Krótka relacja z pobytu w Tatrach w pierwszym tygodniu października bieżącego roku.
Pobyt w Tatrach był bardzo owocny. Pogoda nam dopisała. Mieliśmy po części klimaty letnie (krótkie spodnie i krótkie rękawy!). Przez sześć dni pobytu zrobiliśmy 5 tras. Szósty dzień (ostatni przed wyjazdem) oddałem całkowicie do dyspozycji żonie. Dzień odpoczynkowy przed długim (1050km!) powrotem.
Wracam do naszych wypraw w góry:
- Pierwszego dnia – dla rozgrzewki - zrobiliśmy trasę: Kuźnice – Hala Kondracka – Przełęcz Kondracka – Giewont – Kopa Kondracka – Przełęcz pod Kopą Kondracką – Hala Kondracka (przed schroniskiem na tarasie dłuższy popas przy pięknej słonecznej pogodzie) – Kuźnice.
- Drugiego dnia: Brzeziny – Murowaniec – Krzyżne – DPSP – Palenica Białczańska – Brzeziny (busem). Razem z żoną! Wprawdzie z ogromnym strachem i ze łzami w oczach, ale zdobyła Krzyżne. Jestem z niej bardzo dumny!
- Trzecia trasa to: Brzeziny – Murowaniec – Czarny Staw Gąsienicowy – Karb (z żoną) – Kościelec (samotnie) – Karb – Stawy Gąsienicowe – Murowaniec – Brzeziny. Piękna letnia pogoda! Kościelec jest QL! Ze szczytu widziałem na Zadnim Kościelcu taterników.
- Czwarta trasa: Palenica Białczańska – DPSP – Zawrat (w kompletnej mgle) – OP do Koziej przełęczy – DPSP (schronisko) – Palenica Białczańska. Od Małego Koziego Wierchu mgłę przewiało tak, że spędziłem około godziny, wprawdzie całkiem samotnie (żona odprowadziła mnie do Czarnego Stawu Polskiego i poszła do schroniska), ale za to przy bardzo pięknej i słonecznej pogodzie na grani OP. Wspaniałe miejsce! Widoki wybitne! Z zachodniej części OP (od Skrajnego Granatu po Zawrat) pozostał mi jeszcze tylko odcinek od Koziego wierchu po Kozią Przełęcz).
- Piąta: Palenica Białczańska – MOko – Dolinka za Mnichem (niezwykle urocza!) – Wrota Chałubińskiego – MOko – Palenica Białczańska. Tego dnia – w czwartek – panowała kompletna mgła i prawie nic nie widzieliśmy. Prawie, bo na moment przewiało mgłę jak byliśmy w Dolince za Mnichem tak, że mogliśmy podziwiać uroki owego wspaniałego miejsca. Widzieliśmy, wprawdzie całkiem wyschnięte, ale jednak Stawy Staszica. Na skraju dolinki tuż pod podejściem pod Wrota Chałubińskiego odsłonił nam się na moment nawet Mnich. Wrażenie niesamowite! Na pewno tam jeszcze wrócimy! Same Wrota Chałubińskiego nie są niczym nadzwyczajnym zwłaszcza we mgle.
Jesień w tatrach może być niezwykle urocza, jeśli pogoda dopisze. Jestem gotów zaryzykować w przyszłym roku również taki wyjazd, jeśli moja żona się jeszcze nie zniechęciła.
