Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=18630
Strona 1 z 1

Autor:  shesmovedon [ Śr lip 27, 2016 11:32 am ]
Tytuł:  Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

PROLOG

Na pierwszy wypad poza Tatry trzeba było przygotować strzał z grubej rury i oczywiście musiało paść na najpiękniejszą trasę trekkingową w opinii tych, co w Tatrach nigdy nie byli. Wyjazd z przyczyn prozaicznych musiał być zorganizowany i liczniegrupowy, co dla szlakowego samotnika miało być nie lada wyzwaniem, ale w praniu znalazł się całkiem prosty sposób na ominięcie problemu.
Zaledwie 29 godzin spędzonych w podróży i w końcu docieramy do pierwszego przystanku - Leverogne, uroczej wioski zabitej dechami – czyli kościół, jednej sklep czynny w zawsze nieodpowiednich porach i nasz pensjonat u włoskiej cioteczki.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

1 dzień: Val Ferret (IT) – Grand Col Ferret – Val Ferret (SUI)

Po beznadziejnym tradycyjnym śródziemnomorskim śniadaniu, w postaci puchatej bułki z marmoladą, zagryzanej croissantami i ciastem oczywiście z marmoladą, ruszamy do Courmayeur, by złapać miejscowy busik z podwózką w górne piętro Val Ferret . Pierwsze wrażenie (nowicjusza) – mamma, ile tu przestrzeni, o! krowy w potoku, a tam wow! kawałek lodowca. Aparat pracuje jak szalony (chociaż warunki długimi momentami wujowe i większość zdjęć poszła do kosza). Ocalało niewiele
Do Eleny warunki znośne, ale w okolicy przełęczy nadciągnęły chmury, wygwizd niemiłosierny, widoki żadne. Po ekspresowym popasie przetaczamy się jeszcze szybciej na drugą stronę i oczywiście 50 m niżej cisza…
Schodzimy do Ferret gubiąc po drodze jednego uczestnika. Chłopaczek pstrykał fotki kwiatkom, pszczółkom i nawet nie zauważył, kiedy został sam. Orły, sokoły czy co tam nad głowami nam latało nie zdążyły się na szczęście polskim mięskiem pożywić – po 40 minutach poszukiwań delikwent zostaje za uszy przyprowadzony do stada.
Wracamy do Leverogne przez Wielkiego Bernarda, z którego miały być kapitalne widoki, a było standardowo ujowo. W autokarze decydujemy się na wspólny zakup jedynego słusznego certyfikowanego bernardyna w okazyjnej cenie 30.000 eur, ale wyszło, że nie starczy nawet na smycz.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wielki Bernard się zlitował na moment odsłaniając:
Obrazek

Autor:  shesmovedon [ Śr lip 27, 2016 12:32 pm ]
Tytuł:  Re: Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

2 dzień: Col de la Forclaz – Col de Balme – Le Tour

Kolejny ponury dzień zaczynamy od szwajcarskiego Col de la Forclaz. Chmury zeszły nisko, na szczęście nie pada. Po półgodzinnym taplaniu się w błocie, wychodzimy ponad linię lasu, wprost w kociołek z chmur. Z nadmiaru bieli zdjęcia wyszły przepalone, ale co nieco się uchowało.
Biwakujemy u stóp Glacier du Trient w bezobsługowym bufecie (w końcu nikt nas nie goni za przynoszenie własnych kanapek :evil: ) i stamtąd pomykamy żwawo na spotkanie ze wspomnianą wiedźmą na Col de Balme. Przełęcz tradycyjnie schowana szczelnie za chmurami, a ponoć tam „otwierają się najpiękniejsze w całym rejonie Mont Blanc panoramy: opadające w doliny języki lodowców d’Argentiere i Mer de Glace oraz Igły Chamonix”. Tiaaa, może inną razą…
Niebo zaczyna się przecierać, kiedy wieczorem docieramy do Le Tour. Nadzieja na ekstatyczne doznania wzrokowe nie umiera.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek


3 dzień: Tre le Champ – Lac Blanc – Chamonix Las Praz

Dzień z góry zaprogramowany wyłącznie na widoki musiał się zacząć od trzęsienia ziemi – pierwsze promienie słońca oświetlają Aiguilles Rouges, a potem już tylko sielsko anielsko – słonko (do południa), kwieciste łąki, widok na wiadomo co, do tego efekty dźwiękowe – grupa szkolnej młodzieży odśpiewuje na baczność jakiś nieznany hymn ku czci pięknej mateczki Francji czy coś.



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Po południu chwilę zwiedzamy Chamonix, ale że będziemy tam jeszcze 2 dni, zostawiliśmy więcej na później

Obrazek

Obrazek

Autor:  shesmovedon [ Cz lip 28, 2016 12:26 pm ]
Tytuł:  Re: Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

4 dzień: Les Houches - Col du Tricot – Les Contamines Montjoie


Dzień lekko bez historii – dane nam było prawie dotknąć lodowca Bionassay, ale szczerze mówiąc widok masy przypominającej topniejące zapyziałe miejskie hałdy ze śniegu dudy nie urywa. Emocje zapewniła za to przeprawa przez bujany mostek rozpostarty nad wodną kaskadą.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Stamtąd już prosta droga na przełęcz Tricot i w dół do schroniska Miage.


Obrazek

Obrazek

Obrazek

A przed i po kolacji małe szwendanko po Chamonix


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

5 dzień: Wolne.

A jak wolne, to obowiązkowa wizyta na Auiguille du Midi, połączona z wjazdem na Brevent oraz zanurzeniem się dla ochłody we wnętrzu Mer de Glace. Zaczęło się pięknie, a potem mogło być już tylko lepiej :P


Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na koniec odcinka photo of the tour - widok oklepany, ale jeden mały obiekt zrobił kolosalną różnicę. Kwintesencja wolności? :lol:
Obrazek

Autor:  shesmovedon [ Pt lip 29, 2016 11:23 am ]
Tytuł:  Re: Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

6 dzień: Les Contamines-Montjoie- Col de la Croix du Bonhomme - Les Chepieux

Taki był przynajmniej plan. Był, bo kiedyś musiało się rozpadać. Oczywiście nie drobną mżawką, tylko tak, jakby chmury chciały z siebie wypluć cały gromadzony przez tydzień zapas. Nic to. Przed nami 2 godziny jazdy do kolejnego punktu wypadowego i a nuż gdzieś tam świeci słońce? To były najdłuższe 2 godziny w moim życiu… Zakręt w prawo, zakręt w lewo, hamowanie, zakręt, zakręt, zakręt… Błędnik na spółkę z żołądkiem wrzeszczą WYYYYJŚĆ!!!!! Wyrzucają nas w końcu pod kaplicą Notre Dame de la Gorge i spacerujemy do wodospadu Cascade de combre noir. Fajne miejsce, ale było tak ciemno, że szkoda migawki.

Obrazek

Deszcz powoli zamienia się w siąpanie, jest więc szansa na uratowanie dnia, choćby w wersji skróconej. Krótka wizyta nad klimatycznym Lac Roselend i czym prędzej obieramy kierunek na Col de la Croix du Bonhomme. Gliniasta droga jest rozmięknięta od opadów, błoto po kolana i jakby tego było mało, zaczynają się zbierać czarne chmury, niechybnie zaraz lunie. Siknęło bez ostrzeżenia, woda spływa zewsząd i nie pozostaje nic innego, jak zawrócić. I jak to w życiu bywa – na dole się uspokoiło ani kropla z nieba tego dnia już nie poleciała. Shit happens.
Mam straszną wyrwę w pamięci, jak się ten teren prowadzący pod przełęcz nazywa… Kołacze mi się Plan Jovet, ale prawicy nie dam uciąć. W każdym razie miejsce bardzo urokliwe – strumyki, strasznie dużo zieleni, kamulce obrośnięte roślinnością, hobbiści machający turystom ;)

Nocujemy w schronisku w Les Chepieux.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

7 dzień: Les Chepieux – Vallee de Glaciers – Col de la Seigne – Val Veny

Ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas! W ramach rekompensaty za sobotni prysznic, aura od rana rewelacyjna. Ludzi co prawna na szlaku przybyło, jako że weekend, ale jest tak pięknie, że nic mnie to nie obchodzi. Widokowo najzajebistszy punkt ekskursii, IMHO przebił nawet legendarną panoramę z du Midi, jednak chyba dlatego, że co zdobyte na własnych nogach smakuje bardziej wyśmienicie.
Dolina Lodowców jest przepiękna, w którą stronę się nie obrócić

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A tymczasem po włoskiej stronie Col de la Seigne krajobraz zdecydowanie bardziej surowy, porównując z tym, co oglądaliśmy po francuskiej stronie, co nie znaczy, że nie było na czym oka zawiesić. Droga w dół wiedzie oczywiście przez Elisabettę, Lago Combal oraz turkusowe wody Lago del Miage.



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

8 dzień.

Pakujemy manatki, a że do odjazdu jeszcze 7 godzin, dostajemy w gratisie luzacki spacer do schroniska Bertone, połączony z konsumpcją zbieranych po drodze gigantycznych poziomek (dziwne uczucie zrywać owoce bez wyrzutów sumienia, mając jednak zakodowane głęboko, że góry=park narodowy i nie wypada żreć malin i jagód). Leżymy leniwie na leżakach wystawiając do słońca nasze blade brzuchy, ale wodogrzmoty zmuszają do ewakuacji na dół, jako że czas wracać z ziemi włoskiej do polskiej.
Punkt 16 mówimy ciao Italia, a ponieważ od Courmayeur aż po Dolomity jedziemy w paskudnym froncie burzowym i koszmarnej zlewie, wcale nie było żal wracać do domu.
Dziękuję.


Obrazek

Autor:  Łukasz T [ Pt lip 29, 2016 11:27 am ]
Tytuł:  Re: Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

shesmovedon napisał(a):
Dziękuję.


Proszę bardzo. Miła lektura.

Autor:  _Sokrates_ [ Pn sie 01, 2016 4:57 pm ]
Tytuł:  Re: Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

Zajebioza!

Autor:  shesmovedon [ Wt sie 02, 2016 7:53 am ]
Tytuł:  Re: Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

Jak dla mnie było zdecydowanie za łatwo. Wysokości na papierze wydawały się solidne, a w praktyce nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że drepczę co najwyżej na Rakonia. Być może przejście całego touru (170 km) z bagażem na grzbiecie jest prawdziwym wyzwaniem, a tak pozostał niedosyt, bo nie dość że brakowało zaliczenia szczytu choćby jednego nędznego pagóra, to jeszcze nie lubię wracać z gór bez zakwasów :mrgreen:

Autor:  Krabul [ Śr sie 10, 2016 11:26 am ]
Tytuł:  Re: Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

Soczysta zieleń i śnieg oraz lodowce to piękna kombinacja. Widoczki przednie.
shesmovedon napisał(a):
pozostał niedosyt, bo nie dość że brakowało zaliczenia szczytu choćby jednego nędznego pagóra
Nie dziwię się.

Autor:  anke [ Pn sie 15, 2016 3:53 pm ]
Tytuł:  Re: Wokół Białej Góry relacja 1500000 2 900

Góry pierwsza klasa, ale takie cieniasy jak ja mogą je tylko polizać przez szybkę - nie chodzę po lodowcach. Szukałam czegoś dla siebie (dłuższy trekking bez schodzenia na dół plus wejścia na szczyty czy wysokie przełęcze, brak kolejek, tarasików i mostków) w tych okolicach czy podobnych atrakcyjnych w Szwajcarii, i nie znalazłam.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/