Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
To tu, to tam... http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=17731 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | _Sokrates_ [ Pn sie 24, 2015 6:07 pm ] |
Tytuł: | To tu, to tam... |
...czyli wybór wakacyjnych wycieczek z gór i nie tylko. Niektórych dni opisywać nie wypada, innych nie ma sensu a jeszcze innych mi się nie chcę tak więc wybór jest jak najbardziej subiektywny. Nie znajdziecie tu opisów wejść północną ścianą Matterhornu ani południową Zamarłej Turni. Jako, że mój rok w górach był/jest z różnych względów kiepski miało być lajtowo - i było. 1 - Beskid (2012 m n.p.m.) Jako, że w maju ledwo udało mi się wtoczyć na Grzesia i nad Czarny Staw wiedziałem, że forma kiepska i będzie trzeba walczyć o każdy metr wysokości i odległości. Tak to jest jak człowiek za bardzo zajmie się pracą i swoje życie zredukuje do żarcia, picia, srania i dbania o zawartość portfela. Wyzwanie dnia: Główna Grań Tatr. Jeśli uda się na nią doczołgać będzie to niewątpliwy sukces po prawie roku siedzenia w domu. Start standardowo w Kuźnicach, droga przez Boczań dobrze znana i jak zwykle z samego rana raczej pusta. Po wyjściu na Skupniów Upłaz wiatr lekko przewiewa chmury i nawet coś tam widać. Nosal, Dolina Olczyska i Mały Kopieniec: ![]() Po jakimś czasie dochodzę na Halę Gąsienicową - jeden z najpiękniejszych widoków w Tatrach zasłania wał chmur: ![]() Cóż teraz? Gdzież tu iść by nie umrzeć z odwodnienia (pot) i wyczerpania (forma - a właściwie jej brak)? Liliowe! Dolina Gąsienicowa i grań Małego Kościelca ze szlaku na Liliowe: ![]() Nie jest ze mną tak źle jak sądziłem. Wprawdzie pot leje się strumieniami (jak to z grubasa) ale powoli gramolę się do przodu (i w górę). Na szlaku żywej duszy więc - pierwsze osoby spotykam dopiero pod samą przełęczą - tak więc można chłonąć ciszę zakłócaną jedynie przez uderzanie kijków o kamienie. W końcu jest! Sukces! Udało się! Yeah! Pierwsze zwycięstwo nad samym sobą! Beskid z przełęczy Liliowe: ![]() Przez przełęcz przewalają się chmury i właściwie jakichś sensownych widoków brak. Skoro dotarłem już tu postanawiam kontynuować ekstremalną akcję górską. Rozpoczynam atak szczytowy na Beskid (południowo-wschodnia grań, 0-, 15 minut) ![]() W czasie spaceru chmury idą precz i w końcu jest na czym zawiesić oko. Tomanowa Dolina Liptowska: ![]() Krywań: ![]() Pod szczytem Beskidu: ![]() I po chwili już na szczycie! W wielkim skrócie - Grań Fajek, Skrajny Granat, Kościelce i Świnica: ![]() Kasprowy Wierch: ![]() Po chwili zerodowaną granią docieram na Kasprowy. Goryczkowe Czuby i Czerwone Wierchy: ![]() Giewont: ![]() Z Kasprowego w dół przez Myślenickie Turnie. Banalna wycieczka a jednak ekstremalna wyrypa. Przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem! 2 - Granaty Pogoda ma być - trzeba więc znów cisnąć na Halę. Widoki z Kościelca w taki dzień muszą powalać. Oklepany standard: najpierw bus do Kuźnic, potem niebieski szlak przez Boczań. Oklepany... Jak ja już za takimi oklepanymi szlakami tęsknię siedząc w domu przed monitorem i wklepując literki na klawiaturze! Pogoda żyleta! Dolina Jaworzynka, Skupniów Upłaz i Nosal: ![]() Mniam! Hala Gąsienicowa: ![]() Nad Czarnym Stawem obserwuję ze zgrozą tłumy ciągnące na Karb. Ja pierdziele! Skoro taki tłum ciągnie na Karb to większość z tych osób uderzać też będzie na Kościelec. Myśli kłębią się we łbie. Jako, że nie znoszę tłumów na szlaku kombinuję nad jakąś opcją alternatywną. Zawrat? Świnica? A może jednak tłum na Kościelcu? Nagle olśnienie - Granaty! Nad Czarnym Stawem przypadkowe spotkanie z pewnym użyszkodnikiem forum (bardzo mi się to określenie spodobało więc przywłaszczam je sobie do nielimitowanego użytkowania). Umawiamy się na piwo po zejściu z gór i rozchodzimy się każdy w swoją stronę. Kościelce znad Czarnego Stawu Gąsienicowego: ![]() Tak jak przypuszczałem, na szlaku tylko pojedyncze osoby. Cud, miód! Kościelec, Kasprowy Wierch, Giewont i Czarny Staw: ![]() Im wyżej tym widoki rozleglejsze i ciekawsze. Mały Kozi Wierch: ![]() Żółta Turnia: ![]() Zamarła Turnia, Mały Kozi, Grań Świnicy i Kościelce: ![]() Grań Fajek: ![]() Szlak na Skrajny Granat to sama przyjemność. Nie ma za dużo syfu, widoki piękne. Żyć nie umierać! Uwielbiam ten widok - Pośredni Granat z gratisami: ![]() Wielka Koszysta, Waksmundzki Wierch, Tatry Bielskie i Buczynowe Turnie: ![]() Zadni Granat i gratisy: ![]() Skrajny Granat: ![]() Pogoda trzyma. Ja też jeszcze nie umieram ze zmęczenia. Wiem, że się powtarzam ale widoki miażdżą! ![]() Północne ściany Koziego Wierchu i Kozich Czób: ![]() Tatry Bielski, Jagnięcy, Kołowy i Lodowy: ![]() Z Zadniego Granatu schodzę w dół. Wlokąc się docieram do Muro na umówione spotkanie. W ruch idzie moja ulubiona zupa: zimna, chmielowa. Dzień na plus mimo, że pierwotny plan z Kościelcem nie wypalił. CDN |
Autor: | Elfka [ Pn sie 24, 2015 9:00 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
_Sokrates_ napisał(a): Dzień na plus mimo, że pierwotny plan z Kościelcem nie wypalił. Granaty lepsze ![]() ![]() Byłeś na początku lipca? |
Autor: | _Sokrates_ [ Pn sie 24, 2015 9:55 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Elfka napisał(a): Byłeś na początku lipca? Tak - pierwszy tydzień o ile mnie jeszcze pamięć nie zawodzi ![]() |
Autor: | Krabul [ Wt sie 25, 2015 10:40 am ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Okolice znane niby przez każdego, ale jakoś tak fajnie napisane. Mnie się podoba i czekam na cd. |
Autor: | Michl11 [ Wt sie 25, 2015 1:14 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Fajne zdjęcia z Granatów, wszyscy chyba mają podobne ![]() Brakuje tylko klasyka z szczeliną ![]() |
Autor: | Sheala [ Wt sie 25, 2015 1:37 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Soki, miło poczytać i pooglądać. Mnie zauroczyło zdjęcie Gąsienicowej - mam prawie identyczne ujęcie, ale u mnie jest już fioletowo, gdzie u Ciebie jeszcze zielono. No i nie odeszło się bez ludków w kadrze... A ja Ci się pochwalę, że w 17 sierpnia weszłam na Kościelec i oprócz mnie na szczycie było dwie osoby! Chyba kwestia godziny..... Albo pogody. |
Autor: | _Sokrates_ [ Wt sie 25, 2015 4:39 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
3 - Poludnovy Grun (1458 m n.p.m.) Mała Fatra chodziła za mną już od jakiegoś czasu lecz jakoś nigdy nie było mi tam po drodze. Pierwszy raz zobaczyłem to pasmo z Wielkiej Raczy i od razu wiedziałem, że muszę tam kiedyś być. Przez parę lat a to nie było z kim, a to nie było pogody, a to nie było transportu. W końcu udało mi się wyciągnąć na Słowację... rodziców ![]() Na pierwszy ogień miał iść Stoh. Prognozy były całkiem zgrabne więc z samego rana dzień po przyjeździe do Stefanovej ruszam na sedlo Medziholie. Na przełęczy lekkie niedowierzanie. Co do cholery z tą pogodą? Nie wygląda to za ciekawie. Widok na wschód z przełęczy: ![]() Vel'ky Rozsutec w chmurach: ![]() Pieprznie coś z tych chmur czy nie? Oto jest pytanie. Jako, że jestem wyznawcą niepopularnej zasady "Myśl zanim się zdupczy" następuje szybka aktualizacja planów. Trawersuję zbocze Stoha pod północy. Kierunek: Stohove sedlo. Pogoda oczywiście wytrzymała a ja wpieprzyłem się w godzinną taplaninę w błocie. Po dotarciu na przełęcz i podejściu kilkuset metrów granią w końcu można było zawiesić na czymś oko. Na grani: ![]() Boboty i Stefanovska Kotlina: ![]() Widok na południe: ![]() Baraniarky, sedlo Prislop i Sokolie (a przynajmniej tak mi się wydaje): ![]() Na grani trochę piździ ale ogólnie jest całkiem przyjemnie. Dojście na Poludnovy Grun to właściwie już przyjemny spacer z widokami. Widoki z okolic szczytu: ![]() ![]() Widać Rozsutce i Stoh: ![]() Rzut oka na zachód: ![]() Z rodzicami jestem umówiony w Chacie na Gruni gdzie mieli dotrzeć ze Stefanovej. Po dotarciu na miejsce pijemy obowiązkowe słowackie piwo i zawijamy się na dół. Chata na Gruni: ![]() Ostatnie spojrzenie za siebie: ![]() 4 - Vel'ky Rozutec (1609 m n.p.m.) "Przyjeżdżamy do Małej Fatry zrobić Rozsutca" mówi do mnie znajomy głos w telefonie. No skoro przyjeżdżają to zrobimy tego Rozsutca. Zresztą i tak miałem plan tam wejść. Tak więc rano obieramy kierunek na sedlo Medziholie. Od razu widać, że pogoda odrobinę lepsza: ![]() Przełęcz i Stoh: ![]() Zaczynamy atak szczytowy. Piękna pogoda więc i ludzi sporo ale genialne widoki rekompensują spacer w tłumie. Południowe stoki Vel'kyego Rozsutca: ![]() Są i skały: ![]() Szlak bardzo przyjemny, są nawet jakieś drabinki i biżuteria. A widoki miodzio: ![]() ![]() W końcu bez specjalnego marudzenia po drodze meldujemy się na wierzchole. Ludzi tłum, pogoda świetna, widoki jak marzenie. Wielka Raczo dzięki Ci, że tu jestem! ![]() ![]() ![]() ![]() Wszystko co dobre musi prędzej się skończyć tak więc po popasie na szczycie schodzimy na północ. Pogoda trzyma więc tłum gęstnieje. ![]() Sedlo Medzirozsutce oferuje widoki między innymi na... ...Maly Rozsutec (wyglądający z tego miejsca jak brzydki kloc): ![]() ...i Tatry (?): ![]() Lans na przełęczy: ![]() Z przełęczy lecimy w dół dolinką, która po chwili przekształca się w wąwóz. Maly Rozsutec (nadal kloc - ale już trochę ładniejszy): ![]() W wąwozie: ![]() Po drodze trafia się jeszcze polanka z widokami: ![]() No i koniec tego dobrego. Sedlo Vrchpodziar: ![]() Kolejne górskie marzenie spełnione. Yeah! |
Autor: | Pan Maciek [ Wt sie 25, 2015 8:00 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
# 1 - toś poszalał ![]() I nie ma się co śmiać. Ja po dłuższej przerwie jak wpadam w Jaworzynkę erekcja gawarantowana #3 tu już mi żyła na szyi wyszła z zazdrości |
Autor: | Elfka [ Wt sie 25, 2015 8:50 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
_Sokrates_ napisał(a): Na przełęczy lekkie niedowierzanie. Co do cholery z tą pogodą? Nie wygląda to za ciekawie. Groźnie wyglądają te chmury. _Sokrates_ napisał(a): Kolejne górskie marzenie spełnione. Yeah! Super ![]() |
Autor: | _Sokrates_ [ Śr sie 26, 2015 4:58 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
5 - Budapeszt Jadąc do Chorwacji postanawiamy zrobić sobie przerwę w Budapeszcie. Od rana do wieczora w aucie ale poza tym, że dostaliśmy zjeby od słowackiego psa podróż mija raczej spokojnie. W stolicy Węgier nocleg mamy ogarnięty w całkiem przyjemnym apartamencie. Zostajemy przywitani tekstem "Polak Węgier dwa bratanki..." i po lekkim ogarnięciu się idziemy obejrzeć okolicę. Dunaj: ![]() Most Elżbiety, za nim po prawej Wzgórze Gellerta z Pomnikiem Wolności i Cytadelą: ![]() Zamek Królewski: ![]() Most Łańcuchowy: ![]() Parlament: ![]() Jako że jesteśmy zrypani podróżą postanawiamy zakończyć zwiedzanie na tym etapie. Siadamy w jakiejś knajpce nad brzegiem Dunaju i ładujemy w siebie węgierski alkohol i żarcie. Wszędzie wokół masa ludzi, wszystkie języki świata. Potem snujemy się jeszcze po innych knajpach w bliższej lub dalszej odległości od naszej noclegowni. Miasto bardzo nam się podoba. Jest pięknie. Zdecydowanie warto tu spędzić więcej czasu niż tylko marne kilka wieczornych godzin. Zamek Królewski nocą: ![]() 6 - Kosirica (650 m n.p.m.) To nie tak kuźwa miało być! Miało być wczesne wstawanie, podjazdy autem na start szlaku i wspólne trasy. Skończyło się na tym, że rano wstałem sam i musiałem dymać na szlak z buta. Bazę założyliśmy w Starigradzie. Upał koszmarny - 36 stopni w cieniu. Zanim doczłapałem się do bram parku - a to przecież rzut beretem - już byłem zrypany tą piekielną temperaturą. No razie widać jedynie ściany wąwozu. Miodzio. Wąwóz Velika Paklenica: ![]() ![]() Ściany wąwozu opanowane są przez wspinaczy. Nie powiem - bardzo fajnie to wszystko wygląda. Tylko ten cholerny upał! Podchodzę trochę w górę wąwozu i bardzo szybko ambitniejsze plany wybijam sobie z głowy. Z nieba leje się żar. Ja pierdziele jak gorąco! Przy takiej pogodzie nawet lajtowy spacer zamienia się w koszmar. Ściana Anica Kuk: ![]() Postanawiam dojść w tym upale chociaż do schroniska. Wąwóz rozszerza się: ![]() Yeah! Jest źródełko i można zmoczyć łep chłodną wodą oraz uzupełnić zapasy płynów. Yeah! Yeah! Jest i następne źródełko. Zimna woda chyba nigdy tak dobrze nie smakowała! Dalsza trasa: ![]() No i w końcu schronisko Planinarski Dom: ![]() Na miejscu zmuszony jestem wypić zimne piwo. Po prostu nic innego zimnego nie było ![]() Jestem zrypany jak nigdy ale też bez sensu kończyć wycieczkę w miejscu skąd właściwie nic nie widać. Otwieram więc mapę i patrzę czy znajdzie się w okolicy coś sensownego na dalszą drogę. Sensowne znaczy: blisko, w lesie i z widokiem na końcu. Jest jakaś Kosirica. Cholera wie czy to nazwa punktu widokowego, nazwa doliny obok czy nazwa zbocza. Zresztą co to za różnica?! Trzeba iść! Noooo. O to chodziło! ![]() ![]() ![]() Teraz już mam wszystko w czterech literach i mogę z czystym sumieniem schodzić w dół tą samą drogą. Jeszcze tylko rzut oka za siebie: ![]() Rzut oka w bok. Tu znów ściana Anica Kuk: ![]() Ściany wąwozu znów stają dęba: ![]() Teraz jeszcze trzeba tylko doczłapać się do Starigradu. Niby tylko rzut beretem ale myślałem, że przez to cholerne słońce po drodze wyzionę ducha! Po drodze nie da się ominąć takich widoków: ![]() ![]() Teraz można zaszyć się w końcu w pokoju z widokiem na góry i morze. W pokoju klima. Boże jak cudnie chłodno! |
Autor: | lxix [ Śr sie 26, 2015 5:59 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Fatra bardzo fajna. Zbieram się tam i zbieram i nie mogę zebrać żeby tam w końcu jechać. |
Autor: | rafi86 [ Cz sie 27, 2015 8:16 am ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Piękne trasy i piękne zdjęcia ![]() ![]() |
Autor: | Krabul [ Cz sie 27, 2015 8:28 am ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Budapeszt robi wrażenie. Choć byłem tam tylko jako 14-letni knypek to budynek Parlamentu i Wzgórze Gelerta pamiętam doskonale. A chorwackie słońce potrafi ładnie w górach sponiewierać. Trzeba wychodzić o 5 rano i wracać przed południem bo potem robi się naprawdę nie do wytrzymania. |
Autor: | _Sokrates_ [ Cz sie 27, 2015 8:31 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
7 - Manita Peć (570 m n.p.m.) Dzisiejszy dzień zaczyna się o tyle lepiej od wczorajszego, że mam przynajmniej transport do wrót parku. Poza tym bez zmian: jestem sam, upał piekielny. Plan jest taki aby przebić się do sąsiedniej doliny zaliczając po drodze jakieś Kuki. Ściany wąwozu od samego rana oblepione wspinaczami: ![]() Cisnę w górę wąwozu wiedząc już jak rozłożyć siły i gdzie po drodze mogę uzupełnić wodę. Po jakimś czasie wchodzę na szlak odbijający ku zachodowi. Idzie się całkiem znośnie w otoczeniu kszaczorów i drzewek. Do czasu! Drzewka się kończą, krzaki karłowacieją i jestem na patelni. Smali jak w piekle. Akcja górska polega teraz na wypatrzeniu jakiegoś pojedynczego drzewka dającego namiastkę cienia. Szybkie dojście do takiej oazy termicznej i odpoczynek. Potem następne drzewko - dojście - odpoczynek. Ja pierdzielę jaka mordęga! W końcu resztkami sił wtaczam się pod wejście do jaskini Manita Peć. Pierdzielę. Nigdzie dalej nie idę w tym skwarze! Przynajmniej jakieś widoki są! ![]() ![]() ![]() ![]() W samej jaskini najlepszy był chłód! Jaskinia jak jaskinia. Jakimś specjalnym fanem takich miejsc nigdy nie byłem i chyba nigdy nie będę. Mój aparat w moich rękach też nie był w stanie zrobić ani jednego sensownego zdjęcia w środku. Przy okazji zamieniłem parę słów ze pracownikami parku. Na ich mapach nie było szlaku, który był na mojej mapie - a właśnie nim miałem zamiar jeszcze się przejść. Delikatnie mi to odradzali strasząc wąską ścieżką i słabym oznakowaniem. W każdym razie klamka zapadła. Ruszyłem tą samą drogą w dół ku dnu wąwozu. W okolicach parkingu znalazłem ścieżkę i znów odbiłem na zachód. Znów kuźwa na patelnie... No i trzeba ponownie mozolnie zdobywać wysokość. Ścieżka jak ścieżka, bez trudności - parkowcy zrobili z igły widły. Widok na morze: ![]() Widok na wąwóz: ![]() Szlak staje dęba. Pot leje się strumieniami. Idzie mi się coraz gorzej, coraz wolniej. Patrze w górę z nadzieją kiedy w końcu będzie jakieś wypłaszczenie i zacznie się zejście... ![]() A w dole Starigrad: ![]() W końcu odcina mi zupełnie prąd. Pięć kroków, minuta przerwy. Pięć kroków, minuta przerwy. Ja pierdziele! Zdechnę tu na tym słońcu! Jest z 300 m n.p.m. a ja jestem tak wypompowany jakbym robił jakieś K2! Nawet aparatu nie chce mi się wyjmować aby robić zdjęcia. W końcu doczłapuje się do wypłaszczenia. No i w dół... Snując się dochodzę w końcu do opuszczonej osady Tomići: ![]() ![]() Jest tu trochę cienia więc robię dłuższą przerwę. No ale w końcu znowu trzeba wstać i wlec się w tym cholernym upale dalej. Grunt, że już tylko w dół... Po prawej Mali Vitrenik: ![]() Dochodzę w końcu do Starigradu. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak się zrypałem. Mam dość! Pierdziele góry w tym upale! Nie ma opcji żeby w następne dni ktokolwiek zmusił mnie do wyjścia na szlak przy 35 stopniach w cieniu! 8 - Zadar Gór mam dość więc wybieramy się na delikatny objazd po okolicy. Na początek Zadar. Parkujemy przy morzu i lecimy na spacer po mieście. Uliczki turystycznej części Zadaru: ![]() ![]() Kościół św Donata: ![]() Kościół św Marii: ![]() Rzymskie forum: ![]() Idziemy do baru na szamę i picie a potem spacerujemy wzdłuż nabrzeża. Bardzo nam się podoba! Na nabrzeżu: ![]() ![]() ![]() No to teraz kierunek Skradin i park Krka. Na miejscu ładujemy się do łodzi i wypływamy w kierunku najbardziej popularnej części parku. ![]() ![]() Pogoda się pierdzieli... ![]() Na miejsce dopływamy przy pierwszych grzmotach zbliżającej się burzy. Biegniemy pod wodospad by zrobić choć jedno zdjęcie. Udaje się: ![]() Chwile później nadchodzi zło: deszcz, pioruny, wiatr i grad. Ostatni raz zmokłem tak parę lat temu w Bieszczadach. Aparat zalany, od tej pory zdany jestem już tylko na telefon. Wodospadów się kuźwa zachciało! |
Autor: | _Sokrates_ [ Pt wrz 04, 2015 4:04 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
9 - Triest Czas pożegnać Chorwację - w austriackich lodówkach chłodzi się już dla nas piwo. Wybieramy drogę wzdłuż wybrzeża zamiast szybkiej i gładkiej autostrady. Widoki cudne: po prawej góry, po lewej morze. Stajemy w miejscowości Karlobag i robimy sobie chwilę przerwy nad morzem. Sielskie klimaty: w knajpkach ludzie piją piwo, turyści kąpią się w morzu, wokół góry i morze. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Znajomi chcą koniecznie odwiedzić Triest. Nie wiem po kiego grzyba no ale nie chcę mi się stawać okoniem. W końcu docieramy na miejsce, parkujemy w centrum i idziemy rzucić okiem na okolicę. Od razu trafiamy na Plac Zjednoczenia Włoch. Nie powiem - całkiem ładnie to wygląda. Pallazo del Lloyd Triestino: ![]() Ratusz: ![]() Palazzo del Governo i Palazzo Stratti: ![]() Wchodzimy w wąskie uliczki miasta w poszukiwaniu jakiejś knajpy. Oczywiście sjesta... W końcu trafiamy na miejsce gdzie z łaską zgadzają się nas nakarmić. Biorę spaghetti po bolońsku i piwo. Porcja taka, że ledwo poczułem smak. Piwo syfiaste. Kręcimy się jeszcze trochę po okolicy ale szału nie ma. Tak więc spacerkiem przy wybrzeżu wracamy do auta. ![]() No i w drogę. Za Udine na horyzoncie pojawiają się góry. I to piękne góry! Teraz pozostaje przebić się przez doliny i przełęcze do Austrii. Na miejscu jesteśmy ok 23. Sprawdzam prognozy na następne dni: 1 dzień słońca i 4 dni deszczu. Idź pan w .! 10 - Figerhorn (2743 m n.p.m.) Plan wejścia na Grossa padł bardzo szybko. "Partner" wycofał się po wypadku lawinowym w Tatrach, w którym zginęły dwie osoby. Plan 3 x 3000 padł już podczas wyjazdu. W dodatku prognozy były kiepskie. Tak więc plan minimum został sformułowany następująco: zobaczyć Wielkiego Dzwonnika. Dzień dobrej pogody trzeba więc było wykorzystać na maksa. Jako, że musiałem dymać z buta z dna doliny zdecydowałem się na Figerhorn. Dolina o poranku: ![]() ![]() Po kilkudziesięciu minutach opuszczam asfalt i wchodzę w leśną drogę. Zaczyna się podejście. Wokół piękny las. Po kolejnych kilkudziesięciu minutach zbocze staje dęba i zaczyna wyciskać strugi potu. W końcu las się kończy i wychodzę na obszerne łąki. Cisza, spokój i pierwsze poważniejsze widoki. ![]() ![]() Blauspitz i Kendlspitze: ![]() Figerhorn od południowego-zachodu: ![]() Pierwszych ludzi spotykam w okolicach punktu widokowego Greibichl. Robię chwilę przerwy i cieszę oczy widokami. ![]() ![]() Cisnę dalej. Na łąkach dosłownie roi się od świstaków: małe, średnie, duże, okrągłe, podłużne i kanciaste! Próbuje robić zdjęcia ale aparat w moim telefonie to jednak dziadostwo. Wyżej pojawiają się nowe widoki: ![]() Kruchy grzbiet wyprowadzający na szczyt: ![]() No i jest szczyt! ![]() Widoki z wierzchołka: ![]() ![]() ![]() ![]() Sprawca zamieszania - Grossglockner: ![]() Z takimi widokami trudno się rozstać ale czeka mnie jeszcze 1400 metrów zejścia do Kals więc biorę dupę w troki i ruszam w dół. Aby nie wracać tą samą drogą schodzę na wschód. Ostatni rzut oka na góry zanim wejdę w las... ![]() ![]() Dochodzę do asfaltu. Koniec ciszy i spokoju. Lucknerhaus: ![]() Wielki Dzwonnik już w chmurach: ![]() Teraz kilkaset metrów idę asfaltem a potem skręcam w jakiś leśny szlak, który ma mnie zaprowadzić na dół. No i zaprowadził! Kals i Rotenkogel: ![]() Pensjonaty w Kals: ![]() Yeah! Plan minimum wykonany! |
Autor: | _Sokrates_ [ N wrz 06, 2015 9:29 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
11 - Studlhutte (2801 m n.p.m.) Od rana wszędzie chmury. Prognozy mówią o deszczu więc mogę spokojnie się wyspać. Żadnych ambitnych planów. Jakoś przed południem postanawiamy w końcu ruszyć dupy i gdzieś lajtowo się przejść. Podjeżdżamy pod Lucknerhaus, zostawiamy auto na parkingu i postanawiamy przejść się w górę doliny. Bez spiny - gdzie zajdziemy tam zajdziemy. Oczywiście po 10 minutach zaczyna lać. Plus jest taki, że momentalnie robi się pusto. Ludzie w popłochu wracają do zaparkowanych samochodów. Po kilkunastu minutach przestało padać, przewiało chmury i nawet coś tam było widać... ![]() ![]() Dochodzimy do Lucknerhutte i robimy przerwę na browara. ![]() W środku spotykamy chłopaków z Polski, gadamy chwilę o jakichś pierdołach. Ruszamy dalej. Szlak bez trudności, miejscami trochę kruchy. Praktycznie cały czas idziemy w chmurze więc kompletnie nic nie widać. Jeszcze parę metrów... ![]() Studlhutte: ![]() I to co widać wokół: ![]() ![]() ![]() Pogoda zmienia się dosłownie co chwilę. Raz chmury i zero widoczności, po chwili widać nawet błękit nieba. No i kolejni Polacy - znów chwila rozmowy o wszystkim i o niczym. Wyżej iść nam się nie chce. W każdej chwili może piznąć deszczem. Tak więc zawijamy się do Lucknerhutte na kolejne piwo. Kolejna ekipa z Polski. Planują następnego dnia atakować Dzwonnika z parkingu bez noclegu w schroniskach. Debile albo przekozacy! No i schodzimy w dolinę... ![]() Ostatni rzut oka na otoczenie: ![]() ![]() 12 - Glorer Hutte (2642 m n.p.m.) Tak jak dzień wcześniej od rana wszędzie snują się chmury a w prognozie deszcz. Więc ponownie wstaje na luzie o 8 i dopiero jakoś przed południem decydujemy się zrobić jakiś lajtowy spacer. Znów podjeżdżamy pod Lucknerhaus, zostawiamy auto i idziemy spacerkiem gdzieś w górę. Pogoda dupiasta ale po jakimś czasie nawet co nieco widać... ![]() Nie ma nawet za bardzo o czym pisać. Ot droga szutrowa, która po jakimś czasie zmienia się w ścieżkę wśród traw. Pod schroniskiem: ![]() Zanim wypije standardowe piwo w schronisku postanawiam obić jeszcze trochę na zachód. Na mapie kilkaset metrów od schroniska mam podpisany jakiś mały szczyt - Medelspitze (2669 m n.p.m.). Po kilku chwilach dochodzę do przełączki: ![]() Zaznaczonej na mapie ścieżki za cholerę nie widać. Idę chwilę jakimś trawiastym grzbietem. Pojawia się jakiś skalisto-trawiasty kikut: ![]() Jakoś specjalnie przyjemnie to nie wygląda a widoki i tak do dupy więc robię nawrotkę. Grzbiet Weisser Knoten: ![]() Schodzę w kierunku schronu. Który z tych kikutów to Medelspizte? ![]() Schronisko Glorer Hutte: ![]() ![]() W schronie tradycyjny zestaw obiadowy: gorąca zupa i zimny browar! Dalszy plan to przejście do sąsiedniej dolinki. - Górą czy trawersem? (pytam) - Trawersem!!! (dostaję odpowiedź) No to trawersujemy... Trochę śniegu, trochę głazów, trochę kruszyzny. Znów trasa bez historii. I praktycznie bez widoków... ![]() W okolicach przełęczy Peischlachtorl znów masa świstaków. I znów nie udaje mi się zrobić im żadnego sensownego zdjęcia... Okolice przełęczy: ![]() Chwila przerwy i schodzimy w dół. Przewiało trochę chmury i można obejrzeć otoczenie doliny... ![]() ![]() Pojawiają się jakieś pierwsze szopy i domki... ![]() W końcu dochodzimy do asfaltu. Wsiadamy do auta i zjeżdżając w dół łapią nas pierwsze krople deszczu... |
Autor: | _Sokrates_ [ Pn wrz 07, 2015 6:03 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
13 - Libanolkopf (2539 m n.p.m.) Prognozy nadal dziadowskie ale to ostatni dzień w Austrii więc trzeba cisnąć w górę. Kierunek - Blauspitz. Poranek przywitał mnie całkiem niezłą pogodą. Grossdorf i okolica: ![]() Podchodzę w górę szeroką szutrową drogą. Znakowany szlak istnieje tylko na mapie ale trzymam się drogi z infrastrukturą narciarska po boku. Pojawiają się jakieś tam widoki - robię zdjęcia w strachu przed nadejściem chmur... ![]() ![]() Po chwili nawiewa chmury... Dochodzę do schroniska Kals-Matreier-Torl-Haus. W środku pusto, chwile szukam obsługi i w nagrodę mogę raczyć się zimnym browcem. Schronisko: ![]() Po chwili odpoczynku kieruję się grzbietem na północ w kierunku Kalser Hohe. Na chwile przewiało chmury: ![]() Szlak wznosi się łagodnie w kierunku Libanolkopf. Za to pojawiają się niespodziewane trudności. Cała ścieżka jest osrana przez owce. Na początku da się ten gnój jeszcze jako tako wymijać ale po kilkudziesięciu metrach ścieżka jest osrana w całości! Zresztą nie tylko ścieżka ale trawa wokół też... Po wejściu na Libanolkopf lekko się obniża i na szczęście gnój na ścieżce się kończy. Dalsza droga w kierunku Blauspitz: ![]() Zaraz zacznie się zabawa: ![]() Wchodzę w kruche skałki. Jest nawet poprowadzona jakaś stalówka... ![]() ![]() ![]() Mgła gęstnieje. Zaczyna kropić... Kruche skałki się kończą, zaczyna się jakaś trawiasto-skalna grańka. Błąkam się jakimiś dziwnymi ścieżkami. Wiem, że na szczycie Blauspitz jest krzyż ale mgła taka, że za cholerę nic nie widać. Grań znów robi się skalista, znów jakieś stalówki. W górę, w dół, w górę, w dół a krzyża ani widu ani słychu. Deszcz zaczyna padać już dość konkretnie. Widoczność dosłownie na kilka metrów. A w . z tym Blauspitzem! Wracam! Taka mgła, że nawet nie mam pojęcia gdzie byłem! Trzeba teraz znów przebić się przez osraną ścieżkę idącą przez Libanolkopf. No i w dół... Między Kalser Hohe i Libanolkopf: ![]() Lekko przewiewa chmury i mogę się przez sekundę przyjrzeć grani, po której się kręciłem. No ale jeśli widzę Blauspitz to gdzie ten cholerny krzyż? A do czorta z tym! ![]() Jeszcze tylko nużące zejście w dolinę w siąpiącym deszczu. Kościółek między Kals a Grossdorfem: ![]() Żegnajcie Wysokie Taury... 14 - Koprowy Wierch (2363 m n.p.m.) Dwa lata temu doszedłem tylko nad Wielki Hińczowy Staw więc tym razem chcę rewanżu! Pogoda piękna więc można w spokoju cisnąć w górę. Więc idę... Idę pod górę, gorąco, pot się leje, dobry moment na przemyślenia... "Po cholerę tłuczesz się po tych górach człowieku? Męczysz się jak durny. Gorąco, w kurzu, spocony, spragniony. Zamiast leżeć teraz na plaży gdzieś nad morzem czy jeziorem! No właśnie po cholerę ja się tak męczę? Pierdzielę to wszystko. Wracam do domu i idę oglądać laski w bikini na plaży!" Robię chwile przerwy. Dolina Mięguszowiecka: ![]() Ruszam dalej. I znów przemyślenia... "Ale jak człowiek zmęczony to głupoty mu po głowie chodzą. Toż zwariowałbym na tej plaży. Góry rządzą!" Niespiesznie i bez spiny dochodzę w końcu do Hińczowej Doliny gdzie robię chwilę przerwy. Mięgusze i Wielki Hińczowy Staw: ![]() Dalej w drogę! Kierunek - Wyżnia Koprowa Przełęcz. Grań Baszt i Mały Hińczowy Staw: ![]() Mimo upału i kruszyzny idzie się całkiem przyjemnie. Drogę urozmaicają widoki na kuso ubrane Słowaczki. Cudo! Na przełęczy chwila na zdjęcia i lecę dalej. Doliny Hińczowa, Mięguszowiecka i Szatania Dolinka: ![]() Wyżnia Koprowa Przełęcz i Mięgusze: ![]() Grań Hrubego: ![]() Teraz to dopiero zaczyna się kruszyzna. Niesamowity syf. Na szczęście im wyżej tym więcej skały. No i w końcu szczyt. Jest pięknie! Grań Świnicy, Orla, Szpiglas, Miedziane i Ciemnosmreczyńska Dolina: ![]() Mięgusze, Wołowy Grzbiet, Rysy i Wysoka: ![]() Grań Baszt, Hlińska Turnia, Szczyrbski Szczyt i Grań Soliska: ![]() Cubryna i Mięguszowiecki Szczyt Wielki: ![]() Grań Hrubego, Pośredni Wierszyk, Kopy Liptowskie i Tatry Zachodnie: ![]() Ludzi coraz więcej, chmur powoli też przybywa. Zawijam się w drogę powrotną. Z okolic przełęczy robię ostatnie zdjęcia. Na plaży może i są opalone siksy ale za to nie ma takich widoków! Mięgusze jeszcze raz: ![]() Wołowiec Mięguszowiecki, Wysoka i Kopa Popradzka: ![]() W Tatrach jest zajebiście! |
Autor: | Elfka [ Pn wrz 07, 2015 6:35 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
_Sokrates_ napisał(a): W Tatrach jest zajebiście! Zgadzam się ![]() Miałeś bogaty i urozmaicony wyjazd górski ![]() ![]() |
Autor: | _Sokrates_ [ Wt wrz 08, 2015 9:21 am ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Elfka napisał(a): Ale chyba w Tatrach najlepiej? ![]() Coś w tym jest ![]() |
Autor: | _Sokrates_ [ Wt wrz 08, 2015 1:57 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
14 - Igła w Osterwie (ok 1890 m n.p.m.) Wejście z przewodnikiem Startujemy z Popradzkiego Stawu. Zakosami w ciszy i spokoju dochodzimy na Przełęcz pod Osterwą. Potem parę chwil na szczyt Osterwy i ścieżką przez kosówkę i kamole schodzimy nieco w dół. No i widać dzisiejszy cel: ![]() Jak widać droga do długich nie należy. Za to smukłość igły bardzo mi się podoba. Zanim zaczynamy podejście pod drogę robię jeszcze kilka zdjęć. Mięgusze, Wołowiec Mięguszowiecki i Wołowy Grzbiet: ![]() Grań Baszt: ![]() Wiążemy się liną. Najpierw kilkanaście metrów w dół: na początku mokro, potem krucho. Teraz kilka metrów kruchym terenem w górę i jesteśmy na przełączce. Przewijamy się parę metrów w lewo i teraz praktycznie cały czas w górę po dobrych chwytach i stopniach. Kilkanaście minut i jesteśmy na wierzchołku. Wyczytałem gdzieś, że wycenia się tą drogę na II. Pewnie z racji małego doświadczenia powinienem siedzieć cicho ale moim zdaniem II to tam na pewno nie ma - maks I. Skała jest bardzo dobrze urzeźbiona. Tyle że jest stromo... Popradzki Staw z Igły: ![]() Od Wołowego Grzbietu po Żłobisty: ![]() Z wierzchołka schodzimy drogą wejścia. Wprawdzie z asekuracją ale schodzimy. Tak więc daje to jako takie pojęcie o trudnościach tej II... Igła w Osterwie widziana z dołu: ![]() Mini Żabia Lalka: ![]() No i znów kilkanaście metrów w górę mokrą skałą: ![]() Wychodzimy znów na otwarty teren. Rozwiązujemy się i robimy popas. Szczyrbskie Jezioro: ![]() Koprowy, Cubryna i Mięgusze: ![]() Po chwili znów jesteśmy na Osterwie. Widoki są genialne! Tępa: ![]() Ganek, Rumanowy i Żłobisty: ![]() Wysoka: ![]() Mięgusze, Wołowy Grzbiet i Kopa Popradzka: ![]() Schodzimy w dół zygzakami. Po chwili pojawia się widok na staw... Grań Baszt i Popradzki Staw: ![]() Na koniec robię sobie jeszcze spacer wokół Popradzkiego Stawu. Ludzi sporo ale w porównaniu do tego co dzieje się nad Mokiem to tutaj jest i tak pusto... Północny brzeg Popradzkiego Stawu: ![]() Dolina Złomisk i jej otoczenie: ![]() Zakosy wyprowadzające na Przełęcz pod Osterwą: ![]() 15 - Zawratowa Turnia (2247 m n.p.m.) Dzień wcześniej mała alkoholizacja z pewnym użyszkodnikiem. Tak więc gdy o 3 w nocy zadzwonił budzić sukcesem było już to, że zwlokłem się z łóżka! Ok 4 startujemy z Roztoki w świetle czołówek. Jestem jeszcze pijany jak bela, w dodatku suszy niemiłosiernie. Jakimś cudem doczłapuje się do Piątki, gdzie robimy chwilę przerwy. Tu standardowo burdel - ludzie śpiący w kiblach i takie tam. Pogoda jeszcze jako taka ale zrypie się jak amen w pacierzu więc ciśniemy dalej w kierunku Zawratu. Zadni Staw Polski i Walentkowy Wierch: ![]() Grań Hrubego i Liptowskie Mury: ![]() Dochodzimy na Zawrat. Chwila przerwy na zdjęcia i lecimy dalej bo widać jak na dłoni, że pogoda się pierdzieli. Żółta Turnia: ![]() Początek Orlej: ![]() Niżnie Rysy, Rysy, Wysoka, Mięgusze i Cubryna: ![]() Zakładamy kaski i idziemy w górę. Podobno ma być łatwo i szybko. I faktycznie jest. Bez większych trudności po kilkunastu minutach jesteśmy na wierzchołku. Grań Świnicy: ![]() Grań Hrubego, Krywań, Liptowskie Mury, Walentkowy Wierch i Dolinka pod Kołem z Zadnim Stawem Polskim: ![]() Orla: ![]() Kasprowy i Giewont: ![]() Kościelce: ![]() Praktycznie od razu rozpoczynamy zejście aby zdążyć przed deszczem. Zaraz dupnie... ![]() W okolicach schroniska łapie nas już regularna burza. Co ciekawe mimo ewidentnych oznak tego, że pogoda się rypie ludzie beztrosko cisną w górę... A my schodzimy do Roztoki gdzie znów alkoholizacja! 16 - Zadni Mnich (2172 m n.p.m.) Wejście z przewodnikiem Ranek wita nas piękną pogodą. Jedyne do czego można się przyczepić to temperatura. Bez rękawiczek i polaru ani rusz! Za to nad Mokiem cicho i pusto: ![]() Na szlaku pusto więc idzie się bardzo przyjemnie. Dochodzimy w okolice Mnicha i widzimy zmrożone trawki - w nocy musiało tu nieźle piździć. Zresztą teraz nie jest lepiej. Robimy przerwę aby wygrzać się trochę w słońcu. Mnich i Mniszek: ![]() Szpiglasowa Grań i Miedziane: ![]() Opalony Wierch: ![]() Lodowy, Młynarz i Grań Żabiego: ![]() Gdy ruszamy dalej po chwili wyłania się nasz cel w pełnej krasie. Zadni Mnich z okolic Kopy Mnichowej: ![]() Kierujemy się na Ciemnosmreczyńską Przełączkę. Trochę kruszyzny, trochę stromych trawek. No i zaraz się zacznie... Widok z przełączki na południe (Koprowy Wierch): ![]() Widok na północ: ![]() No i zachodnia grań Zadniego Mnicha: ![]() No i się zaczyna. Najpierw kilkanaście metrów łatwego terenu. Potem stanowisko i zaczynam asekurować. Już widzę pierwsze miejsce gdzie będę miał problemy... Moja kolej. Tak jak myślałem muszę się trochę nakombinować ale w końcu przechodzę. Przez następne kilkanaście metrów wszystko idzie raczej gładko. Kuźwa ale fajnie! Że też nie trafiłem w Tatry wcześniej... Trafiam na jeszcze jedno trudniejsze miejsce a potem już tylko ładnie urzeźbiona ściana i wychodzę na grań pod samym szczytem. No i koniec. Ale zajebiście! Widoki miazga! Jagnięcy, Kołowy, Lodowy i Łomnica: ![]() Kopy Liptowskie, Tatry Zachodnie, Szpiglasowa Grań, Grań Świnicy, Mały Kozi i Kozi Wierch: ![]() Cubryna: ![]() Tatry Bielskie: ![]() Grań Świnicy, Szpiglasowy Wierch i Mały Kozi Wierch: ![]() Mnich: ![]() Kopy Liptowskie i Tatry Zachodnie: ![]() Koprowy Wierch: ![]() Teraz w dół na linie na Przełączkę pod Zadnim Mnichem. Widoki z przełączki: ![]() ![]() Ściana Zadniego Mnicha: ![]() Z przełączki syfiastym terenem schodzimy w dół. Ostatnie chwile na ujęcia inne niż zwykle... Mnich: ![]() Szlak na Wrota Chałubińskiego i Szpiglasowa Grań: ![]() Sprawca zamieszania: ![]() W większości opracowań droga wyceniana jest na II. U WC znalazłem jakiś wariant za I. Jak dla mnie trudności techniczne porównywalne z Mnichem. Jednak całość wejścia stawiam o klasę wyżej. W każdym razie było zajebiście choć sam oczywiście za cholerę bym tam nie wszedł. Dzięki wszystkim forumowiczom spotkanym na szlaku i w schroniskach! Miło było przechylić razem co nieco! Dla tych, którzy przeczytali wszystko - szacun! ![]() PODSUMOWANIE tego co najważniejsze: Polska: kobiety: piękne piwo: dobre Słowacja: kobiety: piękne piwo: bardzo dobre Węgry: kobiety: piękne piwo: siki Chorwacja: kobiety: piękne piwo: dobre Włochy: kobiety: fuj piwo: siki Austria: kobiety: fuj piwo: dobre Koniec ![]() |
Autor: | _Sokrates_ [ Śr wrz 09, 2015 3:37 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Gruszka02 napisał(a): A tego "Małego Dopalacza" z Roztoki pamiętasz? ![]() Ja wszystko pamiętam ![]() |
Autor: | julka3 [ Cz wrz 10, 2015 9:09 am ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Jakie piękne zdjęcia!! |
Autor: | Fenomen [ Cz wrz 10, 2015 9:17 am ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
I jak tu we wloskie Dolomity jechac po takiej rekomendacji dla kraju? ![]() |
Autor: | leppy [ Cz wrz 10, 2015 11:15 am ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Sokrates - eleganckie górskie lato, super! |
Autor: | kilerus [ Cz wrz 10, 2015 11:31 am ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Też kojarzę, że Igła w Osterwie to jednak I, a jeśli chodzi o Zadniego Mnicha to na wprost granią jest II, a wariant za I to takie lawirowanie na prawo. Z tym, że to lawirowanie jest bardzo eksponowane. Ale żeś połaził. Masakra. Tyle tego! Piękne wakacje. |
Autor: | lxix [ Cz wrz 10, 2015 12:20 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
I z czym tu konkurować z _Sokrates_ w tym roku. Zwycięzce w MA już mamy ![]() Gratulację za piękny urlop. |
Autor: | _Sokrates_ [ Cz wrz 10, 2015 2:10 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Dzięki panowie! ![]() Fenomen napisał(a): I jak tu we wloskie Dolomity jechac po takiej rekomendacji dla kraju? ![]() Jechałbym bez namysłu ![]() lxix napisał(a): Zwycięzce w MA już mamy Pokemon roku? ![]() |
Autor: | anninred [ Cz wrz 10, 2015 2:14 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
Sokrates - też kiedyś nam się zachciało połazić w chorwackich górach - 35 w cieniu i szło na burzę. Powietrze można było nożem kroić. Masakra. Koło Zadaru jesteśmy od 8 lat na wakacjach:) Piwo to się nadaje kukurydziany Pan do picia. Dziękuję za opisy rejonów austriackich! Skorzystamy pewnie nie za długo ![]() |
Autor: | lxix [ Cz wrz 10, 2015 2:51 pm ] |
Tytuł: | Re: To tu, to tam... |
_Sokrates_ napisał(a): Kuźwa ale fajnie! Że też nie trafiłem w Tatry wcześniej... Też późno trafiłem na ten kawałek ziemi i wielka szkoda zmarnowanego czasu na pierdo.y, bo tu jest zaj.biście. _Sokrates_ napisał(a): lxix napisał(a): Zwycięzce w MA już mamy Pokemon roku? ![]() ![]() W kilku innych kategoriach też nieźle stoisz ![]() |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |