Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Jak Księciunie Triglava zdobywali. Czyli winter it's winter! http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=12786 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | uysy [ Śr gru 28, 2011 2:14 pm ] |
Tytuł: | Jak Księciunie Triglava zdobywali. Czyli winter it's winter! |
Miały być lody, ale jak każdy widzi zima nas nie rozpieszcza w tym roku. Wszędzie na plusie, Słowacki Raj odpada, Tatry też, brak informacji o warunkach w dolinie Maltatal oraz Pitztal, wiec wyjścia za bardzo nie mamy. Pada propozycja zimowego Grossglocknera , ma być łatwo, zimno i przyjemnie. Dzień przed naszym wyjazdem ogłaszają lawinową trójkę wiec znowu jesteśmy bez planu. Semow rzuca Triglavem, po cieżkich konsultacjach telefonicznych z resztą ekipy, zapada decyzja. Jedziemy ! I tak w niedzielę o 20 Groszki Team, z Wrocławia wpadaja na autostradę do Krakowa, prując i zaginając czasoprzestrzeń, i o dziwo chwilę po 22 są już pod pieczarą madmuna. Oczywiście Pani na bramce skasowała 2x8zł, co tylko wytrąciło nas z magicznej prędkości 120-130 na godzinę, golf przy większej już odlatuje ;).. Na miejscu szybki przepakunek do czterośladu semowa, który jako pierwszy zasiada za kółkiem zmniejszając dzielące nas 900 km od celu. Oczywiście nie obyło się bez przygód z policją, która groziła zabraniem dowodu rejestracyjnego za brak prawego światła i świateł postojowych (już nie chcieliśmy pytać policjanta, dlaczego u nich tez się nie świeci lewe postojowe :D). Całe szczęście pan policjant, był na tyle wyrozumiały, że kazał nam jechać na stacje i wymienić żarówki. Reszta podróży minęła bezproblemowo, z wyjątkiem nieplanowanego wjazdu na teren Węgier - Groszek okazał się ukrytą opcją węgierską, ponoć są tam znakomite lody :P (Groszek kieruje, reszta śpi, po chwili budzi się semow i pada pytanie: Groszku, dlaczego wjeżdżamy do Węgier ?:DD) W dolinę Krma docieramy o ok. 12. Jest pochmurno, ciepło a śniegu jak kot napłakał lub nasrał jak kto woli, 3 cm, tak że narty zostają w samochodzie, na złość ekipie która całą drogę mnie wyzywała za te narty i groziła że jak śniegu nie będzie to będę po kamieniach zapierniczał, już w Krakowie wywróżyli że ich nie wezmę nawet z samochodu. Przebieranie się i pakowanie plecaków zajmuje nam mniej więcej godzinę i tak o 13 ruszamy w góry w poszukiwaniu prawdziwej zimy. Pierwsza godzina marszu i śniegu mało co, dopiero gdy zaczynają się stromsze podejścia to z każdym zdobywanym metrem ilość pokrywy śnieżnej rośnie. Po drodze mijamy coś w rodzaju bacówki „Pastirski Stan Prgarca” na wysokości 1763 mnpm, zabitej dechami tak że nie ma szansy na dostanie się do środka. Chwila sjesty, siku, fajka, herbata i dalej do góry. Pogoda zaczyna się pierdzielić, pada śnieg, wieje i robi się ciemniej. Docieramy do progu doliny i po dłuższej naradzie postanawiamy zawrócić do wspomnianej wcześniej bacówki i tam jakoś spędzić noc. Decyzja wycofu nie była łatwa ale nazajutrz rano widząc co było przed nami utwierdzamy się w przekonaniu, iż była to jedyna słuszna decyzja. Tak wiec docieramy do bacówki i szykujemy przedsionek do spania, zabieramy się też do gotowania. Nic nie smakuje lepiej niż uszka z barszczem (zrobione przez Mamę łysego i przez niego wtargane do góry) przy temp -13'C. Po naszej małej prywatnej wigilii, uysy odkrywa, że w przedsionku w którym zamierzaliśmy spać są jakieś metalowe drzwi które okazują się wejściem do Winterroomu! Jesteśmy uratowani od spania w mrozie, w środku panuje przyjemne ciepło -5’C stopni, a już nad ranem nagrzaliśmy (cytrynówka robi robotę :D) do 0’C. Co tu dużo mówić, nie było łatwo, natura atakowała nas z każdej strony zamrażając otwarte piwo, ale na całe szczęście my nie pozostawaliśmy dłużni grzejąc się cytrynówką. W środku nocy madmun budzi wszystkich i coś gada: - bla bla bla po klingońsku (tak niezrozumiale brzmiała jego wypowiedź) - mad co się dzieje, o co chodzi ? - i znowu coś w niezrozumiałym dla nas języku - w końcu udało się ustalić, że przyśniło mu się że Winter room się zawalił czy coś takiego, skubany sprawdzał nawet czy ma nogi całe ;D Pobudka o 5, wygrzebanie się ze śpiwora po półgodzinnym marudzeniu madmuna abyśmy wstawali. Na dworze miłe -15’C, na gotowanie nie ma czasu, (a raczej benzyny, bo poprzedniego wieczora za bardzo zaszaleliśmy i prawie cała benzyna została zużyta) zostaje batonik, kabanos i wracamy na nasz wczorajszy przetarty ślad aż do progu doliny. Pierwsze metry pokonujemy przy świetle czołówek, ale z każda minuta robi się jaśniej. Na niebie zero chmur , zapowiada się piękny i słoneczny dzień. Widoki o wschodzie http://www.youtube.com/embed/haSW9oYzT2Q?hd=1 Po przekroczeniu progu doliny naszym oczom ukazuje się to czego nie było widać w nocy. Po drodze spotykamy miłą Panią ze Słowenii która wraz z nartami i psem wybrała się na poranny spacer ;>. Po dojściu do końca wydeptanej drogi zaczyna się to po co tu przyjechaliśmy - jebanie w śniegu momentami po jaja. Oczywiście, jak to musiało mieć miejsce, wybierając najmniej zagrożone zejściem lawin trasy, porypaliśmy drogę i doszliśmy do miejsca którego żadne z nas nie chciało przekraczać. Z podejścia: http://www.youtube.com/embed/JJrTRbJuwNE?hd=1 Tak wiec zeszliśmy do miejsca które sam torował starszy Słoweniec (szedł naszą drogą, po czym odbił na „poprawny” szlak). Mimo swojego posuniętego już wieku, tempo miał takie że tylko mu zazdrościliśmy zostając daleko w tyle. W końcu ok. 11:30 udaje nam się dotrzeć do Triglavskiego Domu na Kredaricy. Schronisko zimą obsługują panowie metrolodzy u których kupujemy zimne piwko Union i spożywamy je przed schroniskiem machając w między czasie całce do kamery umieszczonej na zewnątrz schroniska. Niestety wieje i mimo słońca ewakuujemy się do środka w którym też nie jest zbyt ciepło. Panowie rozpalają nam w piecu kaflowym, który zbytnio nie podnosi temperatury otoczenia. Po jakimś czasie dociera do schroniska dwójka Słoweńców którzy w podzience za przetorowanie drogi stawiają każdemu z nas po piwie. Cena piwa 3.90 euro wiec kończy się tylko na tych dwóch, zamawiamy wrzątek. Za ok. 4 litrowy garnek wrzątku płacimy 6 euro, jako że nie mamy wody i benzyny do kuchenki nie pozostaje nam nic innego. Oczywiście aby nie było, dorzucamy śniegu aby było jak najwięcej wody ;D. Pijemy, jemy i umilamy sobie czas grając w chińczyka, semow jakimś sposobem oszukuje i wygrywa mimo ataków naszych pionków. Przy schronie: http://www.youtube.com/embed/BfAuDlbrGr0?hd=1 Grzanie Jajek :D I tak ok. 16 meldujemy się w pokoju, w śpiworach. Gadając o wszystkim i o niczym ,grzejąc się resztką cytrynówki zasypiamy około 18tej. O 22 budzi mnie „szuranie” łysego(uysy: Zebranie się w sobie do wyjścia ze śpiwora, zajęło mi prawie godzinę :D) który idzie do toalety, dołącza do niego madmun który wielce zdziwiony i wyspany jest w szoku, że dopiero 22. Tak czy inaczej budzik dzwoni o 5 i idziemy sprawdzić pogodę, zimno, prawie bezchmurnie, tylko trochę wieje, decyzja zostaje podjęta tylko jedna: idziemy na szczyt! Udaje nam się wyruszyć przed 7 i po 10-minutowym podejściu dochodzimy do stromych zboczy Małego Triglava. Wyjście o poranku: http://www.youtube.com/embed/fE7BxJOsQ3Y?hd=1 Podejście na zmianę, raz w śniegu po kolana, aby za chwile przejść w beton, w którym idealnie siadają raki i czekany. Podejście samo w sobie nie jest trudne, co jakiś czas można się asekurować z metalowej ferraty lub z kotw powbijanych w ścianę. Przejście z Małego Triglava na Triglav odbywa się granią która w zimie jest jeszcze łatwiejsza niż w lecie, tak jak wcześniej można się asekurować przy pomocy metalowej liny wpinając lonżę, ja z madmunem mieliśmy taśmy z karabinkiem ale ich praktycznie nie używaliśmy, uysy z semowem używali lonży. Po prawej i lewej stronie grani niezła lufa i podejrzewam że lot mógłbym się źle skończyć. Wiało troszeczkę: http://www.youtube.com/embed/OIhRzvkPx3k?hd=1 I tym sposobem przed godziną 9 stajemy w komplecie na szczycie. Obowiązkowy papieros, sesja zdjęciowa, guma do żucia + śnieg (rewelacyjnie zastępuje brak wody :-) ). Szczytowanie: http://www.youtube.com/embed/jnQtyk3M0q0?hd=1 (czekan turystyczny został we wrocławiu :D. Całe szczęście mieliśmy dziaby, a nuż jakieś lody by się znalazły) Po 20 minutach zwijamy się bo mimo słońca jest dosyć zimno, wieje solidnie (30-50 km/h, w porywach więcej). I co najgorsza pić się chce, a my fast and light, termos został w schronisku. Posilenie się mleczkiem w tubce, zmoczenie ryjka śniegiem i po swoich śladach zmierzamy w stronę schroniska. Zejście stwarza więcej kłopotów niż wejście, bo przy głębokim zsuwającym się śniegu ciężko iść plecami do nastromienia, zaś idąc twarzą do ściany źle widać stopnie. Uysemu, z głodu kręciło się w głowie, mi i semowowi parowały okulary :D. Zejście, już przy konkretnym wiaterku: http://www.youtube.com/embed/MRFlxSXix98?hd=1 Po dojściu do schroniska kupujemy znowu wrzątek za 6 euro + jedna pomarańcza do podziału na 4ch;/ Poimy się i zawijamy się w stronę samochodu tym samym szklakiem, którym tu doszliśmy. Droga powrotna była już na szczęście dużo łatwiejsza, szlak był przetarty, no i z górki. Zejście ze schroniska do samochodu w dolinie Krma zajęło nam ok. 2,5h (w górę prawie 8 h!). Włóczykij :P Przy samochodzie przepakunek, zmiana ciuchów na świeże, bo w końcu już kilka dni nasze ciała nie widziały wody, co powodowało trochę nieprzyjemny zapach (outdoor, to nie rurki z kremem!). W drodze powrotnej obowiązkowym punktem wycieczki został Burger King w którym to każdy z nas został mianowany Księciuniem :D. Księciunio madmun Księciunio semow (Groszek, to jak baron wygląda :P) Księciunio uysy Wieś tańczy, wieś śpiewa :). Szlak: Czerwony odcinek - pierwszy dzień podejścia; zielony - trasa od zwrotu w dół do szałasu; zielony + niebieski - od szałasu do schroniska. I tak o 6 rano po ciężkiej podróży, przy śnieżycy lądujemy w Krakowie, gdzie żegnamy się Księciuniem Bartoszem i Księciuniem Michałkiem, przesiadając się do bestii zwanej Golfem i mkniemy w kierunku Wrocławia zatrzymując się na Orlenie na przepyszną kawę do której gratis była zajebiaszcza muffinka. O 9:30 Księciunio Patryś i Księciunio Łukaszek meldują się z Wrocławia w którym topnieje to co spadło dnia poprzedniego… Dobra nuta to podstawa :D http://www.youtube.com/embed/B4Gbdv3EvjA?hd=1 Ehh kuźwa kto to widział aby w grudniu trzeba było jechać 900km w poszukiwaniu zimy. Świat schodzi na psy :) Relacja by Groszek. Reszta zdjęć: Semow Groszek uysy P.S Zombi, dzięki wielkie za info i pomoc ! :) /uysy |
Autor: | 'Krzysiek' [ Śr gru 28, 2011 2:27 pm ] |
Tytuł: | |
Fajna akcja... Graty |
Autor: | Rohu [ Śr gru 28, 2011 2:29 pm ] |
Tytuł: | |
Super relacja. Chociaż pomysł jazdy 900 km w poszukiwaniu zimy jest dosyć oryginalny. Niemniej jednak wielkie gratulacje za akcję. |
Autor: | PrT [ Śr gru 28, 2011 3:01 pm ] |
Tytuł: | |
Świetnie. Bardzo dobre relacja z wypadu którego IMHO królem został Groszek i jego węgierskie lody... |
Autor: | rafi86 [ Śr gru 28, 2011 3:10 pm ] |
Tytuł: | |
postarałeś jak trzeba przyznać, fotki przednie |
Autor: | kefir [ Śr gru 28, 2011 3:51 pm ] |
Tytuł: | |
Fajnie Wam |
Autor: | Zombi [ Śr gru 28, 2011 4:41 pm ] |
Tytuł: | |
Ręce same składają się do oklasków! Brawo! uysy napisał(a): Zombi, dzięki wielkie za info i pomoc ! /uysy
Nie ma za co! |
Autor: | marekm [ Śr gru 28, 2011 5:04 pm ] |
Tytuł: | |
ładne a narty przydały się do czegoś, czy tylko pojeździły w aucie? |
Autor: | Parzi [ Śr gru 28, 2011 5:32 pm ] |
Tytuł: | |
Super sprawa! Gratuluje |
Autor: | amazonka [ Śr gru 28, 2011 6:01 pm ] |
Tytuł: | |
szacun wielki i że tak powiem....,,trochę" zazdroszczę |
Autor: | kilerus [ Śr gru 28, 2011 6:57 pm ] |
Tytuł: | |
ładna górecka. Graty! |
Autor: | Luiza [ Śr gru 28, 2011 7:10 pm ] |
Tytuł: | |
Graty chłopaki! Budka ładnie zasypana. Trzeba tam wrócić, koniecznie zimą. |
Autor: | raffi79. [ Śr gru 28, 2011 8:00 pm ] |
Tytuł: | |
Gratuluje!!! Widoki coś pięknego |
Autor: | gouter [ Śr gru 28, 2011 8:12 pm ] |
Tytuł: | |
Jak widze, dla niektórych sezon trwa od 1I do 31XII, większosc daje tu podsumowania roku, a tu taka fajna relacja, świtnie się czyta, no i odpowiednio zilustrowana. Mimo wszysko Wam nie zazdroszczę, bo nie cierpię zimna |
Autor: | semow [ Śr gru 28, 2011 9:56 pm ] |
Tytuł: | |
Rohu napisał(a): Super relacja. Chociaż pomysł jazdy 900 km w poszukiwaniu zimy jest dosyć oryginalny.
Niemniej jednak wielkie gratulacje za akcję. Nieważne gdzie, ważne z kim a dłuższe wyjazdy mają też swój urok - zresztą Uysemu i temu Groszku trudniej w Tatry dojechać niż w Alpy |
Autor: | Kasia86 [ Śr gru 28, 2011 10:43 pm ] |
Tytuł: | |
Rohu napisał(a): Super relacja. Chociaż pomysł jazdy 900 km w poszukiwaniu zimy jest dosyć oryginalny.
Niemniej jednak wielkie gratulacje za akcję. Myśmy w sierpniu pojechali w poszukiwaniu lata Uysy cholero powiedz mi jak Ty kopjujesz wszystko razem z obrazkami?!? (ja jak z bloga kopjuję, to mi nie che obrazków wstawiać... ) Foty fajne!! |
Autor: | Yanoosh [ Śr gru 28, 2011 11:05 pm ] |
Tytuł: | |
Wyrypa ciekawie opisana jak zawsze Dla mnie atmosfera jest bardzo wazna, bez cisnien, ale z pazurem Congratulations |
Autor: | piomic [ Śr gru 28, 2011 11:20 pm ] |
Tytuł: | |
Widziałem już wcześniej na pikasie, fajnie. Kotem żeśta podchodziliśta? edit: nie, to nie Kot tylko ta następna dolina na S-E. |
Autor: | semow [ Śr gru 28, 2011 11:35 pm ] |
Tytuł: | |
dolina Krma jakby ktoś mapy online potrzebował: http://images.summitpost.org/original/173992.jpg zresztą jakoś dziwnie tak wyszło, że poza gpsem z trackiem mieliśmy tylko kawałki z tej mapy wydrukowane na kartkach a4 w bw |
Autor: | amazonka [ Śr gru 28, 2011 11:36 pm ] |
Tytuł: | |
semow napisał(a): a dłuższe wyjazdy mają też swój urok - zresztą Uysemu i temu Groszku trudniej w Tatry dojechać niż w Alpy
niedługo dojazd w Alpy wyjdzie taniej niż w Tatry |
Autor: | piomic [ Śr gru 28, 2011 11:37 pm ] |
Tytuł: | |
A czyje JSW się marnowały w aucie? |
Autor: | semow [ Śr gru 28, 2011 11:40 pm ] |
Tytuł: | |
Groszkowe na dole co prawda śniegu ledwo-co, ale wyżej warun na narty fenomenalny trzeba tam wrócić z turami |
Autor: | Ala [ Śr gru 28, 2011 11:46 pm ] |
Tytuł: | |
fajna relacja fajna ekipa fajna górka :) świetne krótkie filmowe przerywniki gratulejszyn apropos jak widzę jajka na twardo to zawsze mam skojarzenia z moim znajomym któremu żona zawsze na wyjazdy nartowe pakuje jaja na twardo i flaszeczkę a narty niekoniecznie prawidłowo=bezpiecznie zapakowane do autka ? pozdrawiam |
Autor: | LigeiRO [ Cz gru 29, 2011 8:46 am ] |
Tytuł: | |
Noo to żeście porządzili. Co tu wiele pisać, moc przejście !! |
Autor: | piomic [ Cz gru 29, 2011 8:56 am ] |
Tytuł: | |
Ala napisał(a): narty niekoniecznie prawidłowo=bezpiecznie zapakowane do autka
Na zgniłym zachodzie za taki przewóz mogą dać pokutę i co więcej nie puścić dalej w takiej konfiguracji. |
Autor: | prof.Kiełbasa [ Cz gru 29, 2011 10:59 am ] |
Tytuł: | |
w końcu na spokojnie przeczytałem jest moc |
Autor: | uysy [ Cz gru 29, 2011 12:07 pm ] |
Tytuł: | |
rafi86 napisał(a): postarałeś jak trzeba przyznać, fotki przednie Fotki w relacji są moje, groszka i semowa. Tym razem nie targałem lustra, fotki podpisane l.dudek są robione małpką z manualem . marekm napisał(a): a narty przydały się do czegoś, czy tylko pojeździły w aucie? Pan mnie nie wkurrwia . Przez te narty, nie mogłem sie wygodnie ułożyć w aucie :p. Zostały wyciągnięte tylko raz, w celu przełożenia do bagażnika . Nawet śniegu nie dotknęły . Kasia86 napisał(a): Uysy cholero powiedz mi jak Ty kopjujesz wszystko razem z obrazkami?!? (ja jak z bloga kopjuję, to mi nie che obrazków wstawiać... ) Dziecko moje, już Ci kiedyś tłumaczyłem Ali7 napisał(a): No, mnie się też Julijskie na tych zdjęciach na nowo spodobali. Towszystko wina matragony i Zombiego . gouter napisał(a): bo nie cierpię zimna ja też, ale czekam na lody . amazonka napisał(a): niedługo dojazd w Alpy wyjdzie taniej niż w Tatry Mi i Groszkowi od zawsze tak wychodzi . Dlatego wolimy pchać się w Alpy niż w Tatry. Ala napisał(a): a narty niekoniecznie prawidłowo=bezpiecznie zapakowane do autka ? piomic napisał(a): Na zgniłym zachodzie za taki przewóz mogą dać pokutę i co więcej nie puścić dalej w takiej konfiguracji.
A to ciekawe, dobrze wiedzieć! A takie pytanie, jeżeli narty są przełożone przez podłokietnik w tylnym siedzeniu ? (W sensie leżą w bagażniku i przez dziurę w oparciu - nie wiem jak to sie nazywa ). |
Autor: | goraka [ Cz gru 29, 2011 1:26 pm ] |
Tytuł: | |
Piękne te zdjęcia przy wschodzie słońca! Można się rozmarzyć...Ech... W planach na najbliższe tygodnie też mamy poszukiwanie zimy przy wschodzie słońca, ale nieco bliżej - nie 900, a może z 90 km - na Babiej Górze. |
Autor: | uysy [ Cz gru 29, 2011 2:57 pm ] |
Tytuł: | |
Wschód we wrześniu wyglądał tak: |
Autor: | Zombi [ Cz gru 29, 2011 3:14 pm ] |
Tytuł: | |
Triglav to piękna góra. Latem tego uroku można nie chcieć, nie moc, nie potrafić dostrzec, ale zima fajnie go wydobywa a wasze zdjęcia pięknie to uwieczniają Ponieważ na forum ludzi z ambicjami nie brak, zainteresowanych informuję, że w 2011 wyszedł nakładem wydawnictwa Sidarta wspinaczkowy przewodnik po Północnej Ścianie Triglava. http://www.sidarta.si/plezanje/stena_triglav/list1.html http://www.gore-ljudje.net/novosti/70729/ Kosztuje niemało, bo 29 euro, ale znając jakość wydawnictw Sidarty, myślę ze warto Swoja droga - najbardziej aktualne informacje o warunkach znajdziecie na słoweńskim forum http://www.hribi.net/trenutnerazmere.as ... d=1&id=763 Aby zrozumieć, co piszą, wystarczy zazwyczaj np. tłumacz googla |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |