Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest Cz gru 19, 2024 8:22 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 30 ] 
Autor Wiadomość
 Tytuł: Alpy Julijskie
PostNapisane: N gru 14, 2014 9:10 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Długo ociągałam się z wyjazdem w Alpy Julijskie, zawsze inne góry brały górę, ale jak już pojechałam, to znalazłam tam fajne, niezapaskudzone wyciągami góry i przede wszystkim liczne, interesujące trasy z elementami wspinaczki na miarę zwykłych turystów (niektórzy na ubezpieczonych odcinkach chodzą z lonżą).

Zaczęłam od Jalovca. Miło pomyśleć, że byłam na tym ostrym szczycie, i to dwa razy - za drugim razem, przyznam, trochę przypadkiem. Nie mam jednak żadnego wypasionego zdjęcia, na jakie zasługuje ta bardzo atrakcyjna i fotogeniczna góra, tylko to skromne poniżej z wycieczki na Prisojnik (do robienia zdjęć tych białych skał trzeba się przyłożyć, czego ja w górach nie robię).

A więc – góra piękna, trasa od Tamar świetna, dlaczego więc takie tam pustki? - pierwszego dnia przez cały dzień nikogo nie spotkałam, drugiego - tylko jedną osobę, a byłam w sierpniu.
Obrazek

Plan był taki: Tamar dom (1106), Jalovec (2645), nocleg w Zavetišče pod Špičkom (2064). Następnego dnia powrót do Tamar.
Chciałam odespać nocną podróż i wyszłam, jak się okazało wieczorem, trochę za późno. Na Jalovec mam 1500 m podejścia – wybieram trasę przez piargi (w centrum zdjęcia poniżej), nie dochodząc do nich, w prawo prowadzi konkurencyjna trasa, którą wracałam (obie zresztą przy Kotovo sedlo schodzą się w jedną trasę prowadzącą na szczyt).
Obrazek

Ta stromizna poniżej (zakładając, że zdjęcie nie przekłamuje) w połączeniu z piargiem nie wygląda zachęcająco - trochę mnie to zdjęcie dziwi, bo nie pamiętam żadnej katorgi na tej drodze, weszłam i już (ale sumiennie dodam, że w schronisku dziwiono się, jak mogłam wybrać to wejście, gdy po sąsiedzku wchodzi się niemal jak po schodach).
Obrazek

Bardzo podobało mi się to, co przez cały czas widziałam przed sobą – kuszące wąskie przejście w oddali wyglądało jak droga do innego świata i liczyłam na to, że tam właśnie idę. Ale okazało się, że ten inny świat jednak nie dla mnie - moja trasa grzecznie skręciła na prawo.
Obrazek

A tam jeszcze tylko spora, ale nietrudna połać śniegu i potem już Kotovo sedlo, gdzie weszłam w chmury – rozstąpią się do nocy tylko 3 razy, za każdym razem tylko na chwilę. Zamiast widoków mam więc przed nosem fajne skały do wspinaczki, które zawsze cieszą, a po drugie - lubię zamglone góry, a po trzecie - jeszcze bardziej od patrzenia na góry lubię chodzenie po nich, więc jakoś nigdy nie boleję nam brakiem rozległych pejzaży.
Obrazek

W takich okolicznościach przyrody i pogody zawędrowałam na szczyt – tam tylko kopczyk i skrzyneczka z zamokniętym zeszytem, szukam w nim informacji, czy to aby na pewno już Jalovec.
Obrazek

Jest pół do piątej, rozglądam się za trasą do Zavetišče (schronisko) pod Špičkom, od którego dzielą mnie około 2 godziny, ale nie mogę jej znaleźć. Po zejściu z wierzchołka widzę tylko... Nie, nie będę opisywać, jak są oznaczone zejścia, w obawie, że coś źle zapamiętałam, zresztą może już je poprawiono. Dość powiedzieć – pogubiłam się trochę przed wieczorem wysoko w górach. Nie udało mi się nawet trafić w powrotną trasę do Tamar – ledwie na nią weszłam, a już ją zgubiłam, no i przede wszystkim - ścieżki, którą szłam, nie miałam na mapie.

Nie dane mi było jednak przeżyć tej miniprzygody górskiego turysty, czyli nocowania w skałach, a już się nastawiłam, że po latach noszenia w plecaku w końcu rozwinę swoją płachtę NRC. Po dwóch godzinach marszu w totalnym mleku, po siódmej, po raz trzeci na chwilę przewiało chmury, ale tym razem zamiast nic niemówiących mi dalekich, rozległych dolin odsłonił się taki oto widok – od razu wyłowiłam wzrokiem schronisko.
Obrazek

Ledwie zdążyłam zrobić zdjęcie, jak wszystko znów zniknęło w chmurze. Ale byłam już „w domu”, zgubiłam co prawda jeszcze potem trasę, jak już było całkiem ciemno, przechodząc przez pole śniegowe, ale z czołówką udało mi się ją znaleźć i około dziewiątej stanęłam przed kompletnie ciemnym, zamkniętym schroniskiem, bo wszyscy już spali.

Dzień 2. Rano skierowałam się na trasę, którą wczoraj przyszłam, i oczywiście ją zgubiłam, ale nie ma tego złego... – nowa ścieżka poprowadziła mnie ponownie na szczyt Jalovca ciekawą trasą kończącą się emocjonującą granią. Była to więc trasa, której nie udało mi się znaleźć poprzedniego dnia.
Obrazek

Sympatyczna Niemka, która idzie przede mną, powinna wrócić tą granią do swojej doliny (Vršič), ale nie tylko nie chce przejść jej ponownie, jak i w ogóle nie chce wracać sama, więc zabieram ją do mojej doliny. Dodam, że spędziła w zeszłym roku 10 dni w Tatrach, chwaliła pobyt i pięknie recytowała nazwy szczytów i przejść.
Idziemy więc obie do Tamar trasą, którą przyszłam wczoraj. Poniżej fragment trudniejszego przejścia – aby zdjęcie miało sens „wstawiłam” nas na ścieżce – widać wtedy skalę i miejsce przejścia. Zdjęcia robione na wprost pokazują oczywiście jakieś niezasłużenie pionowe skały.
Obrazek

Między ścianami, czyli zdjęciem wyżej i zdjęciem niżej, jest wąski żlebik ze śniegiem, dość nieprzyjemny, ale to tylko kilka kroków.
Obrazek

Widoczność jest dobra, udało mi się nie zgubić trasy, ale zrobię to wkrótce znowu, tym razem – kto zna, to się zdziwi – na Mojstrovce. Poniżej Kotovo sedlo – idąc w prawo przez plamę śniegu wróciłabym przez piargi, by nie powtarzać trasy, wybieram drogę na wprost.
Obrazek

(1. rękawiczki mitenki okazały się do kitu na te skały - zdarłam skórę na opuszkach do żywego już pierwszego dnia; 2. mam nadzieję, że nic nie pokręciłam z tą ścieżką, której nie znalazłam ani na mojej mapie, ani na żadnej innej).

Dzień 3. Skromnie: spokojne, krótkie przejście przez Grlo do Tičarjev dom. Bez plecaka to strome wejście po kamieniach mogłoby być dla mnie całkiem przyjemne. Zdecydowanie bardziej lubię takie nieregularne, zanikające czasem ścieżki wśród bloków skał i przez skalny rumosz niż te z równo ułożonych kamieni. Zejście pewnie mniej cieszy, bo kamienie czasem wyjeżdżają spod nóg. Nie mogę oderwać oczu od wysportowanej eleganckiej kobiety, która niebywale zgrabnie i pewnie szybko zbiega na dół (z psem) po tej kompletnie nienadającej się do biegania trasie.
(w prześwicie skał widać schronisko w Tamar).
Obrazek

Dzień 4. - idę na Mojstrovkę. I jak już przewędrowałam cały teren poniżej do samego końca w prawo i w lewo, bo coś pokręciłam, i zaczęłam w końcu podchodzić dobrą ścieżką, to tak już padało, że zawróciłam. Tym razem oprócz mętnych tłumaczeń nie mam nic na usprawiedliwienie swoich pomyłek. Zła jestem, bo gdybym wyszła wcześniej, to jeszcze nie całkiem przemoczona, przy nieco lepszej pogodzie weszłabym na górę. Zawrócenie z trasy gnębi mnie i jest dotkliwą karą za poranną opieszałość (zdjęcie z trasy na Prisojnik).
Obrazek

Dzień 5. Prisojnik (930 m podejścia). Rano cudne słońce, ale jak minęłam Okno, zaczęło padać: najpierw był deszcz zwykły, potem zmrożony. Zdjęcie Dziewicy odpuszczam, ale Okno w relacji z Julijskich być musi (ciekawe czy dałabym radę wejść przez nie od północy – kusi bardzo, ale widzę na hribi.net, że to nie przelewki).
Obrazek

Szłam niezbyt trudną trasą, ale miałam trochę „atrakcji” na mokrych skałach. Widoczność minimalna, pogoda kiepska, pomna Jalovca trzymałam się przezornie ogona jakiejś wycieczki. Jej przewodnik przystaje czasem i zagania mnie do swojej trzódki.
Obrazek

Na sam szczyt prowadzi bardziej lub mniej (jak na fragmencie poniżej) wyrazista grań. Jest dłuższa niż ta na Jalovcu, ale mam ją w pamięci jako łatwiejszą. Pewnie przy takiej widoczności przejście granią jest prostsze, ale z drugiej strony przypomniałam sobie, że mój jedyny w życiu, całkiem mocny i wielce zagadkowy lęk wysokości przeżyłam dawno temu właśnie na zamglonej górze, gdy niewiele wokół widziałam, a tą górą była... Świnica.
Obrazek

Na szczycie mój kompan z końca wycieczki sypie mi do ręki garść rodzynek. To jest to! Batony, które wzięłam z Polski, kompletnie mi nie idą. Jest zimno, szybko uciekam ze szczytu. Delikatna tęcza zapowiada jutrzejszą lampę.
Obrazek

Dzień 6 – przejazd do Aljažev dom. Taki pusty dzień na przejazd byłby kompletnie na straty, ale zerknęłam na pocieszenie na Kranjską Górę i ciekawszą chyba Mojstranę. Mam farta, łapię stopa i nie muszę w upał zasuwać 12 km do schroniska.

Stopem będę też wracała za kilka dni do Wiednia – ogromnym DAF-em, z bułgarskim kierowcą (miałam bilet kolejowy, ale się nie wyrobiłam z dojazdem na czas do Villach). Przegadaliśmy całą drogę – opowiadał o rodzinie, pracy, kraju. W sumie wyszło z tego niecodzienne, poruszające spotkanie.

Dzień 6, 7, 8. Triglav. Lubię bez pośpiechu łazić po górach, dlatego wchodzę na górę z zamiarem spędzenia tam – z wejściem i zejściem – 3 dni. Dzień, w którym wyruszam, o szóstej rano wyglądał jak niżej, stąd pewnie widziałam potem trochę osób schodzących z góry, ale nie spotkałam nikogo, kto by wchodził. Moim celem na dzisiaj jest tylko Dom Valentina Staniča lub Triglavski dom, czyli muszę podejść 1300/1500 m.
Obrazek

Trochę padało, a na samej górze wiało na całego. Wejście przez Prag jak na moje upodobania jest fajne, zróżnicowane, a przy tym niezbyt trudne, a więc na taką pogodę w sam raz. Mimo słabej pogody dobrze mi się szło, a miałam jeszcze dodatkowo takie fajne, „niezbyt przyjemne” klimaty i widoki:
Obrazek

Takie właśnie w górach lubię - sprawiają wrażenie dzikości, są bardziej zajmujące niż pocztówkowe śliczności.
Za każdym kolejnym progiem czy wypłaszczeniem spodziewałam się, że tak - tam już na pewno musi być schronisko! Ale nic z tego, trzeba się było jeszcze potrudzić (jeśli chodzi o czas wejścia, to przekroczyłam go w imponującym stylu).
Obrazek

Dom Valentina Staniča to, mówiąc w skrócie, takie bardziej prawdziwe schronisko. Atmosfera przednia: ja czytam przy piecu, trzy osoby prowadzące schronisko grają obok w karty i nikogo więcej – można by z tego wyjąć niezły kadr do zdjęcia. Gospodarze intrygują mnie, ale nie mam jak z nimi pogadać – brak wspólnego języka. Częstują mnie smakołykami. Za oknem jak na zdjęciu niżej. Pogoda ma się zmienić pojutrze, rano zastanowię się, co dalej.
Obrazek

Rano pogoda bez zmian, ale bardzo chcę dzisiaj wejść na Triglav i liczę na to, że pogoda poprawi się w ciągu dnia. No i proszę - na zdjęciu niżej Triglavski dom, gdy dochodzę do niego o 8.44
Obrazek

i równo 2 godziny później, prawie w tym samym miejscu, gdy wspinam się już zboczem Małego Triglava.
Obrazek

Już początek wejścia jest z lekka rozgrzewający, ale wykute stopnie, żerdzie i łańcuchy bardzo – może nawet za bardzo – ułatwiają wspinanie. Najwspanialsza jednak na tej górze jest ta piękna grań – gdy ją zobaczyłam, to przez chwilę nawet pomyślałam: stop, nie pójdę tam! Ale jak tu nie iść?
Obrazek

Z bliska okazała się nie taka straszna, niemal przez całą trasę prowadzą ubezpieczenia, ciągną się niczym balustrada, można się w nie wpinać i część osób to robi.
Obrazek

Dwa zbliżenia na trasę - tu trzech turystów przeszło właśnie przez nieco węższy odcinek grani:
Obrazek

I może jeszcze zdjęcie bliżej szczytu - dalsza droga prowadzi w górę przez zbocze po lewej stronie i stamtąd dopiero w prawo na szczyt.
Obrazek

I na koniec widok grani niemal od szczytu – pięknie wije się niczym wąż. Tak, trochę szkoda, że ciągnie się wzdłuż niej ten metalowy płotek.
Obrazek

Rano wracam do Aljažev dom przez Tominskova pot – zobaczę, co też na niej czyha, bo wiem, że jest trudniejsza niż Prag. Trasa prowadzi w poprzek zacienionego zbocza na zdjęciu niżej, zakręca na niewidoczną teraz ścianę i obniża się w pierwszej, trudniejszej części trasy - stopniowo i w drugiej, łatwiejszej – dość ostro.
Obrazek

A tak jest za zakrętem. Pokolorowałam 3 turystów, aby było widać przebieg trasy. Gdzieś na początku nawet się nieźle przestraszyłam, bo na wąziutkiej ścieżce nie było się czego trzymać, ale po kilku czy kilkunastu metrach ścieżka się rozszerza i po sprawie (uwaga: ludzie chodzą po trasie w tę i z powrotem, więc nie chcę szerzyć paniki; widziałam nawet kobietę z dzieckiem, ale chyba przesadziła).
Obrazek

Na zdjęciu wydaje się, że to jest jakaś straszna, pionowa ściana. Nie jest. Jakby była, to mnie by tam nie było. Pokażę to zbocze niżej na zdjęciu z Triglava.
Obrazek

Po tamtym fragmencie już spokojnie przeszłam całą trasę, może tylko w dwóch miejscach zabrakło mi jakiegoś chwytu - w zamian dobrze te miejsca sobie zapamiętałam. Dla takich przejść, a mam nadzieję, że i nieco jeszcze trudniejszych, wrócę w te góry. Z samej trasy mam potem już tylko 3 zdjęcia, wybieram poniżej jeden z efektownych zakrętów, na którym przysiadła właśnie grupka turystów.
Obrazek

Gdy skończyły się ciekawe przejścia, zaczął się trud i mozół ostrego schodzenia. Trasa nie chciała się skończyć, wlokłam się jak żółw, koło mnie jak na złość przemknęła jak rakieta grupka na oko 70-latków... OK, mogę tamtędy podchodzić raz za razem, ale nigdy więcej schodzić.

Po drodze miałam widok na bujne zwieńczenie doliny Vrata: ścieżka w lewo na dole to początek zaliczonej już trasy przez Prag, na górze to pewnie przełęcz Luknja, w prawo można przejść na kolejne szczyty i do następnego schroniska. Ale to już w przyszłym roku.
Obrazek

Może jeszcze się wytłumaczę jakoś z tego błądzenia. Po pierwsze pojechałam, jak na mnie, słabo przygotowana - zazwyczaj dużo więcej wiem o trasach i szczytach. Po drugie oznaczenia są czasem mniej precyzyjne niż u nas czy w Austrii, trzeba się do nich przyzwyczaić. Po trzecie trzeba pilnować rozwidleń i wiedzieć, gdzie się ich spodziewać, bo mogą być namalowane na skałach i łatwo je przeoczyć. Po czwarte też by się jakieś znalazło...
Ale zmieniać to? Podawać wszystko jak na tacy? Poprawiać coś, co zmusza do myślenia i daje namiastkę przygody?

Obrazek

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Ostatnio edytowano So gru 12, 2015 8:40 am przez anke, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 14, 2014 11:52 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
No, w końcu jakaś normalna relacja z normalnych gór! ;)
Bardzo fajnie mi się czytało, nawet za krótko!

To podejście pod Jalovec żlebem nie jest wcale takie złe i prawdę mówiąc chyba nawet nim wolę podchodzić - mam jakieś takie wrażenie, że rach-ciach i jest się przy ostrodze ściany Jalovca. Tam w lewo odchodzi szlak przez Skrbinę. Na samym swoim początku często w lodzie. No a po drodze, po lewej, można przypatrzeć się imponującym ścianom Travnika i Site. Nawet po tym, jak się tam wspiąłem, patrząc trudno mi uwierzyć, że te ściany można jakoś przejść.

Grań z Jalovca zawsze robiła na mnie wrażenie. Brak ubezpieczeń, średnie oznaczenia, lufa i to, że jest jednak dość wąska sprawia, że trzeba jednak uważać. Orientacyjnie jest jednak - w moim przekonaniu - najtrudniej zaraz przed zejściem na przełęcz miedzy Jalovcem a Ozebnikiem. Tam, we mgle, można trochę się faktycznie pogubić.

Faktycznie jednak szczyt Jalovca - tak wychwalany przez Słoweńców, uważany przez nich za najpiękniejszy, zdobiący swą sylwetką herb ich związku wysokogórskiego - specjalnie tłoczny nie jest. Oczywiście decyduje o tym taka ogólna trudność tej góry - niby niewysoko, niby nietrudno, ale jednak daje w kość.... Na przykład od przeł. Vrsic (1610 m npm) na szczyt i z powrotem to nie 1000 m sumy podejść ale 2000 m :!: To się czuje w nogach!

Co do przejścia przez Okno - po doświadczeniach we mgle na Jalovcu, myślę, że dałabyś radę. Powoli, ostrożnie i dlaczego miałoby się nie udać? To fajna trasa, choć może nie kiedy mokra skała i brak towarzystwa. Sama grań na Prisojnik jest dość atrakcyjna, relatywnie nietrudna, choć trzeba czasami uważać. Kiedyś (pierwsza połowa lat 90.) nie było na niej ubezpieczeń i była trochę bardziej >>harda<<, ale teraz też jest niczego sobie.
Pewnie zeszłaś tą samą trasą, bo schodząc tzw. południową drogą byś pewnie wspomniała o nieprzyjemnej kruszyźnie zaraz na jej początku. ;)
Warto - swoją droga - kontynuować przejście grania dalej do Małego Okna. Bardzo kondycyjnie wysilająca sie robi z tego wycieczka, ale p r z e p i ę k n a ! Przeszedłem nią tylko trzy razy (właściwie to dwa i pół ;)) i ponieważ za każdym razem bolało (zawsze ze względu na upał), ostrożnie podchodzę do idei powtórzenia ;)

Szlak przez Grlo poznałem dopiero w tym roku - schodząc nim z plecakiem transportowym. Brrrr. Zgrzytanie kamieni i zębów! ;)

Tominskovej nie lubię za bardzo, po podejście/zejście w lesie jest tak mozolne, że mi psycha pada ;)

Podsumowując - ręce same składają mi się do oklasków!!!!

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn gru 15, 2014 8:45 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt maja 04, 2010 5:34 pm
Posty: 419
Lokalizacja: Rybnik / Piding
No, czytało się naprawdę świetnie :) :)

Zawsze w Twoich wyprawach udaje mi się odnaleźć siebie w górach.
Chodzi mi o samotne chodzenie po Alpach, po czymś naprawdę nieznanym, co dopiero na miejscu okazuje się, jakie jest naprawdę. Gubienie się i odnajdywanie, szukanie i odgadywanie przebiegu szlaków, powroty po zmroku... Lubię Twoją wrażliwość na otaczający krajobraz, podziwiam odwagę i samozaparcie przy niesprzyjających warunkach. Tym razem weszłaś na Triglava i inne szczyty, a jednocześnie, czytając, myślę sobie, że wcale nie o szczyty Ci chodzi, tylko o bycie tam.

Ja jestem zdania, że magię Alp można naprawdę poczuć, jeśli się wchodzi nie na te największe i najpopularniejsze szczyty - gdzie szlak oczywisty, ludzi dużo, a o trasie można wszystko wszędzie przeczytać i pooglądać zdjęcia. Bo fajnie być zaskakiwanym przez góry. Być może myślimy podobnie.

Gratuluję wspaniałej wycieczki i tej chmurowej aury, gdy byłaś na Triglavie, bo to chyba była nagroda za trudy całej wyprawy.

Ja chciałem skosztować Julijskich pod koniec sierpnia, kiedy wracałem z Chorwacji. I byłem nawet tam, ale lało deszczem tak, że ciężko było nawet z auta wysiąść.

Pewnie już masz jakiś plan na przyszły rok :>


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn gru 15, 2014 10:05 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Zombi (gavagai) napisał(a):
Bardzo fajnie mi się czytało, nawet za krótko!

Dziękuję! :D
Grań Jalovca przeszłam w miarę gładko, umiarkowanie przestraszona, pewnie dlatego, że ekspozycję zasłoniły chmury (chłód paniki na plecach odczułam raczej na tych kilku metrach na Tominskovej).
Okno, Luknję i inne podobne prześledzę w internecie zanim na nie wyruszę. Pewnie spróbowałabym którejś z nich już podczas tego pobytu, ale pojechałam tak słabo przygotowana, że nawet grań na Triglavie mnie zaskoczyła.
Z Prisojnika zeszłam oczywiście trasą południową i nawet miałam kilka zdań o niej, ale jakoś wpadły mi pod klawisz "delete".

Najcenniejszą dla mnie część trasy ściągnęłam z Twojej strony: "fajnie jest pójść przez Kotovo Sedlo na Jalovec. Zejść z tego pięknego szczytu do Zavetisca pod Spickom, tam spędzić noc". Przeczytałam to, spojrzałam na mapę, spodobał mi się ten pomysł i w taki właśnie sposób rozpoczęłam wakacje :D

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn gru 15, 2014 11:16 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr paź 31, 2007 9:46 pm
Posty: 4485
Lokalizacja: GEKONY
Mam nadzieję, że kiedyś zrobię sobie podobne wakacje:) Niektóre zdjęcia rozwalają na łopatki.

_________________
A ja dalej jeżdżę walcem, choćby pod wałek trafić miał cały świat.

http://summitate.wordpress.com/


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn gru 15, 2014 11:49 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Kyjo napisał(a):
No, czytało się naprawdę świetnie

Dzięki! :D
Przyszły rok to znowu Julijskie, pisałam już gdzieś, że to pierwsze pasmo alpejskie, które powtórzę, bo są tam ciekawe, czyli nieco trudniejsze trasy, a jestem takich złakniona. Niby mogłabym pojechać w Dolomity, ale typowe trasy ferratowe mi nie pasują.

Jeśli chodzi o samo chodzenie po górach to sposób, który mi odpowiada, ma dość banalne wyznaczniki: dłuższy pobyt, spanie w schroniskach, dobry wybór miejsca, przemyślane trasy, jak się da to trochę ambitniejsze cele, oddalenie od cywilizacji (o to coraz trudniej); pewien klimat uzyskuję także przez to, że chodzę sama.
(a wyjazd na dwa dni, żeby wejść na Grossglocknera? czemu nie, ale taka wycieczka będzie na końcu mojej alpejskiej kolejki)

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 16, 2014 2:08 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
anke napisał(a):
Z Prisojnika zeszłam oczywiście trasą południową i nawet miałam kilka zdań o niej, ale jakoś wpadły mi pod klawisz "delete".
:lol: ;)
anke napisał(a):
Najcenniejszą dla mnie część trasy ściągnęłam z Twojej strony: "fajnie jest pójść przez Kotovo Sedlo na Jalovec. Zejść z tego pięknego szczytu do Zavetisca pod Spickom, tam spędzić noc". Przeczytałam to, spojrzałam na mapę, spodobał mi się ten pomysł i w taki właśnie sposób rozpoczęłam wakacje :D
Bardzo się ucieszyłem, że w jakimś stopniu moja strona okazała się pomocna! :D Aż postanowiłem poszerzyć, poprawić lub uzupełnić niektóre opisy :D

A powiedz, bo nie do końca chyba zrozumiałem - z Jalovca jednego dnia zeszłaś inaczej niż następnego weszłaś?
Mam nadzieję, że nocleg w Zavetiscu był udany :D
anke napisał(a):
Przyszły rok to znowu Julijskie, pisałam już gdzieś, że to pierwsze pasmo alpejskie, które powtórzę
O! Ja chyba też! :D

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 16, 2014 7:39 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 12:43 pm
Posty: 3533
Lokalizacja: Węgierska Górka
Julijskie bardzo piękne góry :) widzę, że pogodę miałaś nie bardzo więc szkoda tych pięknych widoków ale Tobie to chyba nie przeszkadzało :wink:

_________________
Galeria zdjęć


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 16, 2014 8:55 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Kyjo napisał(a):
Być może myślimy podobnie.
To prawda, rzeczywiście szukamy podobnych wrażeń w górach.
zephyr napisał(a):
widzę, że pogodę miałaś nie bardzo więc szkoda tych pięknych widoków ale Tobie to chyba nie przeszkadzało :wink:
tak! i polecam wszystkim mój stosunek do pogody :)
kefir napisał(a):
Mam nadzieję, że kiedyś zrobię sobie podobne wakacje:
Pewnie, że zrobisz! a ja już twojej Koperszadzkiej Grani - nie :(

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 16, 2014 9:38 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Zombi (gavagai) napisał(a):
Mam nadzieję, że nocleg w Zavetiscu był udany
Jak zobaczyłam, że schronisko zamknięte i ciemne, pierwsze co pomyślałam to - kurcze! nie doczytałam, że nieczynne, i zaczęłam się rozglądać pod którą ławką zlec, bo zaczynało lać. Więc jak już potem napojona herbatą leżałam na ciepłym poddaszu, to nawet strach przed myszami wyparował (nie było ich zresztą), a temat mysz przed wyjazdem zgłębiłam dość dokładnie :)
Zombi

(gavagai) napisał(a):
A powiedz, bo nie do końca chyba zrozumiałem - z Jalovca jednego dnia zeszłaś inaczej niż następnego weszłaś?

TAK. Było dokładnie tak, jak napisałeś.
1. Pierwszego dnia zeszłam ze szczytu do Zavetišče, pomijając grań.
2. Drugiego dnia weszłam z Zavetišče na szczyt przez grań.

(uwaga: dalsza część tylko dla znających Jalovec – inni usną)

W szczegółach wyglądało to tak:

1. Pierwszego dnia weszłam na szczyt od strony Tamar (to wejście nie prowadzi przez grań).

2. Zeszłam z wierzchołka do jego podstawy (od której zaczynają się stalówki na wierzchołek). Jest tam czerwona tabliczka w kierunku Tamar, więc zaczęłam szukać analogicznej tabliczki w kierunku Zavetišče - nie znalazłam jej, bo jej moim zdaniem nie ma.
(Oczywiście teraz już wiem, że do Zavetišče prowadzą z tego miejsca namalowane na kamieniach znaki, ale: 1) nie zauważyłam ich w tej mgle, 2) poza tym, jak w jedną stronę kierunek wskazuje tabliczka, to w drugą człowiek odruchowo szuka też tabliczki, a nie znaków na kamieniach).

3. Zaczęłam wracać w kierunku Tamar zgodnie z tą czerwoną tabliczką, ale dość szybko przez pomyłkę zboczyłam w którymś miejscu z tej trasy. Na nowej ścieżce widzę napisy na skale: Spicek (ale bez Zavetišče) i chyba Trenta (załóżmy, że pamiętam, co tam było napisane na 90 procent). Szukam tego zejścia na mapie - nie mam go (i nie znalazłam go poterm na żadnej innej mapie). Trasa jest oczywiście oznakowana, nietrudna, ale nie mogę jej bliżej scharakteryzować, bo widoczność była znikoma. Doprowadziła mnie do schroniska Zavetišče.

4. Drugi dzień: idę ze schroniska wczorajszą trasą z zamiarem dojścia do Tamar, ale ją gubię (podejrzewam, że w okolicach miejsca, skąd robiłam to wieczorne zdjęcie w relacji).

5. Nowa ścieżka doprowadziła mnie na grań. Grań kończy się u podnóża wierzchołka. Przez stalówki, o których pisałam, wchodzę na szczyt.

6. Ze szczytu schodzę – nie przez grań. Wyruszam w kierunku Tamar. Nie udało mi się wychwycić, w którym miejsce zboczyłam z tej trasy poprzedniego dnia, ale też nie szukałam specjalnie tego miejsca.

Jeśli powypisywałam wyżej jakieś topograficzne głupoty, to będzie straszny wstyd.

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Ostatnio edytowano Wt gru 16, 2014 11:20 pm przez anke, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 16, 2014 10:43 pm 
Też mam w planach wypad w Alpy Julijskie. Twoje relacja tylko przybliża mnie do realizacji tego celu :) Dzięki za fajny opis i zdjęcia


Góra
  
 
PostNapisane: Śr gru 17, 2014 11:47 am 
Zasłużony

Dołączył(a): Pt lip 18, 2008 3:36 pm
Posty: 269
Lokalizacja: z B~B
Dla jasności kawałek mapy (wg mnie) z dość realnym odwzorowaniem szlaków

Obrazek

Mapy Julijskich to w ogóle osobny temat :( Jak by iść wg mapy kupionej w Krajnskiej, to można się tylko zabić.. masakra!!!

_________________
"Codzienność ma posmak popiołu w ustach, dobrze jest czasem przepłukać gardło wodą z górskiego potoku" - bluejeans

https://www.youtube.com/playlist?list=P ... gPkQiW5nX6


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr gru 17, 2014 12:24 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 18, 2009 11:04 am
Posty: 10410
Lokalizacja: miasto100mostów
Bardzo fajna relacja, dzięki. Kiedy ja tam w końcu pojadę?

_________________
'Tatusiu, zostań w samochodzie, a my zobaczymy gdzie zaczyna się nasz szlak.'


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr gru 17, 2014 6:07 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
anke, jeśli widziałaś ten znak
Obrazek
lub ten
Obrazek
to o dziwo byłaś na dobrym szlaku. Niestety nie szedłem granią na Jalovec od Zavetisca we mgle, niestety więc nie za bardzo wiem, jak wtedy ona wygląda i czy można pomyśleć o niej, że to nie grań. Niby wyobraźnia podpowiada, że jak się jest na grani, to trudno tego nawet we mgle nie zauważyć, ale góry we mgle nie takie figle płatają :D Zastanawiam się, czy nie mogłaś iść np. nieco poniżej ostrza grani, ale z warszawskiego fotela (a ściślej łóżka, bo choruję :D) aż tak dokładnie miejscowej topografii nie zrekonstruuję. Bardzo ciekawe jest też to, że kolejnego dnia idąc znowu na szczyt, również we mgle (?), miałaś wrażenie, że idziesz inaczej niż dnia poprzedniego - i to już na praktycznie samym początku szlaku: zdjęcie wygląda mi na zrobione z miejsca, gdzie po przejściu kotła przy schronisku, delikatnym wspięciu się w prawo na trawiasta przełączkę zaczynają się stalówki. W tamtym miejscu po prostu nie ma możliwości iść nie szlakiem - pod nogami po prawej jest solidna lufa, po lewej stroma skała. Dalej, gdy nikną stalówki, szlak robi się trochę wariantowy i faktycznie można iść nieco dowolnie (to zresztą dość typowe dla tamtejszych szlaków (szczególnie tych mniej popularnych i w łatwiejszym terenie), że prowadzą tam >>mniej więcej<< i pomiędzy kolejnymi wyblakłymi, oddalonymi znakami człowiek musi kierować się rozsądkiem, wyobraźnią i wyczuciem - podczas pierwszego wyjazdu do Słowenii trochę tym się stresowałem, ale polubiłem szybko, bo nie ma się wrażenia, że idzie się >>po sznurku<<).
Pamiętam ze swego pierwszego wejścia na Jalovec - byłem wtedy małym >>kaczorkiem<< i szedłem z dziewczyną - że idąc od Zavetisca bałem się, jak to będzie na zejściu - no, w końcu czułem się również odpowiedzialny za dziewczynę - ale zejście tym samym szlakiem okazało się dużo prostsze i szybsze niż się obawiałem.
Tak czy owak, przeżyłaś myślę fajną przygodę! :D
W Zavetiscu dla mysz i innych gryzoni to za wysoko - strzeż się jednak schronisk położonych w strefie regli! ;)

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz gru 18, 2014 12:20 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Tomix, Zombi, dzięki za pomoc, sprawa trochę mnie gnębi i po przyjeździe gapiłam się na Google Earth i nie tylko, szukając rozwiązania.

Ale żeby nie zawracać już głowy uznajmy, że mój post kończy sprawę :)

Co do pkt 1 poniżej pozostanę niewzruszona. Co do pkt 2 też jestem przekonana, ale uznaję, że łatwiej w nim o błędy:
1. Nie przeszłam pierwszego dnia grani.
2. Po zejściu z wierzchołka Jalovca, gdy ostatecznie uznałam, że nie znalazłam trasy do Zavetisce, przy czerwonej tabliczce na fotce niżej zaczęłam wracać na północ do Tamar. A mimo to doszłam do Zavetisce. Tak, brzmi to idiotycznie, ale sprawę łagodzi fakt, że dość szybko zboczyłam z tej trasy.

Uznaję natomiast, że raczej niemożliwe jest, aby dobrze oznaczona trasa nie istniała na żadnej mapie. Czyli szłam "zwykłą" trasą. Nie wiem tylko jak pogodzić to z pkt 1 i 2. :D

Zombi, druga fotka (Spicka, Trenta) była prawie na pewno z miejsca, w którym po raz pierwszy zdałam sobie sprawę, że nie jestem już na trasie do Tamar (chwilę zastanawiałam się, czy nie wrócić szukać "zguby" czyli trasy do Tamar, ale machnęłam ręką i poszłam w nieznane).
Obrazek

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz gru 18, 2014 12:37 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
No fajną masz zagadkę! :D
Ta druga fota jest - jeśli dobrze kojarzę to miejsce - po zejściu z grani, przejściu krótkiego piargu, na przełęczy między Jalovcem a Ozebnikiem (dlatego też szlak - jak widać na zdjęciu - nieco się wznosi). Dalej już rzeczywiście grani nie ma. Mogło być więc i tak, że myśląc, że idziesz zgodnie z tabliczką "Tamar->", szłaś jednak szlakiem do Zavetisca. To o tyle możliwe, że akurat w tamtym miejscu (tj. przy zejściu z samego szczytu, przy rozstaju szlaków) - nawet przy dobrej widoczności - idąc z wierzchołka jakoś bardziej naturalne jest pójście do Zavetisca, droga sama się w pewnym sensie narzuca. Co do punktu 1.: mogłaś też obniżyć się poniżej grani, na lewo, stąd mogłabyś odnieść wrażenie o niedostatecznym oznakowaniu na pewnym odcinku, następnie dojść do szlaku, kiedy ten z grani opada stromo na lewo od grani i schodząc nim (trochę tam on faktycznie niewygodnie prowadzi, nieco zygzakuje, są pozostałości stalowych ubezpieczeń, trochę żerdzi itp.), przejść przez wspomniany piarg do wspomnianego napisu. Ten fragment - do dołu - zaskakująco szybko mija.
No nic :D Fajna i zagadkowa przygoda! Rozwiązanie zagadki pewnie by wymagało od Ciebie przejścia raz jeszcze tej trasy, więc zawsze to jakiś pretekst do ponownych odwiedzin tego zakątka Alp :D
anke napisał(a):
idę na Mojstrovkę. I jak już przewędrowałam cały teren poniżej do samego końca w prawo i w lewo, bo coś pokręciłam, i zaczęłam w końcu podchodzić dobrą ścieżką, to tak już padało, że zawróciłam.
Tam akurat to nie ma co się szlakiem przejmować, a iść mniej więcej i jak najwygodniej w kierunku wierzchołka (inna sprawa, że szlak jest wytyczony chyba najwygodniejszym wariantem) - no i nie pomylić wierzchołka Małej Mojstrovki z Wysoką ;). Szlakiem południowym zazwyczaj schodzę i podejrzewam, że pomimo pewnie blisko trzydziestu razy, kiedy tamtędy schodziłem, nie zszedłem nigdy dokładnie dwukrotnie tak samo ;)

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz gru 18, 2014 11:02 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Nie, tutaj nic by mnie nie uratowało, bo poszłam jak ostatni matoł, mapy nie chciało mi się wyjmować, nawet niezbyt się orientowałam, gdzie jest szczyt, szłam z jakimś przekonaniem, że droga jest tak prosta, że pójdę jak po sznurku. No i doszłam jakąś wydeptaną, nieoznaczoną ścieżką w okolice Sitne Glavo, dalej nie dało się iść, więc wróciłam. W zasadzie to wstyd się do tego przyznawać.
Prawdopodobnie przeszłam obok tej ścieżki prowadzącej na górę od południa - przez chwilę się nad nią zastanawiałam, ale uznałam, że moja jest bardziej przedeptana i tak zamiast na Mojstrovkę doszłam pod Sitne Glavo :oops:

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Cz gru 18, 2014 11:24 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Nad Sitom Glavo to fajny zakątek! fajniejszy w pewnym sensie niż sama Mojstrovka! No i - jak na moje ucho - ma przefajną nazwę! Inna, którą lubię, to "Spik (szpik) Hude police" (po włosku też zresztą przepięknie) ;)
Oj, fajnie jest się tak niekiedy pogubić. Mi się też parę razy zdarzyło - fajne są z czasem wspomnienia :D

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So gru 20, 2014 9:52 pm 
Kombatant

Dołączył(a): N sie 18, 2013 10:40 pm
Posty: 476
Lokalizacja: Gorlice
Julijskie z Triglavem ciągle w kręgu marzeń... :( Relacja świetna! 8)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 21, 2014 8:56 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
Przywołałaś wspomnienia, bardzo miłe wspomnienia sprzed ponad 3 lat. Częściowo deptaliśmy te same szlaki - zresztą punkty obowiązkowe w Alpach Juliskich. Bardzo ciekawi mnie jak odniosłabyś poziom trudności Jałowca do Triglavu. Przyznam, że Triglav wydał mi się gorą dość trudną - zwłaszcza podejście na Mały Triglav od Triglavskiego domu oraz zejście przez Triglavska Skrbinę. Marzy mi się Jałoviec i Prisojnik ale nie chciałbym tak wchodzić na miękkich nogach, a według obiegowych opinii szczyty te uchodzą za trudne...

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 21, 2014 9:47 pm 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sie 23, 2007 7:56 pm
Posty: 257
Lokalizacja: Księstwo Podziemnej Pomarańczy ;)
Carcass napisał(a):
Przywołałaś wspomnienia, bardzo miłe wspomnienia sprzed ponad 3 lat. Częściowo deptaliśmy te same szlaki - zresztą punkty obowiązkowe w Alpach Juliskich. Bardzo ciekawi mnie jak odniosłabyś poziom trudności Jałowca do Triglavu. Przyznam, że Triglav wydał mi się gorą dość trudną - zwłaszcza podejście na Mały Triglav od Triglavskiego domu oraz zejście przez Triglavska Skrbinę. Marzy mi się Jałoviec i Prisojnik ale nie chciałbym tak wchodzić na miękkich nogach, a według obiegowych opinii szczyty te uchodzą za trudne...

To może moje spostrzeżenia. Jałowiec nie jest trudniejszy od Triglavu, ale bardziej wymagający kondycyjnie. Jest co dreptać. Prisojnik jest chyba najtrudniejszy w Alpach Julijskich, ale oczywiście - to zależy, bo prowadzą na niego różne drogi. Najłatwiejsza i najszybsza droga, moim zdaniem, biegnie z przełęczy Vrsic, przez Gladki Rob, obok Prisojnikowego Okna. Do tego miejsca musimy wdrapać się na grań, gdzie trzeba być przygotowanym na ekspozycję, ale nie jest ona ubezpieczona tak bogato jak Mały Triglav.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 21, 2014 11:44 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Carcass napisał(a):
Przywołałaś wspomnienia
Szukając czegoś w internecie, całkiem przypadkiem trafiłam przed godziną na Twoją relację :)

Czy Jalovec jest trudniejszy od Triglava? Poniekąd tak, bo ma dość ostrą, nieubezpieczoną grań do przejścia przed szczytem. Ale wchodząc na szczyt od Tamar nie przechodzi się przez nią. Pozostałe odcinki nie były trudniejsze niż np. zbocze M. Triglava.
Na Prisojnik wchodziłam najłatwiejszą trasą - z Vrsic od zachodniej strony - dasz radę. Schodziłam południową - też sobie poradzisz. Grań dla mnie nie była trudna - ale tak jak na Jalovcu - szłam we mgle, więc miałam przytłumione poczucie ekspozycji.

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn gru 22, 2014 12:42 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 31, 2005 7:05 am
Posty: 1609
Lokalizacja: Brzozówka k. Krakowa
anke napisał(a):
Szukając czegoś w internecie, całkiem przypadkiem trafiłam przed godziną na Twoją relację :)


O jak miło :)

anke napisał(a):
Czy Jalovec jest trudniejszy od Triglava? Poniekąd tak, bo ma dość ostrą, nieubezpieczoną grań do przejścia przed szczytem. Ale wchodząc na szczyt od Tamar nie przechodzi się przez nią. Pozostałe odcinki nie były trudniejsze niż np. zbocze M. Triglava.
Na Prisojnik wchodziłam najłatwiejszą trasą - z Vrsic od zachodniej strony - dasz radę. Schodziłam południową - też sobie poradzisz. Grań dla mnie nie była trudna - ale tak jak na Jalovcu - szłam we mgle, więc miałam przytłumione poczucie ekspozycji.


Dziękuję za kredyt zaufania :). Dobrze się składa bo wreszcie kupiłem mapę Alp Julijskich, więc może spróbuję.

Śpiący Rycerz napisał(a):
To może moje spostrzeżenia. Jałowiec nie jest trudniejszy od Triglavu, ale bardziej wymagający kondycyjnie. Jest co dreptać. Prisojnik jest chyba najtrudniejszy w Alpach Julijskich, ale oczywiście - to zależy, bo prowadzą na niego różne drogi. Najłatwiejsza i najszybsza droga, moim zdaniem, biegnie z przełęczy Vrsic, przez Gladki Rob, obok Prisojnikowego Okna. Do tego miejsca musimy wdrapać się na grań, gdzie trzeba być przygotowanym na ekspozycję, ale nie jest ona ubezpieczona tak bogato jak Mały Triglav.


Dziękuję za te praktyczne informacje.

A możecie mi polecić kilka umiarkowanie trudnych szczytów (powiedzmy coś a-la nasze Rysy) skumulowanych gdzieś w rejonie Mojstrany i Krańskiej Gory ? Chodzi o to by nie nabijać niepotrzebnie kilometrów samochodem krążąc po odległych zakątkach AJ. Do tej pory byłem na Triglavie (Tominskova Pot i Próg), Stanarze i Kriżu. Myślałem o Razorze, Cmirze, może Rijavinie. Będę wdzięczny za sugestie.

_________________
Góry mogą zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi gór.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn gru 22, 2014 10:09 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Ja nie pomogę, bo dopiero debiutowałam w Julijskich i niewiele wiem.
Musisz pytać specjalistę, np. tu:
viewtopic.php?f=1&t=13190&start=300

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt gru 23, 2014 12:21 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Na trudność Jalovca wpływa relatywne oddalenie od schronisk - Triglav otoczony jest schroniskami, więc zawsze można zrobić sobie cywilizowany popas, zaś w drodze na Jalovec nie ma co liczyć na schronienie. W dodatku wariantów dojścia na Triglav jest znacznie więcej, jest w czym wybierać, w zależności od kondycji, warunków itd. Na Jalovec właściwie tych wariantów mamy tylko trzy - (i) Tamar, Kotove sedlo, (ii) Zavetisce pod Spickom (do którego albo od Trenty, albo od Vrsica), (iii) Skrbina (albo przez od Tamar, albo obok, od Vrsica). Najmniejszą sumę przewyższeń pokonamy idąc na Jalovec od Tamar - wtedy jest to około 1600 m. Przejście Vrsic - Jalovec - Vrsic jest bardziej kondycyjnie wymagające, tym bardziej że wracać będziemy stokiem częściowo nasłonecznionym, więc narazimy się na odwodnienie. Zanotowałem kiedyś takie międzyczasy - Vrsic do rozstaja szlaków i do początku szlaku na Zavetisce pod Spickom 55 min, od rozstaja do Zavetisca - 50 min, od Zavetisca na szczyt Jalovca 1h10min. Można więc wejść w 3 h od Vrsica, ale iść trzeba szybko.

Najtrudniejszym chyba szczytem jest Siroka pec - szczyt został zdobyty dopiero w latach 20. XX wieku. Nie prowadzi tam żaden szlak, niemniej offroadowo jest do zdobycia w trudnościach ca. II. Z dostępnych szlakiem najtrudniejsza jest chyba Vevnica i Strug na granicy słoweńsko-włoskiej.

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr gru 24, 2014 10:03 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Jeszcze wracając na chwilę do wejścia na Jalovec - pierwsze przejście tej trasy (jeszcze w końcu lat 70. XX wieku wycenianej na II+) przypisuje się T. Maischbergerowi, H. Pfannlowi, A. von Radio-Radiisowi oraz V. Wessely'owi. Przeszli tę drogę 4 lipca 1900 r. Tajemnicze zejście anke to droga pierwszego zdobywcy K. Blodiga, który 16 września 1978 r. zdobył (inaczej idąc dołem, ale od przeł. między Wielkim Ozebnikiem a Jalovcem szlak i droga jego wejścia już się zaczynają pokrywać) Jalovec, trzy lata po pierwszych zdobywcach (C. Wurmb, M. Cernuta, A. Strugulc, 2.08.1975)

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N gru 28, 2014 7:14 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
Zombi, dziękuję :)
Przed świętami spędziłam mnóstwo czasu, szukając mojej drogi. Zaczęłam wpisywać w wyszukiwarkę jakieś hasła po słoweńsku i ten sposób będę pewnie kontynuować, przeszukam też internet, kierując się podanym przez Ciebie nazwiskiem K. Blodiga. Jeśli nie znajdę niczego, co da mi pewność, to po prostu będę musiała w końcu przestać tak uporczywie myśleć o tym.

Jedyny wątpliwy zresztą efekt moich poszukiwań to film, gdzie na 3:41 widać schodzącego turystę: albo przeszedł właśnie z zachodniego zbocza góry (tak jak prawdopodobnie i ja zrobiłam, chociaż mam wrażenie, że ja z różnych przyczyn musiałam to chyba zrobić niżej), albo też idzie jednak normalną trasą, bo przecież prowadzi ona blisko tego miejsca, gdzie widzimy turystę.

(niestety z całego zejścia mam tylko 2 zdjęcia: jedno zamieściłam w relacji, a drugie po prostu niewiele mówi)

Przypomniałam sobie przy okazji podobną sytuację - idąc pierwszy raz Orlą Percią od Zawratu pominęłam przypadkiem słynną drabinkę przed Kozią Przełęczą. No i miałam potem wątpliwości podobne do tych związanych z Jalovcem: Gdzie mnie poniosło? - przecież nigdy nie słyszałam o podobnej możliwości. Którędy szłam? Czy aby na pewno wszystko dobrze pamiętam?*

(gdybyś przypadkiem znalazł jeszcze jakiś ślad, to proszę daj znać w Twoich "Górach Słowenii", bo nie chciałabym podbijać swojej relacji tym tematem :))

*oczywiście takie przejście jest możliwe, w tym roku też omal tak nie poszłam, ale zawróciłam jednak na dobrą drogę

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Ostatnio edytowano So sie 15, 2015 10:30 pm przez anke, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 15, 2015 12:52 pm 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Pomny zeszłorocznej zagadki, z entuzjazmem zaproponowałem koledze powtórzenie Twojej trasy - Tamar - Jalovec - Zevetisce - Vrsic. Na co entuzjastycznie przystał i wczoraj trasę tę w 8 h machnęliśmy. Schodząc z Jalovca, a właściwie będąc jeszcze w jego kopule zastanawiałem się, czy można iśc tam jedną drogą dwukrotnie i odnieść wrażenie, że idzie się różnymi trasami. Chyba można. Ze szczytu trudno nie zejść do Zavetisca granią - iść po jej prawej stronie - niemożliwe, iść dużo poniżej, po lewej, również: można natomiast, trochę obniżywszy się poniżej grani, iść w sąsiedztwie szlaku, po lewej jej stronie. Można jej również, w pewnym sensie, w ogóle nie zauważyć, bo moja ona - idąc w dół - bardzo szybko i tylko niekiedy jest się ściśle na niej. W końcu, gdy zaczynamy się obniżać poniżej grani, do przełęczy, można iść na różne sposoby - raz odnosząc wrażenie, że jest się w sypkim, eksponowanym środowisku, raz, że ekspozycję ogranicza lita skała, dająca solidne oparcie. No ale, anke, chyba musisz sama pojechać i w dobrej pogodzie zweryfikować ostatecznie, co i jak :D

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So sie 15, 2015 10:13 pm 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn kwi 11, 2011 9:25 pm
Posty: 1513
Lokalizacja: W-wa
No, Zombi, nie masz serca - moją (domniemaną) trasę po prawej stronie grani określiłeś słowem "niemożliwe".
Żadnej nadziei, musiałam więc chyba doświadczyć teleportacji. Ale będę tam wkrótce ponownie! Zobaczymy, co wykombinuję :D

_________________
Nutko moja
https://www.youtube.com/@CarpathianMusicWorld/playlists


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N sie 16, 2015 9:36 am 
Kombatant
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt wrz 02, 2014 7:06 pm
Posty: 699
Lokalizacja: Llanfairpwllgwyngyllgogerychwy- rndrobwllllantysiliogogogoch
Anke, myślę, że sprawę należy zbadać komisyjnie :D Powoli planuję przyszłoroczne wakacje, toteż..... ;)

_________________
Zob za zob, glavo za glavo,
Zob za zob, na divjo zabavo!


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 30 ] 

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 6 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL