziej wymagające warianty, jak np. wejście via ferratą na szczyty górujące nad jeziorkami – Schleinitz i Sattelkopfe.

http://footsteps.cba.pl/neualplseen-szm ... -schobera/

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 16, 2018 1:15 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Wt mar 10, 2009 2:07 pm
Posty: 622
Lokalizacja: Szczaksa Riwiera
nutshell napisał(a):
Tytuł z przymrużeniem oka, no bo kto by jechał taki kawał żeby dreptać po szlakach przypominających Tatry Zachodnie?


Ja:)
Bardzo lubię i chętnie tam jeżdżę. No, ale na te, co mają więcej do zaoferowania też :)

Poza tym, nie lekceważyłbym te Austriackie Tatry Zachodnie, bo mogą zaskoczyć nie tylko widokami, np. Rinnkogel 1823m - Salzkammergut Berge czy Hochtürnach 1770m - Ybbstaler Alpen

_________________
pozdr. farix

Pewnego przyjaciela poznasz w niepewnej sytuacji...
zdjęcia na ++ flickrze ++


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 16, 2018 2:18 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
farix napisał(a):
Ja:)

Jeśli masz na myśli narty zimą, to się nie liczy, bo to zupełnie inna kategoria :mrgreen: :wink:

To nie jest tak, że je lekceważę, tylko wyszłam (być może z błędnego) założenia, że jadąc w austriackie góry chce się raczej doświadczyć czegoś nowego, innych szlaków, trudności niż to co ma się pod nosem (na tyle na ile można to porównać). A ograniczając się do jedynego pewnego przykładu, czyli siebie ;-) w innych okolicznościach pewnie wybrałabym trochę trudniejsze szczyty, może też ferraty, co nie znaczy, że te mi się nie podobały, wręcz przeciwnie.
Cytuj:
Rinnkogel 1823m - Salzkammergut Berge czy Hochtürnach 1770m - Ybbstaler Alpen

Z chęcią je zaraz obadam.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 16, 2018 5:02 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Wt mar 10, 2009 2:07 pm
Posty: 622
Lokalizacja: Szczaksa Riwiera
nutshell napisał(a):
farix napisał(a):
Ja:)

Jeśli masz na myśli narty zimą, to się nie liczy, bo to zupełnie inna kategoria


Nie zimą np.:
Niederalpl - Tonion runde - Mürzsteger Alpen - https://www.flickr.com/photos/farixus/s ... 8844296367
Hundstein 2117m Salzburger Schieferalpen - https://www.flickr.com/photos/farixus/s ... 5610488243
Gamsfeld - Salzkammergut Berge - https://www.flickr.com/photos/farixus/a ... 5154589360
Rinnkogel 1823m - Salzkammergut Berge - https://www.flickr.com/photos/farixus/a ... 7734415956
Aflenzer Staritzen, Hochschwab, trawers do Tragoss - Hochschwabgruppe - https://www.flickr.com/photos/farixus/s ... 5600278726
https://www.flickr.com/photos/farixus/s ... 2158331184
https://www.flickr.com/photos/farixus/s ... 4564448870
Hochstadl 1919m - Ybbstaler Alpen - https://www.flickr.com/photos/farixus/a ... 1037099094
Hoher Nock 1963m - Oberösterreichische Voralpen - https://www.flickr.com/photos/farixus/a ... 3357377756
oraz Stuhleck, Zirbitzkogel i najbliżej Wiednia - Schöpfl 893m w Wienerwaldzie. A właściwie nie, bo najbliżej wiednia jest Kahlenberg i okoliczne wzgórza/lasy na Klosterneuburg.

A całkiem sporo nadaje się pod rower:

Dürriegelalm runde + Königskogel - https://www.flickr.com/photos/farixus/s ... 5590695282
Dorf Veitsch - Veitschegg - Draxlerkogel - Grundbauerhuette - Brunnalm (Hohe Veitsch)- https://www.flickr.com/photos/farixus/s ... 7093206771
Schwalbenwand - https://www.flickr.com/photos/farixus/s ... 7093206771


A najlepsze jest to: selfservice / Selbstbedienung - skrzynka piwa w potoku i obok puszka.
Obrazek

_________________
pozdr. farix

Pewnego przyjaciela poznasz w niepewnej sytuacji...
zdjęcia na ++ flickrze ++


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 16, 2018 7:58 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4463
Lokalizacja: GEKONY
Wszystko super gdyby nie te krowy... kopytne mnie nie lubią :roll:

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lis 17, 2018 6:41 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Fajne akcje jak na "kontuzjowaną" :)
Fotki też cacy :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lis 17, 2018 7:26 pm 
Kombatant

Dołączył(a): Śr lis 01, 2017 6:55 pm
Posty: 510
Lokalizacja: Gdynia/ Reda
Odpowiadają mi takie klimaty :D Zachodnie kojarzą się z ładnymi, rozległymi widokami, łatwymi szlakami i rzeczywiście ten zaprezentowany rejon Alp je przypomina. Sielskie widoczki...
A sunia faktycznie wygląda, jakby z przymusu na tym kamieniu usiadła :D

W jakim miesiącu robiliście ten wyjazd? albo gdzie mi to umknęło, ale nie ma w relacji

_________________
Jeśli są zasady, to nie ma kwasów.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 19, 2018 3:22 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
@farix
Przejrzałam wszystkie linki, w takie właśnie klimaty celowaliśmy w tym roku. Będę mieć je w pamięci jeśli kiedyś wybierzemy się jeszcze raz.
farix napisał(a):
A najlepsze jest to: selfservice / Selbstbedienung - skrzynka piwa w potoku i obok puszka.

:thumleft:
Damian78 napisał(a):
Fajne akcje jak na "kontuzjowaną" :)

Nie ma co się nad sobą za bardzo rozczulać :P

@kefir, oj, tamtejsze osobniki chyba ogólnie nie są nastawione zbyt przyjacielsko. Ponoć nawet dochodziło do wypadków, w tym śmiertelnych, w okresie karmienia cieląt. Krowy mogą wówczas potraktować człowieka lub psa jako zagrożenie :arrow: https://www.tt.com/panorama/unfall/1307 ... p13eRVHhJo
net napisał(a):
W jakim miesiącu robiliście ten wyjazd? albo gdzie mi to umknęło, ale nie ma w relacji

Byliśmy w pierwszej połowie września.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 19, 2018 3:33 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Na szarlotkę do Karlsbader Hütte

To miał być dzień odpoczynku urozmaicony lekką i przyjemną wycieczką, zakończoną urodzinowym piwkiem. Moje kolano co prawda miało się świetnie, ale Sebastian nalegał na regeneracyjny rest. Nie znoszę tak cackać się ze sobą, niestety wszelkie próby udawania że już jest super, kończyły się przeszywające bólem w stawie… Niech już będzie, restujmy, byle tam gdzie miło dla oka. Wytypowaliśmy kilka atrakcyjnych miejsc, wśród których przodowało schronisko Karlsbader Hütte, położone nad ślicznym górskim jeziorem Laserzsee w Dolomitach Lienzkich. Według Google Maps, pod schronisko można dojechać autem. Tymczasem na miejscu okazało się, że navi zrobiła nas w konia i należy zostawić je na parkingu w połowie drogi, a dalsze pół przedreptać klasycznymi dolomitowymi zakosami, pokonując ponad 600 m przewyższenia. Najbardziej martwił mnie fakt, że muszę tę drogę pokonać w sandałach, ponieważ poprzedniego dnia tak mocno obiłam sobie palec, że dyskomfort sprawiało nawet zakładanie skarpetki. Zawsze kusiło mnie żeby sprawdzić jak na łatwiejszych szlakach spiszą się sandały, ale zwyciężała obawa przed zmasakrowaniem stóp. Teraz, chcąc nie chcąc, będę musiała się o tym przekonać.

Startujemy z parkingu w pobliżu schroniska Lienzerhutte. Szlak przypomina trochę drogę do Morskiego Oka, nawet posiada skróty, którymi ścina się szeroką drogę główną. Wyruszyliśmy dość późno, więc korzystamy z nich, by jak najszybciej dotrzeć na miejsce i nacieszyć się widokami. Sam szlak bez historii, jednostajne, leśne zakosy pozbawione trudności, miejscami trochę strome. W sandałach idzie się zaskakująco dobrze i pewnie, przynajmniej po suchej, ostrej skale. Nasz cel, otoczony wapiennymi górami, pokazuje się dopiero na ostatniej prostej. Już wiem, że warto było tu przyjść.

Obrazek

Obrazek

Ale zanim obadamy okolicę, idziemy do schroniska na urodzinową szarlotkę i piwo. Solidaryzuję się z kierowcą i również wybieram bezalkoholowe, choć świadomość kolejnego krzyżyka na karku kusi, by zamówić coś mocniejszego :-P Fibi w tym czasie skupia się na obrabianiu kości, przez co łatwiej jej znieść przebywanie w nowym miejscu, wśród krążących wte i wewte ludzi. Im więcej chodzimy z psem tym częściej przekonujemy się, że smakołyki i gryzaki na podorędziu to świetna sprawa, zwłaszcza, gdy trzeba skupić psią uwagę, lub pomóc mu się wyciszyć.

Po wyśmienitej szarlotce ruszamy szlakiem wokół jeziora Leserzsee w poszukiwaniu ciekawych kadrów i widoków. W takim otoczeniu jest to dziecinnie proste, zdjęcia robią się same. Większy problem miałam raczej przy wyborze zdjęć schroniska do tej relacji. Poniższy widok tak mi się spodobał, że mam go chyba w 30-tu różnych odsłonach.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Bez szans ;-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Słońce powoli chowa się za górami, ściany zaczynają płonąć, najpierw na żółto, później coraz intensywniejszym odcieniem czerwieni. Nie mogę przypomnieć sobie, kiedy ostatni raz w Dolomitach oglądałam taki spektakl. W spokoju i bez pośpiechu. Dolomity Lienzkie bardzo przypominają włoskie, więc serducho zabiło mocniej i bardzo nie miałam ochoty schodzić. Stwierdzamy zgodnie, że musimy tu kiedyś wrócić i lepiej poznać te góry.

http://footsteps.cba.pl/szarlotke-karlsbader-hutte/

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 19, 2018 6:14 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt cze 22, 2012 7:38 pm
Posty: 843
Lokalizacja: siem-ce; m-ce
O widzę, że latem kręciliście się w tym samym rejonie co i ja. Przed wyjazdem też korzystałem ze strony tourenfex - przejrzałem chyba wszystkie relacje :wink:. Nie wiem jak ci się udało uchwycić słońce odbite w Laserzsee, ale świetnie wyszły te zdjęcia.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 20, 2018 10:11 am 
Nowy

Dołączył(a): Śr maja 16, 2018 9:38 am
Posty: 23
nutshell napisał(a):
Według Google Maps, pod schronisko można dojechać autem. Tymczasem na miejscu okazało się, że navi zrobiła nas w konia i należy zostawić je na parkingu w połowie drogi, a dalsze pół przedreptać klasycznymi dolomitowymi zakosami, pokonując ponad 600 m przewyższenia. Najbardziej martwił mnie fakt, że muszę tę drogę pokonać w sandałach


Całkiem sympatycznie można podjechać tam na rowerze oszczędzając kolana na zjeździe podjazd tam nie jest jakoś bardzo wymagający .

Alpy w Austrii to nie tylko Grossglockner Wildspitze czy Hochalmspitze to często bardzo urokliwe niżej położone pasma alpejskie w których można legalnie powłóczyć bez szlaku nie spotykając nikogo przez kilka dni


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt lis 20, 2018 11:41 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt wrz 17, 2010 11:49 am
Posty: 1146
Lokalizacja: dokąd
Jak zwykle piękne zdjęcia i fajna relacja! :)

Cytuj:
Tytuł z przymrużeniem oka, no bo kto by jechał taki kawał żeby dreptać po szlakach przypominających Tatry Zachodnie? Austria ma przecież o wiele więcej do zaoferowania.

Wiesz, ja uważam, że warto jechać choćby po to, żeby podreptać po terenach praktycznie bezludnych, w spokoju, ciszy i innej kulturze. To ma czasem wartość większą, niż owe "więcej rzeczy do zaoferowania", jakie ma Austria ;).
Osobiście, jeśli miałabym taką możliwość - transport i mniejsza odległość, niż z W-wy - to chętnie tak bym wolny czas spędzała :).
W każdym razie gratuję udanego urlopu! :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 21, 2018 1:10 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
magis napisał(a):
O widzę, że latem kręciliście się w tym samym rejonie co i ja.

Bardzo spodobały nam się Wasze wycieczki i po sprawdzeniu na mapie gdzie dokładnie byliście, okazało się, że jest tam od groma łatwy szlaków, takich jakich akurat szukaliśmy :-)
magis napisał(a):
Nie wiem jak ci się udało uchwycić słońce odbite w Laserzsee, ale świetnie wyszły te zdjęcia.

Dziękuję. Odpowiednia miejscówka i czas? Zwłaszcza ten ostatni, przynajmniej raz nie żałowałam, że wyszliśmy późno na szlak.
saxifraga napisał(a):
jak zwykle piękne zdjęcia i fajna relacja! :)

Danke :D
Gór Ski napisał(a):
Alpy w Austrii to nie tylko Grossglockner Wildspitze czy Hochalmspitze

saxifraga napisał(a):
Wiesz, ja uważam, że warto jechać choćby po to, żeby podreptać po terenach praktycznie bezludnych, w spokoju, ciszy i innej kulturze. To ma czasem wartość większą, niż owe "więcej rzeczy do zaoferowania", jakie ma Austria ;).

Kurcze, chyba za słabo przymrużyłam to oko ;-) Gdyby nie spodobały się nam te szlaki, to pojechalibyśmy gdzie indziej, ale gdybym z kolei była w super kondycji, to na pewno nie spędzilibyśmy całego urlopu chodząc jedynie po łagodnych pagórkach. I wcale nie mam na myśli Grossa. W każdej z grup, które odwiedziliśmy były po prostu szczyty i szlaki bardziej warte uwagi i niekoniecznie popularne. Niemniej nie żałuję. Biorąc pod uwagę, że na pierwszym spotkaniu rehabilitant kazał mi zapomnieć o Tatrach w tym roku, to mam z czego być zadowolona ;-)
saxifraga napisał(a):
Osobiście, jeśli miałabym taką możliwość - transport i mniejsza odległość, niż z W-wy - to chętnie tak bym wolny czas spędzała :).

Może to kwestia odległości właśnie. Może gdybym i ja mogła być w Austrii kilka razy w roku to nie wybrzydzałabym, bo byłby czas i na ferraty i wspin i łatwe wycieczki.

_________________
Obrazek


Ostatnio edytowano Śr lis 21, 2018 1:41 pm przez nutshell, łącznie edytowano 3 razy

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 21, 2018 1:31 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Hoher Bosring 2234 m npm – austriacka jesień w najpiękniejszej odsłonie

Cel tej wycieczki upatrzyłam jeszcze przed wyjazdem do Austrii. Bardzo spodobał mi się rozległy, zielony trawnik wokół szczytowego krzyża, który zapowiadał łagodną, widokową trasę w klimacie Tatr Zachodnich. Hoher Bosring zlokalizowany jest bardzo dogodnie, bo rzut beretem od naszej mieściny, w zasadzie cały grzbiet doskonale widać z okna kwatery. Bliskość góry trochę nas rozleniwiła, dlatego też wstajemy nieśpiesznie i na szlak wyruszamy dość późno. Długi czas pniemy się stromą, wąską, leśną ścieżką. Po drodze słychać niedobitki z rykowiska – jedyny kontakt ze zwierzyną podczas tego urlopu. Przez ciągłe nastromienie szlaku zaczynam się martwić o kolano, ścieżka nie daje ani chwili wytchnienia. Charakter szlaku zaczyna zmieniać się dopiero na wysokości chatki myśliwskiej. Mieliśmy nadzieje na odpoczynek i kubek herbaty w tym miejscu, ale okazało się, że ktoś ogrodził teren wokół budynku siatką. Mijamy więc chatkę i jeszcze przez kilka minut idziemy lasem. Po chwili zaczynają odsłaniać się widoki na wzniesienia, którymi prowadzi dalsza trasa. Z każdym krokiem bardziej zagłębiamy się w ocean borówek, które przyjęły tu wszystkie odcienie jesieni. Takiej ilości borówek nie widziałam chyba nawet na bieszczadzkich połoninach. Widok jest naprawdę niesamowity, zwłaszcza gdy promienie słońca przebijają przez chmury i ożywiają kolory.

Obrazek

Najwyższa widoczna powyżej góra to nasz szczyt, Hoher Bosring. Wrażenie bliskości jest trochę złudne, ale nie martwi nas to, bo spacer w takich okolicznościach przyrody to sama radość. Po upewnieniu się, że jesteśmy na szlaku sami, spuszczamy psa ze smyczy, żeby mógł się wreszcie wyszaleć. Fibi biega jak wariat dookoła nas, pędzi tak, że nie wyrabia się na zakrętach, istne szaleństwo. Niewiele było takich momentów jak ten, zwykle trzymaliśmy psa na smyczy by nie ganiała dzikiej zwierzyny i nie straszyła ludzi, którzy ogólnie różnie reagują na biegającego luzem, niemałego psa. Ale nade wszystko, byliśmy w obcym państwie i nie chcieliśmy narażać się mandat lub inne konsekwencje wynikające ze świadomego lub nieświadomego łamania przepisów. O tym jakie przepisy obowiązują turystów wwożących swoje pupile do Austrii, piszę tu PIES W AUSTRII. Dodam jeszcze, że aby nie pozbawiać psa zupełnie „wolności” zabieramy w góry również smycz 15-metrową, a i dłuższa świetnie by się spisała. Jest to nienajgorszy kompromis i dobre wyjście, kiedy np. nasz pies jest całkowicie nieodwoływalny lub dopiero ćwiczymy przywołanie, a chcemy by pies już dołączył do naszych wycieczek.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Tylko na szczyty widoczne na zdjęciu poniżej, trzeba by poświęcić kilka dni, a to raptem mały wycinek tego, co widać dookoła.

Obrazek

Szczyt z krzyżem, widoczny skrajnie po lewej stronie, to cel z pierwszego dnia – Spitzkofele.

Obrazek

Obrazek

Wchodzimy na podszczytowy trawnik. Internety nie kłamały, tu naprawdę jest tak zielono. Zupełnie inna roślinność niż na podejściu, z jesieni nagle zrobiła się wiosna. Ciekawy kontrast.

Obrazek

Obrazek

Idź do pańcia!

Obrazek

Obrazek

A przed nami Heretkofel 2440 m npm. Tak mi żal, że muszę dawkować sobie przyjemności, ta ścieżka aż się prosi, by podążyć nią na szczyt.

Obrazek

W dole widoczna nasza wioska, Obertilliach. Jest to najwyżej położona miejscowość w Dolinie Lesachtal, znajduje się na wysokości 1450 m npm.

Obrazek

Wpis do skrzynki szczytowej.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wreszcie odwzajemniły moje uczucie ;-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Czasami mam wrażenie, że ten pies doskonale wszystko widzi i rozumie. I wcale, że nie rozróżnia tylko dwóch kolorów. Nie, nie zgadzam się. Patrzy i podziwia widoki razem z Pańcią, ot co ;-)

Obrazek

Ostatnio rzadkie zjawisko, moja osoba bez psiej osoby na zdjęciu.

Obrazek

Obrazek

Tego jeszcze nie grali, (biedny! głodzony!) pies zasmakował w borówkach :-D Tu wielce niezadowolona, że przerwałam jej konsumpcję.

Obrazek

Obrazek

Pa, pa jagodziana góro.

Obrazek

Obrazek

Dalej niestety następuje mniej przyjemna część wycieczki. Szlak okazał się zbyt stromy dla mojego kolana, które odezwało się krótko po tym, jak zaczęliśmy schodzić. Ból pojawiał się i znikał, aż w połowie drogi noga zaczęła domagać się zdecydowanie wolniejszego tempa. Jak na złość stało się to tuż przed niekończącymi się, nudnymi, leśnymi zakosami. Jednak obiektywnie, ten szlak jest zupełnie pozbawiony trudności, a stromizny wymagają co najwyżej jako takiej kondycji. Mimo braku wyzwań sportowych, jest to piękna i widokowa trasa, którą polecam przejść szczególnie jesienią, kiedy roślinność już trochę się wybarwi – wrażenie piorunujące.

http://footsteps.cba.pl/hoher-bosring-2 ... -odslonie/

_________________
Obrazek


Ostatnio edytowano Pn lis 26, 2018 4:31 pm przez nutshell, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lis 24, 2018 7:43 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1493
Lokalizacja: W-wa
Poszukałam, kim jest wasz piesek, i wyszło mi, że to wyżeł węgierski krótkowłosy, który ma ciekawą cechę: "jego nos, oczy i pazurki zawsze będą mieć czerwonawy kolor, zlewający się z kolorem szaty". Nie zwróciłam wcześniej na to uwagi podczas oglądania zdjęć.
Samo przywołanie, które zamierzacie ćwiczyć, może być bardzo skuteczne. Byłam świadkiem, jak duży pies pędzący na zwarcie ze swym odwiecznym wrogiem zatrzymał się 4-5 m od niego i natychmiast zawrócił, bo jego pan - przebywający gdzieś na drugim końcu leśnej działki - zagwizdał (tylko raz) na niego zaalarmowany naszym krzykiem. Z tego co pamiętam, to chyba chodził z nim na szkolenia.
Obrazek

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 26, 2018 1:05 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Cytuj:
i wyszło mi, że to wyżeł węgierski krótkowłosy,

:thumleft:
Cytuj:
który ma ciekawą cechę: "jego nos, oczy i pazurki zawsze będą mieć czerwonawy kolor, zlewający się z kolorem szaty

Zgadza się :) Mają jeszcze jedną charakterystyczną cechę, mówi się na nie velcro dog i rzeczywiście są strasznie rzepowate i przytulaśne. Przy węgrze nie istnieje coś takiego jak przestrzeń osobista ;-) W 99% jest to słodkie, ale czasami bywa naprawdę upierdliwe :lol:

Takie przywołanie, jakie opisałaś, to już jest master level przywołań i wymaga ćwiczeń. Z psicą ćwiczymy podstawowe komendy, z naciskiem na "do mnie", od samego początku. Powiedziałabym, że obecnie reaguje w 70% sytuacji. Wszystko zależy od tego jak silny jest bodziec. Zabawa z drugim psem to chyba jedna z trudniejszych sytuacji do odwołania psa. U wyżła dodatkowo instynkt łowiecki, dlatego póki co na spacery (zwłaszcza na łąki, pola) zabieramy w razie wu długą linkę, coby nie dopadła i nie pokaleczyła jakiegoś zwierzaka. Na kurs planujemy się wybrać wiosną, w tym roku niestety nie udało się. Za to zaczęliśmy chodzić na zajęcia z tropienia (ludziny) żeby zająć czymś wyżłowy nos i dać ujście instynktom ;-)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 26, 2018 2:30 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
nutshell napisał(a):
PIES W AUSTRII


Podejrzewam, że jest w stanie "TBD" bo chwilowo nie działa niesstety.

Nutshell - dzięki za naprawdę fajną relację, w tym roku akurat w Austrii mnie nie było.
Niestety prawda taka, że te "austriackie pagóry" biją Tatry Zachodnie o kilka rzędów wielkości, różnorodność, rozmiar, wolność. No, jedynie pogoda w Austrii bywa kapryśniejsza.
Ja to jestem już jestem za stary, żeby jak Kyjo przeprowadzać się do Austrii, ale przyznam, że nawet nad tym chwile myślałem...

Chyba 2009...?
Obrazek

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn lis 26, 2018 11:29 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
grubyilysy napisał(a):
Podejrzewam, że jest w stanie "TBD" bo chwilowo nie działa niesstety.

Nie zauważyłam, ale już poprawiłam :) http://footsteps.cba.pl/austria-psem-pr ... trzezenia/
grubyilysy napisał(a):
dzięki za naprawdę fajną relację,

Dzięki również :)
grubyilysy napisał(a):
Niestety prawda taka, że te "austriackie pagóry" biją Tatry Zachodnie o kilka rzędów wielkości, różnorodność, rozmiar, wolność

Widzieliśmy tyle co nic, ale mimo że urlop trwał tak krótko, wystarczyło żeby chcieć wrócić. Te pustki i przestrzenie to jest to.
grubyilysy napisał(a):
Ja to jestem już jestem za stary, żeby jak Kyjo przeprowadzać się do Austrii, ale przyznam, że nawet nad tym chwile myślałem...

Ja podziwiam ludzi, którzy potrafią żyć i być szczęśliwi poza krajem, sama chyba nie umiałabym się odnaleźć. A może tylko tak mi się wydaje. W każdym razie cieszę się, że do Austrii czy Włoch jest stosunkowo blisko. Żałuję tylko trochę, że tak późno odkryliśmy te austriackie pagóry, toć anke i Kyjo agitację prowadzą od lat :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 28, 2018 9:10 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt lis 21, 2008 10:48 pm
Posty: 1227
Lokalizacja: Warszwa
Jezusicku jak tam pięknie - ja chcę więcej! Nalegam! :)

_________________
Jeśli zdajesz pytanie dlaczego chodzę po górach to znaczy że nie zrozumiesz odpowiedzi


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr lis 28, 2018 3:53 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 12, 2017 7:32 am
Posty: 4097
Może lepiej nie. Na relacje nutshell i magisa nie chcę już wchodzić :roll: To udręka dla serca.

_________________
Urodziłeś się, by być prawdziwym, a nie perfekcyjnym.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 29, 2018 12:47 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Hochstein Hütte – pożegnanie z Austrią

Ostatni dzień urlopu postanowiliśmy spędzić na krótkiej wycieczce w grupie Schobbera. Taką niewymagającą trasą był szlak na szczyt Hochstein zaczynający się przy schronisku Hochstein Hütte, do którego można dojechać płatną, prywatną drogą (7 euro). Ku naszemu zaskoczeniu, do szczytu dochodzimy po jakichś 10 minutach. Miało być krótko, lekko i przyjemnie, ale w tym przypadku zdecydowanie coś poszło nie tak :lol: Jak studiowaliśmy tę mapę, nie wiem, ale trochę głupio kończyć wycieczkę tak szybko. Po poprzednim dniu cały czas odczuwałam ból w kolanie, ale że na horyzoncie dostrzegłam ciekawy szczyt – Böses Weibele, postanowiłam zacisnąć zęby i jakoś tam doczłapać. Ponieważ Sebastian, przez te wszystkie wspólne lata, wyrobił sobie niezrozumiałą dla mnie opinię, że za wszelką cenę prę do celu jaki sobie uwidzę, a on, „głos rozsądku” musi pacyfikować moje zapędy, wiedziałam że nie będzie lekko i będę musiała uciec się do podstępu ;-) Wymyśliłam więc, że będziemy posuwać się naprzód metodą małych kroków.

O, dojdźmy do tego pagórka, z niego na pewno będzie ładny widok.

Patrz, tam za zakrętem jest ładne jeziorko, podejdźmy jeszcze kawałek żeby pies napił się wody.

A to wzniesienie wygląda ciekawie, wejdźmy na nie, to jeziorko musi fajnie wyglądać z wysokości.


Itp, itd licząc na to, że w pewnej chwili będziemy już tak blisko szczytu, że żal będzie zawracać. Nie przewidziałam tylko, że po trzech takich numerach zacznę człapać tak ślamazarnie, że będzie się to rzucać w oczy. No i cóż, odpuściliśmy. Ale metoda była słuszna, bo w pewnej chwili Sebastian sam zaczął się namyślać i kalkulować, czy może jednak nie damy rady :-D

Jednak nic na siłę. Niestety ;-)

Tyle dobrego, że przynajmniej obejrzeliśmy sobie dokładnie Dolomity Lienzkie i napiliśmy się smacznej kawy w schronisku. A Fibi dostała kawał słoniny od kelnera. Niech ma coś z życia.

W ramach podsumowania, powiem tylko, że bardzo chcemy wrócić do Austrii i lepiej poznać ichniejsze góry. Ogrom i ilość poszczególnych pasm trochę przytłacza i żałuję, że dopiero teraz je odkryliśmy – no bo kiedy my to wszystko nadrobimy??? ;-)


Schronisko Hochstein:

Obrazek

Hochstein z gigantycznym krzyżem:

Obrazek

Böses Weibele, tak blisko, a tak daleko…

Obrazek

Obrazek

Zbliżenie na Böses Weibele:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Co dwie głowy to nie jedna ;-)

Obrazek

A tu można zadzwonić dla pokoju na świecie. Każdy kamyczek oznacza jakieś państwo:

Obrazek

Obrazek

http://footsteps.cba.pl/hochstein-hutte ... e-austria/

_________________
Obrazek


Ostatnio edytowano Cz lis 29, 2018 12:59 pm przez nutshell, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 29, 2018 12:55 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
@tatromaniak24 - też mi się podobało, niestety dużo więcej nie zwojowaliśmy, bo to był krótki urlop :(
RedemptionMM napisał(a):
To udręka dla serca.

Dzięki :lol:
ps.nie ma co się zadręczać, trzeba jechać;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 29, 2018 1:46 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
grubyilysy napisał(a):
nutshell napisał(a):
PIES W AUSTRII


Podejrzewam, że jest w stanie "TBD" bo chwilowo nie działa niesstety.

Nutshell - dzięki za naprawdę fajną relację, w tym roku akurat w Austrii mnie nie było.
Niestety prawda taka, że te "austriackie pagóry" biją Tatry Zachodnie o kilka rzędów wielkości, różnorodność, rozmiar, wolność. No, jedynie pogoda w Austrii bywa kapryśniejsza.
Ja to jestem już jestem za stary, żeby jak Kyjo przeprowadzać się do Austrii, ale przyznam, że nawet nad tym chwile myślałem...

Chyba 2009...?
Obrazek
Ale fajna rodzina! (bo to chyba rodzina?)
Na temat relacji to nawet nie piszę.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 30, 2018 12:15 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 5:34 pm
Posty: 419
Lokalizacja: Rybnik / Piding
Wybraliście naprawdę świetne miejsce na urlop :) Fajnie pokazałaś, jak bardzo mogą różnić się pasma górskie, które są obok siebie.

Kolory na tym Boesringu są niesamowite, aż by się chciało na tym trawniku rozbić namiot i posiedzieć tam kilka dni :)

Mam nadzieję, że z kolanem już lepiej i w przyszłym roku uda się również ciut wyżej wejść :)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 30, 2018 12:50 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Krabul napisał(a):
Na temat relacji to nawet nie piszę.

Znaczy, czy napisze relację, jak z Olimpu? :).
Akurta wtedy jeszcze miałem do relacji zapał....

viewtopic.php?t=8198

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 30, 2018 9:39 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2164
Koniec?
Naprawdę super!
Nigdy nie byłem w górach w Austrii i to się musi zmienić. Myślę, że wyjazd tam to całkiem realna sprawa :)

Przeczytałem poradnik o psie.
Kurcze, wyszło mi, że ja to jestem bardzo niezdyscyplinowana jednostka ;)
Papiery (paszport, czip, szczepienia) mamy w porządku. Ale na naszych zagranicznych wojażach Tobi chodzi praktycznie cały czas luzem i to nie tylko w górach, ale i w miastach. A było tych wyjazdów już trochę: Rumunia, Czarnogóra, Chorwacja, Słowenia i kilkanaście razy Słowacja. Nie było ani jednej sytuacji problemowej, naprawdę. Jedyne co mi się przypomina, to kelnerka na starówce w Kotorze, która bała się podejść do naszego stolika - była akurat osobą panicznie bojącą się psów, to wzięliśmy go wtedy na smycz. Jeżeli chodzi o sytuacje konfrontacji z innymi zwierzętami, które są agresywne, Tobi okazuje w takich wypadkach skrajny pacyfizm. Udało się przeżyć kilka spotkań z psami pasterskimi w Rumunii. Dzikie słoweńskie krowy również go nie pożarły. Koty w kotorskim "Kocim Zaułku" oczu mu nie wydrapały - choć bardzo chciały. Nie wiem czy zauważyłaś, ale w Twoim poradniku na tabliczce ostrzegającej o krowach jest napisane, że psa trzymać na smyczy, a w sytuacji niebezpieczeństwa należy go spuścić. I to jest dobre podejście, bo też uważam, że w takich sytuacjach lepiej wszystko się kończy jak pies jest luzem. Ileż to już było sytuacji z tzw. agresywnymi wiejskimi burkami w naszych beskidzkich wsiach, czyli psy biegające luzem przy domach bez ogrodzenia. Tobi wyrobił już sobie cały wachlarz zachowań w takich sytuacjach, tak że rozgrywa je po mistrzowsku.

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 38 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 9 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL