Forum portalu turystyka-gorska.pl

Wszystko o górach
portal górski
Regulamin forum


Teraz jest So kwi 27, 2024 3:38 pm

Strefa czasowa: UTC + 1




Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona
Autor Wiadomość
PostNapisane: Cz wrz 19, 2013 11:29 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Wyjazd w Dolomity planowaliśmy już od wiosny. Kiedy tylko jeden element wyjazdowej układanki zaczynał pasować do reszty, inny natychmiast się sypał, i tak aż do sierpnia. Ostatecznie pożegnaliśmy się z myślą o tegorocznym wyjeździe i wtedy okazało się, że będziemy mieć jednak do dyspozycji samochód, a przezornie zostawiony na wrzesień tydzień urlopu wykorzystać na wyjazd w te wspaniałe góry :)

Punta Dallago (2470 m n.p.m) – „Della vipera (Droga żmii)”
(wycena: III-IV, długość: 145 m, 5 wyciągów)

Pierwszego dnia postanawiamy wybrać się na krótką i nietrudną drogę, by rozruszać stare kości po męczącej podróży z Polski. Punta Dallago, którą obieramy za cel, leży rzut beretem od popularnego szczytu Averau, na który miałam okazję wdrapać się ferratą kilka lat temu.

Obrazek

Dojeżdżamy do schroniska Fedare, skąd startuje kolejka na przełęcz Averau i sprawdzamy, czy stać nas na skrócenie sobie podejścia. Okazuje się, że za niedługi w sumie podjazd Włosi liczą 10 euro od osoby, co nie jest niską kwotą nawet jak na tamtejsze kolejkowe standardy. Cóż, taka specyfika tego rejonu. Macham ręką i chcę odjeść od kasy, kiedy Sebastian nieoczekiwanie wypala: możemy dać 10 euro za dwie osoby, kolejka i tak jest pusta, zabierzecie nas? Jeszcze bardziej nieoczekiwanie typek z kasy zgadza się na taki układ i sprzedaje nam 2 bilety dziecięce, hehe… Tym sposobem po chwili jesteśmy prawie u stóp naszej ściany :)

Obrazek

Przebieg drogi jest ewidentny, pogoda od rana dopisuje, zapowiada się przyjemne wspinanie. Najbardziej intryguje nas geneza nazwy tej linii, niestety przewodnik nie wspomina dlaczego jej autorzy zdecydowali się na użycie gadziej terminologii. Szpeimy się i Sebastian rozpoczyna pierwszy wyciąg czwórkową ścianką, odkrywając to, co ja już wiem – tutejszy wapień oferuje zupełnie inną jakość wspinania niż nasz, jurajski :) Z początku problem sprawia jedynie zaufanie do drobnych chwytów i mini pipantów – ściana ta z bliska przypomina pumeks i miejscami lubi się ukruszyć. Wyciąg kończy się na dogodnej półce, na której zmieniamy się prowadzeniem. Krótki trawers w lewo i wchodzę w kolejną czwórkową, świetnie urzeźbioną ściankę.

Obrazek

Obrazek

Ściągam do siebie partnera i znów zmianka. Przed Sebastianem rozległa płyta o wycenie III-IV, wyglądająca jak amfiteatr.

Obrazek

Za nią ukośna rampa wyprowadzająca do stanu pod dużą, widoczną już z daleka żółtą płytą.

Obrazek

Całość tworzy przyjemny i widokowy wyciąg. Ponieważ Sebastian po ukończeniu wyciągu ma na sobie większość szpeju, decydujemy by poprowadził kolejny. Jest to około 20-sto metrowy kominek za III+, za odstrzeloną płytą, na wierzchołku której góruje śliczne kowadełko :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Kominek jest nieco kruchy i lepiej trzymać się jego „zewnętrznej” części. Kolejny i ostatni już wyciąg prowadzę ja. Zaczyna się wyjściem ze ścianki za IV- na łatwy, najpierw III-kowy, później I-kowy teren aż do szczytu, a raczej formacji, która z dołu go przypominała.

Obrazek

Dla grupy Averau-Nuvolau charakterystyczną cechą jest „wypłaszczanie się” szczytów od strony północnej, co moim zdaniem odbiera trochę charakter poprowadzonym tam drogom.
Tak więc po wyjściu na szczytowe plateau robię to, co w takieJ sytuacji wydaje mi się najrozsądniejszym wyjściem, a więc zakładam taśmę na największym głazie jaki znajduję w zasięgu liny, wpinam do niej auto, a partnera zaczynam asekurować „z pasa”. Na szczęście wyciąg nie jest trudny i Sebastian szybko znajduje się obok mnie. Panorama z tego miejsca jest wspaniała: od mojej ulubionej Tofany di Rozes, poprzez wieże Fanes, Marmoladę, Civettę, Pelmo po Averau, który obiektywnie niewysoki, z tego miejsca wręcz przytłacza swoją południowo-zachodnią ścianą:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Drogę skończyliśmy na tyle szybko, że możemy swobodnie pobyczyć się na wierzchołku, robić zdjęcia i podziwiać widoki. Tak ciepłego dnia jak dziś, nie mieliśmy tego lata w Tatrach ani razu, a tu proszę, we wrześniu wspinam się w koszulce bez rękawów :) Tak to właśnie powinno wyglądać – ciepło, widokowo i lito. No, przynajmniej raz na jakiś czas mogłoby ;) Po godzinie powoli zaczynamy schodzić.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Ta grupa Dolomitów może nie należy do najwyższych i wyróżniających się z otoczenia, za to jest tu naprawdę pięknie. Pejzaż psują jedynie wyciągi narciarskie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Z prawej Averau, z lewej nasza Punta Dallago, wyglądająca przy nim jak trochę większy kamień.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
A tu proszę, sami swoi :mrgreen:

Po tym jakże udanym dniu, jedziemy na małe zakupy do Cortiny, a później na camping, by wreszcie porządnie odespać podróż.

Więcej zdjęć na http://footsteps.cba.pl/index.php/punta ... lla-vipera

CDN...

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 20, 2013 12:04 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
Alez przyjaznie wyglada ta skala w Dolomitach. Nie wiem czy sie kruszy, ale mam, wrazenie z tego zdjecia z kowadelkiem, ze jest sie czego lapac i na czym stawac. Moze to jedynie wrazenie, ale za to pozytywne. No i te zdjecia, ta pogoda! Nutshell - mam pytanie - widze na jednej fotce, ze nosisz aparat podobnie jak ja, na skos przez piers. Ja jedynie nie mam pokrowca, nosze go saute i juz zdazylem zarysowac obudowe w nowym. Mozesz mi zdradzic co to za firma, ktorej uzywasz do ochrony sprzetu i jaki obiektyw? Wyglada na w sam raz taki, jaki i mi by sie przydal.

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 20, 2013 7:38 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Mazio napisał(a):
Alez przyjaznie wyglada ta skala w Dolomitach. Nie wiem czy sie kruszy, ale mam, wrazenie z tego zdjecia z kowadelkiem, ze jest sie czego lapac i na czym stawac. Moze to jedynie wrazenie, ale za to pozytywne

Kruszyzny trochę jest, nie ma co ukrywać, ale i świetna rzeźba. Mimo, że wszyscy zachwycają się raczej granitem czy pisakowcem, to ja bardzo lubię wapień (upraszczając) właśnie za jego formę. Te wszystkie klamy, krawądki, dziurki, oczka skalne... bardzo dobrze mi się w nim wspina. A jeśli do tego dochodzi dobre tarcie, to niczego więcej do szczęścia mi nie trzeba ;)
Mazio napisał(a):
Mozesz mi zdradzic co to za firma, ktorej uzywasz do ochrony sprzetu

Mazio, kupiłam najzwyklejszy pokrowiec, dokładnie taki jak tu http://allegro.pl/torba-futeral-l-canon ... 96457.html. Używam go od kilku lat i bez większych oporów cioram w górach. Jak dotąd, zrobiło mi się na nim jedno maleńkie przetarcie w okolicy paska. Poza tym bez zastrzeżeń. Nie wiem co tracę nie używając futerału za kilkukrotnie większą kasę, ale ten póki co spełnia moje wymagania :)
Mazio napisał(a):
i jaki obiektyw?

Zaczynacie z Vespą zabawę z lustrem? :)
Ja używam Tamrona 17-50 mm, bez stabilizacji. W swojej klasie i kategorii cenowej, no i dla moich potrzeb to całkiem przyzwoity obiektyw.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 20, 2013 8:08 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Piramide di Col dei Bos (2400 m n.p.m) - Filar "Alpini"
(wycena: III-IV, długość drogi: 343 m, wyciągi: 10)

Po udanym dniu na Punta Dallago wybieramy drogę o podobnych trudnościach, jednak dłuższą o 200 metrów. Droga prowadzi filarem na szczyt o wdzięcznej nazwie Piramide di Col dei Bos i liczy 10 wyciągów. Nigdy nie robiliśmy tak długiej drogi i zastanawiam się jak wypadnie nasza dzisiejsza wspinaczka pod względem czasowym. Wyruszamy szosą w kierunku Passo Falzarego i tuż przed przełęczą zostawiamy samochód na parkingu przy restauracji Strobel, zgodnie z zaleceniami z przewodnika. Rzeczywiście, dojście pod ścianę z tego miejsca jest najszybszą opcją, bo zajmuje 30 minut, a przy okazji spotkaniem z historią. Po wyjściu szlakiem na szeroką ścieżkę z czasów I Wojny Światowej, mijamy ruiny wojskowego szpitala. Taki widok nie jest dla mnie nowością, jednak za każdym razem te "strzępy" historii rozrzucone po całych Dolomitach robią duże wrażenie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na ścieżce jest dość tłoczno, gdyż w rejonie szpitala startuje również ferrata (o jakże zachęcająco brzmiącej nazwie) "Truppe Alpine"*. W przewodniku opisana jest jako jedna z opcji zejściowych z naszego filara, jednak postanawiamy darować ją sobie i schodzić klasycznie, ścieżką ;) Na naszą drogę ostrzy sobie również pazurki niemiecka para, mili państwo po pięćdziesiątce, a może raczej przed sześćdziesiątką... ale czy to ważne? Ważne, że tak właśnie wyobrażam sobie swoje życie za jakieś 30 lat ;) Przychodzimy drudzy więc ustawiamy się grzecznie w kolejce i nieco zaskoczeni obserwujemy, jak Niemcy szybko i sprawnie pokonują pierwszy, a potem i kolejne wyciągi. Pierwsze dwa wyciągi to II-III-kowy filar, prowadzimy na zmianę. Trzeci wyciąg to przejście łatwym terenem (II) do płyty za IV-. Prowadzi go Sebastian, jednak nie odnajduje zaznaczonego na schemacie stanu, więc zakłada własny na turniczce, kilka metrów wyżej. W zasadzie jego stanowisko jest już dosyć blisko kolejnego. Postanawiamy zrobić mały szacher-macher i zrobić te półtora wyciągu na raz. Sebastian zostaje na prowadzeniu. Do pokonania ma rozległą trójkową ściankę wyprowadzającą na małą przełączkę pod krótką granią:

Obrazek

Ściana ta nie wygląda na trudną, dlatego zastanawiam się dlaczego Sebastian przymierza się do niej jak pies do jeża. Jednak zaczynam rozumieć, widząc jak co chwilę strzelają mu spod rąk i stóp większe i mniejsze kamienie oraz słysząc jak zaklina siarczyście. Ten wyciąg jest wyjątkowo paskudny. Staram się pokonać go najszybciej i najdelikatniej jak potrafię, stąpając po stopniach jak kot . Krucha trójka to nie jest to, co we wspinaczce lubię najbardziej... Na stanowisku jeszcze raz analizujemy schemat naszej drogi. W końcu dochodzimy do porozumienia, że musi być to stanowisko przed szóstym wyciągiem. Pogoda już po pierwszym wyciągu zaczęła się psuć, jednak wierzyłam, że wytrzyma do końca naszej wspinaczki. Niestety, będąc dokładnie w połowie drogi spadają na nas pierwsze krople deszczu i nie ma szans, by miało się jeszcze rozpogodzić. Linia drogi i teren nie sprzyjają zjazdom, więc nie pozostaje nic innego jak napierać dalej. Przede mną krótka, lita grańka wyceniona na III-/III + (przy okazji - chyba pierwszy raz w życiu widzę taką wycenę jak III- :) ), jeden z najładniejszych wyciągów tej drogi. Szkoda, że pokonujemy go w pośpiechu i w niepogodzie. Kiedy dochodzę do stanowiska i zaczynam ściągać Sebastiana, mżawka zaczyna przechodzić w deszcz. Sebastian pokonuje wyciąg i na stanie szybko przepakowujemy w reklamówki co cenniejsze rzeczy z plecaków, gdyż one same przemakają nam momentalnie. Siódmy wyciąg zaczyna się czwórkową ścianką. Przystawiam się i kombinuję jak pokonać ten odcinek, ale o ile stopy stoją w miarę stabilnie, to ręce szybko ześlizgują się z całkowicie już mokrych chwytów. W kluczowym miejscu ściany znajduje się hak. Postanawiam azerować, bo nie jestem w stanie się utrzymać na rękach i za bardzo boję się lotu w tym miejscu. W końcu wygiełguję się na trawiaste pastwisko, skąd już na luzie dochodzę do stanowiska. W międzyczasie deszcz ustępuje i modlę się w duchu by tak zostało, bo przed nami jeszcze dwa czwórkowe wyciągi. Sebastian dochodzi do stanowiska pokonując ściankę o własnych siłach, czym choć w połowie ratuje honor zespołu... ;) Ósmy wyciąg to 40 metrów łatwego terenu (III/I), z którym szybko sobie radzimy. W innych okolicznościach narzekałabym na ilość stricte wspinaczkowych odcinków na tej drodze, ale dziś ciesze się, że nie porwaliśmy się na nic trudniejszego. Przed nami dziewiąty wyciąg, trzecie z czterech najtrudniejszych miejsc drogi. Rozpoczynam wspinaczkę kilkunastometrowym z początku kominkiem, później zacięciem wycenionym na III+, jednak w moim odczuciu trudności są wyższe. Co dziwne, skała wysycha tu bardzo szybko i po pierwszych czujnych ruchach odzyskuję pewność siebie i radość ze wspinania. Zacięcie przechodzi w czwórkową, lekko "wypychającą" płytę, którą Bernardi w przewodniku określa jako kapitalną. I rzeczywiście, mimo delikatnego przewieszenia płyta jest świetnie urzeźbiona i wspinaczka nią to czysta przyjemność. W moim odczuciu, ten wyciąg jest najładniejszy na całej drodze. 40 metrów wspinania w litej skale o równomiernych trudnościach. Ostatni wyciąg przypada Sebastianowi. Początkowo wiedzie on ścianką za IV-, która wyprowadza w III-wy teren i nim aż do wierzchołka. Kiedy zaczynamy się wspinać, ponownie zaczyna mżyć. Uwijamy się by czym prędzej stanąć na szczycie i móc zacząć schodzić. Kilkanaście metrów od nas dostrzegamy stalową linę ferraty Truppe Alpine, która również ma tu swój koniec. Widoki są prawie zerowe, niestety.

Obrazek
Na wierzchołku Col dei Bos

Zejście prowadzi początkowo żlebem ubezpieczonym poręczówką. Robimy sobie prowizoryczne lonże z taśm i karabinków i schodzimy aż do wyraźnej ścieżki, którą docieramy w rejon ruin szpitala. Jest po 16.00. Mam trochę mieszane uczucia co do tej drogi. Z jednej strony cieszę się, że wspinaliśmy się do samego końca i nie odpuściliśmy. Z drugiej, o ile przyjemniejsza byłaby ta wspinaczka w normalnych warunkach. Z trzeciej, to właśnie takie przygody na dłużej zapadają w pamięć i wspomina się je po czasie, więc chyba jednak było warto... :)

CDN...

* W wolnym tłumaczeniu, są to włoskie oddziały piechoty górskiej.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 20, 2013 10:05 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Ładnie. Ile Wam zajęło?
W takich warunkach człowiek uczy się wiele.

Ja też ostatnio robiłem wyciąg III- ;)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 20, 2013 11:16 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr lip 23, 2008 8:51 am
Posty: 3860
Lokalizacja: Bathgate/Wawa
Jak zwykle świetnie się czyta i ogląda :)
Ech, jeszcze rok do końca studiów, a potem jak tylko znajdę pracę w zawodzie - witajcie góry Europy :D
Dolomity jak na razie są w mojej pierwszej wymarzonej trójce celów (obok Julijskich i Fogaraszy).

Czekam z ciekawością na CD :)

_________________
[https://wordpress.com/view/3000stop.home.blog]239, zostało 43[/url]


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 20, 2013 2:32 pm 
Zasłużony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sie 09, 2006 8:17 pm
Posty: 279
Lokalizacja: KSU (Jordanów), albo Rabka -Zabornia
Extra , gratulacje dla Was ! :D
Przyjemność wielka z samego oglądania a co dopiero tam być !
Też muszę w końcu poza ukochane Tatry się ruszyć...
......bo na razie wszystkie inne góry mi nieznane :?
Piękne zdjęcia Nutshell !!!!
Lubię Twoje relacje - jestem wspinaczkowy laik a taki obrazowy styl opisywania dróg bardzo mi odpowiada, dzięki !

_________________
_______________________________________
..i oby nigdy nie zabrakło mi pokory wobec gór...

takie.tam.zdjecia


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pt wrz 20, 2013 9:38 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Dzięki wszystkim:)
kilerus napisał(a):
Ładnie. Ile Wam zajęło?

Jakieś 6 godzin. Szału nie ma, ale my praktycznie nie wspinamy się na żywca, nawet w łatwym terenie. Może kiedyś...
kilerus napisał(a):
W takich warunkach człowiek uczy się wiele.

To fakt. Po tej drodze śmiałam się, że coraz ciekawsze rzeczy nam się przytrafiają i niedługo dojdziemy do granicy własnych możliwości. W sumie było blisko, dwa dni później sypnęło śniegiem ;)
Vespa napisał(a):
Ech, jeszcze rok do końca studiów, a potem jak tylko znajdę pracę w zawodzie - witajcie góry Europy :D
Dolomity jak na razie są w mojej pierwszej wymarzonej trójce celów (obok Julijskich i Fogaraszy).

Powodzenia :) U mnie Fogarasze też są na liście, a z rumuńskich gór podobają mi się też Bucegi.
Ja myślę, że Dolomity to jest tak ciekawe "zjawisko przyrodnicze", że warto choć raz w życiu zobaczyć je na własne oczy :)
ania-kamzik napisał(a):
Lubię Twoje relacje - jestem wspinaczkowy laik a taki obrazowy styl opisywania dróg bardzo mi odpowiada, dzięki !

Dzięki, miło mi to słyszeć :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 7:34 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn paź 29, 2007 8:31 pm
Posty: 3186
Lokalizacja: Nowy Sącz
Chciałbym kiedyś być w Alpach bliżej jesieni, bo uwielbiam kolorystykę z zółciejąco - rudziejącymi trawami. Zdjęcia jak zwykle bez zmian - bdb. Poznaję rejon Averau - byłem pod drugiej stronie przełęczy na Ra Guseli, chyba najszybszej górze Dolomitów.

_________________
http://naszczytach.cba.pl/ Aktualizacja 2023 - nowe: Góry Skandynawskie, Taurus w Turscji, Alpy Julijskie, Kamnickie, Ennstalskie, Tatry Bielskie, Murańska Planina, Haligowskie Skały i wiele innych. Zapraszam


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 9:08 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Rzeczywiście, Ra Guselę zdobywa się bardzo szybko, śmiało można ją połączyć z ferratą na Averau, bo czas na to pozwala. Bardzo lubię tam wracać, panorama z Passo Giau jest jedną z ładniejszych jakie widziałam w Dolomitach.
gouter napisał(a):
Chciałbym kiedyś być w Alpach bliżej jesieni, bo uwielbiam kolorystykę z zółciejąco - rudziejącymi trawami.

Kiedy my tam byliśmy, trawy dopiero zaczynały się przebarwiać. Pięknie musi być w Dolomitach w październiku, szkoda tylko, że na wspinanie trochę za chłodno.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 9:16 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Torre Lusy (Cinque Torri) 2280 m n.p.m - ściana północna
(wycena: III-IV, długość drogi: 122 m, wyciągi: 6)

Trzeci i ostatni dzień względnie dobrej pogody. Reszta urlopu jest wielką niewiadomą, ale generalnie aura ma się pogorszyć. Po dwóch dniach wspinania nie spinamy się na nic poważnego, tylko jedziemy restować się pod Cinque Torri. Jest to rejon kursowych i sportowych dróg, z fantastycznymi widokami na sąsiednie grupy górskie.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Nieskrywany zachwyt maluje się na twarzach :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:

Obrazek

Kilka z ładniejszych i popularniejszy dróg znam już z poprzedniego wyjazdu, dlatego tym razem chciałabym spróbować czegoś nowego. Wybór utrudnia fakt, że po całonocnym deszczu północne ściany są mokre i zimne, a południowe okupowane przez grupki wspinaczy.

Obrazek

Ostatecznie upatrujemy sobie drogę na Torre Lusy, która po wstępnych oględzinach wydaje się przyjazna i w miarę sucha. Ciekawostką jest, że po wdrapaniu się na tę wieżę 120-metrową linią, zejście odbywa się za pomocą jednego, 40-metrowego zjazdu w zupełnej ekspozycji. Musimy to sprawdzić :)

Obrazek

Pierwsze dwa wyciągi są bardzo krótkie (po 22 m) więc postanawiamy połączyć je w jeden. Sebastian wchodzi w pierwszy, za IV-. Początek wspinaczki jest dość czujny, ponieważ dolny odcinek okazuje się być trochę mokry. Wyżej skała wygląda lepiej i mój partner rozkręca się z każdym kolejnym ruchem, szybko dochodząc do stanowiska. Drugi wyciąg to wyjście trójkowym zacięciem na rampę. Zanim dostaję znak, że mogę iść jestem już nieźle przemarznięta. Ręce mam zgrabiałe, a dodatkowo baletki od początku dają mi w kość. Męczę się na tej nieszczęsnej ściance, wściekam na buty i nie myślę o niczym innym, jak dojściu do stanowiska i pozbyciu się ich ze stóp. Ładny mi REST :) Dochodzę do Sebastiana jakaś rozbita i skonsternowana... Postanawiam odpuścić dziś prowadzenie i składam to zadanie na jego ręce. Sebastian ma za to zdecydowanie "swój dzień", więc przyjmuje je z radością ;) Kolejne dwa wyciągi za IV i IV- również łączymy w jeden i są to zarazem najfajniejsze metry na całej drodze. Być może to przez zimo, ale odbieram je jako całkiem syte IV. Po tej rozgrzewce mój organizm wskakuje na nieco wyższe obroty. Widzę, że Sebastianowi ta droga sprawia dużą frajdę, więc i mi poprawia się nastrój, zwłaszcza, że widoki mamy wyborne:

Obrazek


... choć Tofana wygląda na nieco naburmuszoną ;)

Obrazek

Przed nami ostatnie dwa wyciągi, które i tym razem łączymy w całość. Pierwszy prowadzi czwórkową ścianką, drugi trójkową - aż do wierzchołka. Między nimi znajduje się przejście długą półką porośniętą kosówką. Sebastian po założeniu ostatniego stanu zaczyna wybierać luz, ale idzie mu to strasznie opornie. Niestety, nie jestem w stanie pomóc mu z dołu, lina musiała przyklinować się gdzieś w połowie wyciągu. W końcu słyszę z góry, że mogę iść. Dochodzę do półki między wyciągami i odblokowuję linę, która oczywiście zaplątała się w kosówce. No cóż, mamy nauczkę, że jak się człowiek spieszy to się diabeł cieszy. Na wierzchołku Torre Lusy robimy kilka zdjęć po czym kierujemy się zachodnią grańką na półkę poniżej, w poszukiwaniu ringu zjazdowego.

Obrazek

Nareszcie trochę słońca :) Półka jest spora i nie ma siły by ją przeoczyć. Z lekkim niedowierzaniem patrzę w dół. Czy 50 metrów liny faktycznie wystarczy, by spokojnie zjechać? Jeśli nie, to dopiero okaże się, kto z nas odrobił lekcję z prusikowania :D Pierwszy Sebastian:

Obrazek

Iiiii zaczyna się jazda bez trzymanki:

Obrazek
Jeździec bez głowy

Mój instruktor na kursie skałkowym mawiał, że większości kursantom największą frajdę sprawiają zjazdy, czego nie potrafiłam zrozumieć... aż do dziś :D

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wracamy w dobrych humorach, Sebastian zachwycony drogą, ja podjarana zjazdem jak dzieciak, a na zakończenie dnia pizza w pizzeri Cinque Torri ;)

Więcej tu: http://footsteps.cba.pl/index.php/torre ... -polnocna/

CDN...

_________________
Obrazek


Ostatnio edytowano So wrz 21, 2013 9:34 am przez nutshell, łącznie edytowano 1 raz

Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 9:24 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So sty 07, 2006 8:19 pm
Posty: 18162
Piękne zdjęcia.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 10:20 am 
Stracony

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 6:19 pm
Posty: 3425
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Co do samego wyboru drogi to był on czysto spontaniczny bo na ten dzień planowaliśmy drogę na Torre Romana pięknym zacięciem za IV+ (?) z trudnościami ciągowymi, żeby wreszcie chociaż trochę się pogimnastykować, skoro już poznałem skałę. Wszedłem jednak w to zacięcie które zaczynało się kominkiem i zwyczajnie się lało po całej nocy opadu, szczególnie, że to chyba jakaś południowa wystawa jest czy południowo zachodnia. Trzeba było znaleźć więc coś innego no i padło na Torre Lisy. Świetnie że tak się stało. Uważam że droga jak na taką wycenę jest wyjątkowo piękna. Bardzo lita skała i żadnych pastwisk... cały czas wspin, łatwy ale wspin... Wyciągi można spokojnie łączyć poza dwoma ostatnimi... z perspektywy czasu uważam, że piąty wyciąg robi się do półki a ostatnie (zaledwie kilka metrów) można iść na żywca bo owa III ścianka pod wierzchołkiem to zwykłe zawracanie dupy... ;) Do tego zajebisty zjazd... ;) Zdecydowanie znakomita opcja na początek przygody z Dolomitami.

_________________
Zesraj się, a nie daj się...:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 3:20 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Cz wrz 24, 2009 4:46 pm
Posty: 1711
Pewnie na koniec będzie jakaś wisieńka na torcie? fajnie,że się Wam udało dotknąć suchej skały i pogoda jednak wytrzymała :wink:
Podobają mi się te ruiny szpitala wojennego,ale tam musiał być klimat..(abstrahując od okoliczności).
Zjazd z pewnego stanowiska to sama przyjemność,a jeszcze do tego całkiem swobodny,to już delicje :)

_________________
"Sukces-jeśli go osiągamy-to tylko pewien dar.Ostatecznym celem jest poczucie pełni i samoświadomość"
Steve House


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 3:51 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
nutshell napisał(a):
Na naszą drogę ostrzy sobie również pazurki niemiecka para, mili państwo po pięćdziesiątce, a może raczej przed sześćdziesiątką... ale czy to ważne? Ważne, że tak właśnie wyobrażam sobie swoje życie za jakieś 30 lat ;)

Piękne słowa.
Parę lat temu podchodziłem w czerwcu w zimowych warunkach pod Czerwoną Ławkę Pod przełęczą mijałem parę staruszków - myślę, że po sześćdziesiątce - asekurujących się na podejściu liną. Myśli miałem podobne do tych o których mówisz :)

Piękne zdjęcia, piękne wspinanie ;)

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 3:53 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 13, 2005 2:03 pm
Posty: 11085
Lokalizacja: Poznań
nutshell napisał(a):
choć Tofana wygląda na nieco naburmuszoną
Tofana di Rozes rzadko się odkrywa :)
Cinque Torri to też fajny rejon sportowy. To w Dolomitach jest fajne, że rejony górskie przeplatają się z rejonami sportowymi.

_________________
Tatrzańskie szlaki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 4:54 pm 
Stracony

Dołączył(a): Pn sie 30, 2010 6:19 pm
Posty: 3425
Lokalizacja: Elbląg/Gdańsk
Ivona napisał(a):
Pewnie na koniec będzie jakaś wisieńka na torcie?

Właśnie ze względu na pogodę wisienki na torcie nie będzie... Zimno, wietrznie, deszczowo, a nawet spadł śnieg... Z resztą gdyby pogoda była lepsza to tej drogi na Torre Lusy byśmy nie robili... plany były inne... po Torre Lusy jeszcze je zweryfikowaliśmy i miało być ambitniej no, ale nie dało rady... Wisienką na torcie było to, że w akcji desperacji poszliśmy na kolejną prostą drogę w rejonie Cinque Torri, żeby zrobić cokolwiek i... wypadł mi bark... :roll:

_________________
Zesraj się, a nie daj się...:)


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: So wrz 21, 2013 6:50 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Monte Piana 2324 m n.p.m

Dzień wcześniej nawiązujemy kontakt z naszym wróżem Madnessem, który ze swej szklanej kuli wyczytuje, że w najbliższych dniach nawiedzą nas zimno, deszcz i opad śniegu powyżej 2000 m n.p.m. Tej ostatniej informacji nie do końca rejestruję, zapominając na jakiej jesteśmy wysokości, i że "powyżej 2000 m n.p.m" jak najbardziej nas dotyczy. Rankiem budzi mnie chłód i dłuższą chwilę zajmuje wygrzebanie się ze śpiwora. Po wyjściu z namiotu szybko otrząsam się z resztek snu, patrząc na białą pokrywę otaczających nas szczytów. Przy obecnych temperaturach i zmiennej pogodzie nie rokuje to najlepiej. Nie chcąc jednak spędzić całego dnia w namiocie, uruchamiamy plan B i ruszamy drogą w kierunku Misuriny, podziwiając widoki:

Obrazek
Sorapiss

Obrazek
"Szał" - prawie jak z obrazu Podkowińskiego :mrgreen:

Obrazek
Tre Cime od mniej znanej strony

Obrazek

Nasz dzisiejszy cel upatrzyłam sobie już podczas poprzednich wyjazdów w Dolomity, jednak zawsze szkoda było mi czasu, by się tam wybrać. Teraz nadarzyła się idealna okazja. Podczas gdy inne szczyty Dolomitów przybierają najdziwniejsze kształty i formy, Monte Piana razi wręcz swoją nijakością. A jednak posiada pewną zaletę - stanowi wspaniały punkt widokowy.

Obrazek
Ten zielony kloc to właśnie Monte Piana (źródło: http://www.montepiana.com)

Cały czas łudziliśmy się, że śnieg stopnieje do następnego dnia, ale po wejściu na szczytowe plateau trochę rzedną nam miny:

Obrazek

Czasu mamy wiele więc udajemy się na wycieczkę edukacyjną. Ta rozległa równina była miejscem ponoć wyjątkowo krwawych walk włosko-austriackich, podczas I Wojny Światowej. Teraz znajduję się na niej coś w rodzaju muzeum na świeżym powietrzu, powstałe w 1981 roku dzięki staraniom Towarzystwa Przyjaciół Dolomitów. Całe plateau przeorane jest okopami, w których częściowo zachowały się umocnienia. Napotykamy tu druty kolczaste, zardzewiałe puszki, metalowe pręty, rozprute worki z piachem... Nawet w kimś, kto nie zna dokładnie historii bitwy o Mone Piana, taki widok wywołuje spore emocje. Niesamowite i dziwne jest to, że to piękne i podziwiane przez nas miejsce, nie tak znowu dawno temu było świadkiem cierpienia i śmierci setek osób. Wyobrażam sobie, że żołnierze z nienawiścią równie silną co nasz zachwyt, musieli spoglądać każdego dnia na plateau i otaczające je góry. W ciągu dwóch lat walk zginęło tu ponad 14 000 osób.

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Świat widziany z okopów

Obrazek

Po obejściu równiny kierujemy się w stronę widzianych wcześniej namiotów. Okazuje się, że jest tam całe obozowisko, ze swojego rodzaju mesą pośrodku. Ludzie biegają tu chaotycznie w uprzężach, puchówkach i jakichś dziwacznych baletkach, panuje wesoła atmosfera. Hmmmm... W uprzężach, na tym płaskowyżu?

S: What kind of camp it is?
JakiśKtoś: It's a highline meeting! :D

No to idziemy popatrzeć jak wygląda slack z prawdziwego zdarzenia :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Jak pranie na sznurkach ;)

Nigdy szczególnie nie kręciła mnie ta dyscyplina, ale zawsze miło popatrzeć na ludzi, którzy mają swoją zajawkę, zresztą oglądanie tych akrobacji na żywo było momentami całkiem ekscytujące :) Po powrocie do Polski wyguglałam filmik, który zdecydowanie lepiej oddaje klimat spotkania i urok tego miejsca, polecam:



Więcej tu http://footsteps.cba.pl/index.php/monte-piana

CDN...

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 22, 2013 5:55 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
nutshell napisał(a):
Zaczynacie z Vespą zabawę z lustrem?

Tak, jestem przerażony brakiem swojej wiedzy. :)

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 22, 2013 8:34 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N lip 17, 2005 9:35 pm
Posty: 1125
Pieknie kochani :lol: No i zdjecia piekne. Fajna ta dluga droga, chociaz nietrudna, zawsze to zupelnie co innego jak np. 2 wyciagi o wiekszej wycenie.

_________________
Omówienie sezonu ograniczam do rejonu Morskiego Oka i Tatr Zachodnich (...). By zasłużyć na wyróżnienie w rejonie Hali trzeba by najtrudniejszą tamtejszą drogę przejść nocą, samotnie i w kapciach. - Władysław Cywiński


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: N wrz 22, 2013 8:37 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn mar 05, 2007 8:49 pm
Posty: 6331
Lokalizacja: Kraków
Przez ostatnie problemy z forum zupełnie przeoczyłem taką perełkę w relacjach. Super!
Zdjęcia piękne. Gratulacje paru pięknych dróg.
Super kontrastuje intensywna zieleń trawy z pomarańczową skała Dolomitów.
Zdjęcia jak zwykle zjawiskowe.


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 23, 2013 10:24 am 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Ivona napisał(a):
Pewnie na koniec będzie jakaś wisieńka na torcie?

PrT napisał(a):
spadł śnieg...

Słowem, wiśnia nam zamarzła ;)
Wyjeżdżając liczyliśmy się z tym, że może posypać, no i tak się stało. Mimo wszystko cieszę się, że ten wyjazd w ogóle doszedł do skutku :)
Ivona napisał(a):
Podobają mi się te ruiny szpitala wojennego,ale tam musiał być klimat..(abstrahując od okoliczności)

Normalnie nie jestem fanką ingerencji ludzkiej w krajobraz górski. Np. w rejonie Cinque Torri jest wręcz przesyt schronisk, kolejek i wyciągów narciarskich, ale tego typu ruiny od początku były dla mnie fascynujące. Nadają tym fikuśnym górom właśnie taki mroczny klimat, powagę...?
Mroczny napisał(a):
Piękne słowa.
Parę lat temu podchodziłem w czerwcu w zimowych warunkach pod Czerwoną Ławkę Pod przełęczą mijałem parę staruszków - myślę, że po sześćdziesiątce - asekurujących się na podejściu liną. Myśli miałem podobne do tych o których mówisz :)

Pamiętam, że kiedy pojechałam w Dolomity po raz pierwszy, byłam zaskoczona jak wiele starszych osób uprawia tam trekking, bądź "via-ferrating" ;) Na Cinque Torri widzieliśmy przewodnika z dwoma klientami. Wszyscy, z przewodnikiem włącznie, byli to ludzie na oko sześćdziesięcioletni. Panowie wspinali się m.in. kilku wyciągową drogą III-IV, wyglądali jakby byli na kursie :mrgreen: Instruktor przed wejściem w ścianę sporo im tłumaczył i demonstrował. Jakoś nie wyobrażam sobie, że wśród znanych mi osób w podobnym wieku ktoś wpada na pomysł, żeby wynająć na weekend przewodnika i wyskoczyć powspinać się na Mnichu ;) Piękny widok. Zaobserwowałam jeszcze, że oni jak i para starszych Niemców spotkanych poprzedniego dnia, nie używali do asekuracji przyrządów typu Reverso, wszyscy asekurowali z półwyblinki :)
tomek.l napisał(a):
Tofana di Rozes rzadko się odkrywa :)

Racja. Najczęściej towarzyszy jej taki charakterystyczny pióropusz z chmur :)
Mazio napisał(a):
jestem przerażony brakiem swojej wiedzy. :)

Niewiedzą się nie martw, nadrobisz, ale uważaj, bo ta zabawa wciąga :mrgreen:
kilerus napisał(a):
Piękne zdjęcia.

Mroczny napisał(a):
Piękne zdjęcia, piękne wspinanie ;)

Burza napisał(a):
Pieknie kochani :lol: No i zdjecia piekne.

Rohu napisał(a):
Zdjęcia piękne. Gratulacje paru pięknych dróg.

Dzięki!:)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 23, 2013 10:47 am 
Przypadek beznadziejny
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn sty 24, 2011 7:54 pm
Posty: 2482
Czekałem na tą relację z niecierpliwością.
Relacja i zdjęcia super!
Przypomniałaś mi miejsca, w których byłem, za to przedstawiłaś nowe (dla mnie) drogi, a Monte Piana to już dla mnie absolutna nowość. Extra!
Gratuluję, nie ukrywając, że strasznie zazdroszczę wyjazdu ;)
Czekam na więcej!

nutshell napisał(a):
Na Cinque Torri (...) byli to ludzie na oko sześćdziesięcioletni. Panowie wspinali się m.in. kilku wyciągową drogą III-IV,


W temacie:

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 23, 2013 12:07 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Po wycieczce na Monte Piana, kolejny dzień budzi nas deszczem i spędzamy go na campingu. Prognozy są takie sobie, niby do końca tygodnia ma pojawić się okienko pogodowe, ale skała po ciągłych, większych lub mniejszych opadach, raczej nie zdąży wyschnąć... Po przymusowym "reście" wita nas ładny, choć zimny ranek. Odnotowujemy najniższą temperaturę wyjazdu, tj. 2.5 C. Ambitniejsze plany niestety musimy schować do kieszeni, ale że szkoda nam porannego słońca, decydujemy pojechać raz jeszcze na Cinque Torri i zobaczyć czy uda nam się powspinać, ostatni raz przed wyjazdem.

Obrazek

Obrazek

Temperatura na górze nie powala, całe 4 C. Podchodzimy pod krótką, ale bardzo ładną, dwuwyciągową drogę na Torre Inglese (IV-).

Obrazek

Obrazek

W słońcu jest całkiem przyjemnie, można wspinać się w lekkich koszulkach, ale gdy tylko zachodzi chmurami, natychmiast wrzucam na siebie puchówkę i tak na zmianę. Sebastian prowadzi pierwszy wyciąg, który prowadzi świetnym, czwórkowym zacięciem. Pod koniec wyciągu wykonuje jakiś niefortunny ruch, przez który wypada mu bark. Niestety, popełniliśmy duży błąd nie robiąc przed wejściem w drogę i przy takiej temperaturze żadnej rozgrzewki. Dochodzę do partnera i zmieniamy prowadzenie. Pokonujemy szybko trójkową płytę, zjeżdżamy do początku drogi i kończymy wspinanie na dziś. Kiedy pakujemy szpej, pogoda zaczyna kompletnie wariować i przez chwilę stoimy w środku jakiejś lokalnej śnieżycy :o Zanim dochodzimy do samochodu znów wychodzi słońce i zrywa się silny, lodowaty wiatr.

Obrazek

Na niebie widać różne rodzaje chmur, wygląda to tak jakby nad tym rejonem ścierało się kilka frontów atmosferycznych. A podobno to wrzesień jest tu miesiącem najdłuższych, stabilnych okresów pogodowych :roll:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Na zakończenie idziemy jeszcze na spacer wokół Cinque Torri. Od zachodniej strony, wraz z grupą Tofan i Lastoi di Formin, tworzą jedną z najpiękniejszych, znanych mi panoram w Dolomitach:

Obrazek

Obrazek
358-me zdjęcie Tofany di Rozes, nie różniące się niczym od poprzednich :lol: Za każdym razem kiedy widzę tę górę, nie umiem się oprzeć zrobieniu jej kilku zdjęć, dzięki czemu mam już wystarczającą ilość na osobny, tofanowy album :mrgreen:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Chłopaki robią jakąś fajną drogę na Torre Grande, ale nie wiem jaką, bo nasz przewodnik tego stopnia trudności nie obejmuje ;)

Obrazek

Obrazek

Więcej tu: http://footsteps.cba.pl/index.php/torre ... -wschodnia

No i to by było na tyle :) Wyjazd udany, choć o wiele, wiele za krótki. "Roboty" jest tu chyba do końca życia ;) dlatego jeśli tylko będzie możliwość, na pewno wrócimy za rok.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Pn wrz 23, 2013 1:38 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Madness napisał(a):
Relacja i zdjęcia super!

Dzięki Łukasz :)
Madness napisał(a):
Gratuluję, nie ukrywając, że strasznie zazdroszczę wyjazdu ;)

Heh, ja zazdrościłam Tobie rok temu :mrgreen:
Jakoś tak na przemian tam jeździmy. Urabiaj Adasia na przyszłe lato, ode mnie Natasza bardzo chce jechać, może uda się jechać większą ekipą lub spotkać na miejscu. Ehhh, tyle czekania ;)

A filmik ładny i taki pokrzepiający... Natomiast Mr Beckey ma bardzo bogate górskie CV i to z pewnością ma wpływ na jego obecną formę :) Świetnie, że mimo upływu lat nadal może robić to, co kocha.

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 4:09 pm 
Uzależniony ;-)
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn gru 07, 2009 1:45 pm
Posty: 907
nutshell napisał(a):
Pamiętam, że kiedy pojechałam w Dolomity po raz pierwszy, byłam zaskoczona jak wiele starszych osób uprawia tam trekking, bądź "via-ferrating" Na Cinque Torri widzieliśmy przewodnika z dwoma klientami. Wszyscy, z przewodnikiem włącznie, byli to ludzie na oko sześćdziesięcioletni. Panowie wspinali się m.in. kilku wyciągową drogą III-IV, wyglądali jakby byli na kursie Instruktor przed wejściem w ścianę sporo im tłumaczył i demonstrował. Jakoś nie wyobrażam sobie, że wśród znanych mi osób w podobnym wieku ktoś wpada na pomysł, żeby wynająć na weekend przewodnika i wyskoczyć powspinać się na Mnichu Piękny widok.
Myślę, że to zarówno kwestia kultury, jak i zasobności portfela. Większości polskich emerytów nie stać na podobne przyjemności. Ale prawda widok to piękny.

Madness napisał(a):
Gratuluję, nie ukrywając, że strasznie zazdroszczę wyjazdu
nutshell napisał(a):
Heh, ja zazdrościłam Tobie rok temu
Jakoś tak na przemian tam jeździmy. Urabiaj Adasia na przyszłe lato, ode mnie Natasza bardzo chce jechać, może uda się jechać większą ekipą lub spotkać na miejscu. Ehhh, tyle czekania
Nie ukrywam, że zazdrościłem zarówno rok temu jak i w tym, ale może w kolejnym się uda pojechać :wink:

nutshell napisał(a):
Sebastian prowadzi pierwszy wyciąg, który prowadzi świetnym, czwórkowym zacięciem. Pod koniec wyciągu wykonuje jakiś niefortunny ruch, przez który wypada mu bark. Niestety, popełniliśmy duży błąd nie robiąc przed wejściem w drogę i przy takiej temperaturze żadnej rozgrzewki.
Jak tam ma się bark?

Pogoda i tak Wam sprzyjała, my pojechaliśmy - co prawda w inne miejsce - nieco później i całkowicie rozdała karty, ale o tym może nieco później i w innym miejscu.

_________________
"I chłonę. Szukam. Pragnę. Tęsknię. I wiem że będę szukał. Wystarczy raz zasmakować nieznanego."
"Gdzieś pomiędzy początkiem drogi, a szczytem znajduje się odpowiedź na pytanie, dlaczego się wspinamy."
pionowemyśli.pl | fanpage | instagram | flickr


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 5:10 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
Mroczny napisał(a):
Myślę, że to zarówno kwestia kultury, jak i zasobności portfela. Większości polskich emerytów nie stać na podobne przyjemności. Ale prawda widok to piękny.

Z pewnością. M.in to miałam na myśli pisząc, że nie wyobrażam sobie tego w wykonaniu znanych mi osób w podobnym wieku. Patrząc od tej strony jest to trochę smutne, natomiast sam fakt, że starszych osób wiek, ani zdrowie wcale nie musi wykluczać z tego rodzaju aktywności, był budujący :)
Mroczny napisał(a):
Jak tam ma się bark?

Bark od tego dnia dokucza do dziś. Generalnie kontuzja barku to przerąbana sprawa... I tak dobrze, że byliśmy na łatwej drodze, gdzie przy czwórkowych trudnościach są takie stopnie i chwyty, że Sebastian jakoś utrzymał się i dokończył wyciąg.
Mroczny napisał(a):
Pogoda i tak Wam sprzyjała, my pojechaliśmy - co prawda w inne miejsce - nieco później i całkowicie rozdała karty, ale o tym może nieco później i w innym miejscu.

W sumie mieliśmy ładnych (choć nie ciepłch) trzy dni. Normalnie nie planowałabym wyjazdu na wrzesień, no ale tak się ułożyło, że wcześniej nie dało rady.
Gdzie walczyliście? :)

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 5:30 pm 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz sty 13, 2005 2:03 pm
Posty: 11085
Lokalizacja: Poznań
nutshell napisał(a):
358-me zdjęcie Tofany di Rozes, nie różniące się niczym od poprzednich
W tym miejscu, kawałek przed stacją wyciągu, stała sobie armata, a pan w stroju z I Wojny Światowej sobie od czasu do czasu z niej strzelał :) Ciekawie było jak huk wystrzału przypadał w czasie wspinania :)
Nieopodal, w rejonie okopów biegał sobie świstak.

_________________
Tatrzańskie szlaki


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Wt wrz 24, 2013 5:49 pm 
Przypadek beznadziejny

Dołączył(a): Wt lip 10, 2007 9:34 pm
Posty: 2525
Lokalizacja: mazowieckie/małopolskie
:)
A ja zaobserwowałam jedynie, jak Tofana zmienia nakrycia głowy w zależności od humoru ;)
tomek.l napisał(a):
Ciekawie było jak huk wystrzału przypadał w czasie wspinania :)

Trzeba się było sprężać z dojściem do stanu pomiędzy wystrzałami;))
To mi przypomniało jak wchodziłam ferratą na Averau, a ze schroniska Cinque Torri dochodziła głośna muzyka, owacje... nie można było się wsłuchać w bicie serca skały hehe.

Ps. z jakiej okazji ten pan przyodział taki strój? :) Wspinałeś się tam w czasie obchodów jakiejś rocznicy/święta?

_________________
Obrazek


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
PostNapisane: Śr wrz 25, 2013 4:00 am 
Stracony
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pn wrz 01, 2008 8:10 pm
Posty: 4694
nutshell napisał(a):
Mazio napisał(a):
Mozesz mi zdradzic co to za firma, ktorej uzywasz do ochrony sprzetu

Mazio, kupiłam najzwyklejszy pokrowiec, dokładnie taki jak tu http://allegro.pl/torba-futeral-l-canon ... 96457.html. Używam go od kilku lat i bez większych oporów cioram w górach. Jak dotąd, zrobiło mi się na nim jedno maleńkie przetarcie w okolicy paska. Poza tym bez zastrzeżeń. Nie wiem co tracę nie używając futerału za kilkukrotnie większą kasę, ale ten póki co spełnia moje wymagania :)
Mazio napisał(a):
i jaki obiektyw?

Zaczynacie z Vespą zabawę z lustrem? :)
Ja używam Tamrona 17-50 mm, bez stabilizacji. W swojej klasie i kategorii cenowej, no i dla moich potrzeb to całkiem przyzwoity obiektyw.



Dzieki :)
Glownie chodzi mi o swobode dostepu i ruchow - najczesciej nosze aparat jak Ty, ale bez pokrowca, gdy jednak dochodzi do wejscia w skale nie chce go porysowac. Zmienilem aparat, mam narazie kitowy obiektyw 18-135 ze srednim swiatelkiem i pomysle wkrotce o jakims lepszym, ze stala ogniskowa. Na chwile obecna jestem przytloczony iloscia opcji i roznicami w Live View, w stosunku do mojego dawnego superzooma. Zanim zaczne sie cieszyc fotkami bede tez musial sie wiele nauczyc, ale nie wszystko od razu. Pozdro.

_________________
http://3000.blox.pl/html

"Listy z Ziemi" Twaina: poszukaj, przeczytaj... warto


Góra
 Zobacz profil Wyślij prywatną wiadomość  
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Utwórz nowy wątek Odpowiedz w wątku  [ Posty: 40 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna strona

Strefa czasowa: UTC + 1


Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot] i 4 gości


Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów

Szukaj:
Skocz do:  
POWERED_BY
Polityka prywatności i ciasteczka
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL