Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

A NA DESER VIA DELLE BOCCHETTE:)
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=12220
Strona 1 z 1

Autor:  amazonka [ Cz wrz 08, 2011 11:08 pm ]
Tytuł:  A NA DESER VIA DELLE BOCCHETTE:)

Dlaczego na deser?
Bo na pierwsze danie był Breithorn w 14 osób, danie główne –Mont Blanc , i po zrealizowaniu tych planów został nam weekend z hakiem.
No więc moja samochodowa ekipka,ja , Elka Koniczynka, Kuba zwany Kupstajnem i Maciek, po sprawdzeniu prognozy pogody ruszyła z Chamonix spowrotem przez Tunel MB do Włoch.
Dla części z nas było to trzecie podejście do Brenty.Rok temu w BożoCielny weekend odpuściliśmy bo kolejka była jeszcze nieczynna, a przy opcji zrobić drogę w jeden dzień szkoda się wypalać na 1000 m podejściu. W tym roku zaplanowaliśmy 4-dniowy treking w Brencie, Boże Ciało wypadło później ale…..liny były pod śniegiem i musieliśmy przenieść się do….Cortiny. No więc na deser.
Ktoś gdzieś kiedyś polecał w necie camping Parco Adamello w Carisolo, niedaleko Madonny di Campiglio.Camping prowadzi Polka-przesympatyczna pani Barbara.Przyjeżdżamy tam ,( po problemach z akumulatorem,i z włoską policją , która zatrzymała nas na rutynową kontrolę, ale jak Maciek otworzył bagażnik żeby znaleźc dokumenty i wyleciały stamtąd skarpetki-kazano nam jechać dalej) jakoś o północy.Szybkie rozbijanie namiotu, śpimy.Pobudka zaplanowana na 7.00 nie wypaliła, nikt nie ustawił budzika.Potrzebowaliśmy odespać poprzednie wojaże.
Jakoś grubo po 10tej jesteśmy pod kolejką Cabinovia del Groste.Kupujemy bilety po 11 Euro i jedziemy w górę.Prognozy mamy dobre, widoki również.
Lajtowo, bo jak deser to deser, idziemy drogą Benini-pierwszym etapem Via delle Bochette.Po drodze wspominamy nasz czerwcowy tu pobyt.Jak wchodziliśmy we mgle nie w tą ścianę. Jak błądziliśmy na lodowcu? którego teraz nie ma.Jak nas burza pogoniła spowrotem do stacji kolejki…..A teraz całkiem inna bajka…
Większość drogi Benini to łatwe, nieubezpieczone, aczkolwiek miejscami eksponowane podejścia żwirowymi ścieżkami. Nasze lajtowe tempo i deserowe założenie pozwalają się nam zmieścić w turystycznym czasie-4 godziny.Za to napawamy się widokami.I za to powoli podchodzą chmurki, które przysłaniają nam widoki.I robią się coraz gęstsze.Tak gęste że każdy widzi swoje widmo Brocken.Nawet udaje nam się zrobić zbiorowe zdjęcie tego zjawiska
Bochette Alte nie powala na kolana.Więcej ubezpieczeń, dużo drabinek, dużo ekspozycji ale ogólnie łatwo.
W pewnym momencie słyszymy coś podobnego do dalekiego grzmotu.Ale optymistycznie ustalamy że to samolot. W końcu co chwilę coś nad nami leci.Maciek się nudzi….
Chmury, coraz gęstsze zasłaniają nam widoki.Jest dobrze po południu. Zaczyna kropić. Nic to. Ale zaraz potem zaczyna grzmieć!! I zamiast letniego deszczyku chmury oferują nam gradowe kulki.Zrobiło się niedeserowo. Maciek się już nawet nie nudzi..Zaczynamy przyspieszać.Byle znależć jakiś okap i się schować.Na szczęście dość szybko znajdujemy niezłą grotę z Francuzem w środku , już nieźle zadomowionym. Mata, śpiworek, on tu będzie spał.Usadawiamy się koło niego, dziewczyny dostają miejsce na macie.Gadamy z nim po angielsku o ferratach.Miło mija burzyczka.
Mata niestety była pompowana, na ostrym dolomitowym żwirku szybko zaczęło z niej uchodzić powietrze.No więc ratujemy Francuza czym się da, oddajemy mu nasze wszystkie plasterki na obtarcia.No w końcu same się nie pchałyśmy na matę, sam nas zaprosił.Burza przechodzi., daję Francuzowi moje ostatnie Prince Polo na osłodę życia(czytaj spania na kamieniach) i ruszamy dalej.
Nie mamy zarezerwowanych nocegów bo wyszliśmy z założenia że idziemy dokąd się da . Każdy czołówkę ma w plecaku..Droga zrobiła się śliska i trzeba uważać.Kubie i Elce stają włosy pod kaskiem-powietrze jest naelektryzowane.Ale drugiej burzy już nie ma.I wychodzi słońce.I znowu mamy widoki:
Nadchodzi zmrok.Jesteśmy na końcówce Bochette Alte.I schronisko Alimonta mamy już rzut beretem.
Schodzimy.Kuba idzie zapytać o noclegi.Są!!!!!! Ostatnie 4 miejsca!!Co prawda zostajemy rozkwaterowani w różnych pokojach ale nie musimy iść dalej.Nie musimy tracić wysokości.
Dzień drugi to Via Centrale i zejście. Pogódka piękna, widoki ekstra.Przepiękna Campanile Bassa z kilkoma ekipkami wspinaczy zmusza nas do dłuższego postoju celem podziwiania-dla jednych krajobrazu, dla innych technik wspinaczkowych.Turnia ma chyba z 1000 m pionowej ściany.Aparat tego niestety nie obejmie.Ale robi wrażenie.Większe niż 3 Cimy na pewno.
Po drabinkach, na łańcuchach i po lodowcach kończy się nasza Via delle Bochette.Schodzimy spod Rifugio Tosa w dół.Nie chce się nam zaglądać do schroniska, po drodze mamy jeszcze dwa-w Brentari robimy następną przerwę na kawę.Z kawą –albo z jej wielkością –mamy w okienku problemy.Kelnerka woła ……Polaka, który tu pracuje i uświadamia nas że polska kawa to Caffe Americano.A nie doppio ani grande.W każdym razie dostajemy dolewę goącej wody gratis.
Schodzimy na dół do Valasinelli. I znowu mamy wspomnienia.Bo przecież w czerwcu tędy schodziliśmy ze schroniska Tuccett.Tyle że wtedy doszliśmy do niego zwykłym szlakiem.
Z Valasinneli asfaltem , ale szybko łapiemy stopa i szybko docieramy na parking pod kolejką.Autkiem na camping.Pakujemy namiot, i rzeczy do naszego Volkswagena Vallota i wracamy do domu……..

Autor:  amazonka [ Cz wrz 08, 2011 11:28 pm ]
Tytuł: 

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  Staszko [ Pt wrz 09, 2011 12:02 am ]
Tytuł: 

Obrazek

Brak mi słów. Może dlatego nie dawałaś opisów zdjęć:)

Autor:  piomic [ Pt wrz 09, 2011 7:18 am ]
Tytuł: 

Ta trasa chodzi za mną od kiedy zobaczyłem zdjęcia w jakimś przewodniku. Robisz smaka.

Autor:  stan-61 [ Pt wrz 09, 2011 8:38 am ]
Tytuł: 

Krucho było?

Autor:  amazonka [ Pt wrz 09, 2011 9:29 am ]
Tytuł: 

krucho nje tak bardzo.....ale po deszczu slisko:)
trasa ogólnie łatwa za to urokliwa
trudności-najwyżej C:)

Autor:  zephyr [ Pt wrz 09, 2011 10:04 am ]
Tytuł: 

ładnie to wygląda nie powiem :wink:

Autor:  rogerus72 [ Pt wrz 09, 2011 12:48 pm ]
Tytuł:  Re: A NA DESER VIA DELLE BOCCHETTE:)

amazonka napisał(a):
Przyjeżdżamy tam ,( po problemach z akumulatorem,i z włoską policją , która zatrzymała nas na rutynową kontrolę, ale jak Maciek otworzył bagażnik żeby znaleźc dokumenty i wyleciały stamtąd skarpetki-kazano nam jechać dalej) jakoś o północy.

oj, nie puścili by Was, jakby skarpetki były na właścicielu :twisted: pomyśleli by, że jesteście z Camorry :twisted:
fajna wyprawa, ładne fotki. szczególnie mnie się podoba nr 15, gdzie siedzi sobie ktoś na krawędzi, radośnie wymachując nóżkami 8)
graty dla Was :thumright:

Autor:  Gustaw [ Pt wrz 09, 2011 4:12 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Ta trasa chodzi za mną od kiedy zobaczyłem zdjęcia w jakimś

... albumie ... tak 25 lat temu ...
:lol:
Tak ok. 15 lat temu przeszliśmy tylko odcinek Benini ale atrakcje mieliśmy bardzo podobne do Waszych tzn burza i śnieżyca. Dlatego nastąpił przedwczesny wycof bo w planie było ciut więcej.
:|

Autor:  Gustaw [ Pt wrz 09, 2011 4:15 pm ]
Tytuł: 

amazonka napisał(a):
Camping prowadzi Polka-przesympatyczna pani Barbara.

Ile ma lat ? Znacie jej nazwisko ? To prześlijcie na PW. Poznaliśmy kiedyś taką jedną Baśkę w Val Gardenie. Też jakieś 15 lat temu. Nawet kiedyś wracając z Kanady zatrzymała się u nas w Londynie. Potem kontakt się urwał ...

PS
Chyba odnalazłem trochę info w necie ...
http://www.campingparcoadamello.it/eng/contatti.htm
Barbara Beltrami

Autor:  viking59 [ Pt wrz 09, 2011 8:02 pm ]
Tytuł: 

Witam,

Amazonko, ja też wiem, że Brenta jest cudowna, i cieszę się ,że nareszcie wam się udało zrealizować założone cele.

piszesz, że:
Camping prowadzi Polka-przesympatyczna pani Barbara.

Zgadza się jest sympatyczna (bo Polka i tylko tyle :D), też tam raz miałem okazję przebywać, jednak "interes" jest "interesem" i każdy jest traktowany tak samo.
Jak dla mnie ciekawszym (zarazem bliżej do Madonny di Campiglio) a ceny przy pobycie powyżej 7 dni były takie same na campie FAO. :wink:

Dziś w sklepie "Podróżnika" zobaczyłem przewodnik po Brencie p. Tkaczyka, to kupiłem, owszem papier o wiele lepszy (i cena też) i już na szybko zobaczyłem pierwszy błąd :lol:
Czyli rok 2012 - będzie inwazją rodaków na Brentę

Autor:  amazonka [ Pt wrz 09, 2011 11:44 pm ]
Tytuł: 

My spotkaliśmy na drodze tylko jednego Polaka-samotnego starszego pana, który zaproponował nam ze jak nie mamy miejsca w aucie to może kogoś zabrać.
Natomast próbujemy uparcie w miejsce ,,saluto", ,,hello", ,,buongiorno"wprowadzać nasze ,,cześć".Bo bywa paranoją że polak polaka na szlaku pozdrawia w obcym języku:)

Autor:  Kasia86 [ Śr lut 29, 2012 2:16 pm ]
Tytuł: 

O, fajne :mrgreen:

Autor:  Yanoosh [ Śr lut 29, 2012 2:25 pm ]
Tytuł: 

amazonka napisał(a):
Natomast próbujemy uparcie w miejsce ,,saluto", ,,hello", ,,buongiorno"wprowadzać nasze ,,cześć".Bo bywa paranoją że polak polaka na szlaku pozdrawia w obcym języku:)


O to właśnie. W UK jest podobnie. Niby jesteśmy tu u siebie, wyspa zdobyta a polacy coraz częściej mówią do siebie w obcym języku hehe

Ciekawe miejsce btw. Mam nadzieję kiedyś odwiedzić...

Autor:  amazonka [ Śr lut 29, 2012 5:47 pm ]
Tytuł: 

bardzo ciekawe :wink:
dorzucę fotki z czerwcowego jednodniowego pobytu w Brencie:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Autor:  yumma [ Śr lut 29, 2012 9:53 pm ]
Tytuł: 

Zajebiaszczo :) Powoli przymierzam się do ferrat, ale to tak za 2 latka dopiero.

Autor:  matragona [ Śr lut 29, 2012 10:00 pm ]
Tytuł: 

amazonka napisał(a):
Natomast próbujemy uparcie w miejsce ,,saluto", ,,hello", ,,buongiorno"wprowadzać nasze ,,cześć".Bo bywa paranoją że polak polaka na szlaku pozdrawia w obcym języku:)

he,przypomniało mi się jak szliśmy GR20 i cały czas tylko "bonjour"..i jednego razu mijamy gościa,oczywiście wymiana bonjour po czym wołam do moich,że ślisko i zaraz ...pip...pip..się pośliznę..na co reakcja radosna po polsku:Rodacy:) to był drugi wieczór z dwóch kiedy na GR popiliśmy wina..fajny wieczór :)

A Twoje dzisiejsze zdjęcia amazonko to już tak wakacyjnie zachęcają..choć ja tam w tym roku nie zajadę raczej:oops:

Autor:  amazonka [ Śr lut 29, 2012 10:17 pm ]
Tytuł: 

ja w tym roku też tam się nie wybieram, lubię eksplorować nowe obszary, a życie tak jakby mi się pokurczyło :roll:

ale kiedyś, czemu nie? zostało mi tam kilka fajnych szlaków -ferrat do zrobienia :wink:

Strona 1 z 1 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/