Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Trawkę
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=19700
Strona 1 z 1

Autor:  Sheala [ Wt lut 06, 2018 8:21 pm ]
Tytuł:  W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Trawkę

Tytuł wykwintny, jak przystało na polonistkę, ale nigdy w górach nie rzuciłam tyle ciężkich słów, jak na tym wyjeżdzie. Właściwie nie ma o czym pisać, ale że kilka osób z szacownego forumowego grona udzieliło mi cennych wskazówek przedwyjazdowych to czuję się w obowiązku zrelacjonować, jak z owych wskazówek skorzystałam.
Wyjazd zaplanowano na 20 I,. 19 na Portalu Tatrzańskim straszą, że po Fryderyce ma wrosnąć zagrożenie lawinowe do 3. Panika w oczach, miękkie kolana, ale cóż - Muro klepnięty, trzeba jechać! Już od Rabki było wiadomo, że różowo nie bedzie. Napisałam do córki sms - Gór nie ma! Odpowiedż - Pewnie owce je zjadły.
Drogę na Halę postanowiłam wybrać gdy już organoleptycznie sprawdzę warunki. W Zakopanem chmury się rozstąpiły, przebiło się słonko, lawinowa jednak 2, idziemy przez Boczań. Plany na wyjazd mam klarowne i jasno sprecyzowane: Kościelec, Świnica, Zadni Granat, przebić się przez Zawrat do 5. Luzik. Mąż mój Sławomir pierwszy raz w górach zimą...
Napieramy.

Obrazek



Miejsce w pokoju czeka, porcja obiadowa za 20 zł. całkiem spora i smaczna, lekko przytyka cena piwa - 10 zł. Herbata z cytryną 7....... Hmmmmmm.... Dobrze, że wzięliśmy z dołu nieco prowiantu. Pobudka na 6.
O 5 rano zeskoczyłam z łożka (zawsze się boję, że na tych górnych łóżkach zrobię sobie krzywdę przy schodzeniu). "Sławek, Sławek, wstawaj!" Szybko łazienka, wywlekam graty na korytarz (musieliśmy opuścić pokój, bo przenosiliśmy się do innego), "Sławek wstawaj! Idż robić kawę!" Wskakuję w ubranie, buty, Sławek wraca z dołu: wrzątek od 6:30. Patrzę na zegarek - 5;30. K..... a. Idziemy spać. Sławek milczy.
6;00. Zbiegam na dół - otworzyli. jadalnię. Bierzemy prowiant, termosy, śniadanie, kawa, idziemy. Od razu pod schroniskiem lekcja zakładania raków. I tak cały dzień w tych rakach....
Idziemy. Pada śnieg. Gówno widać, Nie przetorowane. Czy tędy dziś nikt nie szedł???? Jest koło ósmej.... To możliwe....

Obrazek


Idziemy. Ja z przodu (oczywiście! Przecież mi góry owce zjedzą albo Yennefer je teleportuje na Skelige!) Kierunek - Kościelec. Niestety, trasa przez pojezierze zarysowana tylko teoretycznie. Zapadam się po kolana, potem po uda.... Odwrót. Czy dziś nikt nie idzie w góry???? Zmieniamy kierunek na Kasprowy, ale gówno widać.
Zakładamy obóz I.


Obrazek





Przy odbiciu szlaku na Karb zatrzymuje się w końcu grupka ludzi. Czekamy chwilę, potem idziemy za nimi. Za chwilę idziemy przed nimi. Przodem sunie przewodnik tatrzański na nartach a za nim grupa kursantów objuczona szpejem. Będą wchodzić na Kościelca. Hurra! Akurta Jego widać ładnie, i niewiele poza nim. Jako się rzekło - przewodnik idzie na nartach, za nim, ja, za mną cała grupa..... Ci to się umieli ustawić, cwaniaki.
Na Karbie panika wśród kursantów. Przewodnik krzyczy "Wracamy! Aśka (imię domniemane) repka zapomniała!" wtrącam się nieśmiało - Mogę wam pożyczyć....
Pożyczyłam. Oni się szpeją, mąż Sławomir dociera, zamiast Kościelca gówno widać. No idę pod górę, ale bez przekonania. W połowie góry nie widzę ani szczytu, ani Karbu. Na dodatek telefon od męża, że spod śniegu słyszał dudniące odgłosy. I wtedy odpuściłam.
Bo na uj? Nic nie widać, żadnej frajdy z wejścia, walić to. I zeszłam spod szczytu. Gdybym wtedy wiedziała, że to jedyna szansa na zdobycie czegokolwiek na tym wyjeżdzie, to pewnie bym poszła dalej.

Obrazek



Obrazek



Im niżej, tym gorsza widoczność. Sypie na całego. Z tych nerwów znowu wydarłam przed siebie. Kuwa, znowu torowanie. To co przedeptaliśmy w tamtą stronę już zasypało. Godz. 14;15 jesteśmy w Murowańcu. Aż się popłakałam i po raz pierwszy w górach były to łzy porażki. I tu mogłabym przeprowadzić wywód filozoficzno - egzystencjalny, ale to może inną razą. .....
Za oknem sypie.
Wieczorem podrywam toprowca, wykręcając się chęcią uzyskania od niego info o warunkach. Ten , zajęty swoją grupą, ignoruje moje starania, straszy 3 lawinową i doradza Kościelca (.!) albo Świnicę granią. To Świnica. Daję się jeszcze dwukrotnie ograć w szachy mężowi mojemu Sławomirowi (jeszcze jakaś porażka na dzisiaj?) i idziemy spać.
Rano Hala równiutka jak stół. Jedyny ślad założył "mój" toprowiec, idąc na nartach na Kasprowy na dyżur.


Obrazek


Poleciałam za nim jak dzik w żołędzie w śniegu po dupę, bo przecież góry mogli zamknąć albo je znowu owce zjeść. Umordowana jak w.w. czworonóg dotarłam na Kasprowy, za mną mąż mój wierny, sapiąc i rzucając ciężkie plugawe słowa na nieskazitelną biel śniegu. Pogoda nawet nawet, słońce i mróz -15. Trochę widać.


Obrazek


Obrazek


Idę w stronę Świnicy. Sławomir został na Beskidzie z powodu złych raków i ogólnie nie czuł się na siłach, a ja go nie zachęcałam ("Pokochaj swego męża na nowo i nie bierz go na Świnice" Czyje to były słowa?). I tu była najpiękniejsza część mojego wyjazdu. Sama z moimi górami, chłonęłam słońce, śnieg i widoki. Ze Skrajnej Turni podziwiałam piękne nawisy na Pośredniej i te olbrzymie masy śniegu w żlebach.



Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek



Obrazek






Nie chciałam w tych warunkach sama zdobywać Świnicy, a szansy na towarzystwo nie było. Pózniej Sławomir mówił, że z Beskidu 3 ekipy zrobiły odwrót na widok drogi na Świnicę.
Na dół nam się nie spieszyło, więc oglądaliśmy sobie strumyczki lawinek wypływające spod nawisów.



Obrazek



Obrazek




Wieczorem kolejny podrywany toprowiec powiedział, że sporo śniegu z Turni poleciało i stanowczo odradził Zadni Granat a tym bardziej Zawrat.
Udało się nocleg przedłużyć i zostaliśmy na kolejny dzień w Murowańcu z planem opalania się nad Czarnym Stawem. Zainspirowani licznymi grupami kursantów (nawet był sam Jan Krzysztof!) na naszych repkach ćwiczymy różne węzły, bawiąc się przy tym setnie ('króliczek wychodzi z norki, okrąża drzewo...")
Ostatni dzień, czyli wtorek 23. 01 znowu wstał pochmurny. W równie pochmurnych nastrojach idziemy nad Staw. Przynajmniej nie trzeba torować. Korzystając z okazji łazimy po Czarnej Dolinie, pomimo, że z Małego Kościelca co miało polecieć, to już raczej poleciało.... Kurs z przewodnikiem idzie letnim szlakiem, to chyba jest względnie bezpiecznie. Rozbudza się moja nadzieja - a może idą nad Zmarzły? Niestety, zatrzymują się na Stawie. My się próbujemy przebić nad Zmarzły, ale jednak poduchy śniegu wiszące w żlebach i piętrzące się pod ścianami chłodzą nasze zapały. Pogoda się nieco poprawia. Do tego stopnia, że mąż mój Sławomir zaczyna popadać w nastrój liryczno romantyczny i nawet recytuje mi fraszkę w stylu Geralta: " Lambert. Lambert tu ch.ju".


Obrazek


Obrazek

Postanawiam Sławka nieco przyuczyć do hamowania czekanem i takie tam. Wyciągaliśmy się na repie wiążąc węzeł skrajny i robiliśmy co mogliśmy, żeby tego dnia całkowicie nie spisać na straty.



Obrazek



Obrazek



Koło południa chmury znowu zaczęły siadać i poszliśmy na obiad.
Nie wiem, zaiste nie wiem które z nas wpadło na wspaniały pomysł zdobycia Psiej Trawki, ale wydawało się nam to super myślą. Pięknie i malowniczo wyglądała ośnieżona droga do Brzezin, tylko z zazdrością patrzyliśmy na narciarzy sunących tam i z powrotem. Piękny sport. Po dojściu do Psiej Trawki było nam mało, na Rusinową nie było co iść bo gówno widać, a że nie byliśmy jeszcze w Brzezinach, to sobie poslziśmy, zobaczyć. Doszliśmy do parkingu, popatrzyliśmy na samochody jadące w tę i wewtę, stwierdziliśmy że sklepu z browarem nie chce nam się już szukać i wróciliśmy do Murowańca. Ot, wieczorny spacer, przy świetle czołówek..... tylko, że na koniec mąż mój Sławomir musiał mnie holować na kijku, bo jakoś dziwnie ciężkie nogi mi się zrobiły od tego chodzenia po śniegu....

Obrazek



Rano wychodzimy tuż przed wschodem słońca. Piękne były te ostatnie chwile z widokiem na Halę. Ale jest to widok, od którego na trochę muszę odpocząć.



Obrazek




Obrazek


Obrazek


Był to mój pierwszy raz w Tatrach, kiedy niczego nie zdobyłam (pomijając doświadczenie). I nie czuję się z tym dobrze.

Autor:  TataFilipa [ Wt lut 06, 2018 10:49 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Eee byłaś w górach i o to kaman. Nie narzekaj.

Autor:  Krabul [ Śr lut 07, 2018 8:18 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Mnie tam się podobało.
Byłem na Kościelcu w taką dupówę. Moja pierwsza zimowa góra.

Autor:  zephyr [ Śr lut 07, 2018 9:52 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Sheala napisał(a):
Był to mój pierwszy raz w Tatrach, kiedy niczego nie zdobyłam (pomijając doświadczenie). I nie czuję się z tym dobrze.

przecież wyszłaś na Kasprowy i Beskid więc coś zdobyłaś ;)

fajne zdjęcia w stronę Świnicy ;)

czasem dobrze jest dostać wpierdziel ;)

Autor:  Sheala [ Śr lut 07, 2018 10:22 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

I Skrajną Turnię i Psią Trawkę!

Autor:  Tomix [ Śr lut 07, 2018 1:59 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

W d..ie to są Ci co w żadnych górach już dawno nie byli :(
Dobre foty!

Autor:  kefir [ Śr lut 07, 2018 8:47 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Cytuj:
Tytuł wykwintny, jak przystało na polonistkę

Wziąść. Włanczać. Bochater :mrgreen:

Tak serio, to taka opcja Psiej Trawki jest w dechę :thumleft: Kiedyś mnie tam ciągnęło, poszedłem w kiepskiej pogodzie i wtedy mogłem bardziej podpisać się pod hasłem, że w d... byłem. :)
Zdjęcia, bardzo fajne.

Autor:  Krabul [ Cz lut 08, 2018 8:09 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

kefir napisał(a):
Wziąść. Włanczać. Bochater :mrgreen:
Mnie ostatnio rozczula, że coś się zadziało, zadziewa albo zadzieje.

Autor:  saxifraga [ Cz lut 08, 2018 9:24 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Sheala, fajna przygoda! :D
Ja tam uważam, że im trudniej, tym lepiej i lepsze wspomnienia, że się jednak powalczyło. A cel nie jest ważny - ważna jest droga - nawet w śniegu po tyłek :D .
A chmury w górach dodają im górskiego nastroju ;).
Zazdroszczę wycieczki! :D

Autor:  kefir [ Cz lut 08, 2018 11:45 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

A mój syn mówi, że dinozaury wyginają :lol:

Autor:  Sheala [ Cz lut 08, 2018 12:28 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

kefir napisał(a):
Wziąść. Włanczać. Bochater


Mów do mnie brzydko.... :mrgreen:

Autor:  Redemption MM [ Cz lut 08, 2018 1:00 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Sheala napisał(a):
Z tych nerwów znowu wydarłam przed siebie

przeczytałam ... pod siebie :oops:
Nie.., no fajny wyjazd, fajny wpis, zdjęcia, weź nie marudź!
Po pierwszym zdjęciu myślałam, że przytyłaś, ale po kolejnych widzę,ze jednak nie i mi się smutno zrobiło :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

ps. u nas jest przypamiętać sobie i kołudra - kocham :D

Autor:  Sheala [ Cz lut 08, 2018 3:27 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Yyyyyy...... Nie wiem, jak to oceniłaś, że jednak nie przytyłam, w tylu warstwach odzieży....... Od 5 lat bodajże chodzę zimą w tych samych spodniach, czyli jest dobrze.

Autor:  Redemption MM [ Cz lut 08, 2018 9:16 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Bystre oko :D
Żartuję przecież sobie.

Autor:  Sheala [ Cz lut 08, 2018 9:32 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Bo ja tu mam chrapkę na miss forum, a ty mi z przytyciem wyjeżdżasz


XD

Autor:  Redemption MM [ Pt lut 09, 2018 7:39 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Przecież się rozczarowałam, że jednak nie :mrgreen:

Autor:  Carcass [ Pt lut 09, 2018 8:21 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Taka miła oldschoolowa narracja. Łza się w oku kręci.

Potwora zdobyłaś, więc jest ok :).

Autor:  anke [ So lut 10, 2018 11:06 am ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Tomix napisał(a):
W d..ie to są Ci co w żadnych górach już dawno nie byli

tak jest
Tomix napisał(a):
Dobre foty!

walorem tych zdjęć jest także to, że są zwykłe i się nie nadymają,
no i wieje od nich chłodem :)

Autor:  Sheala [ Wt lut 13, 2018 2:18 pm ]
Tytuł:  Re: W dupie byłam,gówno widziałam,czyli jak zdobyłam Psią Tr

Dzięki wszystkim za słowa otuchy i że nikt mi tchórzostwa nie zarzucił.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/