Zapowiadało się tylko na Baranie Rogi a skończyło blisko 70-cio kilometrową wyrypą po Tatrach Słowackich. Zbyszek dzwoni do mnie z informacją iż jedzie na Baranie Rogi - wyprawa zaplanowana na czwartek bo prognozy podają ostatni dzień pogody. Dostaję przepustkę od żony ale tylko na jeden dzień w górach (przy okazji załatwić miałem jeszcze dwie sprawy w okolicy) Zbyszek zgarnia mnie z Bukowiny około 3:00 i jedziemy na Słowację. Około 10 jesteśmy na szczycie i okazuje się to dopiero początek. Udaje mi się namówić kompana na Lodowy Szczyt. Za bardzo nie wiemy jak tam iść, czytałem kilka opisów z których wynikało że droga jest bardzo prosta. Widać ją zresztą doskonale z Baranich Rogów - zatem ruszamy. Przed 14 meldujemy się na szczycie gdzie wpisujemy się w zeszycik. Zbyszek odnajduje wpis Justyny Kowalczyk - ostatnio ją widać trochę w tych rejonach Robimy jeszcze krótki fragment grani Lodowego, z której ostatecznie wycofujemy się. Na sam dół schodzimy o zmroku a do parkingu z którego zaczynaliśmy pozostaje jeszcze 10km asfaltu. Po około 1-2 km udaje nam się złapać przelotkę. Zasypiam około północy - jutro mam odwiedzić firmę Supersnow. Musiałem o niej wspomnieć bo jest to chyba najładniejsza polska firma w jakiej byłem. Leży nad samym Jeziorem Czorsztyńskim z widokiem na Tatry a cała firma jest tak ślicznie wykończona, że szczęka opada z hukiem o podłogę. Wstaję o 7 rano z zamiarem powrotu do domu, włączam jeszcze prognozę pogody i widzę że będzie OK, ale gdzie tu iść? Zachęcony zdobyciem Lodowego wybór pada na Ganek. Czytam kilka lakonicznych opisów wejść, ściągam na telefon kilka fotek i ruszam do Supersnow skąd dalej na Słowację. Na szlaku melduję się punkt 12 i szybkim krokiem udaję się w kierunku Doliny Złomisk. Odwiedzam jeszcze Lodową Kotlinę i o godzinie 16 staję pod zachodnią ścianą Ganku - zaczynam "rzeźbić". Ze skąpych opisów orientowałem się gdzie wejść i w którym kierunku podążać. Nie mając dokładnego opisu drogi szukałem wariantów 0+ do max 1 w mojej ocenie - bo podobno droga ma taką trudność. Co rusz wchodząc w coś trudniejszego cofałem i szukałem dalej. Tą metodą po woli byłem coraz wyżej i bliżej przełęczy aż w końcu około godziny 17 doszedłem do żlebu skąd przełęcz była już na wyciągnięcie ręki. Krótki posiłek i łatwo miejscami dość ostrą granią na szczyt. Zeszyt szczytowy otworzył się idealnie na wpisie naszego Profesora - pojawiający się na twarzy banan szybko przelałem na papier pod wpisem chłopaków. Na następnej stronie znowu wpis Justyny, którego się spodziewałem po pamiętnej forumowej fotce. Kilka minut na szczycie i zaczynam zejście. Ze zmęczenia nogi ciągną do dołu prostym żlebem, który wyglądał na bardzo krótką i zachęcającą drogę. Zgodnie z oczekiwaniami dochodzę do jego progu gdzie widzę pętlę i ring zjazdowy, nie zaglądam już co jest niżej i mozolnie pnę się z powrotem do góry a następnie trawersuję ścianę na północny zachód w sam róg Doliny Rumanowej skąd prostą drogą po zmierzchu dochodzę do schroniska. Tutaj zbawienny dla mnie prysznic i kolacja stawiają na nogi. Ucinam sobie prawie 2 godzinki drzemki piję kawę, jem sernik i na tym paliwie ląduję po piątej na Rysach. Nagrywam wschód Słońca i ruszam na dół. Mam bardzo dużą ochotę wejść jeszcze na Wysoką, która bardzo kusi bo z opowiadań Zbyszka droga nie jest zawiła i trudna technicznie. Jednak duże zmęczenie w połączeniu ze spotkaną kostuchą i żałobną szarfą na Słowacji dają opamiętanie tej i tak przydługiej włóczędze. Po około 23 godzinach dochodzę do auta. Do domu dojeżdżam na 22. Zupełnie nieplanowanie udało mi się osiągnąć moje 5k w prawie 70km marszu (dokładnie jakieś 4,7-4,8) wprawdzie nie bez snu ale za to jaką drogą. Jednak najfajniejsze było zdobycie 4 szczytów WKT, a samotne wejście na Ganek, z perspektywy debiutanta dało ogrom frajdy
Zapraszam do obejrzenia pamiątkowego, lekko hipnotycznego za sprawą muzyki filmiku z wycieczki.
Ostatnio edytowano Cz sie 27, 2015 4:44 pm przez krank1, łącznie edytowano 1 raz
Co prawda muza mi aż tak nie podeszła jak w przypadku akcji Termos, ale filmik jest również świetny. Ujęcia chmur przepływających nad Lodowym i wschodu na Rysach - rewelacyjne? A na Rysach nie byłeś nigdy wcześniej? Bo jeśli byłeś to mogłeś zrobić Wysoką Złomiskami i z zejściem z Wagi przez Ciężką. Czasowo nie aż tak dużo więcej pewnie. Masz zdrowie, tyle Ci powiem, wielkie gratulacje, o zrobieniu BR i Lodowego jednego dnia mogę tylko powiedzieć:
A lufa z grani Ganku do Kaczej jak się podobała?
_________________ 'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'
Dołączył(a): Wt sie 29, 2006 3:34 am Posty: 14963 Lokalizacja: Ząbkowska, róg Brzeskiej
krank1 napisał(a):
łatwo miejscami dość ostrą granią na szczyt.
"Nieco trudno". Na marginesie - Twoje błądzenie poniżej jest dla mnie kolejnym potwierdzeniem tezy o dużych trudnościach orientacyjnych tego odcinka. Ja błądziłem, Krabul błądził (w pewnym sensie nie błądził tylko poszedł za kolegami na azymut).
_________________ Widzisz lewaka, nie stój z boku, reaguj!! Pamiętaj, lewactwo karmi się obojętnością i bezczynnością.
Dołączył(a): Pn sie 20, 2012 9:47 pm Posty: 2380 Lokalizacja: Kraków
Muza równie dobra jak film. Byłem dwa razy na ich koncercie, jest hipnoza. Na dwóch pagórkach z filmu też. Tak się ładnie do pary ułożyło. Moja ocena - Rzeźnik!
Nie napisałem w relacji ale wypada podziękować Zbyszkowi, który akcję zainicjował. Ja jestem trochę młodszy - Zbyszek, kondycyjnie graty za Lodowy jako deser po BR.
Co do kondycji to nie jest to jakiś wyczyn ale mam świadomość, że od normy też odbiega. Nie jestem typem sportowca i sam nie wiem co mnie tak w tych górach napędza
Krabul napisał(a):
A na Rysach nie byłeś nigdy wcześniej?
Jakoś tak wyszło, że nie. Trochę dlatego, że wiele osób mi odradzało jako mało atrakcyjne - niepotrzebnie bo bardzo mi się podobało. Trochę dlatego, że po górach chodzę od niedawna i po prostu było na to mało czasu.
Krabul napisał(a):
zrobić Wysoką Złomiskami i z zejściem z Wagi przez Ciężką
Nawet o tym myślałem biorąc ze sobą śpiwór bo na bank zastałaby mnie noc, ale nieznajomość terenu i zmęczenie pognało mnie do schroniska. Szybko się regeneruję - browar, kawa i coś słodkiego po godzinie stawia mnie na nogi, stąd decyzja ze wschodem Słońca na Rysach.
Co do muzy to są różne gusta, mi raczej podchodzi coś w stylu Akcji Termos choć nie wiele jest takich kawałków i przez dłuższy czas trzymałem go na specjalną okazję. Tutaj szukałem czegoś klimatycznego i troszkę cięższego aby jakoś oddać klimat.
To chyba lubię najbardziej w tej całej zabawie. Serce trochę przyspiesza, widok jest piękny ... Ciekaw jestem swoich wrażeń w lufiastym terenie ale trudniejszym technicznie, bo jak do tej pory to była tylko frajda.
Wojtek, nie rób ze mnie starego dziada. Jakbym tyle nie palił i nie pił, to byś za mną nie nadążył. Cóż, albo kultura albo kondycja A tak na poważnie to bardzo dziękuję za wyrypę i za to żeś mnie na ten Lodowy namówił. Chyba pierwszy raz wszedłem na górę, taką poważniejszą, której kompletnie nigdy wcześniej z bliska nie widziałem. Będę miał naprawdę fajne pamiątki z gór, a i rodzinie jest co pokazać. W domu tego co zostało pod powiekami jakoś nie opowiadam, a tak to można coś potomstwu i żonie pokazać. Masz takie świeże podejście do gór. Zero logistyki i do przodu, najwyżej wsteczny się wrzuci. Myślę, że to daje Ci kupę radości, bo odkrywanie takich własnych wariantów podejść smakuje jakby to było pierwsze wejście na szczyt. Dla mnie Baranie Rogi były jak zaklęte. Dwa lata temu żonie mówię jadę na Baranie Rogi. A ona na to - bo to ja jestem alfa w domu - że pojadę jak płytki położę na schodach. Położyłem i jak zwykle coś tam wypadło i nie pojechałem. Co wchodzę na te schody to myślę - Baranie Rogi. No trzeba było w końcu coś z tym zrobić To do następnego razu, coś tam się zaczyna planować PS. Pokaż forumowiczom "Załogę G" jest świetna !!!
Trochę dlatego, że wiele osób mi odradzało jako mało atrakcyjne - niepotrzebnie bo bardzo mi się podobało
Rysy to zdecydowany tatrzański top jeśli chodzi o panoramę. Wrażenie pewnie psuje tłok w pogodnie dni, ale wschodów słońca raczej to nie dotyczy.
krank1 napisał(a):
Nawet o tym myślałem biorąc ze sobą śpiwór bo na bank zastałaby mnie noc, ale nieznajomość terenu i zmęczenie pognało mnie do schroniska. Szybko się regeneruję - browar, kawa i coś słodkiego po godzinie stawia mnie na nogi, stąd decyzja ze wschodem Słońca na Rysach.
Raczej miałem na myśli, że właśnie po noclegu z powrotem do Złomisk i na Wysoką, ale jeśli nie byłeś na Rysach to wschód tam to super pomysł był. Swoją drogą ciekawe jaki odsetek polskich tatromaniaków najpierw wchodzi na MSW, Ganek czy lodowy a potem na Rysy.
TataFilipa napisał(a):
Jakbym tyle nie palił i nie pił, to byś za mną nie nadążył. Cóż, albo kultura albo kondycja
Złote usta
_________________ 'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'
Gratulacje. Piękna wyprawa da się wyczuć, że mocno spontaniczna a tego najbardziej brakuje mi ostatnio w codzinnym bytowaniu na naszej pięknej planecie. Miło się czytało
Mi chyba najbardziej podobają się ujęcia z Doliny Dzikiej - fajnie wyszły z tą chmurą zawieszoną 4m nad nami. Pasuje mi ten klimat do nazwy doliny.
TataFilipa napisał(a):
Masz takie świeże podejście do gór. Zero logistyki i do przodu, najwyżej wsteczny się wrzuci.
Może i to by było dobre, tylko że mi się często ten wsteczny zacina i boję się, że wejdę kiedyś w jakieś gówno
grubyilysy napisał(a):
Twoje błądzenie poniżej
Wczytałem zapis z GPS na mapy Googla - dokładność pozostawia bardzo dużo do życzenia ale daje to jakiś ogólny zarys szukania przeze mnie drogi, choć widać tylko jeden dłuższy wycof przy podchodzeniu i jeden przy schodzeniu. Było ich więcej ale dużo krótsze.
Tam jest chyba bardzo dużo zero jedynkowych wariantów o czym świadczy inna droga zejściowa i wejściowa. Po tym jak zachęcająco wyglądał ten żleb, którym schodziłem do dołu nie podchodziłem już na samą górę tylko zacząłem trawersować wcześniej i podobnymi trudnościami doszedłem do punktu startu. Ze żlebu został już mi tylko ten krótki ale zbyt stromy żółty odcinek - bardzo szybka droga na dół ale wymaga zjazdu o czym świadczyły taśmy. Gdzieś czytałem, że ktoś chciał wejść prosto żlebem zaznaczonym na czerwono ale wszedł innym oddalonym bardziej na północ i potem trawersował podobnie jak ja. Czy droga tym żlebem jest faktycznie 0-I ?
TataFilipa napisał(a):
PS. Pokaż forumowiczom "Załogę G" jest świetna !!!
dzięki, jest nie za bardzo w górskich klimatach i ma sporo ujęć z drona więc na to forum może nie podchodzić przemyślę ...
Żeś przeciorał parę razy zbocze Książkowo to jest od Rumanowych Stawków w prawo w stronę dwóch żlebów, lewy to ten żółty podcięty. Prawidłowy to prawy, czyli ten na czerwono na zdjęciu. Dalej w dogodnym miejscu rynną na grzędę między żlebami. Grzędą do zachodu, przy którym zaczyna się szeroki piarżysty żleb spadający z Gankowej Przełęczy. I tym żlebem na przełęcz. Znaczy za bardzo z lewej zaatakowałeś. Tyle, że to jest opis książkowy. Ja tam nie byłem. Znowu zrobiłeś wariant Kranka
Gdybym miał wtedy książkę ... Zbocze, którym szedłem było bardzo przyjemne, duże głazy i płyty, mało kruszyzny. Ludzie chyba tam chodzą bo nawet ze dwa kopczyki spotkałem.
kiedyś zszedłem tym żlebem zaznaczonym na czerwono prosto w dół z Gankowej Przełęczy ale tylko dlatego, że była mgła i przegapiliśmy trawers w lewo. U samej góry żleb ten jest bardzo stromy i w lecie nawet bym się tam nie brał. My schodziliśmy jego prawą stroną i dopiero gdzieś połowie skręciliśmy do niego. W zimie było by łatwiej. Chyba nawet w tym roku z forum ktoś nim właśnie wchodził zimowo i było grubo.
Gratulacje tyle szczytów i przewyższeń w dwa dni, petarda!
TataFilipa napisał(a):
Książkowo to jest od Rumanowych Stawków w prawo w stronę dwóch żlebów, lewy to ten żółty podcięty
Dla mnie to tam jest jeden wyraźny i głęboki żleb. Trzeba podejść pod niego i od razu przed pierwszym spiętrzeniem wejść w skały po lewej, diagonalnie lewo w górę i po chwili wychodzi się na trawki i wyraźną ścieżkę po lewej stronie naszego żlebu.
Widziałem wcześniej jak szukałeś tych 5k, fajnie że się powiodło.
Miały być tylko Baranie Rogi:) Po Grani Zachodnich forma jeszcze się trzymała i jakoś tak wyszło. Jak wchodziłem na Rysy to przez myśl przeleciało że ponad 4k to już jest na pewno ale nie o to mi tutaj chodziło - fajnie, że wyszło bo sam byłem ciekaw jak nogi się sprawdzą
Stefan 1856 napisał(a):
Aż obejrzałem z ciekawości. Ty sie nie minąłeś czasem z powołaniem
dzięki! miło że się komuś podoba, co do powołania to co kilka lat nie wiadomo skąd nachodzi mnie nowe hobby, aktualnie padło na zabawy z filmem ale na zabawach na pewno się skończy