Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Pt mar 29, 2024 9:58 am

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 39 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
 Tytuł: Apeniny 2017
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 9:29 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Zeszłoroczny urlop trochę popsuła nam informacja, że będę musiała wcześniej wrócić do Krakowa i z ponad 2 tygodni zrobiło się półtora... Chcieliśmy wykorzystać ten czas maksymalnie i zobaczyć coś nowego dlatego wymyśliliśmy małą objazdówkę po Włoszech + bonus w postaci Słowenii. Nigdzie nie zagrzaliśmy miejsca na dłużej, ale że statystycznie najwięcej dni spędziliśmy we włoskich Apeninach, tak też zatytułowałam relację ;)

Na początku, przejeżdżając przez Słowenię, zahaczyliśmy o Triglav. Na forum został on już opisany wiele razy, więc darowałam sobie relację, ale gdyby ktoś miał chęć zerknąć, to dwa słowa i zdjęcia znajdują się tu:

http://footsteps.cba.pl/alpy-julijskie-triglav/

A ten widok zostanie w głowie na dłuugo:

Obrazek

Następnie dojechaliśmy do Umbrii, nieznanego nam dotąd rejonu Włoch, gdzie zwiedziliśmy 3 piękne, średniowieczne miasta:


:arrow: Gubbio http://footsteps.cba.pl/wizyta-we-wlosk ... ii-gubbio/


Obrazek

Obrazek

Obrazek



:arrow: Asyż http://footsteps.cba.pl/wizyta-we-wloskiej-umbrii-asyz/


Obrazek

Obrazek

Obrazek



:arrow: I Perugię http://footsteps.cba.pl/wizyta-we-wlosk ... i-perugia/


Obrazek

Obrazek

Obrazek


Kilka godzin po opuszczeniu Perugii docieramy do campingu Gran Sasso, położonego u stóp średniowiecznego Santo Stefano di Sessanio. Rankiem następnego dnia idziemy zwiedzić miasteczko, z którego następnie chcemy przejść szlakiem do zamku Rocca Calascio, robiąc tym samym lekką trasę na rozruch.

Santo Stefano znajduje się w Parku Narodowym Gran Sasso i Monti della Laga, w Apeninach Środkowych. Położone jest na wzgórzu o wysokości 1250 m npm, czyli na podobnym poziomie co np. nasze Bieszczady, zresztą okoliczne pagórki nawet trochę je przypominają.

Obrazek

Pierwsze zabudowania w mieście pochodzą już z XI wieku. O ile w poprzednio zwiedzanych miejscowościach spacerowaliśmy „jedynie” śladami średniowiecznych zabytków, tak tutaj człowiek czuje jakby znalazł się w skansenie lub został przeniesiony w czasie do innej epoki.

Obrazek

Santo Stefano tętniło życiem do czasów I Wojny Światowej licząc wówczas ponad 1000 mieszkańców. Ludność od wieków utrzymywała się tu z pasterstwa i rolnictwa. Po wojennych zawieruchach, ludzie zmuszeni przez biedę zaczęli wyjeżdżać za chlebem do większych miast i zagranicę, zostawiając za sobą domy wraz z dobytkiem. Miasteczko stawało się coraz bardziej wyludnione, popadało w ruinę. Sytuację pogarszał powolny upadek przemysłu wełniarskiego na skutek popularyzacji tkanin syntetycznych oraz położenie w rejonie aktywnym sejsmicznie (L’Aquila). W 1999 roku Daniele Kihlgren, włoski biznesmen o szwedzkich korzeniach, odkrył miejscowość podczas wyprawy motocyklowej. Miasteczko zauroczyło go do tego stopnia, że postanowił ocalić je od zapomnienia. W 2005 roku wykupił kilka domów, które wyremontował i przekształcił w hotele. Inwestycja zaczęła przyciągać turystów, co z kolei zachęciło nielicznych, pozostałych tu mieszkańców do działania i wynajmu własnych kwater. Z czasem powstało tu kilka knajpek, lokale typu „bed & breakfast”, sklepiki z własnymi wyrobami i rękodziełem, herbaciarnia, a nawet otworzono punkt informacji turystycznej.

W 2009 roku, podczas słynnego trzęsienia ziemi w oddalonej o niespełna 30 km miejscowości L’Aquila, Santo Stefano straciło swoje dwa najcenniejsze zabytki: wieżę – symbol miasta oraz kościół Madonna del Lago. Kiedy zwiedzaliśmy miasto, wieża jak i kilka innych budynków były w trakcie odbudowy/renowacji.

Stefanowe uliczki wciągnęły nas na dłużej niż planowaliśmy, chyba nigdzie indziej nie czułam się tak blisko prawdziwych Włoch jak tutaj. Widać, że to miasto niedawno zaczęło odżywać i że jest to powolny proces. Lokale z jedzeniem znajdują się w sąsiedztwie budynków, które wyglądają jakby miały się za chwilę zawalić, ale dzięki temu, że nie wszystko jest „odpicowane” pod turystów, łatwiej sobie wyobrazić jak mogło wyglądać tu życie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Z miasteczka Santo Stefano di Sessanio ruszamy w poszukiwaniu szlaku prowadzącego do zamku Rocca Calascio. Dochodzimy we wskazane w przewodniku miejsce, ale nie widać tu żadnej szlakopodobnej ścieżki. Po dobrych kilku minutach kręcenia się w kółko dostrzegamy wąską, niepozornie wyglądającą dróżkę i podążamy nią mając nadzieję, że to ta właściwa. Idziemy łagodnym zboczem, powoli zdobywając wysokość.

Nasz camping skrajnie z lewej strony, otoczony wianuszkiem drzew:

Obrazek

Ta część Apenin rzeczywiście przypomina trochę nasze Bieszczady, ale przy bliższym poznaniu okazuje się, że podobieństwo jest tylko pozorne. Przede wszystkim inna jest budowa geologiczna tych gór, zbocza w wielu miejscach usiane są wapiennymi skałami i głazami, a roślinność ze względu na klimat różni się od tej w Polsce. W środku sierpnia trawy porastające zbocza są już spalone słońcem i wysuszone na wiór. Kiedy szłam, wszystko aż chrzęściło i chrupało pod stopami. Gdyby ktoś bezmyślnie wyrzucił tu niedopałek papierosa, to chyba wywołałby katastrofę ekologiczną, bo ogień rozniósłby się w mig. Ten dzień był wyjątkowo upalny, więc postanowiłam, że będę iść w sandałach. Na szczęście byłam na tyle przytomna, że wzięłam ze sobą też kryte buty, bo skończyłoby się na poparzonej skórze i bąblach na stopach. Sądziłam, że jednorazowe posmarowanie się kremem z filtrem załatwi sprawę, ale jak się okazało, nie w tym klimacie i nie przy ciągłej ekspozycji.

Nasz szlak biegnie prosto, grzbietem po prawej stronie. W dole droga, którą również można dostać się do zamku.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to już za nami. Kolczaste druty to pozostałości po dawnej zagrodzie dla owiec:

Obrazek

Ostatnie podejście:

Obrazek

Odwracam się by jeszcze raz spojrzeć na przebytą trasę, a tam niespodzianka, pokazał się nasz jutrzejszy cel :-)

Obrazek

30% Jura, 70% Bieszczady ;-)

Obrazek

Z kolei przed nami cel dzisiejszej wycieczki – Castello di Rocca Calascio:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Trochę poniżej zamku znajduje się kościół z XVII wieku – Santa Maria della Pietà:

Obrazek

„Kwiaty” apenińskich połonin, czyli mikołajek płaskolistny, rosnący tu na pęczki. Jest to roślinka z gatunku selerowatych, w Polsce rzadko występująca.

Obrazek

Zamek jest już rzut beretem, ale zarządzam przerwę na zmianę obuwia, bo stopy mam już bordowe i czuję, że za chwilę wyskoczę z sandałów. Słońce przygrzewa dziś po prostu okrutnie. Wybierając się w te rejony latem, duży zapas wody to podstawa – nie ma gdzie jej później uzupełnić.

Odpoczywamy chwilę i podziwiamy widoki na cztery strony świata. Co tu dużo pisać, cudnie tu jest i tyle. Jeśli ktoś kocha przestrzeń w górach, tu będzie czuł się jak w raju.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Rocca Calascio – osiemnaste Orle Gniazdo, delegatura w Apeninach ;-)

Obrazek

Obrazek

Licząca ponad 1000 lat Rocca Calascio znajduje się na wysokości 1460 m npm i jest najwyżej położoną fortecą w Apeninach. Zamek wybudowano z myślą o wojsku, nigdy nie był on siedzibą szlachty. Nigdy również nie był „testowany” w bitwie, za to doznał poważnego uszczerbku podczas silnego trzęsienia ziemi w 1461 roku, podobnie jak położone niżej miasteczko Calascio. Niestety, zamek w przeciwieństwie do miejscowości nie został odbudowany. Położenie i wygląd fortecy sprawiają, że niejednokrotnie służyła ona za plan filmowy (kręcono tu sceny m.in. do filmu Imię Róży).

Schodząc na druga stronę, poniżej ruin zamku, możemy posilić się i odpocząć w schronisku Rifugio della Rocca.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I z powrotem w stronę kościoła, gdzie zatrzymujemy się i obmyślamy dalszą drogę.

Obrazek

Obrazek

Podchodzimy na bezimienne wzgórze z krzyżem i badamy wzrokiem okolice:

Obrazek

Nie mamy ochoty wracać tą samą trasą, ani szutrową drogą biegnącą w dole, po drugiej stronie wzgórza. Żeby trochę urozmaicić sobie powrót, postanawiamy obniżyć się do wspomnianej drogi i podejść na równolegle biegnący grzbiet, którym bez problemu powinniśmy dojść w pobliże campingu.

Zamek i kościół już het za nami:

Obrazek

I już po drugiej stronie drogi, na sąsiedniej połoninie. Na horyzoncie widoczna Rocca Calascio.

Obrazek

Upał cały czas daje się we znaki, a brak ścieżki nie ułatwia sprawy, ale nic to, dla takich widoków warto się pomęczyć.

Obrazek

Obrazek

Jak widać nie jest to taki zupełny off road. Po drodze mijamy ruiny zabudowań, fragment utwardzonej drogi i liczne pasterskie ścieżki świadczące o tym, że treny te są wykorzystywane pod wypas bydła.

I tak sobie drepczemy i podziwiamy, aż znowu na horyzoncie pojawia się on. Corno Grande, samotny, wapienny szczyt o dolomitowej sylwetce w połączeniu z łagodnymi kształtami połonin robi naprawdę duże wrażenie. Natura to jednak najzdolniejszy architekt :-)

Obrazek

Wypłynąłem na suchego przestwór oceanu… Płyniemy dalej i my ;-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Będąc mniej więcej na wysokości Santo Stefano zaczynamy schodzić, trafiając po drodze na taki oto budyneczek:

Obrazek

Kapliczka wtopiona w zbocze, pośrodku niczego, bez żadnych oznaczeń i szlakowskazów. Włosi to mają fantazję :-) Jak dobrze, że poszliśmy własną ścieżką, a nie nudną, zakurzona drogą.

Obrazek

Oczywiście powrót na camping nie był tak szybki jak nam się początkowo wydawało, bo idąc górami w pewnym momencie zaczęliśmy się od niego oddalać, ale ostatecznie udało się znaleźć sensowe zejście.

Szczerze mówić byłam bardzo pozytywnie zaskoczona ta trasą. Początkowo traktowałam ją jako pierwszy z brzegu szlak na rozruszanie kości, a okazała się pełna fantastycznych widoków i wspaniałych zabytków jak Rocca Calascio czy zabudowania Santo Stefano.

Więcej fot tu :arrow: http://footsteps.cba.pl/castello-di-rocca-calascio/ i tu :arrow: http://footsteps.cba.pl/santo-stefano-d ... cu-apenin/

CDN...

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 9:36 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am
Posty: 14874
Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
Włochy to fajny kraj. :) Byliśmy z rodziną w tym roku, trochę Dolomitów, wizyta u Julki i Romea w Veronie, a potem plaża niedaleko Pizy.
Przy okazji byłem szybkim strzałem na Cima di Croce, to w zasadzie nie Apeniny, tylko Alpy Apuańskie. Można się zdziwić ile jest pięknych i nieznanych gór w Europie. Bardzo mi się też podobało Cinque Terra, skały jak w Chorwacji, tylko czarne.

_________________
Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 10:53 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
coś czuję, że będzie świetna lektura :) zaraz zabieram się za czytanie :)

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 10:55 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2164
Hmm... fajne te Apeniny.
Na ten rok jeszcze nie mamy ustalone gdzie urlop... może akurat przypasuje... :)
Tak w czerwcu powinno tam być jeszcze zielono i nie za gorąco.

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 11:04 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4463
Lokalizacja: GEKONY
Super :)
Corno Grande to moje marzenie od wielu, wielu lat. We Włoszech byłem już 3 razy ale w Apeniny zawsze jakoś nie po drodze mam.

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 11:46 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
cudnie :!: :shock: piękne widoki. Za oknem mróz ale oglądając takie widoczki to aż się cieplej robi ;)
Niecierpliwie czekam na dalszą część i mam nadzieję, że nie każesz nam czekać zbyt długo :)
Już chyba wiem gdzie pojadę za rok z małą Zuzią na wakacje ;)

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 12:23 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10402
Lokalizacja: miasto100mostów
Pobiegałby.

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 12:29 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
Krabul napisał(a):
Pobiegałby.

ja bym pośmigał na rowerze tymi ścieżkami :)

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 2:08 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pn paź 05, 2015 7:18 pm
Posty: 1983
To oczywista prawda, że miejsce/kraj poznaje się dobrze, kiedy zejdzie się z utartych szlaków turystycznych. W podróżach po Italii interesują mnie prawie wyłącznie takie. Urok takich mieścin, jak ta Wasza ukazuje się podczas zostawania na noc. Weźmy np. takie San Galgano czy San Giminiano. Ale dotyczy to też miejsc na utartych szlakach, jak Assyż (św. Franciszek to był gość!), kiedy odjeżdżają tłumy i miasto oddycha swoim rytmem i ukazuje swój prawdziwy urok.
Spokojna, spontaniczna objazdówka po Włoszech, to jest to!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz mar 01, 2018 10:31 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
@Nutshell

Rewelacja te zdjęcia z Włoch.Trochę w nich bywałem ale aż w tak głęboki plener to nie, zawsze byłem przegłosowany przez towarzyszy wędrówki. Zawsze indywidualnie, nawet najlepsza objazdówka z Biurem Podróży to czas w znacznej części stracony.
W przypadku powtórki polecam Lukkę (w pobliżu są ciekawe góry) No i na południe od Fllorencji San Gimignano. Prawdziwa perełka, jak dekoracja do filmu dziejącego się w XIV wieku, tylko, że prawdziwa. Tylko współczesne szyldy trochę przeszkadzają. No i turyści w tym sporo Japończyków. Trochę dalej jest Siena, niby rozreklamowana ale mimo to. Szczególnie popołudniu i pod wieczór gdy turystów ubywa, no i światło do zdjęć najlepsze.

Zdjęcia rewelka - fantastyczny koloryt. Tak z ciekawości - w którym miesiącu robione?

No i dzięki za linki do dodatkowych zdjęć. Opisy znakomite - czytając wydawało mi się, że tam jestem.

Tak z ciekawości - oczywiście samochód (to zdanie o naprowadzającej nawigacji to zdradziło) Komunikacja publiczna we Włoszech jest niezła ale chyba byłoby kiepsko bez auta.

Dla zachęty:
San Gimignano
https://get.google.com/albumarchive/115 ... UUPk3cQ29G

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 12:07 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Pn paź 05, 2015 7:18 pm
Posty: 1983
Markiz napisał(a):
San Gimignano. Prawdziwa perełka, jak dekoracja do filmu dziejącego się w XIV wieku, tylko, że prawdziwa. Tylko współczesne szyldy trochę przeszkadzają. No i turyści w tym sporo Japończyków.

Wieczorem miasto pustoszeje, zwłaszcza poza sezonem wakacyjnym i pokazuje swój prawdziwy urok. Ale na wieczorne spacery troszkę małe. Łącznie z murami. Życie towarzyskie wieczorem toczy się na Piazza della Cisterna. Klimatyczny nocleg w obrębie murów w Convento di Sant’Agostino, w dawnej klasztornej celi. Warto zahaczyć.
Toskania obfituje w małe, zaskakujące urodą miejsca. Zaglądam prawie zawsze do San Galgano, obowiązkowo z noclegiem, kiedyś na trawie za klasztorem (już się nie da), a ostatnio w małym hoteliku na przeciwko. Włochy cywilizują się i wiele miejsc do noclegów po partyzancku zostało zagospodarowanych. Ostatnimi laty miałem dużo zaskoczeń z tym związanych.
Oj... zatęskniło mi się...
Proszę usunąć stąd tę relację! :mrgreen:


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 12:23 am 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
a

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Ostatnio edytowano Pt mar 02, 2018 3:27 pm przez Markiz, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 1:10 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
@grubyilysy
Od Dolomitów po Apuańskie - to też niemało kilometrów zrobiliście :) Kilka lat temu spaliśmy na campingu w Alpach Apuańskich i na tym niestety zakończyła się nasza wizyta w tych górach. Zaczęły się ulewy, a nam kończył się urlop i musieliśmy wracać do Polski. Żałuję, bo nie wiem czy jeszcze kiedyś będzie okazja je zobaczyć.
grubyilysy napisał(a):
Można się zdziwić ile jest pięknych i nieznanych gór w Europie

Oj tak, w samych Włoszech tych pasm górskich jest tak wiele, praktycznie z każdej części kraju jest blisko w jakieś góry. Włochy w ogóle są przepiękne, z jednej strony mam ochotę zobaczyć coś nowego, a z drugiej jakoś nie mogę się od nich uwolnić :)

sprocket73 napisał(a):
Na ten rok jeszcze nie mamy ustalone gdzie urlop... może akurat przypasuje... :)

Psiej części ekipy na pewno ;)

Obrazek

Na szlakach i w miasteczkach spotykaliśmy sporo ludzi z psami. W ogóle miałam wrażenie, że Włosi zabierają je gdzie tylko jest to dozwolone, co akurat wg mnie jest na duży plus.

sprocket73 napisał(a):
Tak w czerwcu powinno tam być jeszcze zielono i nie za gorąco.

Też tak myślę i gdybym miała jechać tam jeszcze raz, to celowałabym właśnie w czerwiec, max początek lipca.

kefir napisał(a):
Corno Grande to moje marzenie od wielu, wielu lat. We Włoszech byłem już 3 razy ale w Apeniny zawsze jakoś nie po drodze mam.

Bo to jest jednak kawał drogi. Sami się zastanawialiśmy czy warto jechać tak daleko "tylko" w Apeniny, no ale na miejscu już nie mieliśmy wątpliwości ;) O Corno Grande naskrobię co nieco na dniach. Bardzo podobał mi się ten szczyt, w ogóle cały masyw Gran Sasso jest świetny, także gdybyście szukali pomysłu na urlop to polecam. Trzeba tylko pamiętać, żeby omijać weekendy, bo na szczycie jest wtedy tłoczno jak na Giewoncie w sierpniu.

zephyr napisał(a):
Niecierpliwie czekam na dalszą część i mam nadzieję, że nie każesz nam czekać zbyt długo :)

Planuję wyrobić się do końca marca z całością :lol:

zephyr napisał(a):
już chyba wiem gdzie pojadę za rok z małą Zuzią na wakacje ;)

@zephyr, @kefir, jeśli tylko Wasze dzieciaczki zniosą tak długą podróż, to myślę, że warto, jest gdzie podreptać i co pozwiedzać.

Zbychu napisał(a):
Ale dotyczy to też miejsc na utartych szlakach, jak Assyż (św. Franciszek to był gość!), kiedy odjeżdżają tłumy i miasto oddycha swoim rytmem i ukazuje swój prawdziwy urok.

Zbychu, masz rację, tylko czasem ciężko pogodzić różne cele. Do Włoch jeździmy przeważnie w Dolomity, w których najlepsza pogoda jest w sierpniu (powiedzmy). Jest to zarazem główny miesiąc "urlopowy" Włochów, więc o spokojnym zwiedzaniu miasteczek można zapomnieć :) No chyba, że trafi się w taką, za przeproszeniem, dziurę jak Santo Stefano :D Albo Gubbio, które mimo że piękne i też na swój sposób popularne przez serial Don Matteo, zwykle jest omijane na rzecz pobliskiego Asyżu.
Najważniejsze to umieć dostrzegać plusy - jak jest dużo słońca i dobre wino, to i te tłumy tak bardzo nie drażnią ;)

@Markiz, dzięki za miłe słowa. Byliśmy tam w sierpniu, a kolory trochę jak w Bieszczadach w październiku. W takim słońcu roślinność nie ma szans, żeby załapać się na zielenie, to tak jak napisał sprocket, trzeba by jechać w czerwcu. Ale wtedy też było pięknie na swój sposób :)
Miejscowości, o których piszesz, odwiedziliśmy podczas spontanicznego wyjazdu do Toskanii. Wstyd się przyznać, ale dopiero po jakimś czasie je doceniłam. Pierwotnie mieliśmy spędzić 2 tygodnie w Dolomitach, ale przegoniły nas wielodniowe ulewy, więc trzeba było szybko zrewidować plany urlopowe. Ze dwa razy to się nawet poryczałam ze złości, że snujemy się po jakichś miastach, zamiast się wspinać, co skrupulatnie zaplanowałam i na co czekałam przecież cały rok :!: :lol:
Co do auta, to nie wyobrażam sobie innej opcji, bo wozimy w nim wszystko: od sprzętu po jedzenie, a zdarza się że też śpimy. Chyba trudno byłoby mi zrezygnować z takiej niezależności jaką daje samochód, chociaż poruszanie się komunikacją publiczną prawdopodobnie byłoby tańsze.

Zbychu napisał(a):
Oj... zatęskniło mi się...
Proszę usunąć stąd tę relację! :mrgreen:

No way! Dlaczego tylko ja mam cierpieć :mrgreen:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 8:26 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2164
nutshell napisał(a):
spotykaliśmy sporo ludzi z psami
Fajowo, Tobi już się cieszy :)

A jak wygląda sprawa zakwaterowania?
Trzeba rezerwować, czy jest tego na tyle, że można jechać w ciemno i coś się powinno znaleźć? Na kempingach tylko z własnym namiotem, czy mają też jakieś przyczepki stacjonarne czy bungalowy na wynajem? Jakie ceny mniej więcej?

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 9:22 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Od początku celowaliśmy w camping, więc w kwestii kwater niestety nie pomogę. Camping jest średniej wielkości, ale bez problemu znaleźliśmy miejsce na namiot, bez żadnych wcześniejszych zapowiedzi. Akurat na tym campingu nie ma stacjonarnych przyczep ani domków, jedynie czynna w sezonie restauracja. Cennik wygląda tak http://www.campinggransasso.it/tariffe
Niewątpliwą atrakcją jest nocleg w Santo Stefano, chociaż sądząc po zdjęciach, niektóre pokoje utrzymane w dawnym stylu mogą być trochę przytłaczające:
https://www.google.pl/search?q=santo+st ... 20&bih=959

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 10:37 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2164
Dzięki za odpowiedź.
Nigdy jeszcze nie byliśmy na kempingu pod namiotem. Rozumiem, że są prysznice i toalety. W miarę czyste? A kuchnia turystyczna? W opisie wyczytałem, że jest, czy trzeba mieć własne garnki, talerze, czy też są jakieś miejscowe z których można korzystać?

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 11:20 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
:) My z kolei tylko na campingi. Te w północnych Dolomitach mają przeważnie wysoki standard, w pozostałych rejonach Włoch to już różnie bywa. Największe rozczarowanie przeżyłam w Toskanii, która przyciąga tylu turystów z całego świata, że te campy powinny lśnić, tymczasem na jednym podczas kąpieli znaleźliśmy karaluchy na ręczniku :pale:

Co do tej kuchni to najlepiej podpytać przez maila. Ja jej nie kojarzę, ale też nie zwracałam uwagi na to czy jest, bo mieliśmy własne naczynia, palnik i butlę z gazem. Łazienki to najsłabszy punkt tego campu. Są dość czyste (w każdym razie sprzątane codziennie), ale niestety małe. W damskiej jak i męskiej są 3 kabiny WC i jeden prysznic. W sierpniu były tam wieczne kolejki, ale np w czerwcu podejrzewam, że jest mniej turystów, więc może nie być tak źle. Woda (ciepła) w prysznicu jest na żetony (1 żeton to ok. minuta), jeden żeton, o ile pamiętam, to 0,20 lub 0,30 eurocentów. Jest też możliwość doprowadzenia prądu do namiotu (info w recepcji) tylko we Włoszech dobrze jest mieć specjalną przejściówkę (tego typu https://www.campingshop.pl/adapter-prad ... hvEALw_wcB) i własny przedłużacz. Na niektórych campach udostępniają te przejściówki, ale nie jest to reguła. Z boku budynku, w którym znajdują się toalety są zlewozmywaki gdzie można umyć naczynia.
Jeżeli chodzi o infrastrukturę, to nie jest to jakiś wypasiony camping (dla mnie wzorem jest camping Olimpia k.Cortiny di Ampezzo), ale położony jest na ładnie zagospodarowanym terenie, dookoła góry, więc w sumie b.dobrze wspominam tam pobyt.

Znalazłam kilka zdjęć łazienek:
https://www.tripadvisor.co.uk/Hotel_Rev ... =262686996

https://www.tripadvisor.co.uk/Hotel_Rev ... =262687003

https://www.tripadvisor.co.uk/Hotel_Rev ... =262687017

Tu z kolei inny camping, po drugiej stronie masywu Gran Sasso http://www.agricampingcardito.com/tariffe-camping/#link

I jeszcze jeden http://roccadisotto.com/

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 11:30 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2164
Dzięki za wyczerpujące odpowiedzi :)
Zaproponuję Ukochanej, zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie...

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt mar 02, 2018 3:24 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
Logistyką mojej indywidualnej "wyprawy" w północne Włochy zajmowała się moja córka, która jest dokładna (i oszczędna) aż do przesady i w dodatku ma niezmierną cierpliwość w ślęczeniu w internecie i po szczegółowej analizie doszła do wniosku, że bardziej opłaci się korzystać z kwater prywatnych. Tylko - uwaga, uwaga - trzeba cierpliwie szukać i z sporym wyprzedzeniem. My mieliśmy dwie "bazy" - w Florencji i małym mieście pod Wenecją o nazwie Vittorio Veneto.
Byliśmy w cztery osoby - córka, jej mąż, 14-letnia córka i ja. W Florencji mieliśmy do samodzielnej dyspozycji trzypokojowe mieszkanie z kuchnią, łazienkę i osobne wc. + bezpłatny parking (to bardzo ważne, nie każda kwatera ma). O jakieś 5 min. pieszo przystanek tramwajowy skąd ok. 15 minut jazdy na przystanek końcowy w pobliżu Santa Maria Novella, czyli na skraju zabytkowego centrum. W pobliżu kwatery był też przystanek kolei, którą można było dojechać też pod S.Maria Novella ale nie korzystaliśmy z niej, bilety były nieznacznie tańsze a częstotliwość znacznie mniejsza.
Kwestia dojazdu jest istotna, z wszystkich florenckich campingów dojazd byłby znacznie dłuższy i kosztowny.
O parkowaniu i jeździe po historycznym centrum Florencji lepiej od razu zapomnieć - szansa na miejsce znikoma a jazda po uliczkach to skrajna udręka. Tylko na piechotę lub komunikacją publiczną.

Podobnie jest w Pizie. Lucce, San Gimignano i Sienie (wymieniam miasta w których byliśmy) - wszędzie tam są niedrogie i bardzo duże parkingi pod miastem - odległość ca 10-15 min. drogi piechotą.

Cen nie podaję, raz, że nie pamiętam a dwa -to było w 2005 roku. Jednakowoż było to w cenie campingów jeśli policzyć to sumarycznie, czyli z dojazdem z campingu do miasta. Do tego strata czasu na dojazd. Kuchnia oczywiście z garnkami, talerzami a nawet kompletem przypraw plus paczka kawy i herbaty.

Vittorio Veneto - to dziwne miasto, w środku nowiutkie a z dwóch stron dwa średniowieczne miasteczka. Znakomita komunikacja kolejowa do Wenecji (znalezienie parkingu w Wenecji to czysta abstrakcja), dworzec kolejowy w Wenecji przy Canale Grande. Dodatkowy plus Vittorio Veneto - stosunkowo blisko do Cortina d'Ampezzo, co wykorzystaliśmy.
Kwatera - jeden b. duży pokój rzędu 30 m2 plus osobna duża kuchnia i łazienka. Wyposażenie jak w Florencji.

Bywałem też kilka razy w Rzymie. W dwie osoby. Zawsze zatrzymywałem się w Domu Pielgrzymkowym na Zatybrzu, 5 min. do tramwaju do centrum i 8 min. do stacji kolejowej Roma Trastavere. Dwuosobowy pokój łazienka z klimatyzacją (w Rzymie szalenie ważne) i śniadaniem, standard ***+ kosztował ok. 180 zł/dobę. Jeśli ktoś chciał to mógł zjeść obiad (b. dobry) za ok. 7 euro. Dodatkowy plus - karta wstępu na audiencję papieską (o ile papież jest w Rzymie).
Jeśli się jedzie TYLKO do Rzymu to tylko samolotem. Trzeba być masochistą aby używać samochodu do zwiedzania Rzymu. Jest kilka linii tramwajowych (polecam - są klimatyzowane) i bardzo sprawna komunikacja autobusowa (niektóre autobusy z klimą). Metra nie polecam, brudne, zapchane a wieczorem dość nieciekawe towarzycho.

Ten Ośrodek Pielgrzymkowy na Zatybrzu niestety już NIE ISTNIEJE, po trzech latach po śmierci Jana P. II został zlikwidowany z powodu nikłej frekwencji. Ale są inne, choć nie tak dogodnie zlokalizowane.
Aha - wszędzie można kupić kartę na tygodniowe korzystanie z wszystkich środków komunikacji publicznej w obrębie Aglomeracji Rzymskiej. Kosztuje/kosztowała 15 euro ale to się bardzo opłaca, nie wspominając o trudzie nabywania pojedyńczych biletów.

Do wszystkich ciekawych miejsc pod Rzymem (polecam Tivoli i Castel Gandolfo i inne "Castele)) można dojechać wygodnie pociągiem albo autobusem. Ale - UWAGA - nie w sobotę i niedzielę bo wtedy tłok w nich jest nieludzki.
W Tivoli oprócz znanych atrakcji jest dodatkowo jedna mniej znana - Villa Gregoriana - spore górki, nawet dość strome, dziesiątki wodospadów, sztucznych ale robiących wrażenie naturalnych, starodrzew, słowem 2-godzinny spacer górski.

Monte Cassino - ja jechałem busikiem Ośrodka Pielgrzymkowego (chyba 15 euro od osoby). Busik dowiózł na parking tuż pod klasztorem. Oczywiście można z Rzymu dojechać pociągiem lub autobusem. Ale UWAGA - z miasta Cassino do klaszoru jeździ tylko jeden autobus rano i jeden pod wieczór. Oczywiście można pójść pieszo, co to dla nas :mrgreen: . Ale w lecie nikomu nie życzę, upał koło 35 C i praktycznie ani jednego drzewa po drodze. Pozostaje taksówka ale nie mam pojęcia ile to kosztuje.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N mar 04, 2018 12:04 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N mar 09, 2014 2:19 pm
Posty: 3046
Zdjęcia jak zwykle super! Te suche, żółte trawy i błękitne niebo tworzą bardzo ładne obrazki.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N mar 04, 2018 7:14 pm 
Zasłużony

Dołączył(a): Pn cze 13, 2016 8:29 am
Posty: 150
Kolory jak lubię, miasteczka jak lubię, góry jak lubię - wszystko mi tu pasuje :)

_________________
Zaoszczędzone można przepić.
Korona Europy


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 2:39 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
sprocket73 napisał(a):
Dzięki za wyczerpujące odpowiedzi :)
Zaproponuję Ukochanej, zobaczymy, czy coś z tego wyjdzie...

Nie ma sprawy.
Sama bym tam z chęcią wróciła, bo 3-4 dni to trochę mało.

krank, Pan tu nie stał - dziękuję i ciesze się, że się podoba. Nie znalazłam na forum wielu relacji o Apeninach Środkowych, a rejon jest naprawdę wart polecenia.

Markiz, dzięki za obszerny post. Zgadzam się z Tobą, że jadąc w cztery czy więcej osób opłaca się wynająć pokój, czy też apartament. Jeśli dobrze poszukać, można znaleźć taką kwaterę, że po rozłożeniu kwoty na kilka osób, nocleg wychodzi podobnie jak na campingu, a komfort jednak wyższy. Z drugiej strony ja lubię campingowe życie, więc też nigdy specjalnie nie "spinałam się" na szukanie taniego lokum. Inaczej sprawa ma się w przypadku zwiedzania miast. W zeszłym roku znaleźliśmy tani lot do Bergamo, a nocleg zarezerwowaliśmy przez Air bnb. Pobyt był krótki, więc wyjazd nie wyniósł nas wiele. Samochodem taka wycieczka byłaby nieporównywalnie droższa, a w przypadku dużych miast poruszanie się nim to już zupełne nieporozumienie i zszargane nerwy, jak znam Włochów i ich styl jazdy ;)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 2:59 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
nutshell napisał(a):
jak znam Włochów i ich styl jazdy


Owszem, ale raczej tam gdzie jest wolne miejsce. Na tych nielicznych ulicach centrum Florencji gdzie wolno jeździć są grzeczniutcy jak baranki. Jak mi wyjaśnił właściciel kwatery - straszliwie wysokie mandaty za cokolwiek.

Natomiast prawdziwe "dno piekieł" to widziałem (chwalić Boga jako pieszy) w Stambule, Damaszku i Aleppo. Regulacji światłami prawie niema, auto za autem, 80-90 to norma. Przejście pieszego na drugą stronę to zastrzyk adrenaliny. Ale kktóryś pieszy, raczej kilku zdecycuje się na wejście to cała kawalkada staje prawie natychmiast, hamuulce muszą mieć dobre.

PS. Przypomina mi się jak jako młody (hmm - miałem 34 lata) z małego Koszalina pierwszy raz przejechałem całe Trójmiasto latem - tym przelotem. Jak wyjechałem wreszcie z Gdańska to musiałem zmienić t-shirt - ten w którym jechałem był mokry od potu, a przecież 50 lat temu ruch był znacznie mniejszy. Najbardziej mnie zdziwiło jak gliny przy drodze mnie popędzali abym jechał szybciej a ja i tak miałem 70-ę przy dozwolonej 60-e.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 3:32 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Po spacerze połoninami do Rocca Calascio, na kolejny dzień zaplanowaliśmy trochę bardziej wymagający cel – Corno Grande, będący najwyższym szczytem masywu Gran Sasso oraz całych Apeninów. Aby dostać się do miejsca, w którym startuje szlak, musimy przejechać sporą cześć rozległego płaskowyżu Campo Imperatore. Po pokonaniu serii serpentyn, naszym oczom zaczynają się ukazywać coraz bardziej niezwykłe widoki. Wąska nitka szosy wije się w górę i w dół morzem połonin, które wydaje się nie mieć końca. Nie wiem, czy gdziekolwiek indziej widziałam tak ogromne przestrzenie, tyle kształtów i barw. Nawet Sebastian, który jest miłośnikiem bardziej skalistych i strzelistych form, oglądał to wszystko jak zaczarowany i nie poganiał mnie kiedy przykleiłam się do aparatu. To pierwsze wrażenie było piorunujące. Zupełnie nie spodziewaliśmy się takich krajobrazów, bo nie mieliśmy pojęcia o istnieniu tego miejsca, całą uwagę skupiał przecież najwyższy szczyt. Postanawiamy zatrzymać się tu na dłużej w drodze powrotnej, a tymczasem czas zagęścić ruchy.

Kilka obrazów z drogi, ale ani zdjęcia, ani film, który usiłowałam nakręcić, nie oddają urody Campo:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wjeżdżamy serpentynami pod Hotel Campo Imperatore w nadziei na znalezienie miejsca na zaparkowanie auta. Niestety, parking jest już całkowicie zapełniony, tak więc śladem innych zostawiamy samochód niżej, na poboczu krętej drogi. Wiadomo, że najwyższe szczyty przyciągają jak magnes, my też nie znaleźliśmy się tu przypadkowo, ale ilość samochodów i turystów jest dziś po prostu ogromna. Po chwili uświadamiam sobie, że przecież jest sobota. Ach, położyliśmy to logistycznie, więc teraz możemy zapomnieć o wędrowaniu w ciszy i spokoju. Na starcie wita nas wyjątkowo brzydki budynek, wspomniany Hotel Campo Imperatore, w którym rozegrały się ważne wydarzenia podczas II Wojny Światowej. W hotelu przetrzymywany był Benito Mussolini, którego ukrywano tu przed Niemcami. Żołnierze szybko jednak namierzyli jego kryjówkę i pojmali Mussoliniego po brawurowym desancie niemieckich spadochroniarzy.

Tymczasem nasza góra ukazuje się w całej okazałości:

Obrazek

Spod hotelu ruszamy dłuugim trawersem biegnącym zboczem Monte Portella, aż na przełęcz Sella di Monte Aquila:

Obrazek

Przełęcz już niedaleko:

Obrazek

A na przełęczy kolejna porcja cieszących oko widoków:

Obrazek

Pielgrzymka na Corno Grande. Większość na rozdrożu kieruje się w lewą stronę, gdzie początek ma szlak i via ferrata. My odbijamy w prawo, licząc, że wybrany wariant będzie cieszył się mniejszą popularnością.

Obrazek

Spojrzenie wstecz na przełęcz, przebyty trawers oraz widoczny wgłębi hotel Campo Imperatore:

Obrazek

Startując spod hotelu, na Corno Grande można dostać się na trzy sposoby: pozbawionym trudności szlakiem, poprowadzonym w górnej części rozległym piarżyskiem, nietrudną via ferratą i diretissimą, wycenioną na II z miejscami II+. Wybieramy trzecią opcję, jako że wydaje nam się najciekawsza, najmniej zatłoczona i dająca namiastkę wspinaczki.

Podążamy szlakiem do chwili gdy po lewej stronie zauważamy namalowany na skale zielony trójkąt, znak, że w tym miejscu startuje diretissima.

Wbrew oczekiwaniom nie będziemy wspinać się tu sami. U wlotu żlebu zebrała się już pokaźna grupa, która zaczyna się szpeić. W międzyczasie dochodzą kolejne osoby. W takiej sytuacji sprężamy się i wchodzimy w żleb przed oszpejoną ekipą, ze względu na czas jak i opory aby wspinać się kruchą formacją z kilkunastoma osobami nad głową. Nie tylko nam zależy aby jak najszybciej rozpocząć podejście i w efekcie i tak wspinamy się mając osoby nad sobą jak i pod stopami. Trudności na drodze w moim odczuciu są zgodne z wyceną. Jest tu typowy scrambling, ale i fragmenty gdzie trzeba dobrze ustawić się czterema kończynami, użyć siły, czy balansu ciała. Skała jest świetnie urzeźbiona i jak na wapienną formację, czuję się tu pewnie i dość bezpiecznie. Jednak najbardziej stresujący są ludzie nad nami i ekipa poniżej, która wspina się, za przeproszeniem, z głowami tuż pod naszymi tyłkami, co jest średnio komfortowe i wymusza coraz szybsze tempo.

Początek diretki, zielona farba wskazuje kierunek:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Pod koniec żleb wypłaszacza się i łatwą ścieżką prowadzi na wierzchołek. Zanim zrobimy sobie szczytową fotę, musimy ustawić się w kolejce do krzyża.

Obrazek

Znajdujemy sobie skrawek wolnej skały i podziwiamy widoki. Przed nami grań prowadząca na centralny i wschodni wierzchołek Corno Grande:

Obrazek

W prawym dolnym rogu maleńki, czerwony punkt – bivacco Bafile, do którego można dojść via ferratą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Widok na jezioro Lago di Campotosto:

Obrazek

Tę sielankę przerywa dźwięk helikoptera, wygląda na to, że nieopodal doszło do jakiegoś wypadku. Wszyscy z przejęciem obserwują jak maszyna kilkukrotnie próbuje zbliżyć się do grani, na którą musi zjechać ratownik:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Helikopter odlatuje, by za chwilę nawrócić i opuścić jeszcze jedną osobę:

Obrazek

Obrazek

Turyści skupieni na grani poniżej krzyczą i próbują nakierować ratowników na poszkodowanego. Helikopter wreszcie odlatuje, a ratownicy ruszają do akcji i znikają nam z oczu. Na szczycie robi się coraz bardziej tłoczno, ludzie przepychają się, depcząc po sobie – czas zmykać.

Corno Grande przeżywa dziś prawdziwe oblężenie:

Obrazek

Żeby uniknąć nudnego dreptania po piargach, decydujemy się na zejście via ferratą, poprowadzoną grańką biegnącą równolegle do szlaku.

Obrazek

Obrazek

Ferrata oznaczona miejscami czerwono-białą kropą, a w dole szlak:

Obrazek

O trudności ferraty niech świadczy poniższe zdjęcie ;-)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Helikopter znów krąży w powietrzu, szukając odpowiedniej pozycji, by zabrać ratowników i poszkodowanego na pokład:

Obrazek

Dochodzimy do miejsca, w którym ratownicy czekają z poszkodowanym leżącym nieruchomo na noszach. W pierwszej chwili mnie zmroziło, ale okazało się, że na szczęście wspinacz przeżył wypadek.

Obrazek

Wracamy szlakiem poprowadzonym z drugiej strony Monte Portella. Czarny punkcik pośrodku grani to schronisko Rifugio Duca degli Abruzzi.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Corno Grande z innej perspektywy:

Obrazek

I wracamy na długi trawers z porannego podejścia. Nie mogę napatrzeć się na Campo Imperatore, przesuwające się chmury tworzą ładną grę świateł.

Obrazek

Przy hotelu nadal gęsto, samochody są zaparkowane dużo poniżej przełęczy:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tu wspomniany wcześniej hotel, pasujący do otoczenia jak pięść do nosa…

Obrazek

Walka postu z karnawałem ;-)

Obrazek

Obrazek

Naprzeciwko nieszczęsnego hotelu znajduje się obserwatorium astronomiczne:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy, mogąc nareszcie spokojnie podziwiać widoki jakie serwuje nam Campo Imperatore.

Przed wyjazdem gdzieś przeczytałam, że w tym rejonie można spotkać dzikie mustangi. Z naszym szczęściem do zwierzaków nie liczyłam specjalnie na takie spotkanie, ale oto po prawej stronie dostrzegamy pasące się stado koni z młodymi. „Mustangi”, jak się okazało, nie były do końca dzikie ;-) i zupełnie nie bały się ludzi, niemniej widok był niesamowity. Na takim Campo zwierzaki to dopiero mają życie! Konie, krowy i owce pasą się swobodnie od rana do wieczora, na słońcu i świeżym powietrzu, memłają sobie trawę w nieskażonym środowisku. I tak to właśnie powinno wyglądać, zgodnie z naturą.

Obrazek

Obrazek

Ostatnie spojrzenie na Corno Grande:

Obrazek

Owieczki można było sfotografować tylko z daleka, psy pasterskie bardzo pilnowały stada i odganiały intruzów.

Obrazek

No po prostu miód na serce i duszę ;-)

Obrazek

Obrazek

Na campingu postanawiamy, że po obiedzie wrócimy na Campo na wieczorny spacer i zdjęcia. I tak będziemy wracać codziennie, do końca pobytu, bo miejsce przyciąga jak magnes.

Sam szczyt nas nie zawiódł, wejście było niebanalne, a widoki na wszystkie strony świata kapitalne. Nie skojarzyliśmy niestety, że dzień który przeznaczyliśmy na Corno Grande to sobota (na urlopie te dni jakoś zlewają się w jedno). Drugi raz nie poszłabym tam w weekend, albo rozpoczęła wycieczkę o kilka godzin wcześniej.

Zdjęcia :arrow: http://footsteps.cba.pl/corno-grande-diretissima

CDN...

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 4:22 pm 
Uzależniony ;-)

Dołączył(a): Pt cze 22, 2012 7:38 pm
Posty: 843
Lokalizacja: siem-ce; m-ce
Piękne te Apeniny na twoich zdjęciach. Idealne miejsce na wakacyjny urlop. No i tak blisko do morza...


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 7:33 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Super te zdjęcia, ale czy na pewno balans bieli jest ok? Chodzi mi o żółty kolor.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 8:44 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt kwi 12, 2011 7:46 am
Posty: 2164
Poziom cudności wzrasta!!!

kilerus napisał(a):
czy na pewno balans bieli jest ok? Chodzi mi o żółty kolor
Moim zdaniem jak najbardziej OK. Popatrz na chmury, mają nawet lekko zimny odcień, a nie sądzę, żeby obróbka była inna dla chmur i inna dla trawy.

_________________
SPROCKET
viewtopic.php?f=11&t=17068


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 9:02 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Faktycznie. Niebo prawde Ci powie. Wygląda, że tam strasznie zółciutko.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 11:22 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Na moim monitorze roślinność bardziej wpada w rudości, odcienie pomarańczowego, ale nie wykluczone, że ten balans powinien być inny. Niektóre zdjęcia były trudne w obróbce, usiłowałam nie wpaść w "żółtaczkę" i żeby te ciepłe kolory nie były zbyt przytłaczające, ale nie zawsze się udawało. Część z nich wstawiłam w ramach dokumentacji, ale nie jestem z nich do końca zadowolona. Co do nieba, jako że póki co nie dorobiłam się filtra polaryzacyjnego, kiedy chce podkreślić kolor lub złagodzić prześwietlenia, pomagam sobie filtrem w Camera Raw, natomiast tak jak napisałam, chodzi o nasycenie koloru, a nie zmienianie barwy, tak żeby całość jakoś razem zagrała :)

@magis
Nawet mieliśmy skoczyć któregoś dnia nad morze, ale ostatecznie wybraliśmy jezioro Campotosto, które wypatrzyliśmy z Corno Grande. Później żałowałam, że nie wybraliśmy jednak tego morza, bo jezioro średnio nadawało się do kąpieli i plażowania.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn mar 05, 2018 11:47 pm 
Stracony

Dołączył(a): Śr wrz 19, 2007 8:59 pm
Posty: 18072
Lokalizacja: Zachodnie Pomorze/Poznań
nutshell napisał(a):
natomiast tak jak napisałam, chodzi o nasycenie koloru, a nie zmienianie barwy, tak żeby całość jakoś razem zagrała


I bardzo dobrze. Choćby nawet odbiegałood rzeczywistości. Kto widział takie Tatry jak na zdjęciach w "Tatrach"? No kto? Bo ja nigdy. To są zdjęcia koleżanki, tak Ona ten plener widziała i takie Jej prawo. Przecież to nie są zdjęcia do dokumentacji sądowej w procesie o podpalenie tych łąk.

PS.
Kiedyś pojechałem późnym popołudniem nad morze. Było jakieś "dziwne" oświetlenie i plaża wyglądała jak by ktoś "pojechał" na chama z Photoshopem. Niestety nie miałem aparatu przy sobie a moja komórka nie ma aparatu.

_________________
Mój kanał na YouTube: https://studio.youtube.com/channel/UC7G ... DING%22%7D
Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 39 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL