Pogoda kiepska, w "Relacjach" przeważnie wspomnienia z lata, ja dołożę coś świeżego.
Od paru, to jest już chyba sześciu lat uczestniczę w takiej fajnej cyklicznej imprezie "Korona Pogórzy" organizowanej przez kolegę Piotrka z SKPG Kraków. Wyjazdy organizowane są zwykle wczesną wiosną, jeździ zwykle ekipa od 15 do 30 osób, część jest stała, część się wymienia. Ja nie opuściłam żadnego wyjazdu od 2008 r. bo są bardzo ciekawe. Jedne dzień zwykle poświęcamy na pieszy spacer i zdobywanie najwyższego szczytu danego Pogórza a kolejny na przejazd autokarowy i zwiedzanie czego się da w pobliżu.
Tym razem padło na Pogórze Morawsko-Śląskie, położone w całości na terenie Republiki Czeskiej - jak nazwa wskazuje na Śląsku i na Morawach. Najwyższym szczytem jest Skalka 964 m n.p.m., przez co jest to najwyższy szczyt w czasie całej dotychczasowej edycji "Korony Pogórzy". Zresztą wyższego szczytu w całych pogórzach Karpat Zachodnich nie ma.
Piotrek zorganizował transport busami, więc w piątek 6 kwietnia bus zabrał nas z autostrady w Katowicach, dojechaliśmy do Cieszyna zabierając po drodze kolejnych uczestników i dość późno, około 22 dojechaliśmy do miasta Frenštát pod Radhoštěm, gdzie w "ubytovni" Astra mieliśmy zarezerwowane noclegi. "Astra" okazała się czymś na kształt PTSM-u z dobrze wyposażoną kuchnią, salą jadalną, prysznicami. Noclegi kosztuję 100 koron, trzeba mieć własny śpiwór.
Wieczorem odwiedziliśmy jeszcze pobliską knajpę o nazwie "Mrtvola" czyli "Trup" racząc się pysznym piwem "Radegast", które produkowane jest tuż obok (browar można zwiedzać).
Niestety pogoda była beznadziejna, zadecydowaliśmy wspólnie, że zamienimy kolejność działań i w sobotę zrezygnujemy ze zdobywania Skalki, zaś w zamian zwiedzimy okoliczne muzea i inne ciekawostki.
Tak więc zaczęliśmy od zwiedzania muzeum "Tatry" w Koprzywnicy - chodzi o muzeum samochodów i innych urządzeń marki "Tatra" produkowanych w Czechosłowacji.
Dawno nie byłam w tak ciekawym muzeum. Bardzo polecam zwłaszcza wizytę z dziećmi. Z Cieszyna to jest rzut beretem. Można tam spędzić cały dzień, my byliśmy tylko około 2 godz.
Parę fotek z muzeum:
Mimo nadal niesprzyjającej pogody, chociaż przynajmniej przestało padać podjechaliśmy do pobliskiego Štramberku - ślicznego małego miasteczka położonego w otoczeniu wzgórz. Tam podeszliśmy najpierw do jaskini, potem na ryneczku do miejscowego lokalnego browaru (przepyszne piwo) a następnie na wieżę zwaną Trúba czyli w tłumaczeniu "Trąba", która jest pozostałością dawnego zamku.
Parę fotek.
Widok na Štramberk sprzed wejścia do jaskini.
Jaskinia:
Restauracja i browar:
Ogólny widok Rynku i Trúba
Widok z wieży na Rynek, po prawej wzgórze Kotouč, gdzie wcześniej byliśmy i gdzie jest jaskinia.
W końcu pojechaliśmy pod położony na całkiem sporym wzgórzu zamek Hukvaldy, gdzie koledzy pograli w zdobywanie zamku za pomocą śnieżek. Zamek jest niestety w ruinie, całkiem spory, większy chyba od naszego Ogrodzieńca.
Dzień zakończyliśmy przy wspólnym wypieku naleśników i przy zabawie "parada kłamców".
_________________
-------------------------------------------------
Studenckie Koło Przewodników Górskich "Harnasie" w Gliwicach zaprasza na kurs przewodnicki http://www.skpg.gliwice.pl/kurs/