A skoro już o Benku mowa
kefir, browar był paskudny. Absolutnie odradzam John Smitha. Tak złego piwa jeszcze w życiu nie piłem.
Poniedziałek miał być ostatnim dniem, jaki mieliśmy podczas tego wyjazdu spędzić w szkockich Highlandach. Ponieważ wczesnym popołudniem musieliśmy się już zwijać, zdecydowaliśmy, że spróbujemy zrobić wschód słońca na Benie Nevisie. Niestety plan się trochę przesunął, bo zamiast wstać o 3 nad ranem, wstaliśmy godzinę później.
Ale o 4 udało się zwlec, a już o 5 byliśmy w punkcie, w którym rozpoczyna się „ceprostrada”. Niestety czas nie pozwoliłby nam na zrobienie żadnej ciekawszej drogi, a poza tym chyba nie czuliśmy się na siłach, bo doświadczeniach dniach poprzednich, by atakować Bena Nevisa którąkolwiek z dróg scramblingowych.
Początkowo szlak prowadzi fajnie. Nie bardzo stromo, ale jednak cały czas do góry. Po około godzinie warunki się nieco zmieniły, ponieważ obeszliśmy z drugiej strony zbocze, które pokonywaliśmy. Tutaj zaczeło mocno wiać, co potęgowało poczucie chłodu. Zwłaszcza, że poranek nie był zbyt ciepły. Przy wejściu na szlak termometr w aucie pokazywał 3 stopnie Celsjusza. Po pewnym czasie wyszliśmy na wypłaszczenie, na które kierowało znakowane obejście szlaku, postawione ze względu na konieczność regeneracji oryginalnej ścieżki. Na tym wypłaszczeniu mogliśmy nieco zwolnić i podjeść kawałek śniadania (migdały). Naszym oczom ukazał się wierzchołek, który jako żywo przypominał Bena Nevisa. Co więcej, wydawał się on zupełnie nieodległy.
Ale to by było zbyt piękne. Szlak w dalszej części trawersuje bardzo szeroko widoczne zbocze. Tam na szczęście tak mocno nie wiało, bo trawers jest przyklejony do zbocza od tej „cichszej” strony. Podejście było długie i mozolne. Mniej więcej w połowie tego trawersu zrobiliśmy sobie krótki postój – była godzina 7.00. Zdjedliśmy następną porcję migdałów, a przy okazji spotkaliśmy schodzących ze szlaku. Ci powiedzieli nam, że czeka nas jeszcze ponad godzina marszu. Po około 40 minutach dotarlismy do wypłaszczenia, które musiało być plateau. Pogoda jednak się zmieniła i choć wczesnym rankiem było super pogodnie, teraz szczyt Benka spowiły chmury, dlatego trudno było nam określić, jak daleko mamy do mety. Teraz zaczęło wiać jeszcze mocniej, bo nie byliśmy niczym osłonięci. Wędrując od skalnego kopczyka do następnego, zauważyliśmy w końcu usypany kopczyk na wierzchołku. Ostatecznie szczyt zdobyliśmy o 8.23. Oczywiście, zgodnie z tradycją rodem z Bałkanów, we mgle. Tu zrobiliśmy szybką sesję zdjęciową i rura na dół, bo czas nas naglił. A i tak udało nam się planowaną 4-godzinną trasę pokonać w 3h20m, co jest niezłym wynikiem.
Niestety na zejściu wcale nam się nie udało nadrobić jeszcze trasu, bo już na szlaku pojawiły się tłumy turystów. Teraz już wiem, czemu ta trasa nosi nazwę ceprostrady. Takich tłumów nie spotykałem nawet na drodze prowadzącej do Morskiego Oka, Pięciu Stawów, czy na Śnieżkę. Po prostu masy ludzi, których trzeba przepuszczać, bo nie są nauczeni, że schodzący mają pierwszeństwo. Moja aspołeczna natura w górach miała teraz używanie. A z obcokrajowców na szlaku oczywiście najwięcej Polaków
Przy zejściu niebo się nieco rozjaśniło, więc udało nam się zrobić trochę fajnych zdjęć. A góra, choć niespecjalnie wysoka, to jednak jest wyzwaniem kondycyjnym, bo startuje się z poziomu ok. 60 m npm, a meta jest na 1344 m npm, co daje niespełna 1300 metrów podejścia. Naprawdę jest się gdzie zmęczyć, ale w przyszłym roku będziemy już próbować inne, ciekawsze trasy w okolicy. Benek zaliczony – plan wykonany
Wschód słońca podczas podejścia.
I wschód po raz drugi. Tym razem z widokiem na nieco inną okolicę
Jezioro pod chmurkami
Wyraźnie widoczna ścieżka na wypłaszczeniu, o którym pisałem w relacji.
Widoczność prawie dobra
Na plateau.
Północna ściana też się nam na chwilę ukazała.
Co gigant. Nocować tam przy temperaturze w nocy pewnie poniżej zera i porywistym wietrze - trzeba mieć cojones
Po lewej widoczny usypany stożek z zaznaczonym wierzchołkiem. Po prawej fragment budy, do której jednak nie da się wejść.
Przy zejściu pogoda zaczyna się poprawiać.
Jeszcze jeden rzut oka na północne ściany. Tym razem już przy lepszej nieco widoczności.
Więcej zdjęć na:
https://plus.google.com/photos/10987679 ... banner=pwa