Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Dufourspitze
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=17665
Strona 1 z 1

Autor:  kacha [ Pt sie 07, 2015 8:54 pm ]
Tytuł:  Dufourspitze

Dufourspitze hmmm…………………

W zeszłym roku wycofałam się z wys. Ok 4200 m n.p.m. nie dochodząc nawet do przełęczy Sattle . Robiąc pierwszy krok w dół, wiedziałam, że wrócę tu za rok . Taka ze mnie uparta osóbka.

W składzie : Ja , mój mąż Marcin, Tomasz i Łukasz .

W czwartek 23 lipca o godz. 22 wyruszamy z Łodzi i jedziemy do Wrocławia po Łukasza . W południe docieramy do Saas Grund . W celu aklimatyzacji planujemy wejść na Lagginhorn 4010 m . Ma to być spokojny bez żadnego pośpiechu wyjazd . Mamy 10 dni na zrealizowanie głównego punktu wycieczki. W Saas Grund idziemy na rekonesans w celu a) zjedzenia obiadu b) znalezienia kwater w przystępnej cenie . Trzeba odpocząć po podróży , a ponadto spędzenie pierwszej nocy na wys. 1559 m wydaje się sensowne . 60 franków to jednak dla Nas cena zaporowa . Chcąc nie chcąc decydujemy się na całkiem przyzwoite pole namiotowe za 10 franków od osoby . Marcin przyznaję mi rację ,że uparłam się na spakowanie namiotów, karimat i śpiworów .

Sobota – Przepakowanie , spakowanie i najwyższy czas ruszyć zadki . W celu jak najskuteczniejszej aklimatyzacji ( wszak to rzecz priorytetowa ) postanawiamy nie korzystać w tym dniu z kolejki . Zatem z Saas Grund 1559 m idziemy do schroniska Weissmieshutte 2726 m , a następnie do schroniska Hohsaas 3200m (zjeść zupę serową  ) i z powrotem do schroniska Weissmieshutte 2726 m , gdzie spędzamy noc . No cóż jesteśmy w górach trzeba się trochę pomęczyć .

Niedziela- O dziwo śpię dobrze . Celowo, nie śpiesząc się wychodzimy chyba jako jedna z ostatnich ekip . Lodowca po drodze nie ma ,można dłużej pospać . Mamy cały dzień . Humor z początku mi dopisuje . Jednak im wyżej tym gorzej. Znowu ból głowy, mdłości , dyszę jak lokomotywa ,kręci mi się w głowie , co 3 kroki odpoczywam. Jest niedobrze. Łzy mi się cisną do oczu i nadchodzą myśli ,że znowu nawalę i nie wejdę na Dufora , a przeze mnie inni . Chłopcy nakazują mi dużo pić i pilnują , abym piła ,piła i piła . Na co wcale nie mam ochoty. Jakimś cudem udaje mi się zjeść pół batona i wypić trochę żelu . Po 5 godzinach stajemy na szczycie Laaginhorn .Nie czuję euforii . Myślami jestem ,gdzie indziej. Czas na powrót , niestety tą samą drogą . Ponownie odwiedzamy schronisko Weissmieshutte 2726 m przepakowujemy się i zbiegamy do stacji przesiadkowej Kreuzboden 2400 m ,gdzie „rzutem na taśmę „ zdążamy na kolejkę . Jesteśmy zmęczeni . Jedynie Łukasz zostawia Nam plecak i decyduje się schodzić. Po tyrce czas na ?............odpoczynek  .Rozbijamy namioty i relaksujemy się na znanym Nam już polu namiotowym .

Poniedziałek- Czas zacząć realizować główny cel . Koło południa opuszczamy Saas Grund i jedziemy w stronę Zermatt . Zębatą kolejką wjeżdżamy na przedostatnią stację – Rotenboden. Teraz czeka Nas piękna widokowo droga przez lodowiec Gornergletscher do schroniska Monte Rosa 2883 m. Cały czas podziwiamy Matterhorn ,aż ciężko odwrócić się do niego plecami . Majestatyczna góra marzenie mojego Marcina . Do Monte Rosa docieramy dopiero o godz. 19 . Wstępny plan zakładał atak na środę . Wtorek miał być dniem restu . Sms od Bartka z prognozą pogody , rozmowy w schronisku z innymi gośćmi wskazują ,że w czwartek pogoda ma się nieco zepsuć . Środa jest zdecydowaniem lepszym dniem. Ponadto u mnie emocje zaczynają brać górę . A więc czas na naradę . Co robimy ? Idziemy ! Jak spalimy podejmiemy drugą próbę, mamy dużo czasu .

Wtorek – 2 godz. śniadanie 3 godz wyjście . Ze schroniska znowu wychodzimy jako ostatni . Do Obere Plattje dochodzimy w godzinę ,nieźle. Zakładamy raki ,wiążemy liną , szpeimy . Teraz czeka Nas monotonna i długa droga po lodowcu Monte Rosa. Najważniejsze ,aby dojść do przełęczy Sattle 4300 m , reszta drogi jakoś pójdzie . Zaczynamy nabierać wysokości 3500 m…….3700m………4000………. Jest dobrze miarowy oddech, jednostajne tempo ,brak mdłości i bólu głowy . Marcin cały czas ukradkiem mnie obserwuje . W pewnym momencie pada słowo – „Wejdziesz „ Mąż zna mnie najlepiej i nie raz widział jak choruje na wysokości . Teraz jest inaczej , aklimatyzacja działa . Reszta ekipy również czuję się dobrze . Na siodle krótka przerwa na uzupełnienie płynów przekąszenie czegoś . Przed Nami ( jak się później okaże ) najtrudniejszy odcinek drogi .Śnieżna ,wąska grań o nachyleniu ok 40-45 stopni ,pokryta lodem. Adrenalina mi mocna podskoczyła ;) Stok łagodnieje i docieramy do skalnej grani (pierwszej jej części) nie jest ona trudna ale bardzo lufiasta. Po przekroczeniu skalnego grzebienia ,kolejny stromy śnieżny stok do pokonania . Na szczęście warunki na nim są o niebo łaskawsze . Na jego szczycie teren znowu się kładzie . Teraz przed nami ostatnia część drogi – druga część skalnej grani , najbardziej techniczny odcinek wyceniany na II+ . W dwóch miejscach Marcin dla bezpieczeństwa coś osadza . Grań nie nastręcza problemów są dobre chwyty , idę pewnie . Wreszcie po 9 godz. stajemy na szczycie Dufourspitze 4634m . Radość ogromna , płaczę ze szczęścia . Udało się !!! Dookoła wspaniałe widoki . Krótki sms do przyjaciółki –Anetki , kilka fotek . Czas wracać jest późno, zdecydowanie za późno . Lodowiec powinniśmy opuścić do godz. 13 tymczasem My właśnie stoimy na szczycie . Powrót inną drogą . Dochodzimy do lodowego , bardzo nachylonego żlebu ,ubezpieczonego grubą liną . Prowadzi on na przełęcz Sibersattel 4517m . Niestety to co na pozór wydaje się łatwe , wcale nie musi takie być . Hardcor-tak można jednym słowem opisać zejście do Sibersattel . Tracę tam wszystkie siły. Dodatkowo na przełęczy wieje niemiłosiernie . Od tego momentu zaczyna się lodowiec więc musimy poczekać na Tomka i Łukasza . Marznę tam okrutnie telepie mnie jak diabli . Mam kryzys . Po lodowcu idziemy bardzo czujnie ,późna pora sprawia ,że robi się bardzo nieprzyjemnie . Zmęczenie zaczyna Nam bardzo doskwierać , a tu końca nie widać . Krążymy po labiryncie napotykając co rusz nową szczelinę do pokonania . Idę na auto pilocie z letargu wybudza mnie co jakiś czas komenda Marcina – „ Uwaga , skaczę , bądźcie czujni „ Przy ostatniej już szczelinie blokuję się , krzyczę do chłopaków – „ Nie dam rady , nie przeskoczę „ Mija dłuższa chwila , zbieram się na odwagę i hop , uff udało się . Tomek podchodzi i krzyczy „Grubo ! „ Wreszcie dochodzimy do Untere Plattje ,gdzie robimy dłuższy odpoczynek jest godz. 17 już nie musimy się spieszyć . W schronisku meldujemy się na godz.19 ,czeka na Nas pyszna obiadokolacja .

Środa- Wszak mamy urlop zaplanowany do niedzieli ,postanawiamy go skrócić . Ceny w Szwajcarii Nas trochę przerosły . Szkoda .

Czekałam na to wejście cały rok .
Wreszcie Dufourspitze da mi spokojnie spać :D

Dziękuję moim towarzyszom za super wyjazd i Bartkowi Klinowi za przesyłanie codziennie prognoz pogody .
Poniżej zamieszczam 2 częściowy filmik wraz ze zdjęciami . Zachęcam do obejrzenia 

https://youtu.be/7HkqyV7ydXQ

Autor:  Bagheera [ Pt sie 07, 2015 9:36 pm ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Kochana przede wszystkim wielkie GRATKI!!! Jesteś WIELKA!!! Kasiu podskoczyła mi adrenalina czytając Twoją relację, autentycznie aż zaciskałam kciuki mimo iż wiedziałam, że weszliście. Świetne zdjęcia i filmiki ;) Jestem pod wrażeniem!!!

Autor:  Pawel_Orel [ Pt sie 07, 2015 11:44 pm ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Gratulacje :thumright: .
kacha napisał(a):
Po 5 godzinach stajemy na szczycie Laaginhorn .

Na Twoim filmie pod względem trudności Lagginhorn wygląda dosyć lajtowo.
Wyjmowaliście linę z plecaka w drodze na i ze szczytu?

Autor:  leppy [ So sie 08, 2015 12:30 am ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Jesteś wielka! Serdeczne gratulacje dla Was! A i relacja świetna.

Autor:  Sofia [ So sie 08, 2015 9:06 am ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Pogratuluję jeszcze raz :D
Naprawdę cieszę się, że Wam się udało.

Autor:  kacha [ So sie 08, 2015 9:24 am ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Dziękuję .
Lina na Lagginhornie nie była potrzebna .

Autor:  zyl3k [ So sie 08, 2015 11:03 am ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

:thumleft: gratki
... hm a namawiałaś bym jechał

Autor:  Pawel_Orel [ So sie 08, 2015 11:21 am ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

kacha napisał(a):
Lina na Lagginhornie nie była potrzebna .

OK :) .

Miałem wątpliwości bo, cytując przewodnika Babicza, Tkaczyka:
Cytuj:
Lagginhorn (4010m)
Wejście zach. granią
4-5h, 1280m podejścia, skalna droga wspinaczkowa, nieco trudno (PD), wyciąg II, reszta I
(...)
Dalej ściśle eksponowanym ostrzem grani (wyciąg II na płytach), na przełączkę.
(...)

II-ka w Tatrach to jest np. Mnich przez płytę.
O ile jeszcze nie potrzeba nadzwyczajnych umiejętności by takie trudności przeżywcować w górę, to już schodzenie w dół bez asekuracji może być mocno problematyczne, a nawet niemożliwe (pod tym względem nawet tatrzańskie I-ki bywają nieprzyjemne).

Dlatego dopytuję o Twoje odczucia co do niezabierania liny na ten 4-tysięcznik (przy szybkim wypadzie lub wejściu aklimatyzacyjnym możliwość olania szpeju to oszczędność połowy miejsca i ciężaru w plecaku, nie mówiąc już o tym że bez "smyczy" wchodzi się dużo swobodniej :) ).

Autor:  Zombi (gavagai) [ So sie 08, 2015 2:26 pm ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Gratuluję!

Autor:  e [ So sie 08, 2015 9:45 pm ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

super! gratuluję uporu :)

Autor:  Jakub [ So sie 08, 2015 10:13 pm ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Gratuluje odwagi i sukcesu. Najwyzszy szczyt Szwajcarii jest trudniejszy do zdobycia niz Mont Blanc. Co do cen w Szwajcarii to od momentu kiedy bank narodowy Szwajcarii uwolnil cene franka to jest tam cenowy cyrk.

Autor:  Jacek [ Pn sie 10, 2015 4:20 pm ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Kacha! No pięknie :) Graty!
szkoda, ze terminowo nie podpasowało.. ;)

Autor:  Natalka [ Pn sie 10, 2015 4:36 pm ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Kasia, jesteś jedną z najbardziej zdeterminowanych osób w spełnianiu swoich marzeń, jaką znam. Wiem jak bardzo zależało Ci na tym szczycie. Wytrwała kobietka! :) Jeszcze raz gratuluję i ściskam!

Autor:  Kyjo [ Pn sie 10, 2015 5:24 pm ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Również gratuluję :) Świetna relacja, a filmik oczy naprawdę cieszył. Przepiękne góry! :)

Autor:  kaarcia84 [ Wt sie 11, 2015 10:20 am ]
Tytuł:  Re: Dufourspitze

Wielki GRATKI Kasia!!!!!!!! :D fantastycznie, że się udało!!!!! :)

Pawel_Orel - co do Lagginhorna zależy w jakim okresie się na niego pojedzie. My bez liny ani rusz i gatki miałam pełne :)

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/