Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt mar 29, 2024 6:58 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 
Autor Wiadomość
PostNapisane: So paź 27, 2018 6:35 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
To już ostatnia część z naszego dziesięciodniowego alpejskiego wyjazdu, gdyby ktoś chciał przebrnąć przez wszystkie dni, to lista jest poniżej, relacje są pisane ciągiem, więc trochę tworzą całość:
1 - viewtopic.php?f=11&t=20069
2 - viewtopic.php?f=11&t=20132
3 - viewtopic.php?f=11&t=20153
4 - viewtopic.php?f=11&t=20166
5 - viewtopic.php?f=11&t=20174

Wracając do tytułowej góry, ryje psyche, nie ma lipy :lol:
Jakieś dwa tygodnie przed wyjazdem natknąłem się na relację z wejścia na ten szczyt, szybkie rozpoznanie wskazywało, że będziemy blisko i można by się porwać na ten szczyt. Odnalazłem autora relacji, który udzielił mi kilku wskazówek i opisał swoje odczucia z wejścia, info z pierwszej ręki jest jednak cenniejsze, niż opisy w przewodnikach wspinaczkowych. Temat zapodałem Michałowi a on takich tematów nie odpuszcza :D Zęba Giganta ciężko kojarzyć ze szczytem, to kawał turni wyrastającej z Grani Rochefort. Dzięki schronisku Torino rejon jest dość popularny, zresztą znajduje się w okolicy sporo ciekawych obiektów wspinaczkowych. Ostatnim kursem wyjeżdżamy z Courmayeur kosmiczną kolejką SkyWay Monte Bianco na Punta Helbronner.

Obrazek

Pogoda jest początkowo lipna i na dzień wejścia też nie zapowiadają rewelacji, ot 2h nasłonecznienia a przez noc ma padać śnieg.

Obrazek

Schronisko Torino z Punta Helbronner.

Obrazek

Z górnej stacji kolejki trzeba zjechać windą do poziomu zero, po czym podążając wygodnym tunelem wychodzimy przy schronisku, rewelacja :shock: Zabraliśmy ze sobą namioty bo nie wiedzieliśmy, czy dostaniemy nocleg a na lodowcu można biwakować, na szczęście miejsc wolnych nie brakowało. Że świat wspinaczkowy jest mały przekonujemy się wchodząc do schroniskowej suszarni, gdzie Bogdan spotyka kolegę, z którym wiele lat temu wspinał się w Tatrach.

Ząb jest tak charakterystycznym szczytem, że widać go prawie z każdego zakątka masywu Mont Blanc. Siedząc w schronisku na chwilę się rozpogadza, więc udaje się zrobić w ostatniej chwili jakąś fotkę w kierunku, w którym jutro podążymy.

Obrazek

Zbliżenie na samą turnię, która wygląda jak głowa demona z dwoma rogami :lol: Te rogi to dwa wierzchołki Pointe Sella 4009m i Pointe Graham 4013m.

Obrazek

Normalna droga wejściowa prowadzi ścianą zachodnią po lewej stronie turni.
Popołudnie spędzamy w schroniskowym barze popijając piwko i omawiając jutrzejszą drogę.

C.D.N.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz lis 01, 2018 2:15 am 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
Przed piątą rano wychodzę przed schronisko by zobaczyć co się dzieje, prognozy się sprawdzają, pada śnieg. Koło szóstej przestaje, więc ruszamy, jak dojdziemy pod ścianę to zobaczymy co dalej. Droga w kierunku kuluaru, którym schodzi się z lodowca jest dość oczywista a sam lodowiec dość bezpieczny,po drodze przekracza się kilka szczelin, ale są dobrze widoczne i nie za szerokie. Po drodze mijamy grupę, która miała zamiar przejść granią w kierunku Aiguille de Rochefort, ale z uwagi na kiepską pogodę odpuścili.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dochodzimy na skraj lodowca, gdzie napotykamy gigantyczną szczelinę brzeżną, pokonać ją można z lewej strony mostkiem śnieżnym a potem po skałach przetrawersować w kierunku kuluaru. Do góry wspinamy się kuluarem, chociaż niewiele w nim śniegu, wydaje mi się, że jest jeszcze opcja przejścia tego odcinka po skałach z lewej strony. Docieramy na przełęcz, skąd kierujemy się w prawo. Teren w górę jest dość rozległy i niezwykle kruchy, to chyba najniebezpieczniejszy odcinek na tej drodze, znalezienie właściwej drogi jest tutaj kluczowe. Dysponujemy schematem podejścia, cóż z tego jak widoczność jest ograniczona a na podejściu zalega tylko cienka warstwa świeżego śniegu, więc śladów brak.

Obrazek

Obrazek

Dojście pod ścianę zajmuje nam około 3h, także całkiem nieźle. Pod ścianą jest spore wypłaszczenie, więc można odpocząć. Przez chwilę jest nawet wrażenie, że zaraz mgła się rozwieje bo widać błękitne prześwity, ale praktycznie do pod szczytowych części drogi chmury nie chcą odpuścić.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zbędny sprzęt zostawiamy pod głazem i ruszamy dalej. Na początek trochę trzeba zejść, potem trawers by przewinąć się na zachodnią ścianę.

Obrazek

Dochodzimy do stanowiska, skąd rusza w górę stromy komin, z którego wychodzi się na wygodny taras pod płytową częścią ściany. Dla mnie wyjście z komina to zdecydowanie najtrudniejszy odcinek. Michał poszedł pierwszy, ale jego przejście jakoś mi nie leży, odbijam bardziej w prawo a potem robię trawers do lewej strony, naprawdę psychiczny odcinek po skale pokrytej śniegiem i lodem. Zabraliśmy buty wspinaczkowe i podejściówki, ale warunki absolutnie nie pozwalają na ich użycie, od początku targamy w rakach, walka jest nieziemska.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z balkonu dalsza część drogi wygląda tak.

Obrazek

Liny zamontowane na drodze jakoś wybitnie nie ułatwiają wspinania, oblepione lodem, sztywne i grube, przed wejściem trzeba nimi porządnie walnąć o skałę by przynajmniej trochę lodu odpadło. Ta część drogi przy suchej skale i w butach wspinaczkowych to byłby miodzik :D Dlatego jeszcze tu wrócimy, tylko przyfilujemy sobie lepsze warunki, na razie po skale płyną strumyki i odpadają płaty lodu.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kolejny krótki wyciąg praktycznie tylko na rękach, iskry idą z raków a ręce szybko się bułują.

Obrazek

Potem krótki trawers po kantach stojących na sztorc płyt.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Walka jest ostra :P

Obrazek

Na prostym odcinku tuż przed pierwszym wierzchołkiem skała jest prawie sucha, więc zdejmuje raki. Pogoda robi się łaskawsza i ukazują się nam widoki na Mont Blanc z przyległościami. Coś niesamowitego, w kompletnej ciszy chmury niczym kurtyna idą na bok, w końcu też widać w jakiej ekspozycji działamy, lufa niczym na kominie elektrowni :lol: Widać też, że goni nas jakiś dwójkowy zespół, który mija nas na pierwszym wierzchołku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na ostatnim wyciągu w ścianie pod jego koniec Michałowi wyjeżdża lina z rąk, do przelotu ma kawałek i luz na linie sprawia, że lot jest znaczny, na szczęście kończy się tylko potłuczonym łokciem. Michał kończy wyciąg, dalej ciągnie Bogdan. Zostało przejście przez pierwszy wierzchołek, fragment grani szczytowej i wejście na główny wierzchołek. Zejście z pierwszego wierzchołka w niebywałej ekspozycji, jeszcze przy końcu trzeba opuścić się na grań, trzymając w rękach taśmę zwieszoną na skale, nie wygląda mi za solidnie, więc dokładam swoją. Przy wejściu na główny wierzchołek znów uderza śnieżyca, na szczęście nie ma silnego wiatru a i temperatura wydaje się być na plusie. Wyciąg jest bardzo krótki i szybko stajemy na szczycie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nie zabawiamy na szczycie zbyt długo. Jest godzina szesnasta, więc bardzo późno. Według topo do dołu są cztery zjazdy w tym trzy koło 40-50m. Zjeżdżamy z wierzchołka i kawałek przechodzimy pod pierwszy wierzchołek, gdzie jest stanowisko zjazdowe. Po pierwszym zjeździe są dwa stanowiska, niestety wybieramy to niewłaściwe i zjeżdżamy w linii jakiejś drogi wspinaczkowej, przez co robimy około siedmiu zjazdów nim osiągamy śnieżny teren pod ścianą, gdzie zaczyna się trawers z początku drogi. Jest przed ósmą, ale jeszcze w miarę widno, mgła jednak nadal nie odpuszcza co powoduje, że wbijamy się w zejście w niewłaściwym miejscu. Zaczynamy trawersować jakąś parchatą ścianę posyłając w dół lawiny kamieni, łącznie z "telewizorami" i "lodówkami". Zmęczenie jest bardzo duże, jakoś nikt nie proponuje powrotu w górę, ja mam wrażenie, że droga zejściowa jest gdzieś bardziej w lewo, ale po kilkudziesięciu minutach przemieszczania się w "skalnym gównie" nie widać nic prócz mgły i gruzu. Na dodatek Bogdanowi pęka podeszwa w bucie i może poruszać się tylko z jednym rakiem, chyba nastąpiła jakaś kumulacja gównianych sytuacji z całego wyjazdu i teraz daje temu upust. Po przejściu kolejnego żebra skalnego widzę wyżej w oddali śnieżną grań, co znaczy, że nie zeszliśmy aż tak nisko. Wdrapuję się na górę i mam wrażenie, że widać wydeptaną ścieżkę, niestety mgła uniemożliwia jednoznaczne określenie tego co widzę a od ścieżki oddziela mnie pokaźna szczelina, przysypana co prawda śniegiem w jednym miejscu, ale sam nie odważę się przejść na drugą stronę. Od razu rodzi się pytanie, jeżeli to faktycznie ścieżka, to w którą stronę podążyć ? Docierają do mnie chłopaki i w tym momencie dosłownie na chwilę rozwiewa się mgła i w promieniach zachodzącego słońca widzę zarys turni szczytowej co umożliwia nam określenie gdzie jesteśmy i w którą stronę iść. Czujnie pokonujemy szczelinę i lufiastą ścieżką, która okazuje się być fragmentem Grani Rocheforte wracamy do punktu wyjścia. Teraz już wbijamy we właściwe zejście i wypatrując naszych śladów na resztkach śniegu dochodzimy do kuluaru, gdzieś w połowie zejścia rozpogadza się, chociaż jest już zupełnie ciemno to widać światła stacji kolejki na Punta Helbroner, więc wiemy gdzie mamy nawigować. Czujne zejście zalodzonym kuluarem i długie monotonne przejście lodowcem do schroniska kończą tą wyrypę a mieliśmy jeszcze dzisiaj zjechać na dół i spędzić noc na kempingu :roll: Do schroniska docieramy około północy. Zgłaszam tylko na recepcji, że trzech łojantów dopiero teraz wróciło z gór i potrzebujemy trzech łóżek, dostajemy numerki a płacimy rano przy wyjściu. Cała akcja trwała 18h, śpimy całe pięć godzin i drugim kursem kolejki zjeżdżamy na dół.
Kolejny dzień jest taki jak być powinien i widok na Ząbka jest piękny.

Obrazek

Ostatni rzut oka na Blanca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zwijamy Ewę z kempingu, trochę zdziwioną naszym milczeniem przez cały wczorajszy dzień, ale widząc nasze zmordowane górskie ryje chyba wie, że było grubo :lol: Teraz pozostaje nam jedyne 20h jazdy do domku, startujemy o dziewiątej rano z Courmayeur a o piątej rano dnia następnego jestem w domu, 20h jazdy non stop, mój rekord, chociaż na wysokości Brna to już nie wiedziałem co mam robić by nie spać.

Obrazek

Dziesięć dni w najwyższej części Europy dobiegło końca, przez kolejne dwa tygodnie wypoczywam w pracy :lol: W przyszłym roku wracamy :D


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 02, 2018 1:13 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Oj, konkretnie i ładnie, gratulacje!

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 02, 2018 8:29 am 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1493
Lokalizacja: W-wa
świetny, skondensowany wyjazd, brawo za wszystkie szczyty, a ten w szczególności, bo miejscami wygląda dość strasznie

wchodzenie w takie mroczne, górskie odmęty jest poruszające, nie ma co żałować wtedy widoków
Obrazek

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 02, 2018 9:59 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 25, 2007 9:48 am
Posty: 7564
Szacun!
Nie tylko za Ząb Olbrzyma, ale za cały wyjazd - konkret, panie, jak rzadko który.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt lis 02, 2018 5:23 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt lis 21, 2008 10:48 pm
Posty: 1227
Lokalizacja: Warszwa
No i jeśli juz koniec finito to graty za cała akcję włosko-francuską. A foty miażdzą

_________________
Jeśli zdajesz pytanie dlaczego chodzę po górach to znaczy że nie zrozumiesz odpowiedzi


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So lis 03, 2018 10:56 am 
Kombatant

Dołączył(a): Cz gru 15, 2016 11:53 am
Posty: 439
Lokalizacja: Łódź
Akcja nieprawdopodobna. Tak całościowo. A ta ostatnia fotka z ilością red buli pokazuje obraz zmęczenia. Gratulacje !!!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N lis 04, 2018 6:01 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt sie 07, 2015 10:09 pm
Posty: 779
Lokalizacja: Chrzanów
grubyilysy napisał(a):
gratulacje!

anke napisał(a):
brawo za wszystkie szczyty

leppy napisał(a):
Szacun!

tatromaniak24 napisał(a):
graty za cała akcję włosko-francuską

Sebastian D napisał(a):
Gratulacje !!!

Dzięki :)

Sebastian D napisał(a):
A ta ostatnia fotka z ilością red buli pokazuje obraz zmęczenia

Tyle to nie wypiłem, to ustawka z puszkami zbieranymi kilka lat :lol:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 8 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google Adsense [Bot] i 8 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL