Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Rok 2017 by Tomix http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=19694 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Tomix [ N lut 04, 2018 12:46 pm ] |
Tytuł: | Rok 2017 by Tomix |
Na apel Anke, że julijskich nigdy mało zamieszczę kilka relacji z tego roku i później zaległych z poprzednich lat. Alpy Julijskie 15-19.06 Dzień 1 – Jof di Fuart 2666m Wyprawa miała być dla mnie tylko późnowiosennym przetarciem przed celem głównym tego roku czyli Haute Route z Apterem i specjalnie nie przywiązywałem do niego większej uwagi – niesłusznie. Wyjazd ten okazał się prawdziwie hardkorowym sprawdzianem fizycznym i psychicznym, niejednokrotnie na granicy śmierci, ale po kolei. Po pewnym zamieszaniu z wyjazdem wreszcie około północy wyruszamy z Czechowic-Dziedzic w drogę ustawiając na nawigacji okolice jeziora Predil we włoskiej części Alp Julijskich. Po przyjeździe szukamy odbicia drogi w kierunku schroniska Corsi mijając obelisk graniczny Austrowęgier i Włoch. Wokół resztki wojskowych budynków z I Wojny Światowej udajemy się wojskową-betonową drogą w kierunku schroniska. Jak to zawsze w Julijskich przewyższenia dobijają, ponad 1600 metrów podejścia. Malga Mantagar i widok na grań Kanin Przy schronisku Corsi. Cel w chmurach Mozolnie wspinamy się do zamglonego celu mając nadzieję, że coś jednak będzie widać ze szczytu. Po drodze mamy krótką feratkę, następnie kilkukrotnie obchodzimy łaty zalegającego jeszcze śniegu jesteśmy na szczycie. Grań aż do najwyższego Jof di Montagio Kilka fotek i spadamy. Dolina Val Saisera Wracamy tą samą drogą przez rif. Corsi powiadamiając chaciara, że mimo zapowiedzi nie będziemy tu spać, pogoda jutro zaczyna się zmieniać i musimy zmienić nieco plany. Wracamy do auta i śpimy w namiocie rozbitym w pobliżu. Nazajutrz podjeżdżamy na Altipiano di Montagio, ale widząc, że pogoda nie daje większych szans jedziemy do jezior Fusine. Na następny dzień czeka nas 16-godzinna tura przez feratę Via Della Vita na Piccolo Mangart, Mangart i zejście przez biwak Nogara do auta. Trasa wydaje się na mapie dość oczywista i nikt nie ma żadnych obaw co do trasy i łaty śniegu na szczycie nie mącą nam bojowego nastroju.... ,a powinny. i jeszcze mapka dla lepszego oglądu PS Okazało się później, że nie byliśmy na głównym wierzchołku, tylko o 6 metrów niższym Trzeba tam wrócić, nie ma zmiłuj. Gdzieś tam od północy jest piękna dolina z feratą.. |
Autor: | anke [ N lut 04, 2018 1:15 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Jak zamieściłeś link o dolinie Parzychwost, to weszłam na twoje zdjęcia w googlach i zobaczyłam świeżą dostawę zdjęć z Julijskich, ale nijak nie mogłam wejść/znaleźć jakiegoś większego zestawu zdjęć/albumu. Chciałam właśnie napisać ci, żebyś zamieścił link do całego albumu w wątku o Julijskich, a tu taka miła niespodzianka. Super! bardzo się cieszę. Czekam na to, czego nie znam, ale także na to, co znam - zawsze fajnie jest spojrzeć na znaną mi trasę oczami innych. |
Autor: | Tomix [ N lut 04, 2018 1:28 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Hi Czas się wreszcie się zmobilizować i przekopać te pięć lat zdjęć |
Autor: | Tomix [ N lut 04, 2018 4:27 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Mangart (2677m) Budzik wyrywa nas ze snu, czas wstawać. Gotowanie, jedzenie, pakowanie plecaka, batony, bułki, cukierki. Cholera, nie ma nigdzie moich rękawiczek feratowych, musiałem je zgubić susząc wczoraj przy namiocie Ech.. Idziemy. Schronisko Zacchi Vevnica, Picco Mangart, Mangart Okazuje się, że stara mapa Tabacco nijak się ma do rzeczywistości i zaczynamy kombinować, jak tu dostać się do feraty. Podejście zaczyna być dość trudne, najpierw nieprzyjemne piargowisko, później podejście po płytach z naniesioną ziemią i nieprzyjemną kosówką. W pewnym momencie tracę oparcie w nogach i zawisam na jednej ręce przebierając nogami na śliskiej płycie.. Jakimś cudem udaje mi się coś złapać i wydostać z potrzasku. Na końcu kotła łata śniegu z 3-4 metrową szczeliną brzeżną skutecznie blokuje dojście do feraty. Wg opisu na feracie jest jedno dość trudne miejsce, to tu. Po pokonaniu ścianki z feratą wychodzimy do rozszerzającego się kotła. Znaki na skałach dziwnie bledną, ścieżka dość nieprzyjemnie jest pokryta kamieniami, ale wg mapy idziemy ok. Im wyżej tym trudniej zorientować się jak przebiega szlak, idziemy ‘jak puszcza’. Dopiero przed granią pojawiają się liny feraty. Okazuje się, że szliśmy starym przebiegiem trasy, nowy odbije poniżej w lewo i trawersuje zygzakami około 100-200m od naszej trasy. Niestety problemy z mapą i orientacją będą nam towarzyszyć aż do końca Biwak Tarvisio, w tle Picco Mangart na który „niechcący” weszliśmy. Jałowiec Czas szybko ucieka i już jesteśmy dość mocno spóźnieni, ale wydawało się, że wszystko najgorsze już za nami. Teraz trasa powinna trawersować Picco Mangart i łagodnie dochodzić do Mangartu. Po chwili widzimy feratę poprowadzoną na dół. Niestety nie ma wokół żadnych napisów i po chwili widzimy znaki powyżej tego miejsca, idziemy więc za nimi wyżej. Powyżej miało być odbicie w lewo, niestety nie ma.. Idziemy wyżej, teren staje dęba. Zdajemy sobie sprawę, że powrót będzie bardzo trudny o ile niemożliwy. Już blisko szczytu pojawia się lina feraty która w skrajnych trudnościach wyprowadza nas na szczyt. Teraz już tylko granią na Mangart O godz 20-tej docieramy na Mangart. Słońce właśnie zachodzi.. ale nie przejmujemy się tym, przecież o feracie Słovenia Zombi napisał, że nie jest warta uwagi, tylko, że nie w nocy i w śniegu Na szczycie gubimy orientacje i krążymy wokół, aby znaleźć ferate prowadzącą zachodnią stroną. Po dłuższej chwili trafiamy na linę prowadzącą do zaśnieżonego żlebu. Idzie się nieprzyjemnie, gdzieniegdzie pod świeżym śniegiem jest lód i trzeba bardzo uważać. Po chwili zapada zmrok i co kilka metrów trzeba szukać ścieżki lawirującej w żlebie. Czasem tylko sypiący się piarg spod nóg świadczył o wyborze złej trasy. Do tego jeszcze moja szwankująca czołówka i problemy z nowymi rakami dopełniało grozy sytuacji. Późno w nocy udaje nam się jednak szczęśliwie zejść z góry. Udaliśmy się do schroniska Koca pod Mangartskem Sedlu gdzie obudzony w środku nocy chaciar jakoś nie był zdziwiony naszym przyjściem i zachowywał się jakby takie sytuacje zdarzały mu się co noc Rano wracając na włoską stronę mogliśmy się przyjrzeć dokładnie naszej „nocnej górze”. Przy biwaku Nogara robimy krótką przerwę i spoglądamy na walczących z płatami śniegu na feracie Italiana Anka karmi stado chipsami paprykowymi. Najwięcej zjada „dowodzący” baran, który po chwili znika poniżej szukając źródła. Idąc dalej widzimy go leżącego na boku i beczącego żałośnie... Cześć jego pamięci! Spoglądamy na cel jutrzejszego dnia: Ponza Grande zakończona krótką feratą Spoglądamy często za siebie przyglądając się wczorajszej trasie Ponza Grande (2168m) Pierwsza część trasy znamy już dobrze, czyli przejście z parkingu do schr. Zacchi. Ferata zaczyna się nieoczekiwanie grubymi-stalowymi linami do których nie ma się jak wpiąć, ale po kilku metrach jest już normalna stalówka. Podejście jest jednym z bardziej morderczych jakie kiedykolwiek szedłem. Do tego ciągłe przedzieranie się przez roślinność dodatkowo utrudnia wspinaczkę. Idąc za spotkanym Słoweńcem wychodzę nie na Grande, ale na Ponza di Mezzo... no trudno. Moi towarzysze nie popełnili tego błędu i teraz robimy sobie zdjęcia z dwóch szczytów. Mangart z Ponzy Zejście z Ponzy Grande Chwila na browara przy schr. Zacchi kończy już naszą wiosenną wyprawę w Julijskie. Dziękuję AK i TM za super wyprawę i oby takich więcej |
Autor: | Tomix [ N lut 04, 2018 7:44 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Po pięciu latach od ostatniej wyprawy z Apterem (Dolomity) postanowiłem ponownie podjąć to wyzwanie – wycieczka zorganizowana. Haute Route – wg przewodnika to ogólnie trasa z Chamonix do Zermatt wg różnych wariantów może trwać nawet 2 tygodnie. Jest to przede wszystkim kultowa trasa dla narciarzy na skiturach zimą. Pakowanie na chama w bagażniku.. niestety połamali mi kije Gdzieś przed Innsbrukiem Niestety towarzystwo w autobusie drętwe jak cholera. Trasę znam, a więc nie ma co zaglądać, zresztą i tak wiele nie widzę. Widok z okna hotelu w górnej Aoście Przełęcz Św. Bernarda. Niestety pogoda nie dopisała. Coś tam się przebija. Kolejka z Le Chable do Verbier Bierzemy graty i ruszamy wreszcie w góry. Gdzieś tam jest M. Blanc Idziemy do Schr. Louvie W tle Grand Combin Pośrednia stacja wyciągu na Mont Fort W dole wiją się rzeki Idziemy sobie Czasem na dół, a czasem do góry. Skały ładnie urozmaicone czerwonymi barwami Przy schronisku Louvie Dzień 2 Do Schr. Cab. de Prafleuri Trasa jest bardzo dobrze oznaczona i utrzymana. Pogoda zaczyna nieco niepokoić. Po wejściu do schroniska walnie deszcz. Przy schronisku de Prafleuri Dzień 3 Idziemy do miejscowości Arolla Na dole zbiornik zapory Lac des Dix pogoda taka se.. Wodospadzik niczego sobie Całe szczęście przeciera się Mont Blanc de Chelion Takie ułatwienia Gdzieś tam będziemy łazić. Widać schronisko Cab. de Bertol (na lewo od centralnego płata śniegu) Mont Collon Widok z okna hotelowego – jakiś 4-tysiącznik Dzień 4 Etap lodowcowy. Idziemy z dwoma włoskimi przewodnikami do schr. Cab des Vignettes Przewodnik powiązał nas liną, pokazał nam jak się mamy zachowywać, poinstruował jak się chodzi w rakach po lodowcu... po czym od jednego z uczestników (nazwałem go Pan Roszczeniowy) dowiedział się, że się na tym g.wno zna....i on sobie będzie chodził po swojemu! ...a tak już było fajnie Po dojściu do schronu zaczyna lać i sypać. |
Autor: | Tomix [ N lut 04, 2018 7:51 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Dzień 5 Ranek zapowiada się ładnie… kurna, ma człowiek trochę szczęścia Trasa okrąża Mont Collon. Przełęcz o wysokości około 3400m Idziemy. Nie jest łatwo.. Dent d’Herens ? Idziemy dalej Na górze „nasze schronisko”. i już fotka ze schr. Bertol Dzień 6 Idziemy na szczyt Tete Blanche 3710m. Najwyższy punkt całej wyprawy. Dent Blanche Zachodnia ściana Matterhorn Warunki śniegowe są trudne. Długo krążymy pomiędzy szczelinami. Kilka razy pokonujemy głębokie uskoki. Widać już dach schr. Schonbielhutte. Ale musimy przejść jeszcze przez ten jęzor lodowca. Nasza trasa Niestety w następnym dniu była mgła i kultowego widoku Matterhornu nie widziałem, ale przynajmniej jest po co wracać |
Autor: | anke [ N lut 04, 2018 9:56 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Niezwykłe miejsca. Kiedyś bardzo się interesowałam tą wspaniałą trasą, ale nic nie wykombinowałam - za słaby zawodnik ze mnie. Potem spuściłam z tonu i zaczęłam czytać o wersji dla cieniasów, czyli walker's haute route, ale jak człowiek się naoglądał zdjęć z wersji klasycznej haute route, przez lodowce, to wersja walker's jakoś nie wchodziła już w rachubę. Popraw linki, bo brakuje niektórych zdjęć. |
Autor: | Tomix [ N lut 04, 2018 11:09 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Od wielu lat chciałem to zobaczyć i udało się, ale ponownie przekonałem się, że lodowce i zima to nie są moje klimaty. Człowiek zdany jest też na zespół z którym idzie, a ja jestem zbyt dużym indywidualistą aby to pogodzić. Więcej lodu nie będzie... no jeszcze raz Tomek PS Linki już działają |
Autor: | Endrju BB [ Pn lut 05, 2018 8:24 am ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Niezła porcja ładnych widoków, dawaj więcej |
Autor: | Tomix [ Pn lut 05, 2018 8:35 am ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Endrju BB napisał(a): dawaj więcej Aleź proszę bardzo Ciąg dalszy moich tegorocznych relacji. Alpy Julijskie 28.07 01.08 W pierwszy dzień ze względu na niesprzyjającą pogodę udajemy się nad morze do miejscowości Monfalcone. Bavski Grintavec (2347m) Na następny dzień startujemy z Bavsicy na szczyt. Wilgoć i bujna roślinność nie ułatwia wędrówki Pogoda niestety zaczyna nieco siadać. Musimy się spieszyć, aby zobaczyć jeszcze jakieś widoki Ferata zaczyna się od przełęczy, ale najgorsze są osypujące się piargi które trzeba pokonywać bez zabezpieczeń. Po wyjściu na szczyt robimy szybko zdjęcia, aby zdążyć przed nadciągającymi chmurami. Wracamy inną drogą. Najpierw granią na zachód, a później w dół, w dolinę. Ścieżka jest słabo oznakowana i często musimy się wracać do ostatniej plamy i szukać dalszego jej przebiegu. Przebijanie się przez kosówki też nie należy do przyjemnych. Do tego na wszystkich mapach ścieżka jest źle oznaczona i tylko mapa z openstreeta odwzorowuje ją poprawnie. Wracamy do Bavsicy, szybki przepak i jedziemy do Planicy. Cel na jutrzejszy dzień to Jałowiec. |
Autor: | Tomix [ Pn lut 05, 2018 9:43 am ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Jałowiec (2643m) Ranek wita nas niezłą pogodą Niestety po chwili marszu w kierunki schr. Tamar wokół Jałowca zaczynają się kłębić chmury co niestety źle wróży. Dom w Tamarju Skręcamy na na grań Kotovego Sedla. Przy biwaku na Kotovym Sedlu łapie nas niestety deszcz. Jałowiec Po dojściu do feraty zaczyna znowu lać i nie zapowiada się na polepszenie. Wracamy żlebem w dół. Jalovska Skrbina wygląda stąd jak wrota piekieł. Po dojściu na dół pogoda robi się znów piękna. i oby było tak przez kolejne dwa dni, bo czeka nas najważniejszy cel tego wyjazdu – dwudniowa rundka wokół doliny Val Saisera. |
Autor: | Tomix [ Śr lut 07, 2018 2:15 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Jof di Montagio (2753m) Byliśmy już od zachodniej strony na Jof di Montagio i Jof Fuart i zawsze z ciekawością patrzyliśmy na dolinę po drugiej stronie. Teraz nadszedł czas na zwiedzenie tej pięknej doliny. Jof Fuart Poniżej ścian widać spore płaty śniegu i mamy tylko nadzieję, że nasza trasa obejdzie je bokiem. Błądzimy trochę po tym plateau szukając szlaku. Trafiamy na jakąś oznaczoną ścieżkę, której nie ma na mapie i udaje nam się bez problemu jakość dojść do pierwszego etapu trasy - biwaku Stuparich. W pobliżu biwaku włoskie umocnienia z pierwszej wojny. Początek feraty Via Amalia Ferata dość szybko się kończy i zaczyna się mozolne wspinanie. Musimy obejść grań prawą stroną wokół najbardziej wysuniętej turni Torre Nord. Szlak w pewnym momencie odbija ostro w góry, niestety nie zauważamy tego i dość długo trawersujemy zbocze aż do momentu w którym ścieżka znika w bardzo pochyłym terenie pokrytym śliskimi trawkami. Biv. Suringar Odcinek pomiędzy biwakiem a szczytem jest niezwykle trudny. Szlak pnie się pionowo do góry wąskim żlebem z wielkimi stopniami na które ciężko się wdrapać mając za sobą przepaść. Jof di Montagio Pozostaje nam zejście znaną nam już trasą przez kilkudziesięciometrową stalowo-linową drabinę o nazwie Scala Pipan. Altipiano del Montagio i miejsce naszego noclegu, schronisko G. di Brazza Poranek. Grań Kanin ze schr. Brazza Jof di Montagio Wracamy na grań i idziemy szlakiem o nazwie Sent. Atrezz. Carlo Merlone Biv. L. Vuerich Z niepokojem przyglądamy się na żleb, którym będziemy schodzić. Forc. Lavinall dell Orso Nie pozostaje nam nic innego jak się pomodlić i iść (bardziej czołgać) na dół. Jeszcze chwila i będziemy wreszcie przy samochodzie. I to koniec tej wyprawy. Trasa była piękna, ale bardzo wymagająca, polecam! Dziękuję AK za towarzystwo. Link do mapy: http://maps.kompass.de/#lat=46.43702879658559&lon=13.472929000854492&z=14&s=KOMPASS%20Touristik |
Autor: | Sheala [ Śr lut 07, 2018 3:25 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Na Jalovcu omal nie umarłam z gorąca , a moi towarzysze się odwodnili. Ale to dlatego, że za późno wyszliśmy, a to z kolei było spowodowane zgubieniem przeze mnie portfela z dokumentami. Ale Alpy są przepiękne przez swoją rozległość i gratuluję wspaniałych wycieczek. Otruliście barana!!!! |
Autor: | Tomix [ Śr lut 07, 2018 3:44 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Zgubiła go zachłanność... Ale chyba był nielubiany, bo jak tak biedny leżał to go jego panny strasznie okładały kopytami. Tak to już jest jak facet okaże monent słabości |
Autor: | Tomix [ Cz lut 08, 2018 6:52 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Dolomity 12-20.08.2017. Gran Cir, ferata de Meisules – Piz Miara Dzień 1 Gran Cir (2592m) Popołudniowe pakowanie idzie bardzo ciężko. Fala upałów sprawia, że pakowanie jest bardzo trudne. Jedzenie, zgrzewki piwa, wino w rozgrzanym aucie nieco przeraża. Martwię się zabraną kiełbasą, aby się człowiek tym tylko nie otruł. Zapominam o zabraniu jakichś ciepłych rzeczy, bo przecież upał poraża! Temperatura w samochodzie 40 stopni! Wyjeżdżamy dość późno i już wiemy, że pierwszy dzień pójdzie raczej na straty, bo pogoda jest dość niepewna więc i tak dłuższych tras byśmy już nie planowali. Parkujemy przed Passo Gardena. Wzdłuż drogi pełno zaparkowanych samochodów, nie ma się co pchać dalej. Chmury przewalają się przez przełęcz i troszkę mży, jednak po chwili rozpogadza się, a więc szybkie pakowanie i na przełęcz i szczyt! Sella – jutro będziemy tam gdzieś na górze Najpierw żlebem ostro do góry, później w prawo i zygzakami do góry na szczyt. Skała bardzo wyślizgana i jeszcze do tego trochę mokra nie ułatwia wchodzenia. Straszy deszczem, musimy zmykać. Zjeżdżamy trochę niżej w kierunku Corvary. Sassongher Podjeżdżamy na przełęcz aby kontynuować focenie. W międzyczasie ubieramy na siebie wszystko co się tylko da. Na termometrze 4 stopnie. Ta noc nie będzie łatwa Sassolongo Dzień 2 ferata de Meisules – Piz Miara (2964m) Rano spada do trzech stopni Marmolada z Passo Sella Szybkie pakowanie i w drogę. Ktoś już tam walczy na ścianie. Widać że nie jest łatwo. Najtrudniejsze jest przeście pod tą płytą, ale jakoś dajemy radę. Jesteśmy gdzieś w połowie trasy. Humory wracają wraz ze świecącym słońcem. Chwila przerwy na jedzenie i dogrzanie Koniec feraty Piz Selva (2941m). Teraz przejście wokół plateau do sch. Boe Dolina Val Lasties którą będziemy wracać. Druga strona plateau Val di Mesdi W schronisku Boe czas na zasłużone piwko. Szczyt Boe. Czas wracać. Wracamy na Passo Sella. To był piękny dzień. Kierunek Rosengarten. |
Autor: | Tomix [ Cz lut 08, 2018 7:08 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Dzień 3 Rosengarten Kesselkogel (3002m) Próbujemy gdzieś zarezerwować miejsce w jakimkolwiek schronisku, niestety bez powodzenia, musimy sobie radzić bez nich. Objeżdżamy od południa całe pasmo i zatrzymujemy się w pobliżu wyciągu Frommeralm. Latemar Rano wyjeżdżamy kolejką do Rosengartemhutte i kierujemy się w kierunku feraty Santnerpass. Turnie Vajolett i schr. Re Alberto I Aby zdobyć najwyższy szczyt pasma musimy najpierw zejść do schr. Vajolett, a następnie w lewo na Passo Principe. Pod górę zmierza niezły tłum. To taki miejscowy Giewont. Najwyższy szczyt Rosengarten – Kesselkogel (Catinaccio d’ Antermoia) Schr. Passo Principe Passo Molignon. Będziemy tam pojutrze. Początek feraty na Kesselkogel Staw i schr. Antermoia Ze szczytu schodzimy na drugą stronę, następnie na Pass Antermia Późne popołudnie a do auta strasznie daleko. Teraz z powrotem do schr. Vajolett i na przeł. Passo de la Coronelle. Schodzimy w ostatnich promieniach słońca Pierwszy dzień w Różanym Ogrodzie był wspaniały, a jeszcze dwa przed nami |
Autor: | Tomix [ Pt lut 09, 2018 2:33 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Ferata Rotwand, szczyt Rotwand (Roda de Vael) (2806m), ferata Masare Startujemy wyciągiem z miejscowości Karersee w kierunku schr. Paolina Po lewej nasza trasa: przełęcz Valojon i szczyt Rotwand. Szczyt już za nami. Przed nami kawałek fajnej ścianki Torre Finestra Początek feraty Masare, ludzi tyle, że masakra… Ferata jest dość wymagająca, a ilość ludzi dodatkowo utrudnia przejście. Na jeden dzień opuszczamy Dolomity i udajemy się do Winnej Doliny Jutro ponoć najciekawsza ferata Catinaccio - Laurenzi |
Autor: | Tomix [ Pt lut 09, 2018 2:42 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Ferata Laurenzi, Molignon di Fuori (2779m) Auto zostawiamy przy wylocie Val Duron i idziemy do miejscowości Fontanac, aby Val de Dona dojść do schroniska Altermoia. Mordercze podejście daje się mocno popalić. Widoki mało dolomitowe Rif. Altermoia Przewodnik pisze: „po dojściu do dużego kamienia skręcić w prawo we właściwy żleb” hehe.. zobaczymy Znany nam już Kesselkogel Znane nam już Passo Principe Rif. Alpe di Tires Trafiamy na fermę jaków. Jeszcze chwila i będziemy przy aucie.., to był długi, ciężki dzień, ale dzisiaj naprawdę jesteśmy z siebie dumni, to był kawał tury Jedziemy z powrotem na Passo Gardena |
Autor: | Tomix [ Pt lut 09, 2018 2:56 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Znowu wracamy na wschodnią stronę Pass Gardena aby przejść feratowy klasyk – Tridentinę. Ferata bardzo nam się podobała, jednak ilość ludzi bardzo przeszkadzała w spinaczce. Opuszczamy to piękne miejsce. Mamy jeszcze jeden szczyt do zrobienia, a czas goni. Grań Cirów Fajny, ale niestety krótki odcinek feraty na Pice Cir Następny dzień wita nas mgłą, a następnie przelotnym deszczem, a pod wieczór burzą z opadem śniegu. Robimy samochodową rundkę przez Corvarę, Arabbe i resztę dnia spędzamy na Pass Pordoi. I już ostatni dzień wycieczki, miejscowość Alba i ferata Finanzieri na Colac. Niestety kolejka nie jeździ i musimy o wiele wcześniej wstać i podejść trasą narciarską pod feratę Pierwszy śnieg na wierzchołkach. Mamy nadzieję, że ferata nie będzie pokryta lodem, bo jest dość trudna. Pierwszy etap to podchodzenie po płytach. Spływająca woda z miejscami lodu nieco przeraża, nie wiemy co będzie dalej, a schodzenie po tym raczej niemożliwe. Wyżej jednak skała się zmienia i wspinanie jest czystą przyjemnością. Na górze wreszcie słońce. Na szybko jedzenie,foty bo czas nagli. Teraz już tylko na dół. Piękny z tej strony Colac Gran Vernel z Alby Nadszedł czas powrotu. Jedziemy przez Passo Sella i Gardena aby jeszcze raz przyjrzeć się „naszym” górom. Do zobaczenia! I oczywiście dzięki AK za towarzystwo! |
Autor: | Tomix [ Pt lut 09, 2018 3:32 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Wchodząc na Ponze spotkany Słoweniec zapytał mnie czy byłem na górze Krn. Coś mi dzwoniło, że jest coś takiego, ale gdzie? A więc szczyt Krn o wysokości 2244m znajduje się w południowo-zachodnich Alpach Julijskich. Przewyższenie z parkingu pod szczytem to aż 1700 metrów, a od poziomu rzeki Soczy 2000! Już wyjeżdżając widzimy, że pogoda znów robi nam figla i w pierwsze dwa dni raczej nie nic nie pochodzimy ;( Przejeżdżamy więc tylko pod Krnem podziwiając jego wygląd i kierujemy się na południe doliną Soczy do Triestu, a później do Chorwacji na półwysep Istria w pobliże Puli. Jezioro Predil Rano zwiedzamy miasto z jego sławnym amfiteatrem i podążamy z powrotem na północ wzdłuż wybrzeża zahaczając jeszcze o Novigrad Niestety mgły zasłaniają nasz cel, ale pogoda ma się poprawiać, więc mamy nadzieję jednak na jakieś foty. Najpierw idziemy lasem, później przez ogrodzoną halę ze stadem owiec. Dość długo idziemy żlebem z wodospadami i wychodzimy piarżyskiem pod pierwsze liny feraty. Trzeba uważać, bo z góry lecą kamienie strącane przez stado kozic. Po kilkudziesięciu metrach liny znikają i idziemy zygzakując ścieżką wśród bujnych traw. Mijamy imponujący filar i wchodzimy na grań. Teraz już prosto do góry. Cały czas jest mocno do góry, trzeba jakość przejść te 1700m pionu. Najpierw dochodzimy do schroniska Gomiskovo Zavetisce na Krnu , a po kilku minutach na szczyt. Niestety pogoda rozczarowuje. Szkoda, bo panorama ze szczytu jest ponoć jedną z piękniejszych w Julijskich, może innym razem będziemy mieli więcej szczęścia. Na dół schodzimy drogą normalną mijając kilka wykutych grot z pierwszej wojny. Szczyt odsłania się w całości dopiero kiedy wyjeżdżamy. Następny cel to dolina 7-miu triglawskich jezior i schr. Vodnikov Dom Aby tam się dostać musimy objechać całe południowe Alpy Julijskie i dostać się powyżej jeziora bohińskiego do schr. Koca pri Savici. Pierwszy etap to ostre podejście na grań o nazwie Komarco o przewyższeniu 700m. Dochodzimy do jeziora Crno i wchodzimy w dolinę prowadzącą do schroniska Koca pro Triglavskich Jezerih. W schronisku oglądamy piękne foty na ścianach z okolicy, niestety za oknem króluje mgła Dochodząc do przełęczy Hrebarice (ok. 2300m) widzimy z daleka schr. Zasavska Koce. Śniegu przybywa i na przełęczy zaczyna sprawiać dość duże problemy. Kanjavec Poniżej przełęczy skręcamy w Velską dolinę prowadzącą do ochr. Vodnikov Dom, gdzie kończymy pierwszy dzień wyprawy. Poranek jak zwykle wita nas mgłą . Pozostaje tylko z zazdrością oglądać schroniskowe zdjęcia okolicy. Trochę błądzimy po ścieżkach w dolinie nim wreszcie trafiamy na właściwy szlak, ale do tego już Julijskie nas przyzwyczaiły. Popołudniu pogoda poprawia się. Pl. V Lazu Koca na Planini pri Jezeru Dochodzimy do grani Komarca gdzie schodzimy znaną już nam trasą na parking przy Kocy pri Savici Bohinjsko Jezero Przejeżdżamy jeszcze wokół Blejskiego Jeziora, ale nawet się nie zatrzymujemy. Duża ilość ludzi i ceny parkingów skutecznie odstraszają. Wracając chcemy jeszcze zobaczyć masyw Gintrowca, ale pogoda mocno nam to uniemożliwiła. Dziękuję jeszcze raz AK za towarzyszenie! I na tym zakończyły się naprawdę udany rok 2017. |
Autor: | anke [ So lut 10, 2018 5:00 am ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
Nogi bolą jak się czyta Ale się nachodziłeś! bardzo udany górski rok, a pewnie do tego można dodać jeszcze coś w naszych górach. Z miejsc, które opisujesz, najbardziej chciałabym pospacerować przez ten środeczek Alp, czyli przejść Haute Route, ale bardziej realna będzie dla mnie dolina z Jof di Montagio - wygląda pięknie. Z Dolomitami mam problem, no ładne są na pewno, i jeszcze w zasięgu moich umiejętności, ale...jakby za blisko miasteczek, za dużo ludzi, za dużo sztucznych ścieżek gimnastycznych. Pewnie czas pozbyć się uprzedzeń i pojechać choć raz. gotyckie okno i krzyż - fragment ruin jakiejś katedry? |
Autor: | Tomix [ So lut 10, 2018 1:43 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
anke napisał(a): gotyckie okno i krzyż - fragment ruin jakiejś katedry? hehe, oczywiście nie Tu zdjęcie tej formacji skalnej w formie jakby wachlarza z oknem z innej strony. Na Tatry nie było wiele czasu, tylko Świnica w styczniu w maju uroczystość wmurowania tabliczki ś.p. Olgi i w czerwcu jedna "lewizna" w bielskich. |
Autor: | Tomix [ So lut 10, 2018 8:08 pm ] |
Tytuł: | Re: Rok 2017 by Tomix |
anke napisał(a): Potem spuściłam z tonu i zaczęłam czytać o wersji dla cieniasów, czyli walker's haute route, ale jak człowiek się naoglądał zdjęć z wersji klasycznej haute route, przez lodowce, to wersja walker's jakoś nie wchodziła już w rachubę. Gdyby nie etap przez lodowce, to wycieczka ta nie miałaby większego sensu. Może tam i ładnie, ale dla nas to trochę za daleko i za drogo. Choć teraz tak myślę, że jakby ktoś rzucił pomysł trekkingu wokół np. Monte Rosy z wyjściem do Rif. Margerita to chyba bym pojechał |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |