Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Halę http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=17619 |
Strona 1 z 1 |
Autor: | Mroczny [ Cz lip 23, 2015 1:55 pm ] |
Tytuł: | Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Halę |
Jak się wali to wszystko naraz, decyzja wyjazdu w Tatry łatwa nie była, gdy jednak zapadła i wydawało się, że wszystko jest ładnie poskładane do kupy, w piątkowy wieczór przychodzi wiadomość jednoznaczna — transport się sypnął. Szczerze mówiąc, odechciewa mi się wszystkiego, narzuca się jedna myśl — “odpuszczam”. Ale nastawienie na wyjazd, na złapanie drugiego oddechu jest straszliwe — nie zważając na wszystkie przeciwności, warunki i porę dotarcia na miejsce jadę, niech się dzieje co chce. W końcu czekają na mnie, nocleg w wypełnionej po brzegi Betlejemce podobnie, a pogoda skrajnie wybitna. Witaj Halo! Po dwunastej (sic!) ląduję w Zakopcu. Wizyta w Tesco, bus do Kuźnic i — mimo wyładowanego plecaka szpejem — zapiżdżam Jaworzynką w kierunku Betlejemki z prędkością wichru. To mój powrót na Halę Gąsienicową po blisko dwóch latach. Obraz tamtego pięknego lipcowego wyjazdu mam przed oczyma jak dziś, to jednak nienajodpowiedniejszy temat na rozważania w tym wątku… Sobotnie plany wspinaczkowe odkładam na bok, zamiary swe kieruję w stronę przyjemnych traw wokół któregoś ze stawów na “pojezierzu”. Moje zamiary destabilizuje telefon Tomka, kilka chwil po minięciu przeze mnie Przełęczy między Kopami. Wciąż stoją pod ścianą, jeśli ścisnę poślady poczekają. Kilkusekundowe rozdwojenie jaźni, burza myśli: - “Nie chce ci się, masz ochotę leniwie poleżeć sobie nad stawem, niech idą sami…“ - “Bzdura! spręż się, po co się tu tarabaniłeś? Żeby poleżeć? Wyzwanie czeka!” Efekt burzy jest następujący: kilka minut przed czternastą jestem przy Betlejemce, wpadam na górę dosłownie na chwilę, zrzucam bambetle, biorę tylko osobisty, kanapkę, batona, uzupełniam płyny i sunę jak na skrzydłach pod Zadniego Kościelca. O 14:49 stoję pod ścianą w żlebiku, oszpejony i gotowy do drogi. ![]() (fot. Mig) Z Drogą Patrzykonta wiąże się ciekawa historia. Jacek Patrzykont przeszedł tę drogę razem z Przemysławem Koskiem i opisał w Taterniku rzekomo w 1987-tym (co ciekawe, próbowałem odszukać tego opisu w archiwalnych Taternikach: 1986, 1987 i 1988, ale żadnej informacji nie znalazłem). Później Grzegorz Głazek wywnioskował, że drogę tą z całą pewnością, dziesięć lat wcześniej, przeszedł Marek Kozicki i zaproponował nazwę “Zacięcie Kozickiego”. Ponieważ jednak właściwie nie ma pewności jak dokładnie szedł Kozicki, a nazwa “Patrzykont” przyjęła się ze względu na, swoje niewątpliwie, dość ciekawe brzmienie, to ona zaczęła funkcjonować w środowisku. Niektórzy w związku z powyższym określają ją jako “Mylny Patrzykont”. Z kolei R.Kardaś i W.Święcicki, w swoim szkoleniowym przewodniku “Topografia i terenoznastwo”, z uwagi na kilka efektownych wypadków, piszą o niej “trasa wilkołak”. Wracając do meritum, jak dotąd żadne z naszej trójki nie miało okazji wspinać się tą drogą, wybór zatem wydaje się być idealnym. Pierwszy wyciąg zaczyna się łatwym dwójkowym żlebikiem prosto do góry, prowadzę. ![]() (fot. Mig) Następnie odbijam delikatnie w lewo i znów do góry, do charakterystycznej trawiastej półki (wiszących po prawej ruszających się bloków nie dostrzegam). Przede mną “stająca dęba skalna płyta”. Pokonuję ją skośnie w prawo przez tarciową płytę z ringiem, po czym kontynuuję wspinaczkę w prawo aż do przewinięcia za kant, którym kilka metrów w górę i jestem przy stanowisku (ring + hak). Drugi wyciąg zaczyna się trawersem w prawo z delikatnym obniżeniem się, potem do góry i znów w prawo aż do przewinięcia się za kant. Dalej trójkową załupą, w połowie której znajduje się wygodne stanowisko (pętla z ringa i dwóch haków). Ściągam do siebie Mig oraz Tomka i w sprzyjających, do tego okolicznościach, czynię kilka pstryków. ![]() ![]() Wbrew temu co muszę wysłuchać gdy docierają do mnie na stan, idzie im bardzo sprawnie ![]() ![]() Na trzecim wyciągu przez słabo urzeźbioną, tarciową płytę wprost do góry docieram pod “turnicę z jasnym zwieńczeniem”. ![]() (fot. Mig) Kolejne przewinięcie przez żeberko i jestem w płycie pod przewieszkami z dobrą szczeliną zarówno na chwyt jak i na założenie asekuracji. W ten sposób docieram do świetnej rysy, pośrodku której zakładam stanowisko (hak + friend). Miejsca niewiele, ekspozycja spora, samemu mi tu nie jest zbyt wygodnie, a co dopiero w trójkę, ale “jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”. Podczas wybierania liny, ta klinuje mi się w szczelinie na początku rysy. Próbuję się z nią szarpać, ale ta ani drgnie. No cóż, proszę Tomka by z powrotem mnie przyasekurował i opuścił do początku rysy. Nie bez trudu wyciągam linę ze szczeliny, wracam na stanowisko, wybieram linę i powoli ściągam moich towarzyszy do siebie. W którymś momencie sytuacja się powtarza, lina w szczelinie ani drgnie! Co teraz..? Mig z Tomkiem stoją w “miarę dobrym miejscu”, no to co..? Rep, półwyblinka i w dół na jednej żyle. Odhaczam linę po raz kolejny, tym razem znajduję małą ryskę wyżej, wrzucam małego frienda i podwieszam sobie linę. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiłem? Całkowity dyletant-amator! Wracam na górę i tym razem już bez problemów ściągam przyjaciół do siebie. Na czwartym wyciągu kontynuuję wspinanie rysą do góry. Przechodzę przez prożek, ostatnie przewinięcie się przez płytę i łatwym trójkowym zacięciem do góry. Wyciąg kończy zapylanie po trawach do stanowiska z bloku i ringa. Trochę wyżej nad nami kończy się Załupa H. Mija kilkanaście chwil i dociera do mnie najpierw Mig, potem Tomek. ![]() Po ukończonej wspinaczce szybkie klarowanie i pakowanie szpeju po czym schodzimy ścieżką z Zadniego Kościelca na Karb. Po drodze lustruję fragment zachodniej ściany Kościelca, może jutro..? ![]() Na Karbie czekamy jeszcze na znajomych Anię oraz Michała i całą czwórką wracamy do Betlejemki. I choć bufet w “Murku” zamykają nam nim zdążymy oblać wspólną drogę upragnionym, zimnym piwem, nie psuje nam to jakoś wielce humoru — wcześniej udało się zorganizować jakiś browar. Zasiadamy na tyłach Betlejemki i zapijając smakowity obiad Mig, niemniej smakowitą “Perłą” ustalamy plan na kolejny dzień. Tej nocy w Betlejemce panuje ogromny ścisk. W niedzielę o poranku, na Halę dobija również młóckarniowy “Klan Walusiów”. Leniwa kawa ora śniadanie pod Betlejem, dopracowanie planów i wyruszamy wspólnie nad Czarny Staw Gąsienicowy. Tam się rozdzielamy, Bartek celuje w Żleb Kulczyńskiego i Granaty. Mig z Tomkiem oraz Zenek z Pawłem uderzają na — należące do żelaznego repertuaru dróg kursowych — Środkowe Żeberko (IV) na Skrajnym Granacie. My z Michałem trzymamy się wczoraj ustalonego planu i celujemy w Królową Hali Gąsienicowej (VI/VI+) na zachodniej ścianie Kościelca. Droga autorstwa Macieja Gryczyńskiego należy do największych klasyków polskich Tatr, jest to obowiązkowa pozycja dla każdego, kto wspina się w tych trudnościach. W Tatrach znajdziemy cztery Sprężyny. Sprężyna VI na Małym Młynarzu, Sprężyna VI/VI+ na Kazalnicy, Sprężyna VII– na Mnichu i właśnie “nasza” Sprężyna VI/VI+ na Kościelcu, która powstała w 1966 roku jako ostatnia z czterech słynnych dróg Gryczyńskiego. Z trafieniem pod linię Sprężyny nie mamy żadnych problemów, już raz tu byłem. Niestety podczas tamtego pięknego, tatrzańskiego wypadu z Nucteą zastaliśmy niekorzystne warunki w ścianie. Tym razem jest zupełnie inaczej. Do tego, dzięki podejściu przez Karb, jesteśmy pierwsi pod drogą, mimo drugiego wpisu w książce wyjść. Brak nam trochę zdecydowania — kto poprowadzi kluczowy wyciąg? a kto pozostałe dwa? Może niżej wyceniane, ale z kolei bardzo ładne. Staje na tym, że idę pierwszy. Startowe stanowisko (dwa haki) znajduje się przy wejściu do rysy wycenionej na V/V+. Rysą idziemy lewym skosem do góry, wspinanie to czysta przyjemność, przy bardzo dobrej asekuracji. Delikatnie odbijam z rysy w lewo w płytę i docieram do stanowiska (łańcuch widoczny z samego dołu), znajdującego się w linii spadku okapu. Motam stan i Michał startuje. ![]() ![]() Drugi, kluczowy wyciąg przypada Michałowi. Pięknymi, litymi płytami podchodzi pod masywny okap, tak aby wbić się w niego z lewej strony. ![]() Następnie kilkumetrowy trawers, pozwalający na przewinięcie się pomiędzy okapami. Na całym wyciąg mnóstwo haków, w płycie nie ma potrzeby nic dokładać, na trawersie można dołożyć z jeden/dwa średnie friendy. My dołożyliśmy jednego. ![]() Mimo, że idę na drugiego wspinanie śliczną płytą sprawia mnóstwo frajdy. Co do odczuć z pokonania sławnego trawersu — wydaje mi się, że dla wysokich może być trudniej, ale generalnie trudności technicznych jako takich nie odczułem, kwestia raczej oporów psychicznych przed wychyleniem się poza krawędź okapu sięgnięcia chwytu nad nim i przejścia na nogach w prawo. Nie taki diabeł straszny jak go malują ![]() Trzeci, ostatni (niestety) wyciąg przypada mi. Piękne, lite, świetnie asekurowalne zacięcie wyprowadza na szeroką trawiastą półkę, gdzie znajduję stanowisko (2 ringi). Wkrótce dołącza do mnie uchachana gęba Michała. ![]() Na stanie wymieniamy się wrażeniami. Oboje przyznajemy, że droga piękna, estetyczna i tylko szkoda, że nie ma choć ze trzech wyciągów więcej. Dylemat, czy jest to „sześć plus”, czy nie jest – pozostawiamy nierozstrzygnięty, każdy zespół, decydujący się na przejście drogi musi odpowiedzieć sobie na niego sam. Nim zaczniemy zjeżdżać, delektujemy się fantastyczną pogodą i pięknym widokiem, w końcu nigdzie nam się nie śpieszy. ![]() ![]() Na koniec uczty pozostają nam dwa piękne zjazdy w dużej ekspozycji. Zjeżdżam pierwszy, z uwagi na zespół pod nami, ze zworowaną liną. Pierwszy zjazd do stanowiska pod okapem, drugi do podstawy ściany (diagonalną alternatywę sobie odpuszczamy). ![]() ![]() Podczas zjazdu Michała, zbieram nasze gadżety spod startu drogi, po czym schodzimy ścieżką zejściowej. Nieśpiesznie, tym razem przez “pojezierze” udajemy się do “Murka” na zasłużony złocisty trunek. Po kilkunastu minutach dociera do nas ekipa z Granatów i łykamy po drugim ![]() ![]() Przepakiem i obiadem pod Betlejemką, przygotowanym z “tego co komu pozostało”, kończymy wizytę na hali i schodzimy na niziny. To był dobry weekend. DZIĘKUJĘ. Oryginał: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Halę, więcej zdjęć w galerii: Hala Gąsienicowa. |
Autor: | leppy [ Cz lip 23, 2015 2:05 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Jak widać, warto wręcz walczyć o każdy wyjazd. Świetnie podziałane, serdecznie gratuluję! |
Autor: | Endrju BB [ Cz lip 23, 2015 9:26 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Super Krzysiek, gratulacje. Co do Sprężyny mam podobne przemyślenia co ty - pierwszy i trzeci wyciąg mimo iż łatwiejsze, bardzo ładne. A drugi to bardziej "psychiczny" niż VI-plusowy. Chociaż zależy jak się człowiek złoży w kluczowym miejscu - kolega wpełzał pod okap, ja się odchylałem i lewą ręką nad głową szukałem chwytu ![]() |
Autor: | grubyilysy [ Cz lip 23, 2015 10:14 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Mroczny napisał(a): ...Podczas wybierania liny, ta klinuje mi się w szczelinie na początku rysy. Próbuję się z nią szarpać, ale ta ani drgnie. No cóż, proszę Tomka by z powrotem mnie przyasekurował i opuścił do początku rysy. Nie bez trudu wyciągam linę ze szczeliny, wracam na stanowisko, wybieram linę i powoli ściągam moich towarzyszy do siebie. W którymś momencie sytuacja się powtarza, lina w szczelinie ani drgnie! Co teraz..? Mig z Tomkiem stoją w “miarę dobrym miejscu”, no to co..? Rep, półwyblinka i w dół na jednej żyle. Odhaczam linę po raz kolejny, tym razem znajduję małą ryskę wyżej, wrzucam małego frienda i podwieszam sobie linę. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiłem? Całkowity dyletant-amator! Wracam na górę i tym razem już bez problemów ściągam przyjaciół do siebie.... Górskie dowcipy... viewtopic.php?p=509993 grubyilysy napisał(a): ... Dochodzę za kolejne przewinięcie. W przewieszkach przykrywających przewinięcie jest szczelina, jakoś zabrakło mi wyobraźni co się za chwilę stanie i zakładam w szczelinę kostkę, wychodzę jeszcze pięć metrów i natrafiam na dwa haki, tutaj założę stanowisko (był i spit nad głową, tylko go nie zauważyłem). Miejsca mało a ekspozycja robi wrażenie, we trójkę się tu raczej nie zmieścimy, nic, będzie "stanowisko wiszące". Co jest bulwa... Lina nie idzie... Patrzę na dół i z przerażeniem stwierdzam, że lina wklinowała się pięknie w szczelinę, gdzie dodatkowo jeszcze tkwi kostka. Próbuję szarpnąć ale widać, że kicha, lina nie ma najmniejszej szansy się ruszyć. Ogromne szczęście w nieszczęściu - lina dosięga stanowiska z haków "na styk". Przez chwię myślę co zrobić. W sumie "bułka z masłem": wybrać trochę luzu, auto z jednej liny, krzyczysz "blok", drugą odwiązujesz i na sztywno do stanu, wpinasz system zjazdowy do zawieszonej, wypinasz auto, zjedziesz, odczepisz, wydrzesz z powrotem, wpinasz auto, wypinasz zjazd, zdejmujesz linę ze stanu przywiązujesz do siebie. Bułka z masłem ![]() ![]() Raczej wszystko się zgadza - to jest dokładnie to samo miejsce. ![]() |
Autor: | Mroczny [ Pt lip 24, 2015 7:30 am ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
grubyilysy napisał(a): Raczej wszystko się zgadza - to jest dokładnie to samo miejsce. Tak, w 100 % to ta sama szczelina i analogiczna sytuacja, szkoda że nie czytałem "przed" ![]() Endrju BB napisał(a): kolega wpełzał pod okap, ja się odchylałem i lewą ręką nad głową szukałem chwytu Ja mam klaustrofobię ![]() leppy napisał(a): Jak widać, warto wręcz walczyć o każdy wyjazd. Świetnie podziałane, serdecznie gratuluję! Są takie sytuacje, że wręcz należy, dzięki Leppy ![]() |
Autor: | Zombi (gavagai) [ Pt lip 24, 2015 6:22 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Kolejny wieczór przy winku w Julijskich,kolejna fajna lektura. Mroczny, powroc Ty tu kiedyś a nie na Halę! ![]() ![]() |
Autor: | Mroczny [ N lip 26, 2015 8:24 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Zombi (gavagai) napisał(a): Mroczny, powroc Ty tu kiedyś a nie na Halę! Wina dobrego,jak dobrze wiesz, i dróg starczy tu dla każdego! Zombi, żeby to było takie proste.., może kiedyś razem coś wykombinujemy, o ile do tego czasu wszystkiego nie wyłoisz ![]() |
Autor: | Burza [ Śr lip 29, 2015 12:08 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Pięknie. Najprostsze wspomnienie Tatr skądkolwiek wywołuje u mnie więcej radosci niż wypasiona relacja z najhonorniejszych swiatowych scian o niebotycznych trudnosciach. Też tak macie? |
Autor: | Mroczny [ Śr lip 29, 2015 8:35 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Tatry są dla mnie niezwykle istotne. Jednak nie skłamię jeśli powiem, że relacje ze wspinaczek Zombiego w Słowenii, czy też Madnessa oraz Nutshell i PrT w Dolomitach również bardzo mnie interesowały. Nasze zeszłoroczne zmagania na Dibonie, rozmowy o tej przygodzie dziś niezmiennie wywołują u mnie "poruszenie" w trzewiach. Chyba po prostu najwięcej radości sprawia nam to co nas interesuje, to co jest nam najbliższe. Tatry niewątpliwie takie właśnie są ![]() |
Autor: | Burza [ Śr lip 29, 2015 8:53 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Tatry są wyjątkowe i licze, że nic się nie zmieni w tym teamcie. Mam za to szansę odwdzieczyc Ci sie i opisac wyjazd do Hollentalu jak tylko ogarne sie z mieszkaniem :/ Nic mrożacego krew w zylach, tylko mile kilkuwyciągówki i super wspinanie. |
Autor: | Mroczny [ Cz lip 30, 2015 6:20 am ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Burza napisał(a): Tatry są wyjątkowe Co do tej kwestii to nie ma żadnych wątpliwości ![]() Zapodaj coś koniecznie o Hollentalu, tam mnie jeszcze nie było, bardzo chętnie przeczytam. Może w międzyczasie mi uda się skrobnąć coś o kolejnym tatrzańskim wypadzie (czas akcji - tydzień później). |
Autor: | prof.Kiełbasa [ N sie 02, 2015 2:16 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
lubie pooglądać takie zdjęcia choćby po to aby upewnić się że nigdy tam nie pójdę widząc te trudności ![]() |
Autor: | Mroczny [ Pn sie 03, 2015 3:18 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Nie samą cyfrą człowiek żyje ![]() Jest przecież tyle unikalnych i fantastycznych możliwości - zresztą co ja będę Ci tłumaczył jak lepiej wiesz ode mnie ![]() |
Autor: | Madness [ Śr sie 05, 2015 4:25 pm ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Niezłego spręża miałeś. Ładnie podziałałeś. Graty! Mroczny napisał(a): wydaje mi się, że dla wysokich może być trudniej Chociaż raz ![]() PS. Fajne skały, okapy itd. ale najbardziej podoba mi się ostatnie foto - widać, że jest luzik i pozytywna energia. Taki wakacyjny klimat. |
Autor: | Mroczny [ Cz sie 06, 2015 6:26 am ] |
Tytuł: | Re: Zachodnie ściany Kościelców, czyli ciężkie powroty na Ha |
Madness napisał(a): Niezłego spręża miałeś. Ładnie podziałałeś. Graty! W sumie to sam siebie nie rozumiem, że mi się chciało tak dygać ![]() Madness napisał(a): jest luzik i pozytywna energia. Taki wakacyjny klimat. Samowyzwalacz udokumentował nawet tańce po dwóch bro przed murkiem ![]() ![]() ![]() |
Strona 1 z 1 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |