Po dwóch godzinach jazdy z Pont, docieramy do Courmayeur i stajemy w kolejce czekającej na wjazd do rury.

Niesamowite wrażenie robi lodowiec wiszący nad tunelem.
Dojeżdżamy do miejscowości Les Houches, gdzie rozbijamy namioty na Camping Bellevue. Camping szału nie robi, ale obłożenie spore, więc chyba nie ma innego w okolicy. Z campingu fajny widok na Aiguille du Midi i Mont Blanc du Tacul, widać również schronisko Gouter połyskujące w blasku zachodzącego słońca.





Nazajutrz wstajemy troszkę później niż zwykle, pakujemy dobytek i ruszamy na miasto. W małym markecie robimy małe zaopatrzenie i rzucamy okiem tu i tam.



Podjeżdżamy do Chamonix gdzie kupujemy bilety na Aiguille du Midi, na szczyt której mamy zamiar wjechać po południu. Ludzi w kolejce do kolejki mnóstwo, to chyba taki francuski Kasprowy, ale zakup biletu idzie bardzo sprawnie. Po wydaniu znacznej ilości waluty europejskiej ruszamy ponad wioskę Argentière by się troszkę zmęczyć i zapomnieć o tym fakcie. Naszym celem jest turnia Aiguillette d'Argentière przypominająca troszkę tatrzańską Żabią Lalkę. Wierzchołek turni znajduje się na wysokości 1893 m.n.p.m. przy szlaku na Lec Blanc. Zaplanowane alpejskie akcje na ten wyjazd jawiły się nam typowo trekkingowo, więc postanowiliśmy je urozmaicić wspinem. Tą atrakcję zaproponował Michał, który kilka lat temu był w tej okolicy i sczaił ten skalny twór. Samochód zostawiamy na niewielkim parkingu przy drodze i po odpowiednim nawodnieniu ruszamy szlakiem w górę.

Szlak jest dość sympatyczne, takie podejście z Chochołowskiej na Grzesia, tylko widoki konkretniejsze
Łapiemy kierunek na Aiguillette.

A potem spacerek w niemiłosiernym upale z widokiem na kilka konkretniejszych szczytów masywu Mont Blanc.








A za kilka dni idziemy tam





Po około1,5h marszu naszym oczom ukazuje się ona.


Docieramy pod turnię, jeden zespół kończy drogę z drugiej strony ściany, my zbroimy się i schodzimy pod start drogi. Czasu nie mamy za wiele, więc nie będziemy cudować, wybieramy drogę biegnącą filarem, dwa wyciągi z wyceną 4c i 5a.



Z racji usytuowania turni widoki są dość rozległe.






Michał startuje pierwszy.


Crux.


Drugi wyciąg jest dość długi z obejściem szczytowego bloku, także przez chwilę nie wiemy co się dzieje po drugiej stronie, ale Michał po osiągnięciu szczytu oznajmia to może nie całemu światu, ale dolinie na pewno

Potem wbijam ja i na końcu Bogdan.




Ewa stoi na szlaku trochę wyżej i robi nam sesjone.







I w komplecie.



Zjeżdżamy. Jeden zjazd z fajną końcówką bez kontaktu ze ścianą.




c.d.n.