Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Miały być pisanki, wyszły Karawanki http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=11457 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | Zombi [ N kwi 24, 2011 8:36 pm ] |
Tytuł: | Miały być pisanki, wyszły Karawanki |
[zdjęcia wklei matragona ] Prezenty wręczać należy ostrożnie i w wielce przemyślany sposób. Przemyślane prezenty mogą okazać się cenne, przydatne, dzięki nim osoba obdarowywana może stać się lepszą, ale wręczone nieodpowiedniej osobie mogą nieopatrznie wyrządzić jej krzywdę. Dwa lata temu wspaniałomyślnie wręczyłem Matragonie w prezencie urodzinowym wodospad Skok w w słowackich Tatrach Wysokich. W tym roku, przed kolejnym jej jubileuszem, całkiem okrągłym, postanowiłem sprawdzić, czy dorosła do równie wspaniałych i szczodrych kolejnych podarków. Wywiedzieć mogłem się tylko osobiście, toteż umówiłem się z nią na piwo. No, ale wyszło jak wyszło, czyli jak zawsze - pojechaliśmy w góry. A stało się to w ostatnią środę (a może nawet Środę). Pierwszy test - asertywności - matragona zdaje celująco. Zadanie arcytrudne - do Słowenii przybywamy wozem w trójkę z Gregiem już po 21. Zanim rozstawimy namiot, trzeba wypić to jakieś piwo, a na stacji benzynowej po 21 alkoholu nie sprzedają. Jednak matragona dzielnie przekonuje pana na stacji by nam - pomimo 7 ciężkozbrojnych kamer - sprzedał trochę piwa. Transakcji dokonujemy w półmroku, na zapleczu stacji. Brawo, matragono - pierwszy test zdany celująco! Kolejnego dnia wystawiam matragonę na kolejną próbą. Pomimo podstępnych podszeptów nie zgadza się podjechać autem drogą, na której można stracić by zawieszenie. Ha! brawo, za słuszną decyzję! Rozpoczynamy więc przygodę z górami śmiałym marszem pięknie poprowadzoną drogą Karawanek. Bo test matragona będzie zaliczać właśnie tu, w Karawankach, Alpach w Polsce chyba nawet z nazwy nie za bardzo znanych. Od razu powiedzieć trzeba - ze szkodą dla nas, bo góry to zaskakująco okazały się piękne. Ale do rzeczy. matragona kolejną próbę przejść miała na Kepie, trzecim bodaj co do wysokości szczycie pasma. Skusić się na podjazd samochodem na graniczne siodło - jak już zostało to powiedziane - nie dała. Zuch! Dochodzimy więc do niego w dobrym tempie o własnych, wspaniałych nogach, po drodze mijając a to tunele, a to to wodospady. Wczoraj widzieliśmy jelenia na tle zachodzącego w górach słońca, więc niczego nam już nie brak. Na siodle zastajemy nieoznaczony na mapach biwak - trzy osoby swobodnie ugości. Jest schludnie, czysto, są nawet koce. Kepa wyraźnie wybija się ponad szczyty granicznej grani, w pięknej pogodzie widzimy, że jego kopuła szczytowa lśni jeszcze od śniegu. Zakładamy więc w pewnym momencie raki i chwytamy czekany. Widzę jednak, że na szczyt wejść można grzędą od śniegu już wolną. Szybko podejmuję decyzję, by matragonę wystawić na próbę cierpliwości. Idziemy więc poza szlakiem, jakimś fatalnym rumoszem skalnym, raki mełłą szutr, za chwilę więc je zdejmiemy. Dalej robi się coraz stromiej, jest też dość sypko, oczywiście nieprzyjemnie. Na szczyt dochodzimy przed południem, szybowiec wywija wokół nas esy-floresy, a matragona próbę cierpliwości zdaje na dobrze - bo kto by nie przeklinał i nie sypał ciżkich uwag po takim podejściu?! Nasza dalsza droga przedstawia się dość atrakcyjnie. Kto by przyjechał w te góry nienależycie przygotowany, sądziłby że są jak jakieś Beskidy. A im bliżej do naszych Tatr: ostre granie, ściany, deniwelacje większe nawet niż w Tatrach. Udajemy jednak zdziwienie rzekomo nieoczekiwanym widokiem ostrej grani, którą dalej musimy iść, i bez dalszej zwłoki napieramy. Matragona przechodzi celująco kolejne próby - nieoczekiwanego mierzenia się ze stalówkami. Dużo ich tu nie jest, ale dla porządku ich istnienie tu odnotujmy. Kolejna tego dnia próba, z której matragona wychodzi zwycięsko, to próba samodzielności. W pewnym momencie na grani wyrasta bowiem ścianka, którą obchodzę w stromym śniegu tak, by pozostałym towarzyszom odeszła ochota pójściem moim śladem. Greg pokonuję więc ściankę na wprost, matragona zaś idzie za mną, ale zamiast ładować się moim podstępem w trudności i rzęchy, elegancko rozwiązuje problem delikatnym mykiem na lewo. Brawo! Z radością zauważam, że i wrażliwość na widoki matragona ma odpowiednią. Siadamy więc w miejscu, sam bym lepszego nie wybrał, i patrzymy na okoliczne góry. A jest na co patrzeć - na południe lśnią w śniegach Julijskie, z drugiej strony widać np. Grossa. A i kwiatków dość dużo, dużych, i tajemniczych. Saxifraga - znany doktor-botanik - rozwiązuje nam esemesowo nasze wątpliwości dotyczące ich nazw. Szybko trawersując płaty i pola śnieżne zbiegamy do namiotu. Siedząc wieczorem przy piwie z radością myślę, jak dzielnie matragona przeszła wszystkie próby, na które była podstępnie wystawiona. Miło zdać sobie sprawę, że wręczony dawniej prezent nie zepsuł jej, nie rozleniwił, ze można być tak szczodrze obdarowanym a zachować zdrowy rozsądek, skromność i spontanicznosć. Kolejnego dnia atakujemy Stol, najwyższy szczyt Karawanek. Szczyt dość to rozległy, widoki z niego znowu dalekie. Słońce przyświeca, nam palą się w nim ramiona i karki. Choć śniegu wciąż trochę, raki i czekan okazują się niepotrzebne. Dzień jest tak piękny, że tym razem mijamy jakiś turystów. Nie jest ich jednak zbyt wielu. Wcześniej pewien Słoweniec opowiada nam o legendarnym Holendrze, który postanowił zdobyć tutejszy szczyt, podjeżdżając tak wysoko jak można samochodem. Podjechał więc gdzie drogę przecinał szlak, zaparkował i z dwóch możliwości - szlakiem na szczyt iść do góry, lub iść do dołu, wybrał tę ostatnią. Schodzimy więc ze Stola w ciągłym napięciu, by nie wejść na jakiś górujący nad nami szczyt Karawanek. Napięcie rozładowujemy wieczorem popijając coraz to inne alkohole. Kolejny dzień, ostatni, to wycieczka na Golicę. Niewielki to szczyt, ale podejścia i tak około 900 metrów. Sobota, więc spotykamy stosunkowo dużo ludzi na tym trawiastym szczycie. Nie trzeba być krową, by na tych murawach wpaść w ekstatyczną radość. My jednak z trudem zachowujemy sie przykładnie, robimy zdjęcia, jemy melona, wygrzewamy się w słońcu itd. itp. Czas opuszczać już te strony, więc jeszcze tylko wizyta w Kranjskiej Gorze, ostatnie zdjęcia na Julijskie i sruuuu, to domów. Ferst polisz nonchimalajan ekspedyszyn o 2.30 w nocy szczęśliwie zostaje rozwiązana |
Autor: | kwscore [ N kwi 24, 2011 10:35 pm ] |
Tytuł: | |
No Brawo za Udany Wypad,Pogoda Widzę dopisała Widoczki zacne |
Autor: | raffi79. [ Pn kwi 25, 2011 9:25 am ] |
Tytuł: | |
Piękne zdjęcia |
Autor: | Zombi [ Pn kwi 25, 2011 9:33 am ] |
Tytuł: | |
a jest ich znacznie więcej! matragono - jak dla mnie, możesz wrzucać kolejne |
Autor: | grubyilysy [ Pn kwi 25, 2011 10:05 am ] |
Tytuł: | Re: Miały być pisanki, wyszły Karawanki |
Zombi napisał(a): ....Zanim rozstawimy namiot....
Coś co mnie najbardziej interesuje, jakbyś mógł coś więcej będę bardzo wdzięczny. Karawanki pojawiły się w kręgu moich zainteresowań na letni urlop, bo żona zażądała by było "możliwie blisko Chorwacji". Niestety pierwsze "internetowo-mapowe" rozpoznanie wypadło blado, w dodatku kupiła mi się akurat mapa obejmująca tylko Karawanki wschodnie. Siłą rzeczy mając mapę skupiłem się na tych wschodnich, no i stwierdziłem kompletny brak pól namiotowych wewnątrz masywu, bardzo słabo po stronie słoweńskiej gdzie na marginesie wygląda to znacznie ciekawiej jeśli chodzi o góry, z tym że to właściwie już nie "karawanken" a "steiner" a od I wojny "Kamnisko". Najlepiej jeszcze wypadały pola namiotowe w Dolinie Drawy po stronie austriackiej, ale co ciekawe - o 50% drożej niż w Tyrolu. Z tego co widzę działaliście w Karawankach zachodnich, może to jednak tam jest jakaś cywilizacja. |
Autor: | Zombi [ Pn kwi 25, 2011 10:26 am ] |
Tytuł: | |
Namiot rozbiliśmy nakempingu w miejscowości Dovje-Mojstrana (przy drodze Jesenice - Kranjska Gora). Widok z kempingu w kierunku Alp Julijskich - piękny (widać wylot dolin Vrata i Kot, z potężną Rjaviną i Cmirem), w kierunku Karawanek - niespecjalny, bo pasmo jest przesłonięte przez jakieś zalesione bałuchy. Karawanki nie są objęte ochroną parku narodowego, więc na upartego można stosunkowo wysoko podjechać samochodem - właściwie do większości schronisk położonych na wysokości do 1200 m n.p.m. powinno dać się dojechać autem. Można więc - mając samochodów - stacjonować w jednym miejscu, a samochodem podjeżdżać w punkt wyjścia/dojścia. W Karawankach jest dość dużo schronisk - w trakcie naszego pobytu większosć była jeszcze zamknięta, ale w sezonie myślę, że i je warto wziąć pod uwagę - wyglądały na pojemne, cena w sali zbiorowej to wydatek rzędu 6-7,5 euro (ze zniżką). Alpy Kamnickie położone są na południowy wschód od Karawanek, są od Karawanek nieco wyższe i bardziej strzeliste. W Kamnickich nie byłem, ale Karawanki śmiało mogę teraz polecać - np. przejście ich granią musi być pewnie świetną, widokową przygodą. |
Autor: | grubyilysy [ Pn kwi 25, 2011 10:41 am ] |
Tytuł: | |
Dzięki! Chyba jednak muszę sobie kupić mapę zachodnich. Na marginesie - z tego miejsca to można chyba nawet działać "na dwa fronty". |
Autor: | Zombi [ Pn kwi 25, 2011 11:00 am ] |
Tytuł: | |
W rzeczy samej Można i w Julijskie startować. Karawanki to pasmo dość długie, więc w całości na jednej mapie 1:50000 się niestety nie mieszczą. Niestety nie widziałem w Słowenii map bardziej szczegółowych, np. 1:25000, ale w internecie można pohulać tu, no i oczywiście kopalnia wiedzy na hribi.net |
Autor: | tatromaniak24 [ Pn kwi 25, 2011 11:57 am ] |
Tytuł: | |
Wow super. Nieźle was aż tam wywiało. W końcu coś innego niż polskie góry |
Autor: | gouter [ Pn kwi 25, 2011 7:10 pm ] |
Tytuł: | |
Ciekawy wypad, w bardzo rzadko odwiedzany region Alp. W ubiegłym roku chodził mi po głowie Mittagskogel w tym paśmie, widziałem go codziennie z okolic kwatery, ale zabrakło zapału. |
Autor: | Parzi [ Pn kwi 25, 2011 8:12 pm ] |
Tytuł: | |
Fajny wypad i super zdjęcia. Gratulacje |
Autor: | piomic [ Pn kwi 25, 2011 9:05 pm ] |
Tytuł: | |
W Karawankach najbardziej podoba mi sie ch dwulicowość. Od południa kopki, z północy ściany. Fajne są. jak nasze Czerwone w powiększeniu. |
Autor: | Vespa [ Pn kwi 25, 2011 10:22 pm ] |
Tytuł: | |
Połaziłabym z wami... Czuję pewną zgodność charakterów tudzież klimatów Fajowe góry, warto je rozważyć w kombinowaniu planów na kolejne urlopy! |
Autor: | Zombi [ Wt kwi 26, 2011 6:49 am ] |
Tytuł: | |
Vespa napisał(a): Połaziłabym z wami... Czuję pewną zgodność charakterów tudzież klimatów to bardzo fajna myśl!
|
Autor: | Łukasz T [ Wt kwi 26, 2011 7:25 am ] |
Tytuł: | |
Z braku czasu wydrukuję to sobie i w domu poczytam. I dziękuje za pozdrowienia z zagranicy. |
Autor: | saxifraga [ Wt kwi 26, 2011 10:03 am ] |
Tytuł: | Re: Miały być pisanki, wyszły Karawanki |
Ech, zacny wyjazd, fajna relacja - gratuluję i zazdroszczę ! Zombi napisał(a): Saxifraga - znany doktor-botanik - rozwiązuje nam esemesowo nasze wątpliwości dotyczące ich nazw. Kolejnym razem może uda nam się połączyć siły, to konsultacje botaniczne będą miały miejsce na bieżąco . Tym niemniej i esemesem da radę - tak, jak napisałam - sądząc po esemesowym opisie Zombiego - to jest ciemiernik, czyli Helleborus: pewnie H. purpurascens, albo H.niger subsp. macranthus matragona napisał(a):
Ech, musiało być pięknie! |
Autor: | zephyr [ Wt kwi 26, 2011 12:34 pm ] |
Tytuł: | |
bardzo fajna wyprawa Ja w sierpniu wybieram się w Julijskie i właśnie w Dovje będę miał bazę wypadową w góry . Patrząc na Wasze zdjęcia już się nie mogę doczekać tego wyjazdu |
Autor: | Kasia86 [ Wt kwi 26, 2011 7:52 pm ] |
Tytuł: | |
Ale fikuśne |
Autor: | gouter [ Śr kwi 27, 2011 8:36 am ] |
Tytuł: | |
Zombi napisał(a): na południe lśnią w śniegach Julijskie, z drugiej strony widać np. Grossa.
wątpię, pewnie pomyliło ci się z Hochalmspitze |
Autor: | prof.Kiełbasa [ Śr kwi 27, 2011 8:51 am ] |
Tytuł: | |
podoba się |
Autor: | Zombi [ Śr kwi 27, 2011 9:42 am ] |
Tytuł: | |
gouter napisał(a): Zombi napisał(a): na południe lśnią w śniegach Julijskie, z drugiej strony widać np. Grossa. wątpię, pewnie pomyliło ci się z Hochalmspitze |
Autor: | gouter [ Śr kwi 27, 2011 9:49 am ] |
Tytuł: | |
Cytuj: Hm, a skad ta watpliwosc?
nie byłem na żadnym szczycie w Karawankach, ale w okolicy ani z Magarta - wyższego niż jakikolwiek w Karawankach, ani z Dobrastch - leżącego naprzeciw Karawanek nie widziałem Grossa, a sam się myliłem. dopiero źle podpisując zdjęcie na summitpost, dowiedziałem się, że to co uznawałem za Grossa było właśnie Hochalmspitze. tak to wyglądało z zoomie pokaż fotkę Grossa, to Ci powiem czy to on. |
Autor: | Zombi [ Śr kwi 27, 2011 10:08 am ] |
Tytuł: | |
zdjęć nie robię (chyba że komórką ), więc wklejać nie mam niestety czego. ale - widoczność nam dopisywała, a z Karawanek, zresztą jak i z Magnrta, widać Grossa. oczywiście tylko przy ładnej pogodzie, przejrzystym powietrzu. myślę, że - choć oczywiście może masz rację i się jednak co do tego myliliśmy - widoczność była porównywalna z dniem kiedy zrobiono to zdjęcie (podpisane tak: The summit view from Kepa/Mittagskogel is magnificent: Julian Alps are like on a parade, further towards the West Dolomites can be seen, then Grossglockner". to że Kepa czy Stol nie są wysokie w niczym dalekim widokom nie przeszkadza: z M. Mojstrovki (2332 m) Grossa w dobrych warunkach widać. Na Stolu była zresztą taka fajna plakietka ułatwiająca rozpoznanie okolicznych szczytów: była strzałeczka i na Grossa. |
Autor: | gouter [ Śr kwi 27, 2011 11:03 am ] |
Tytuł: | |
Zombi napisał(a): Grossa w dobrych warunkach widać
Masz rację, widać, chociaż bardzo daleko, ponad 100 km |
Autor: | Zombi [ Śr kwi 27, 2011 11:47 am ] |
Tytuł: | |
niby 100 k, ale dzięki wyniosłości, śniegom dobrze go widać - najwyraźniej widziałem Grossa właśnie ze wspomnianej M. Mojstrovki we wrześniu, po załamaniu pogody, w krystalicznym, zimnym powietrzu. by zaś zobaczyć np. podobnie odległy, ale w końcu leżący nad poziomem morza, Adriatyk, to już trzeba wejść przynajmniej na Triglav i mieć trochę szczęścia |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |