Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Urlop cz. III czyli "Debiuty to ciężka sprawa"
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=18536
Strona 1 z 1

Autor:  tatromaniak24 [ So cze 11, 2016 4:33 pm ]
Tytuł:  Urlop cz. III czyli "Debiuty to ciężka sprawa"

Trzecia część urlopu będzie pod znakiem górskim. Dużo tego nie będzie ale zawsze to coś. Wybieram się w Tatry słowackie na męską wyprawę. Basia zostaje w domu. Razem ze mną jadą dwaj kumple z pracy Marcin (kwiatek) i Karol (wujo) a także mój brat, którego zgarniamy z Krakowa Marek (makak). Wujo non stop dręczył mnie, abym go wziął w góry – takie większe, gdzie są przepaście, bo był tylko na Trzech Koronach a oglądając zdjęcia z naszych wyjazdów podniecał się, że też chce. No ok mam ten urlop, więc proponuję wyjazd w Tatry tam gdzie jeszcze nie byłem (połowicznie). Mamy zamiar przejść „Słowacką Orlą Perć” w dwa dni czyli od Brestowej do Wołowca. Trzeba to jakoś racjonalnie rozplanować długość trasy, przewyższenia itp. Pokazałem mu kilka filmów z Youtuba i to był chyba błąd bo od kiedy je zobaczył nie dawał mi spokoju. Codzienne zasypywanie pytaniami czy da radę na zmianę z odważnymi deklaracjami że co to nie on. Piątek rano po Bożym Ciele jesteśmy już pod schroniskiem w Zwierówce. Po szybkim przebraniu w „robocze” ciuchy ruszamy żwawym krokiem w stronę rohackich szczytów. Tempo narzuciliśmy sobie niezłe i po godzinie jesteśmy przy Tatliakowej Chacie. Czuję, że będzie to ciepły dzień więc zmieniam spodnie na krótkie i po chwili ruszamy dalej. Zmieniamy kolor szlaku na zielony i ruszamy na Zabrat. Po wejściu na Rakoń robimy dłuższą przerwę. Wujo cały czas pyta bym pokazał mu którędy będziemy szli. No więc pokazuję: najpierw tam, potem tam, na koniec zejdziemy tu. I tak co chwilę. Trawersujemy Wołowiec bokiem gdyż chłopaki nie chcą za bardzo się na niego wspinać. Schodzimy na Jamnicką Przełęcz i chłopakom włącza się panika. Szczególnie jednemu. Panika jest powodem tego, że mamy do pokonania spore pole śnieżne. No ale raki mamy w plecaku jeśli będzie trzeba to je założymy. Nie trzeba było bo but idealnie wchodził w śnieg i łatwo robiło się stopnie. Po pokonaniu śniegu następna niespodzianka dla Karola w postaci Rohackiego Konia. Na Ostrym spędzamy trochę czasu robiąc foty w „firmowych” koszulkach. Karol mówi, że to trochę ciężkie jak dla niego ale się podoba. Góra-dół, góra-dół jak to w życiu i znajdujemy się na Smutnej Przełęczy, z której schodzimy do Zwierówki. Po pokonaniu tych 20 km piwo smakuje wyśmienicie a potem obiad drugie i trzecie też niczego sobie. Wujo stwierdza, że to jest dla niego za dużo i jutro odpuszcza a na mojej pięcie pojawia się rekordowej wielkości odcisk.
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

C.D.N.

Autor:  maciej76 [ N cze 12, 2016 12:26 pm ]
Tytuł:  Re: Urlop cz. III czyli "Debiuty to ciężka sprawa"

:thumright: Mocna ekipa.
Jechaliście przez Oravice? Jak wygląda droga, dużo dziur?

Autor:  tatromaniak24 [ Pn cze 13, 2016 7:05 pm ]
Tytuł:  Re: Urlop cz. III czyli "Debiuty to ciężka sprawa"

Sobota 6 rano budzą mnie odgłosy burzy i walenie deszczu o parapet. O nie 500 km od gór i jak już pojadę to ma lać??? Po drugiej pobudce już nie pada a nawet gdzieniegdzie przebija się słońce. Budzę chłopaków, że pora się zbierać. Karol dalej przy swoim, że dziś nie idzie. Kwiatek i Makak ochoczo spożywają śniadanie potem kawka i zbieramy się do wyjścia Aż tu nagle:
- Dobra idę, bo w pracy powiesz, że cienka dupa jestem – oznajmia mi Karol co wprowadza mnie w lekki stan zdenerwowania po raz pierwszy.
- no to się streszczaj bo po południu ma być burza
- ok. A trudno tam jest? Daleko, długo, wysoko?
- mniej więcej jak wczoraj
- ale mniej czy więcej?
- kur…. Nie zaczynaj!

W końcu przed dziewiątą ruszamy swoje tyłki w kierunku Banikowskiej Przełęczy. Idziemy sobie powoli nie forsując tempa. Mój odcisk póki co się nie „odzywa”. Trzy pary skarpet skutecznie stłumiły tarcie. Dochodzimy sobie do rozwidlenia gdzie po ok. 2 minutach można dojść do Rohackiego Wodospadu. Kurde nawet nie wiedziałem, że tu taki jest. Po wyjściu z lasu mijamy jedno rozwidlenie potem drugie i nagle słyszę:
-Ale tam jest śnieg! – mówi Wujo wskazując na grań
- widzę, że jest ale to jest tylko nawis starego śniegu
-a skąd to wiesz, że to tylko nawis, przecież tam na grani może być go sporo
- a wczoraj na grani miałeś śnieg? Nie wydaje mi się! Lepiej nastaw się na podejście po tym śniegu – i wskazuje na płat sięgający aż pod przełęcz
- przecież Ty mnie zabijesz! Kur… a mogłem zostać – usłyszałem jak mówił pod nosem

Będąc już na przełęczy odbyła się kolejna kłótnia na temat dalszej drogi czy iść w kierunku Brestowej, czy iść w kierunku Smutnej Przełęczy. Karol chce iść na Brestową bo… fajnie tam jest (mimo, że nie był) reszta chce na Trzy Kopy. W końcu usłyszałem, że od wczoraj mieliśmy iść nad jeziorka (Rohackie Stawy) i że nie jestem przygotowany merytorycznie do wyjazdu i nie mam pojęcia o górach. Sutki mi opadły, potem padło dużo niepotrzebnych słów z jednej jak i drugiej strony itd. Koniec końców poszliśmy na Banówkę i dalej granią. Chmury się obniżyły i momentami szliśmy beż żadnych widoków. Mimo tego mi się podobało, Marcin też zachwycony, Marek trochę mniej a Karol no cóż… milczy. W najtrudniejszym momencie podczas zejścia z Banówki Marek i Karol poszli ścieżką widoczną kilka metrów niżej a ja z Kwiatkiem idziemy ściśle granią. To jest coś co lubię najbardziej. Gdzieś daleko słuchać już grzmoty a my jeszcze wysoko. Wobec tego przyśpieszamy jak się da kroku, żeby chociaż zejść w dolinę. O piętnastej jesteśmy na Smutnej Przełęczy i pięć minut później zaczyna się ulewa. Pobiliśmy chyba rekord zbiegając z góry. Do rohackiego bufetu wyszło nam 40 min. Naokoło w oddali słychać grzmoty. Później dowiadujemy się że jeden z nich śmiertelnie ranił turystę na Babiej Górze. Tak minął nam drugi dzień tatrzańskiej tułaczki. Na niedzielę planujemy powrót. Myślę, że to była dobra decyzja bo mimo iż wyjechaliśmy ok. 9.30 w domu byłem przed 19 wszak do koniec długiego weekendu.
Podsumowując wyjazd jak najbardziej udany. Makak i Kwiatek zadowoleni, trochę gorzej z Wujem. Twierdzi, że jednak jak na oswojenie z górami było to dla niego za dużo wrażeń. Ale sam chciał na Orlą Perć tyle, że tam jeszcze za wcześnie. Mimo to plecak ma już spakowany na następne wspólne wyjazdy. Ale czy to nastąpi? Nie wiem.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  tatromaniak24 [ Pn cze 13, 2016 7:09 pm ]
Tytuł:  Re: Urlop cz. III czyli "Debiuty to ciężka sprawa"

maciej76 napisał(a):
Jechaliście przez Oravice? Jak wygląda droga, dużo dziur?


nie nie jechaliśmy przez podbiel i zuberzec a a drogi jak to drogi autostrady to nie były

Autor:  tatromaniak24 [ So lip 02, 2016 10:04 am ]
Tytuł:  Re: Urlop cz. III czyli "Debiuty to ciężka sprawa"

https://www.youtube.com/watch?v=zoU0AfAa004
produkcja filmowa

Autor:  Krabul [ So lip 02, 2016 4:59 pm ]
Tytuł:  Re: Urlop cz. III czyli "Debiuty to ciężka sprawa"

Lubię Twoje relacje. Chłopaki się fajnie na zdjęciach napinają.

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/