Dzień dobry.
W przyrodzie nadciąga jesień. Lata lecą, człowiek co raz starszy. To już nie ten czas gdy czerń na łbie rzucała się w oczy. Już bliżej czasów siwizny na główce. Poszliśmy na Siwy Wierch.
Skład czteroosobowy. Dwóch GAC - owników i dwóch osobników z Żywca. Wiekowo i zdrowotnie pasują do GAC - u. W niedzielę rano pakujemy się do wozu drabiniastego i ruszamy na Korbielów, Namestovo i Zuberec. Było ciepło ... Ja po dwóch dniach wędrówki beskidzkiej ( przedzielone dancingiem do 2.50 ), towarzysze ogólnie pisząc sterani życiem. Zapowiada się fajnie . Docieramy na początek szlaku. Przed nami 3 h do góry ( tak obwieścił nam napis na drogowskazie ). Po drodze Biała Skała, Rzędowe Skały i cel dnia Siwy Wierch. Jak to śpiewał zespół Piersi : "Siwy koniu, siwy ...". Ludzi dosyć dużo, zwierzaków nie widziałem. Początek szlaku po paskudnym, rozjechanym błocie, stromym stokiem. Potem schody, pierwsza skała. Biała. Widokowo bardzo ładnie. Na tym etapie trasy króluje Wielki Chocz i pasmo Niżnych Tatarów. Po kilkunastu minutach główne danie dnia. Wódka Siwucha. Albo nie - to jednak były Rzędowe Skały. Skalne miasto z cudnymi "rzeźbami" i "ścianami". Niektóre rzeźby miały takie zamyślone oblicza, że jestem pewien, że były na kacu. Przewijamy się przez skały, góra, dół, góra, dół, dwa albo trzy miejsca wymagające użycia rąk górnych. Były też łańcuchy. Co prawda nie tak trudne jak na Przerażająco Trudnej Orlej Perci, tej na którą nie można iść bez poprzedniego 7 - letniego chodzenia po Tatarach, ale były. Idziemy dalej. Ostatnie skałki, zdjęcia ( widok np na Osobitą ) i wkraczamy na szczyt. Ja ostatni. Starszych puściłem przodem. Teraz czas na relaks. Prawie godzinę siedzimy na szczycie prowadząc dysputy etosowe. I szukamy jaskini. Ponoć tam leżakuję. Znajdujemy coś w tym stylu ale wysłannik ( czyli ja ) po paru metrach zawraca. To chyba nie ten korytarz. Nic to - wrócimy. Dalej dyskutujemy i czas wracać. Przez tą godzinę wyraźnie posiwieliśmy. To znaczy Ci co jeszcze włosy mają. Wracamy do auta poważniej wyglądając. Dostojniej. Majestatyczniej. Mądrzej. Trzeźwiej. Tą samą trasą docieramy na miejsce startu i zakończenia wycieczki. Przebieramy się, obok nas na parkingu czynia to Czesi i Słowacy. Europejsko się zrobiło. Potem jeszcze w Zubercu do lokalu gastronomicznego i jazda do Ojczyzny. Kto nie był na Siwym niech będzie, kto był wcześniej niech tam wróci. I zaśpiewa Siwy Koniu Siwy ...
Dziękuję bardzo za uwagę.