
Sprawy działy się w czerwcu. Trwało Euro co na zdjęciach widać.
Plan był jak zawsze ambitny na Ganek, Rumanowy i Żłobisty.
Przeczytawszy, że Żłobisty jest najambitniejszym szczytem dostępnym dla zwykłego turysty podchodziłem do tematu z dużą ostrożnością.
Spotkaliśmy się z Lxixem i Kiełbasą w Myślenicach, skąd ruszyliśmy do Popradzkiego Plesa. Szło się w nocy raźno jak zawsze. W schronisku Kiełbasa poszedł nas wpisać w książkę wyjść i zacząłem już wyraźnie wpadać w panikę. Ale nic to. Myślę sobie dojdę gdzie dojdę, a potem co będzie to będzie.
No to poszli. Ścieżką do Złomisk, skacząc z kamienia na kamień, bo woda nią płynęła.
Potem wyszli moi koledzy na prowadzenie i wlokłem się za nimi. Wesoło sobie dyskutowali nad przebiegiem drogi. Jako że śniegi jeszcze wypełniały dno doliny, podeszliśmy na zbocza Żłobistego i trawersując dość wysoko kierowaliśmy się w stronę Ganku.
Ja myślę, że trzeba tędy
W żlebach śnieg zalegał twardy jak beton. Strach było po nim chodzić i straciliśmy sporo czasu na obchodzenie tych pól śnieżnych, ale zakładać raki na 5 metrów i zaraz znowu je zdejmować to było bez sensu.
Foty z trawersu

Już widać przełęcz
Lxix w żywiole
O tam byłem i tam i tam też byłem
Po dotarciu w okolice żlebu spadającego z Gankowej Przełęczy przekroczyliśmy wypełniający go śnieg i grzędą z lewej strony dotarliśmy na przełęcz.
No to schudłem, czy nie schudłem ?
Tam zaczęła się właściwa zabawa. Przejście granią w stronę szczytu jest dość emocjonujące ze względu na ekspozycję – staraliśmy się to pokazać na zdjęciach.




Na szczycie sjesta i sesja fotograficzna.

Młynarz prezentował się wyśmienicie

Potem z przełęczy mieliśmy wchodzić na Rumanowy, ale rynna na niego wyprowadzająca cała wylana była lodem.
Po krótkiej dyskusji, ku mojej uldze, zrezygnowaliśmy z dalszej wędrówki granią i rozpoczęliśmy odwrót. Było około 11 i o tej porze dopiero spotkaliśmy Słowaków idących w stronę Ganku. Mądrale czekali, aż śniegi trochę zmiękną. Cóż człowiek się uczy całe życie.
Meldunek do bazy
Poleżało towarzystwo nad rzeczką, popasało w schronisku i wróciło do domu.
A duma tchnęła z ich obliczy...