Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=17860 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Zombi (gavagai) [ Cz wrz 10, 2015 4:15 pm ] |
Tytuł: | Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
To jest zarazem i ostatnia moja relacja, i post na tym forum, dziś wieczorem znika moje konto. Chciałbym jeszcze tylko pozostawić po sobie relację, ubogą w zdjęcia z drugiej części dłuższego pobytu w Alpach Julijskich, bo też wciąż zdjęć od ludzi, którzy mi towarzyszyli, niestety nie mam. Zresztą - większość poniższych zdjęć to zdjęcia wykonane tanią komórką w ramach idei light&fast ![]() Najpierw były ambitne plany. Wielka ściana. Wielka droga. Przygotowania. Wyobrażenia. Trening. A później, na początku marca, odkleiła mi się siatkówka w oku. I plany się posypały. Zaczął się kilkutygodniowy stres. Może nawet depresja. Przemożna obawa przed powtórną operacją, znacznym pogorszeniem wzroku lub jego utratą. Tygodnie czarnych myśli, wertowania literatury fachowej, przeglądania forów okulistycznych. Pierwszy miesiąc po operacji upływa mi na spacerach pod Górkę Szczęśliwicką. Setkach razy wejściu na krzesło. Po drugim - mogę wracać do normalnej aktywności ale irracjonalna obawa nie pozwala działać na 100%. W oku niby niemal wszystko gra (choć obraz widzę wciąż lekko zdeformowany), ale mam czekać 90-100 dni na bardziej precyzyjną ocenę skuteczności operacji. Niemniej mój lekarz, po kolejnym check-upie zachęca do wyjazdu w Alpy, normalnego życia. No ale chuchając na zimne, pierwotny plan odkładam na przyszły rok. Albo już na nigdy. Przed wyjazdem trenuję spokojniej, ale metodyczniej i w większej mierze z głową. Wciąż jednak boję się pojechać w skały. Nie jadę na Memoriał Skwirczyńskiego, zostawiam tym samym Grubego na lodzie, M_S nie daję lekcji z rozróżniania subtelnych wątków w bukiecie taniego wina, nie spotykam się z Mrocznym, Całką i resztą. Ładuję za to w warunkach cieplarnianych, generalnie trenując wytrzymałość. Pechowo kilka tygodni przed planowanym wyjazdem w Alpy łamię sobie serdeczny palec lewej ręki. Ha! Cóż zrobić. Jak pech, to pech. Jedziemy jednak z Saxifragą mając pewne plany. Plany dotyczyły ładnych a w miarę prostych i krótkich dróg na kilku ścianach Alp Julijskich. No cóż - uprzedzając wydarzenia, pogoda nie pozwoliła na pełną ich realizację. Najpierw było upalnie, później burzowo a na koniec deszczowo. To nie są dobre warunki do wspinania w julijskim wapieniu. Ani nawet do turystyki. Ani nawet do podróży pociągiem. W Czechach lokomotywa ciągnąca nas do Wiednia zapala się, spóźniamy się na dalszy pociąg do Słowenii. Jak pech, to pech. Docieramy jednak w końcu znajomą taksówką z Villach do Mojstrany. Na szczęście Saxifraga po powrocie do Polski składa reklamację w PKP i odzyskamy 50% ceny biletów. Następnego dnia przejeżdżamy autobusem na przeł. Vrsic, załatwiajac po drodze różne sprawunki. Nie jest ani wcześnie, ani późno, idziemy wspinać się na Mojstrovkę. Raz raz i jesteśmy pod drogą. Droga jest zajęta niestety przez 6 Chorwatów. Zrzucają na nas niestety kamienie. Ale jesteśmy dzielni i cierpliwi, nie wyprzedzamy, dajemy się im cieszyć powolną wspinaczką. Droga jest fajna, niedługa, z 200 m różnicy w deniwelacji, 6 wyciągów, w tym jeden (drugi) bardzo prosty. Niestety, pomimo pięknych, litych pasaży i świetnych widoków, zdarzają się kruche miejsca. Chorwaci je bezbłędnie wynajdują i zrzucony przez nich kamień wali mnie prosto w rękę, pancerny zegarek z trudem to znosi ![]() ![]() Tu z końca 3. bodaj wyciągu ![]() To chyba wyciąg 4. Po tej rozgrzewce, następnego dnia wstajemy stosunkowo wcześnie i po szybkim, nieco ponad godzinnym podejściu, jesteśmy pod znaną z wcześniejszego roku drogą na południowej ścianie Prisanka. Jakoś źle mi się nią tym razem wspina. Pewnie dlatego, że w ogóle nie potrafię się na niej skoncentrować. Wiem, że jest miła i łatwa. Może dlatego w kluczowym piątkowym wyciągu, z którego miłe i pozytywne emocje doskonale pamiętałem jeszcze z zeszłego roku, robię własny wariant, śmiało omijając przeloty po prawej, i brawurowo ![]() ![]() ![]() Podejście pod drogę Na starcie Prosty wyciąg pod dojściem do trudności Na drugim piątkowym wyciągu Saxifraga już po wyjściu z trudności, ostatnie metry drogi Zbiera się na burzę, więc czas ładować graty i zmykać do schroniska Kolejnego dnia idziemy się wspinać na kolejną, nieco dłuższą i trudniejszą drogę na Prisanku. Pierwszy stosunkowo łatwy wyciąg - równo 60 m - ledwo dociągam do stanowiska. Kolejne wyciągi , wszystkie za pięć lub pięć +, są już nieco krótsze (58 m, 55m, 35 m, 50 m, 45m). Wszystkie jednak bez wyjątku - piękne! Lita skała. Ekspozycja. Doskonałe tarcie. Świetne widoki. Ponieważ jednak wciąż chodzę z głową w chmurach, roztrzepany, rozkojarzony swoimi problemami - a chmury coraz większe i cięższe - zapomniałem wziąć przyrząd, więc wolę nie myśleć o jakimkolwiek odwrocie w razie niepogody lub odnowienia kontuzji palca, i bardzo szybko, przed czasem przewodnikowym, kończymy tę świetną linię. Po zbiegnięciu do schroniska - znowu burza z deszczem. Podejście Zdjęcie trochę słąbo oddaje stromiznę, ale droga generalnie trzymała się lini horyzontu Gdzieś na wyciągu ![]() Zdaje się, że w czwórkowym terenie Top W centrum - fajna formacja - Filar diabelski, może cel na kolejny rok? Następnego dnia muszę mentalnie odpocząć. Saxifraga wbiega sobie na Mojstrovkę, ja literalnie nie robię niczego. No, coś robię, tj. zjeżdżam z Saxifragą autobusem i z buta podchodzimy do schroniska w Krnicy. Jednego z najpiękniej położonych w Alpach Julijskich. Prognozy otrzymywane w schronisku brzmią pesymistycznie. Po rozsądny horyzont czasowy - burze i deszcze. Szlag - plan na tradycyjny wspin z Gregorem staje pod znakiem zapytania, wygląda na to, że pogoda nie zdąży się ustabilizować przed jego wyjazdem do Norwegii. W drodze do schroniska w Krnicy Taka to pogoda.... Tymczasem kolejnego dnia wchodzimy sobie turystycznie na Kriż przez Krizską ścianę - piękną, stroma i groźną ścianę, którą prowadzi interesujący i dość śmiały szlak. 1400 m podejścia pokonujemy szybko, bo z wszystkimi odpoczynkami itd. w 2h10min. Systematyczny trening dobrze mi zrobił, bo nie mam poczucia, że goniliśmy, choć obiektywnie sprawy oceniając, byliśmy na Krizu bardzo szybko, w nieco mniej niż połowę przewidzianego przewodnikowego czasu. Wracamy szybko. Chwile po południu zaczyna grzmieć, robi się burzowo, w końcu - a jakże! - pada. Siła! ![]() Kriżska stena Saxifraga na ferracie Już po przejściu Kriżskiej steny Są jeszcze widoki i nie ma wciąż chmur, ale jest raptem 9 rano... Widok w kierunku Pihavca ![]() Zasłaniam Razor ![]() Jeszcze trochę Kriżskiej steny Podobnie błyskawicznie zdobywamy następnego dnia honorny Spik. Czas wejścia znowu niemal ten sam - 2h20min. Schemat się powtarza - popołudniu pada i grzmi. Się napiera ![]() I znowu te burze... Następnego dnia - leje od rana. Udaje nam się wyczekać na przerwy w deszczu i w miarę susi docieramy pod Północną Ścianę Triglava. Mamy w okolicy co najmniej 3 drogi wspinaczkowe na oku (zdrowym ![]() ![]() ![]() Cóż te salamandry wyczyniały... Obcy kontra Predator! ![]() Saxifraga niepocieszona i nieskatowana wraca do Polski. Ja zostaję, czekam na grupę ludzi z Polski, którym obiecałem pomóc w trasach w Julijskich. Ze znajomym i polecenia Gregora umawiam się na wspin Scianą Triglava. Plan jest prosty - droga Bawarska. Droga - klasyk. Droga rekomendowana w chyba każdym wspinaczkoym przewodniku po Ścianie. Co dalej? Się zobaczy, bo wariantów jest trzy. Pierwszy - połączyć z krótką Drogą Niemiecką. Ale kiedyś już wspinałem się Krótką Drogą Niemiecką. Fajniejszy byłby wariant połączenia Bawarskiej z Długą Drogą Niemiecką. Ale to już ponad 1000 m nawet nie drogi ale różnicy wysokości między jej początkiem a końcem! Jest jeszcze ostatnia wersja - jak piszą autorzy Popular climbing routes in Slovenia - istna alpejska Grand Course: Bawarska + Długa Niemiecka + wejście grzebieniem na sam pik Triglava. Całość około 1300-1400 m różnicy wysokości od początku drogi, 37 wyciągów, plus 500-600 m podejścia! Dzień przed wspinaniem idę sobie na testowy spacer na piękną łąkę pod Sleme. Szlak należy do istnie katorżniczych - ostro, cały czas ostro, do góry. Po nieco 1000 m podejścia robię sobie wymarzony popas. Pogoda wydaje się klarować ![]() ![]() Żeby zabić czas, po wyjeździe Saxifragi a dzień przed wspinem dynamicznym spacerem idę sobie 1000+na widokową polankę Wspin Bawarską rozpoczynamy wcześnie. Około 5 opuszczamy auto. Po 1h15min jesteśmy na początku Bawarskiej. Widać, że tydzień niepogody zrobił swoje i na podejściu widać dużo zespołów. Ale dróg na Ścianie - trzeciej co do wielkości w Alpach Wschodnich - jest tyle, że dla każdego starczy miejsca ![]() ![]() ![]() Początek drogi ![]() Widać linę, widać, jak biegnie droga ![]() Gdzieś na początku Prostszy wyciąg gdzieś na początku ![]() Ruszam się ![]() ![]() To chyba moje dojście do 4. stanowiska ![]() ![]() Pierwsze wyciągi ![]() To już z połowy, wciąż ostro do góry! ![]() Znowu się ruszam ![]() ![]() A taki widoczek ze stanowiska ![]() Widok ze stanowiska gdzies z połowy Bawarskiej ![]() Choc niedawny odłom skalny trochę zmienił drogę, niemniej wciąz skała lita i świetna ![]() Ostatnie wyciągi Bawarskiej ![]() To już chyba prawie koniec Bawarskiej ![]() Końcówka ![]() Ostatnie wyciągi Bawarskiej ![]() Z wygodnej półki na dno doliny Idziemy teraz w normalnych butach i bez asekuracji do Długiej Niemieckiej. W jednym miejscu niemal odpadam w wygładzonej wodą >>beczce<<. Mocniej zaciskam dłoń na chwycie, boli złamany wcześniej palec, jakoś przechodzę to wypolerowane dziadostwo. Dochodzimy do Długiej Niemieckiej (takie bite IV), dochodzimy bardzo szybko dzięki temu, że wspina się na niej, widoczny z daleka trzyosobowy zespół. Przeganiamy go na pięknej formacji formacji - odstrzelonej 50 metrowej płycie, tzw. Lustce. Najpierw idzie się w kominie, między ścianą a płytą, tak daleko jak można, następnie jakby wracając wchodzi się na nią, daje się śmiały krok na ścianie, na szczęście z dobrym i wyraźnym podchwytem. Ponieważ skała jest wciąż mokra, wychodzimy nieco dłuższym ale i prostszym wariantem na tzw. półki Kugyego. Z nich zaraz wbijamy się w grzebień kopuły Triglava. Sześć prostych (bo tak około II+) wyciągów wyprowadza na szczyt Triglava. Z niego po krótkim postoju zbiegamy w 2h30min do auta. Ponieważ na szlaku graniowym z Triglava jest sporo ludzi, zbiegamy równolegle do nich. Nieco to karkołomne i może trochę głupie, ale nie mamy siły czekać. Całość wyszła nadspodziewanie szybko. 37 wyciągów zajęło nam mniej niż 8 h, podejscie było szybkie, zejście również, więc o młodej godzinie zaczynam w pizzeri oczekiwanie na grupę z Polski. ![]() Lustca ![]() Krok ![]() I po kroku ![]() Po przejściu Lustki nie mamy już sił na robienie zdjęć.... Zresztą po zejściu, wypiciu piwa (no, dwóch..) zamawiam pyszną pizzę i nie mam za bardzo siły jej zjeść. Dopiero teraz czuję ogromne zmęczenie. Mądry zegarek mówi, że droga kosztowała mnie 6600 kcal. Następnego dnia czuję oczywiście zmęczenie. Na szczęście pada równo i z grupa osób z klubu górskiego, którzy przyjechali w Julijskie a którym mam towarzyszyć w wycieczkach, jedziemy do Lublany. Następnego dnia - łada pogoda, więc znowu od doliny Vrata idziemy Tominskova potą na Triglav. Z niego - przez Rz - idziemy na nocleg do Domu Stanica. Tego dnia urobiliśmy, jak mówi mój wysokościomierz, równo 2000 m podejścia. Po przedwczorajszym wysiłku czuję już jednak zmeczenie. Po nocy przechodzimy jeszcze piękną ferratę na grani Vrbanovih Spic po czym schodzimy do aut. ![]() Na Tominskova pot ![]() Z grupą na szczycie Triglava Kolejnego dnia grupa chce odpocząć, więc jedziemy na objazd krajobrazowy, plażing itd. Kolejnego dnia wychodzimy znaną, krótką i ładną ferratą na Małą Mojstrovkę. Byłem tam już tyle razy, że idę bez użycia stali. Nie przypłaciłem tego o mały włos zdrowiem - wyrywam potężną klamę, spadajacy kamień na szczęście nikomu nie robi krzywdy. ![]() Kolejnego dnia wracamy do Polski, skąd po weekendzie na przepranie i wizyte kontrolną u okulisty, wracam z kolegą ze studiów, obecnie psychiatra i psychoterapeutą, do Słowenii. I tak znowu jestem, popołudniu, na przełęczy Vrsic. Wchodzę z Pawłem ponownie ferratą na Mojstrovkę. Lubię ją, nigdy mi się nie nudzi a z Pawłem jest śmiesznie, bo dusza z niego towarzystwa i skrzący inteligencją towarzysz. Następnego dnia lecimy ferrata przez Wielkie Prisojnikove Okno na Prisank. Jest wcześnie, więc idziemy dalej, aż do Małego Okna, trasą bardzo rzadko uczęszczaną a w mojej opinii - chyba w Julijskich najpiękniejszą. Niestety, Paweł robi dużo bardzo pięknych zdjeć, ale będąc w rozjazdach nie zdążył mi po dziś ich przesłać. Proszę wieć uruchomić wyobraźnie ![]() Kolejny dzień - biorę Pawła na wspinaczkę na Mała Mojstrovkę. Choć zrazu nieufny w swoje umiejętności - dawno temu wspinał się po raz ostatni - bardzo dobrze i sprawnie pokonuje trudności. Świetna pogoda, więc i widoki, dobre tempo, widzę, że z każdym wyciagiem Paweł ma większą ze wspinu radochę. Na koniec - siadamy i delektujemy się tym wspaniałym dniem. ![]() Paweł w trudnościach ![]() To ja w trudnościach ![]() Gdzieś mnie tu widać... ![]() Szczęsliwy psychiatra ![]() I jego kwaśny towarzysz ![]() Po wspinaniu - przepak, podchodzimy na przełęcz, z której schodzimy przez Slemenowa Spicę, świetny punkt widokowy, do schroniska Tamar dom. ![]() Z koleżanką ![]() Ze Slemenovej spicy Następnego dnia idziemy z niego na piękny i honorny Jalovec. Ze szczytu - przez schronisko Zavetisce pod Spickom - idziemy na przeł. Vrsic. W upalnej pogodzie, szczerym słońcu, te 1800 m podejść dały nam się we znaki. Szybko jednak myjemy się, przebieramy się, wskakujemy w samochód i po całonocnej podróży, lądujemy w Warszawie ![]() Może pogoda nie była idealna, może nie udało się zrealizować wszystkich ambitnych planów, ale satysfakcja była koniec końców ogromna, udało sie pięknie powspinać a łącznie blisko 20000 metrów podejścia również mnie całkowicie zadowoliło. Siła! Tu również brakuje mi jakichkolwiek zdjęć, poza zdjęciem klaty szczytowej, którym się z Wami na tym forum żegnam. Berg heil! ![]() |
Autor: | Jakub [ Cz wrz 10, 2015 8:45 pm ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Mozna zapytac dlaczego nie chcesz juz byc Forumowiczem? Czy chodzi o to przejscie bez asekuracjj gdzie o malo nie poleciales? I w zwiazku z tym chcesz ogladac gory z daleka tylko? Ostatnio po wypadku Olgi wiele osob ma zal i pretensje do gor. Umiesz jednak pisac swietne relacje,zdjecia sa bardzo dobre wiec szkoda by bylo opuszczac to Forum. Gratuluje super wspinaczek. |
Autor: | Pan Maciek [ Cz wrz 10, 2015 9:05 pm ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Złote usta do sześcianu |
Autor: | sonia [ Cz wrz 10, 2015 10:01 pm ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Bardzo sympatyczna "koleżanka" ![]() |
Autor: | miler [ Cz wrz 10, 2015 10:22 pm ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Jakub napisał(a): Mozna zapytac dlaczego nie chcesz juz byc Forumowiczem? Czy chodzi o to przejscie bez asekuracjj gdzie o malo nie poleciales? I w zwiazku z tym chcesz ogladac gory z daleka tylko? Ostatnio po wypadku Olgi wiele osob ma zal i pretensje do gor. Myślę, że to z powodu złamanego palca. Trudno jest palcować po klawiaturze bez serdecznego. Ale nie martw się Jakubie, jak palec wydobrzeje to Zombi wróci. ![]() |
Autor: | anke [ Cz wrz 10, 2015 10:37 pm ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Fajne te pionowe ściany czy odstrzelona Lustca - dla mnie tylko do podziwiania z daleka. Na pocieszenie czytam w relacji opis mojej trasy: "przez Krizską ścianę - piękną, stromą i groźną ścianę, którą prowadzi interesujący i dość śmiały szlak". Przejście to ściągnęłam od was, właziłam na ścianę z worem (w słońcu i upale) i poszłam dalej do Pogacnikov. Jalovec - padało lub lało jak tam poszłam, niewiele widziałam, dużo bym dała za film sprzed roku z tego miejsca. Podejrzewam jednak, że będę w końcu musiała zjeść tę żabę. W zasadzie to nie wiem, czy to jeszcze przeczytasz, więc na wszelki wypadek się nie rozpisuję ![]() |
Autor: | rafi86 [ Pt wrz 11, 2015 6:53 am ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Mam nadzieje, że wrócisz bo z przyjemnością czytało się Twoje relacje i oglądało zdjęcia ![]() |
Autor: | Mroczny [ Pt wrz 11, 2015 7:58 am ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Czekałem na tę relację z nadzieją i pewnością zarazem na kolejne z Twoich świetnych przejść a Ty mi piszesz że to koniec..? Zombi z całym szacunkiem, ale nie wku@#$%& mnie ![]() Wierzę, że jeśli nie słowo pisane tutaj, to w przyszłości będzie okazja skrzyżować - w bardziej konstruktywnym do tego miejscu - kielich & sznur. Zombi (gavagai) napisał(a): 37 wyciągów zajęło nam mniej niż 8 h, Daje to średnio 13 minut na wyciąg - nie mam pojęcia jak Ty to robisz ![]() Zombi (gavagai) napisał(a): Bawarska + Długa Niemiecka + wejście grzebieniem na sam pik Triglava. Całość około 1300-1400 m różnicy wysokości od początku drogi, 37 wyciągów, plus 500-600 m podejścia! Graty za wyczyn raz jeszcze! Kawał drogi (w zasadzie dróg) na przepięknej ścianie! Jeśli relacja Oli z Grenlandii to bez dwóch zdań Najlepsza relacja TG 2015, to za Bawarską bezapelacyjnie Nagroda Górska Forum TG 2015.ps. Ostatnio na forum, z (jeszcze raz) całym szacunkiem i powagą do zaistniałej sytuacji, zapanował jakiś wirus grupowego rachunku sumienia (którego czasowe efekty a raczej ich brak, są w zdecydowanej większości z góry do przewidzenia) do tego zakraszany typową political chamówą sokzburaka. Niedobrze mi się robi na samą myśl. |
Autor: | anninred [ Pt wrz 11, 2015 9:09 am ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Zombi - osobiście bardzo dziękuję za wskazówki i porady dotyczace Alp Julijskich. Skorzystamy całą rodziną! Do zobaczenia kiedyś-gdzieś. |
Autor: | nutshell [ So wrz 12, 2015 9:13 am ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
A cóż to za pożegnania, kto będzie snuł coroczne opowieści z Julijskich? ![]() Zombi napisał(a): 37 wyciągów zajęło nam mniej niż 8 h, Zombi nie obraź się, ale te kontuzje chyba Ci służą ![]() Zombi napisał(a): Siła! ![]() No!! A poważnie - zdrowie to podstawa więc życzę Ci szybkiego powrotu do pełnej sprawności "wizualno-manualnej" i trzymam mocno kciuki za realizację kolejnych wspinaczkowych i górskich celów ![]() |
Autor: | saxifraga [ Śr gru 02, 2015 9:11 am ] |
Tytuł: | Re: Oczko, paluszek i Ściana - relacja pożegnalna |
Uwaga uwaga! W imieniu i na prośbę Zombiego uzupełniam relację o kilkanaście zdjęć z telefonu kolegi Zombiego, z którym to spędził w Julijskich cztery intensywne dni tego lata ![]() Klaty - chyba - nie ma ![]() ![]() Via Ferrata na M. Mojstrovkę: ![]() ![]() Via Ferrata przez Wielkie Okno na Prisojnik: ![]() Kolega w słynnym kominku: ![]() ![]() Przejście przez Okno: ![]() Widok z Małego Okna na Kranjską: ![]() Widok na Prisojnik od Małego Okna: ![]() Eksponowane i kruche półki: ![]() ![]() ![]() Pierwszy wyciąg na drodze na Mojstrovce: ![]() Droga prowadzi tą formacją: ![]() Początek któregoś z wyciągów: ![]() Na stanowisku ![]() Zadowolony Paweł ![]() ![]() ![]() i skwaszony Zombi ![]() ![]() Widok ku Mojstrovce: ![]() Z drogi na Sleme: ![]() ![]() ![]() Fragment gigantycznego muru Mojstrovka-Travnik-Site-Jalovec: ![]() Zombi-fotograf ![]() ![]() Z Kotovego sedla: ![]() Tamar: ![]() Sciana Site i trochę sciany Jalovca: ![]() Widok na dolinę z podejścia pod ścianę Jalovca: ![]() Zombi z Jalovcem w tle: ![]() Z Kotovego sedla na szczyt Jalovca: ![]() Spotkania na szlaku: ![]() Z drogi na Jalovec: ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Na grani Jalovca: ![]() |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |