Koniec Roku zbliża się niczym pendolino, więc wypadało by jakoś go podsumować.
Górski rok zacząłem dosyć późno bo kwietniowym wejściem na zimową
Świnicę,

by następnego dnia przetransportować się w
Gorce i wejść na
Lubań.

Na kolejny wyjazd długo nie czekaliśmy. Podczas majowego urlopu odwiedziliśmy
Małą Fatrę. Pierwszego dnia przeszliśmy grań od
Stoha po
Chleb,
natomiast drugiego dnia zdobyliśmy
Małego Rozsutca, wędrując przez
Diery.

Kolejna część urlopu to malownicza
Majorka z najdalej wysuniętym przylądkiem na północ wyspy
Cap de Formentor,

piękną zatoczką
Sa Calobra,

trekingiem przez trzy tysiącmetrowe szczyty gór
Sierra Traumontana,

a także wejście na jeszcze wyższy wierzchołek
Puig Tomir.

Na Majorce urlop się nie kończy, więc z kolegami z pracy jedziemy w
Tatry. Pierwszy dzień to przejście grani:
Rakoń - Smutna Przełęcz,

a drugi dzień to również grań:
Spalona Przełęcz - Smutna Przełęcz.

Kolejna wizyta w górach to sierpniowe
Tatry z Krywaniem,

oraz
Wielkim Hińczowym Stawem w tle.

Po weselu w Bielawie tak na "odmulenie" jedziemy do Czech zobaczyć
Skalne Miasto Adrspach.

Na koniec roku andrzejkowa impreza w
Beskidzie Śląskim oraz błotnisty
Klimczok,

i wietrzna
Malinowska Skała.
Jak co roku nie schodzimy z poziomu ok 15 dni w górach. Liczba nie jest oszałamiająca ale trzeba brać to co możliwości dają. Chciałoby się więcej, ale jesteśmy szczęśliwi nawet i z tego. Mamy nadzieje, że kolejny rok będzie jeszcze lepszy od tego, który się kończy czego nam i Wam życzymy.