W miniony piątek obserwujemy metamorfozy prognozy i po kolejnej odsłonie postanawiamy ruszyć w stronę Liptowa. Wszędzie trójka lawinowa, asekuracyjnie więc wybieramy trasę grzbietową na Dziumbir. Myślę, że gościu od BHP w mojej pracy byłby z nas dumny. W sobotę, przed piątą, startujemy z Czertowicy w stronę Lajsztrocha. Początkowo wzdłuż wyciągu narciarskiego, a następnie zboczem. O wschodzie meldujemy się na Lajsztrochu (1602 npm). Chwila oddechu i idziemy dalej.
Czerwony szlak pagórkowatym terenem wyprowadza nas na Kraliczkę, z której roztacza się panorama na dziumbirską część Tatr Niżnych. Po obserwacjach i kontemplacjach, przegonieni przez wiatr, schodzimy w stronę schroniska gen. Stefanika.
Schronisko jest pięknie położone w górskim otoczeniu, z widokami głównie na zamknięty dla ruchu turystycznego Wielki Gapel. Smak na browar jest, jednak pora trochę za wczesna ruszamy więc w stronę tytułowego szczytu.
To widok, który kojarzy się wszystkim dobrze, ale w tym przypadku obrazuje on podejście na Dziumbir
.
Ostatnie metry...
... i stajemy na szczycie.
Przez kilka minut siedzimy sami i delektujemy się widokami. Potem dołączają do nas kolejni turyści, skiturowcy i skialpiniści oraz ich psy i koty.
Bubel tej trasy polega na tym, że nie stanowi ona żadnej pętli – powrót tą sama drogą. Pocieszamy się, że przynajmniej widoki nam się utrwalą. Czas więc schodzić...
...żeby wejść na Kraliczkę...
...przejść pagórkowaty teren w stronę Lajsztrocha...
...i zejść wyciągiem na Czertowicę. Na drugi dzień następują kolejne metamorfozy prognozy z których jasno wynika, że czas ruszyć w doliny, a mianowicie w Prosiecką
i Kwaczańską.
Na koniec opracowałem komunikat turystyczny w stylu HZS. Może się komuś przyda.
Niżne Tatry:
Na szlaki ubierzcie się w strój zimowy; raki i czekan raczej zbędne. Po południu śnieg mięknie – uważajcie więc szczególnie w okolicach kosówki – można tam się zapaść aż po jaja. Wracajcie przed zmrokiem - około dwudziestej zaczyna się ściemniać – no chyba, że macie ze sobą lampkę.
Prosiecka i Kwaczańska:
Śniegu już niewiele, szlaki błotniste, rzeczki wezbrane. W Prosieckiej dużo wiatrołomów – umiejętności przedzierania się zatem wskazane, a miejscami nawet konieczne.