Raczej wygodne, gdy poruszasz się po drogach rowerowych. Choć zdarzają się też hardkory jak właśnie choćby podejście na Bukowiec z Sokołowska, czy też z Sokołowska na Włostową. Rogowiec -> Andrzejówka (0h55m, 3,7km)
Początkowy odcinek niebieskiego szlaku spod Skalnej Bramy prowadzi bardzo ostro pod górę, ze sporą ekspozycją, nawet z miejscami, gdzie warto użyć rąk do dodatkowej asekuracji. Podejście jest krótkie, ale idzie się w jego trakcie solidnie zmęczyć. Szlak wyprowadza nas na szczyt Jeleniec (902m npm). Tym samym notujemy przekroczenie „magicznej” w Sudetach Wałbrzyskich wysokości 900m npm, powyżej której leży zaledwie kilka szczytów w tej okolicy. Z Jeleńca cały czas udajemy się niebieskim szlakiem, po drodze napotykając na różne naturalne przeszkody w postaci zwalonych drzew. Spotykamy również rodzinkę z dzieckiem. Chłopiec na wieść, aby rodzice z nim uważali, bo końcowy odcinek szlaku może być dość trudny i stromy, reaguje gromkim „Hurra!” – tak szczerym, że aż lżej robi się na sercu
Na szczycie Jeleńca #1 i #2
Spojrzenie na Góry Kamienne ze szczytu Jeleńca.
I jeszcze panoramka z tego miejsca.
Po chwili szlak niebieski łączy się z czerwonym, by za moment znów się rozdzielić. Ponownie wybieramy niebieski, co okazuje się bardzo dobrym wyborem, ponieważ możemy obserwować piękną panoramę Gór Kamiennych podczas gdy droga szlakiem czerwonym oznaczałaby jedynie oglądanie lasu po lewej i po prawej stronie. Wreszcie, po ostrym zejściu w dół, szlak niebieski dochodzi do czerwonego, skąd już razem prowadzą do Andrzejówki. Pogodę mamy cały czas kapitalną. Świeci słońce, jest super ciepło, jak na połowę listopada. Do Andrzejówki docieramy około 14.15.
W Andrzejówce robimy sobie krótki postój, ponieważ i tak mamy bardzo dobry czas. Tutaj wreszcie wypijamy herbatę, którą dzielnie nieśliśmy przez całą drogę. Andrzejówka tymczasem przeżywa istne oblężenie niedzielnych turystów. Na parkingach w pobliżu brakuje wolnych miejsc, ludzie tlumnie wychodzą na najczęściej uczęszczane szlaki. Nie lubimy tego, dlatego siadamy z dala od tłumów, a po chwili wyruszamy w dalszą drogę.
I jeszcze rzut oka na Góry Suche z okolic Przełęczy pod Turzyną.
Profil trasy:
Andrzejówka -> Waligóra -> Sokołowsko (1h00m, 5,1km)
Przed nami jeszcze jedno górskie zadanie. Musimy dojść z Andrzejówki do Sokołowska. Oczywiście moglibyśmy wybrać wariant light, który trawersami dociera na szczyt Waligóry (936m npm)– najwyższego szczytu Gór Suchych. Ale warianty light to nie dla nas. Decydujemy się na szlak żółty, który prowadzi podobnie jak czerwony z Sokołowska na Bukowiec – niemal w linii prostej do góry. Żadnych trawersów, żadnych zakrętów, tylko cały czas ostro pod górę. Wariant naprawdę wymagający, nawet dla doświadczonych turystów. Szlakowskazy sugerują, że pokonanie tego zbocza może zająć około 20 minut. Tymczasem uporaliśmy się z nim w 10. Szczyt nie oszałamia swoim majestatem. Ot – góra jak każda inna. Ze szczytu cały czas żółtym szlakiem udajemy się do Rozdroża pod Waligórą. Tutaj ze szlaku żółtego odbijamy na niebieski.
Waligóra widoczna spod Andrzejówki.
Ten zaś szlak prowadzi grzbietem Gór Suchych / Kamiennych aż do Sokołowska. Niedługo po wejściu na tenże szlak zdobywamy pierwszy z trzech pozostałych na tej trasie szczytów – Suchawa (928m npm). Po zejściu ze szczytu szlak prowadzi ostro w dół po to, aby za chwilę znów piąć się mocno pod górę. Podejście kończy się zdobyciem kolejnego wierzchołka – Kostrzyny (905m npm). Tu znów sytuacja się powtarza – ostre zejście i za chwilę znów podejście mocno pod górę, które kończy się na wierzchołku Włostowa (903m npm).
Widok na Góry Suche z Suchawy.
I jeszcze rzut oka na Góry Suche, ale tym razem z Włostowej.
Wydaje się, że wszystko, co najtrudniejsze mamy już za sobą. Chcemy już po prostu spokojnie zejść do Sokołowska. Zwłaszcza, że robi się powoli ciemno, a też ze słonecznej pogody, jaka mieliśmy w Andrzejówce, niewiele zostało już po wejściu na Waligórę. Tymczasem okazuje się, że zejście z Włostowej do Sołowska to chyba największy hardkor, jaki nas spotyka podczas tego wyjazdu. Stromizna porównywalna do tej, jaką pokonywaliśmy w drodze na Bukowiec, ale w porównaniu z górą przez którą przechodziliśmy czerwonym szlakiem, tutaj ścieżka prowadzi po sypkich, drobnych kamieniach, które wrednie uciekają spod nóg. Zejście jest naprawdę trudne i trwa dość długo. Potrzebujemy około pół godziny, aby bezpiecznie zejść do Sokołowska. Po drodze mijamy jeszcze turystów, którzy wyszli z Sokołowska i dopiero udają się do Andrzejówki. Mają, jak twierdzą, pełną świadomość, że ten szlak ich wymęczy i że dotrą do celu już grubo po zmroku. My zaś w Sokołowsku meldujemy się około 16.30. Po chwili docieramy do auta i rozpoczynamy drogę powrotną.
Profil trasy:
Drogę, która prowadzi przez dom rodzinny jednego z uczestników wyprawy, gdzie dostajemy nagrodę za nasz dwudniowy wysiłek w górach – schabowego!