Jako, że swoją górską działalność w tym roku uważam już za zakończoną postanowiłem napisać parę słów o tym gdzie w 2013 nogi mnie poniosły.
Tak więc - nadszedł czas podsumowań
Styczeń/LutyMój pierwszy zimowy wyjazd w Tatry (i drugi zimowy w góry). Tydzień spokojnego brodzenia w śniegu bez jakichkolwiek większych trudności (Nosal, Kopieniec Wielki, Sarnia Skała, Stoły, Gęsia Szyja, Grześ, Czarny Staw Gąsienicowy, Trzydniowiański Wierch) ale i tak było pięknie

KwiecieńPonownie Tatry w śniegu choć już mokrym i topniejącym. Najpierw Kasprowy Wierch z Hali Gąsienicowej, potem powrót do Kuźnic i wieczorna alkoholizacja w schronisku na Hali Kondratowej w jakże doborowym gronie. Jeszcze raz wielkie dzięki wszystkim za serdeczne przyjęcie

Następnego dnia powrót do cywilizacji przez Dolinę Białego.
MajTrzy dni tradycyjnej polskiej majówki spędziłem w Sudetach wędrując może trasą i oklepaną, za to z racji kiepskiej pogody niemal pustą: Świaradów -> Stóg Izerski - Rozdroże pod Kopą - Hala Izerska -> Orle -> Jakuszyce -> Szrenica -> Śnieżka -> Karpacz. Na pewno wrócę kiedyś w te strony zimą! No i zaliczony pierwszy szczyt z Korony Europy
CzerwiecKolejny długi weekend spędzam w Tatrach głównie na suszeniu ubrań. Kiepska pogoda sprawia, że z czterech dni praktycznie tylko jeden spędzam na szlaku: schronisko -> Grześ -> Wołowiec -> Kończysty Wierch -> Trzydniowiański Wierch -> schronisko. Za to czytanie "Skazanego na góry" z piwem w ręku i widokiem na Kominiarski Wierch było dość przyjemnym doświadczeniem

Kolejny czerwcowy weekend ponownie spędziłem w Tatrach. Moje drugie podejście na Kościelec ponownie skończyło się na Karbie... Potem walcząc z muchami i komarami skierowałem się w stronę Roztoki gdzie trwała już wesoła alkoholizacja, do której ochoczo się przyłączyłem

Wracając do domu, już w Białymstoku rozpieprzyłem sobie kolano co doprowadziło do tego, że szlak trafił mój wyjazd w Góry Skandynawskie
Lipiec/SierpieńWiększość lipca spędziłem na rehabilitacji oraz żrąc jakieś tabletki, które miały przywrócić moje kolano do stanu używalności. Gdy w końcu dostałem od rehabilitanta zielone światło by móc zacząć ponownie obciążać kolano nie namyślając się długo wsiadłem w pociąg do Zakopanego. Pogoda dopisała, udało się nawet zrealizować plan minimum (Granaty, Szeroka Przełęcz, Zawrat, Świnica, Ornak, Kościelec, Wrota Chałubińskiego) ale niesmak pozostał do dziś - za słaba psycha/kondycja/silna wola nie pozwoliły na to by jeszcze podnieść sobie poprzeczkę i wejść choćby na Rysy czy zrobić resztę Orlej. Będzie do czego wracać za rok!

Po powrocie z Tatr szybki przepak i już po kilku dniach byłem w Alpach Bawarskich. Ten wyjazd to jednak totalna klapa pod względem realizacji założonych celów. Szkoda gadać

Końcówka sierpnia to znów Tatry, tym razem okolice Szczyrbskiego Jeziora. Znów mało ambitnie (Bystra Ławka) jednak przez fakt, że byłem na nim z rodzicami czuje się nieco rozgrzeszony. Swoją drogą za dojazd nie płaciłem, za nocleg nie płaciłem, za żarcie nie płaciłem, za alkohol nie płaciłem - żyć nie umierać. Już planuje kolejny wspólny rodzinny wyjazd w góry
PaździernikPobytem w górach trudno może to nazwać ale spacer wieczorową porą po Dolinie Strążyskiej w pewną sobotę był bardzo przyjemny

Kolejna sobota i znów Tatry. Kopa Kondracka w śniegu - ponownie niesamowicie przyjemny wyjazd. Aż chciałoby się znów tam być

I to by było na tyle...
W sumie było ok choć aspiracje były dużo większe. Jest czas by popracować nad sobą
Będzie trzeba wrócić zarówno w Tatry jak i Alpy Bawarskie aby wyrównać rachunki.
Jest to mój pierwszy 'górski rok', w którym w górach spędziłem ponad miesiąc. O ile zdrowie (czytaj: kolano) pozwoli mam nadzieję, że za rok nie będzie gorzej.
Wielkie dzięki dla wszystkich osób, z którymi miałem okazję w górach lub 'w okolicach gór' przebywać! Do następnego
