Forum portalu turystyka-gorska.pl http://forum.turystyka-gorska.pl/ |
|
Living my dream!!! :D http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=10185 |
Strona 1 z 2 |
Autor: | Kasia86 [ Pn sie 16, 2010 5:50 pm ] |
Tytuł: | Living my dream!!! :D |
Czyli jak sobie poprawić samopoczucie, gdy nic się nie udaje i wszystko szlag trafia. Czyli dwa szczyty i dwie przełęcze ponad 2000 m.n.p. w trzy dni Czyli piękna pogoda i zapierające dech w piersiach widoki! Forumowe light&fast czyli jak z trasy 6-cio godzinnej zrobić trasę 12-to godzinną! Pokonywanie strachu i słabości, czyli Kasiek i łańcuchy A na zakończenie wschód słońca! Zapraszam do lektury Podkład muzyczny: http://www.youtube.com/watch?v=hSTivVclQQ0 Wtorek, 10 sierpnia Budzę się jak na zawołanie 5 min przed budzikiem, pakuję żarcie z lodówki i wyruszam na PKS o 5.30. W Zakopanem jestem koło 7.45 gdzie spotykam się z Kesi i razem ruszamy w stronę mojego ulubionego schronu, czyli Murowańca Byłam bardzo pozytywnie zdziwiona, że Kesi jest na czas i że w ogóle idzie , bo już zakładałam, ze wszystkie 3 dni będę chodzić solo Ponieważ ja mam naładowane w plecaku na 3 dni, a koleżanka tylko na dziś, więc mnie cały czas wyprzedza. W końcu ustalamy, że pójdzie przodem, zaklepie mi w Muro nocleg i tam na mnie poczeka. Kiedy ona jest w Muro ja jestem dopiero gdzieś między Kopami więc ustalamy telefonicznie, że spotkamy się już na szczycie albo gdzieś po drodze. W Murowańcu jestem koło 10.30 Uwolniona od towarzyszki, która by mnie popędzała spędzam prawie godzinę na meldowaniu, przepakowywaniu się i jedzeniu po czym wreszcie wychodzę Cel: Kościelec! Podejście trzecie Po drodze nieciekawie, wszystkie szczyty w chmurach, mimo to gorąco.Na karbie jestem koło południa. Wcinam jakiegoś batonika i zapinam do góry Po pokonaniu pierwszego elementu wspinaczkowego sms do koleżaki gdzie jest. - Szczytuję ! Wrr... reakcją mojego organizmu na tę sytuację jest przełączenie się w tryb żółwi i totalnnie lajtowe podejście do trasy (aaa co się będę spieszyć, spanie mam, czołówke mam najwyżej zejdę w nocy ). Spotykamy się gdzieś w połowie drogi, parę wspólnych zdjęć, żegnamy się, ja pomykam do góry, a Kesi na dół Idę sobie dalej, zastanawiając się gdzie są te przerażające płyty Po czym mijam je bez większych trudności heeh, najwięcej radośći miałam w kominku zaraz pod szczytem Tak naprawdę to problem miałam z jedną płytą, zarówno w dół jak i w góre (w dół mi plecak przeszkadzał) Pełna radości wspinam się na szczyt gdzie oddaję truiumfalny okrzyk! Po czym rozglądam się w poszukiwaniu widoków. Niestety zewsząd białe gęste mleko, ni wuja nie widać No więc rozkładam się na jakimś wygodnym kamieniu, pożywiam i czekam na widoki Po jakichś 40 min zaczyna się rozjaśniać! Yeaaah! Spędzam na szczycie jescze jakieś 20 min, robię zdjęcia, podziwiam widoki., rozmawiam z innymi ludkami.. Jak się później okazuje, 3 osoby, które wtedy spotkałam na górze, mieszkają w tym samym pokoju co ja* W końcu schodzę na dół. Oczywiśćie mi się nie śpieszy... W drodze do Murowańca spotykam dwójkę Anglików, którzy pytają mnie czy jeszcze daleko do Przełęczy Karb. Informuję, że są dopeiro w połowie (jęk) ale mówię, że fajne widoki ich czekają (uśmiech), polecam im też żeby sobie zeszli z drugiej strony, bo łatwiej jest (jak się potem okaząło, oni też nocowali w Muro i byli za tę ost wskazówkę wdzięczni, bo nie mieli siły na te schody do Czarnego Stawu ;p) Schodzę chyba ze 3 godz dół, przyglądając się jak to chmury odbijają się w stawie po czym w pokoju pytają się z czego ja się tak cieszę i co mi zajęło tyle czasu Jak to co, podziwianie widoków! Po krótkiej wymianie opowieści z wycieczek szybki prysznic, kolacja i spać. Środa, 11 sierpnia Pobudka 7.00 szybki telefon do Kesi z oświadczeniem, ze jednak żyję, kolana mnie nie bolą więc idę na Świnicę. Kesi rezygnuje tym razem z wycieczki więc ja koło 8.00 rano po szybkim zaklepaniu sobie wyrka na nast noc zbieram bety i ruszam w drogę! Trasa na początku miała być Kasprowy -> Beskid -> Świnica -> Świnicka Przełęcz -> Murowaniec Ale zaraz po wyjściu z Muro doszłam do wsniosku, że w taki upał nie dam rady tyle zrobic, wieć od razu skierowałam się na Świnicką Przełęcz z założeniem, aby zejść tą samą drogą (na Świnicy plan został ponownie zmodyfikowany, ale o tym później . Widoki po drodze: Na Przełęczy Świnickiej jestem koło 11.00 czyli mam zajebiście dłuugi czas. Ale jestem sama. Nocleg mam. Nigdzie mi się nie spieszy. Po lekkim drugim śniadanku zaczynam wdrapywać się na Świnicę szukając tych strasznych łańcuchów. Pierwszy łańcuch to pikuś. Śmieję się w głos. Ludzie się dziwnie na mnie patrzą ;d Druga seria łańcuchów z dala wygląda prezrażająco , ale z bliska okazuje się banalnie łatwa co się ze mną stało, przestałam się luftu bać, czy jak? ) ** Nie ma się co bać, taaa... przy osttatnim łańcuchu wysiadam, i blokuję ruch na dobre 5 min Na szczycie jestem koło godz 13.00 Moja uśmiechnięta morda mówi sama za siebie : Ktoś wie co to wstążka oznacza? Jedyne zdjęcie na stronę polską na którym coś widać, bo generalnie na tamtą stornę było mleko i 5 sek przejaśnienia zaraz jak przyszłam ;p Na Świnicy decyduję schodzić przez Zawrat (ponieważ tak mi dobrze szło w drodze na Świnię, więc jestem przekonana, że jakiś tam trawers na Zawrat nie sprawi mi aż tylu kłopotów hahaa, poza tym chcę zobaczyć jak najwięcej ) W drodze się trochę rozjaśniło: Podkład muzyczny do zdjęcia: http://www.youtube.com/watch?v=cvgUdrzGNys Aczkolwiek w obecnej sytuacji niewykonalne, zostawiam na przyszły rok 8) Czas start: 13.30 Już przy zejściu ze Świnicy pierwsza pułapka - łańcuch naookoło płyty po której się nie da zejść! Omijam Potem następuje moje zejście ze Świnicy na Zawrat w akompaniamencie brzydkich słów (to tu to tam wyrwało mi się jakięs niecenzuralne kurde mać, po którym raz zapadła na 5 min cisza idealna ;p) aplauzu od publicznośći (raz, po takiej stromej ścianie gdzie się trzeba było spuścić na łańcuchu 'na taternika' bo nie było stopni ;p) oraz ciągłych pytań 'A może pani pomóc?' Na co ja zdecydowane 'Nie!' Po drodze korki. W jednym miejscu ochotnicy sterowali ruchem i puszczali na zmianę po 10 osób z każdej str Dziękujemy panom Po drodze spotykam niejakiego Piotrka, który z przerwami idzie ze mną potem aż do Murowańca. Łańcuszki i inne takie: Na Zawracie jestem o godz 16.00 z zawrotnym czasem 2,5 godz! Na Zawracie krótki odpoczynek i pamiątkowe zdjęcia: Zmienili tabliczkę, w zimę była czerwona Widoki z Zawratu: Zejście na dół przebiega całkiem sprawnie (nie licząc łańcucha na samej górze, który po kilku minutach medytacji z premedytacją omijam ) co wkurza mojego towarzysza, bo co trochę każe mi się łapać łańcuchów (ale co ja na to poradzę, że ja wolę skały się łapać ). Plecak mi trochę przeszkadza. Mhm na drugi raz na łańcuchy wezmę coś mniejszego. Po zejściu dochodzę do wniosku, że jak Zawrat to tylko zimą! Łatwiej, przyjemniej ihihih i wszędzie biało!! A w lato to jest taka brzydka kupa kamieni Jeszcze jakieś widoczki: W Murowańcu jestem koło 20.00 haaha piękny czas, cała akcja 12h umieram z głodu więc lecę na jadalnię po kotleta o którym marzyłam od samego Zawratu... - Poproszę kotlet schabowy. - Nie ma już. - No to pierś z kurczaka. - Nie ma. - Naleśniki?? - Nie ma już. - To co jest ? - Same zupki zostały. - I nic innego ?? - Tylko zupki. Aaaaaa załamana odchodzę od bufetu i idę po wrzątek i jakieś zalewajki! Bo to zły bufet jest! Czekając na wrzątek patrzę, a tu z okienka wychodzi bigos... chwila zastanowienia i lecę zamówić! Ahahaa przynajmniej troche mięska będzie Czekając na mojego bigosa patrzę jak z kuchni wychodzą kotlety i naleśniki, ślinię się na potęgę i nie mogę tego zrozumieć czemu ja nie dostałam kotleta! Staszek nie może się nadziwic, jak można się cieszyć z takiej małej miski kapusty z kawałkami kiełbasy w środku ;p W międzyczasie ustalamy trasę na dzień następny, bo jak się okazuje, Staszek podąża w tym samym kierunku co ja po czym idziemy w kimę Czwartek, 12 sierpnia Pobudka o 8.00 rano, szybkie śniadanko i wyruszamy! Cel: Dolina Pięciu Stawów przez Krzyżne Na początku czas mamy fajny, mimo że idziemy z duzymi worami. Potem po wyjściu z lasu robi się potwornie gorąco i Kasiek wprostproporcjonalnie potwornie zwalnia ;/ Generalnie ludu prawie nie ma, co jest miłą odmianą po dniu poprzednim i kolejkach do łańcuchów Po drodze mijamy Czerwony Staw (naprawdę czerwony!) śliczny *_* Jakieś kffiotki: Lampa jest coraz gorsza, jest mi coraz bardziej gorąco a picie nam się kończy. Podejście pod Krzyżne: No i w końcu jesteśmy ! Living my dream! Na przełęczy spotykamy 5 osób od nas z pokoju (pozdrawiamy Kraków i Płock!) hehe a jak mówiłam, że się jeszcze spotkamy to nie wierzyli ;p Robimy pamiątkową fotę, pijemy resztkę wody i zaczynamy schodzić. Zejście do Pięciu Stawów wcale nie takie znowu obsuwające się jak nas straszyli, jednak powolne (gorrrąco... pićcc) Mimo gorąco robię ładny pyszczek do aparatu: Staszek pomyka do przodu bardzo szybko, więc decydujemy, ze on pójdzie przodem i spotkamy się juz Piątce. Pomykam więc dalej moim tempem i staram się iść w miarę szybko (hahaa) Po drodze zatrzymuję się przy pierwszym wodopoju jaki spotkałam, uzupełniam płyny w organizmie i w pustej butelce Żeby miało jakiś smak wrzucam do butli dwie pastylki wapna smakowego ;p Widoczki po drodze: DOlina Pięciu Stawów Polskich: W końcu po zrobieniu trawersu w prawo widać Wielki Staw Polski oraz... Staszka! Który się wrócił po mnie! Staszek mimo moich protestów zabiera mi plecak i idziemy robić zdjęcia Jakieś panoramki: Potem idziemy się zamelinować na glebie, ja ide zjeść, szybki prysznic w loddddowatej wodzie po czym znowu idziemy robic zdjęcia : Włącza mi się instynkt wspinaczkowy ;p A wieczorem spektakl spadających meteorytów Koło 22.00 wreszcie spać.... Nikt się nie bulwersuje, że cały korytarz zajęliśmy, jeszcze przepraszają, że przechodzą O dziwo, nikt tej nocy nie chrapał! Nawet jak wychodziłam następnego dnia nad ranem.... Piątek, 13 sierpnia Pobudka dzwoni pierwszy budzik godz 4.00 - Aaaaa... ueeeee... Dzwoni drugi budzik. Godz 4.15. - Mmmmm.... Robię nagły zryw, otwieram oczy i chcę spać dalej Niestety obowiązki wzywają - muszę być w Krakowie o 12.00 na rozmowie o pracę... (shit!) A tak by pospał! W każdy razie jakoś udaje mi się zebrać do kupy, wstać i się spakowamć. Na śniadanie juz nie mam siły. Żagnam się ze Staszkiem, który na koniec mówi mi : - Kaśka, ty masz jaja jak byk! Po czym kieruję się w stronę mroku (czytać; wyjścia). Śledziki śpią gdzie się da: na korytarzu, na stołach, w kuchni turystycznej oraz na schodach przed wejśćiem Mijam śledziki i ruszam w kierunku Zakopanego. Idzie mi się strasznie. Che mi się jeść (ale nie mam ochoty na serek, który mam w plecaku) chce mi się spac i nei mam siły isć. Aaaaa.... zamiast 1,5 godz idę na Palenicę 2,5 godz z tym że od Wodogrzmotów robię zamaist 40 min -> 20 min (tzn, że jak mi się chce to potrafię ;p) Po drodze udało mi się trafił na wschód słońca Na Palenicy jestem koło 7.30 po czym dowiaduję sie, że pierwszy bus do Zakopanego odjeżdza dopiero o 8.05 Zdesperowana próbuję pojechać taksówką, która właśnie podjechała, przy czym busiasz mówi mi, że tak nie można, bo oni mają umowę i pierwszy kurs jest jesgo! Agrrrr!!! W momencie wsiadania do busa mam srogą minę, zabijam wzrokiem. Na szczęscie w Zako od razu przesiadam się do PKS-a do Krakowa ;] Niestety na rozmowę spóźniłam się pół godz*** ;d Uppps.... Muzyka końcowa: http://www.youtube.com/watch?v=XClf_8AKF4E Napisy końcowe: Było bardzo miło. Świetna pogoda. Świetne towarzystwo (pozdrawiam ekipę z pokoju nr 11! ) Cele zrealizowane: wszystkie Kościelec rulezz chociaż Świnia też była niczego sobie ;] Tego mi było trzeba! Zdjęcia: http://picasaweb.google.pl/kasiek555/10 ... iecStawow# * w tym Staszka, który się na mnie nie obraził, mimo, że go 3 razy o imię pytałam ** po całej wycieczce doszłam do wniosku, że mam jak Mulik, tzn im większy luft tym mniej się boję *** bo to zły busiarz był! |
Autor: | Auralis [ Pn sie 16, 2010 6:08 pm ] |
Tytuł: | |
Jezusie, że Tobie chce się tyle pisać Ale relacja świetna, zdjęcia również, też chciałbym kiedyś przespać się w schronisku |
Autor: | Lukasz_ [ Pn sie 16, 2010 6:09 pm ] |
Tytuł: | |
Eee jakieś paskudne szlaki... A proponowałem Kaczy |
Autor: | Azyjka [ Pn sie 16, 2010 6:16 pm ] |
Tytuł: | |
jeee jaką pogodę miałaś piękną, a że tam trochę mgły to standard! I ten wschód na koniec rewelacja! Że by mi się chciało tak wczas z Piątki schodzić, a tfu... Kasia86 napisał(a): O dziwo, nikt tej nocy nie chrapał! Nawet jak wychodziłam następnego dnia nad ranem....
Ja zawsze biorę stopery do uszu i śpię jak zabita, a rano mnie muszą ciągnąć za psiwór żeby dobudzić. |
Autor: | Fenomen [ Pn sie 16, 2010 7:14 pm ] |
Tytuł: | |
zajebiaszcze relacje piszesz a takie pytanko mam: czemu to bylo trzecie podejscie na Koscielec? co sie stalo ze poprzednie dwa sie nie udaly? (pytam, bo sam mialem jedno nieudane, kiedy tak wialo, ze chcialo nas zrzucic z Karbu, a co dopiero byloby na gorze ) |
Autor: | mpik [ Pn sie 16, 2010 8:52 pm ] |
Tytuł: | |
Auralis napisał(a): Jezusie, że Tobie chce się tyle pisać a mnie że się chciało to wszytko przeczytać...
ale fajne było ps. day 1, last fotka - SUPER |
Autor: | Ivona [ Pn sie 16, 2010 9:10 pm ] |
Tytuł: | |
no tak,Ci co mają czas na Tatry w tygodniu to mają pogodę |
Autor: | leppy [ Pn sie 16, 2010 9:16 pm ] |
Tytuł: | |
Świetnie się czytało (i oglądało), taka "świeża" relacja! Kasiek uwielbiam Twój optymizm i energię, tutaj również bijące i z tekstu i z uśmiechniętej na zdjęciach buzi! |
Autor: | Elfka [ Pn sie 16, 2010 9:18 pm ] |
Tytuł: | |
Piękne wycieczki Dobrze, że miałaś dobrą pogodę |
Autor: | matragona [ Pn sie 16, 2010 9:24 pm ] |
Tytuł: | |
No,i przeczytałam i obejrzałam,z tym większą frajdą,że w tym roku latem w Tatrach byłam tylko raz..brawo za wyprawy |
Autor: | Czapka [ Pn sie 16, 2010 9:34 pm ] |
Tytuł: | |
Świetna relacja:) Bardzo pozytywna:) Zdjęcia też niczego sobie- szczególnie te o wschodzie słońca:D Skoro z Krzyżnego do Piątki szlak już tak się nie obsuwa ( w zeszłym roku pod koniec września remontowali go), to chyba muszę go sprawdzić;) ( Znajomy kilka lat temu z dużym plecakiem pojechał po żwirku i zaliczył glebę). |
Autor: | Kasia86 [ Wt sie 17, 2010 12:11 am ] |
Tytuł: | |
Auralis napisał(a): Jezusie, że Tobie chce się tyle pisać Trochę mi się nie chciało , ale jeden użytkownik bardzo chciał relację i mnie zmotywował do pisania Ale tam się tyle działo, że i tak nie opisałam wszystkiego! Bo by było dwa razy tyle Lukasz_ napisał(a): Eee jakieś paskudne szlaki... A proponowałem Kaczy A proponowałam inny termin! Ty jesteś paskudny, bo się nie zgodziłeś Fenomen napisał(a): zajebiaszcze relacje piszesz a takie pytanko mam: czemu to bylo trzecie podejscie na Koscielec? co sie stalo ze poprzednie dwa sie nie udaly? (pytam, bo sam mialem jedno nieudane, kiedy tak wialo, ze chcialo nas zrzucic z Karbu, a co dopiero byloby na gorze ) Pierwsze podejście było jakieś 3 lata temu, nie poszliśmy bo na Karbie nam się woda skończyła, pisze , że szlak niebezpiczny, a tu taka straszna lampa ponad 30 st. Jeszcze się na PKS spieszyliśmy. Podejście drugie było w lutym albo styczniu tego roku, razem z Edzią, kiedy to po prostu mi się nie chciało po nieprzespanej nocy Zresztą trochę się bałam wtedy iść zimą tam. leppy napisał(a): Świetnie się czytało (i oglądało), taka "świeża" relacja! Kasiek uwielbiam Twój optymizm i energię, tutaj również bijące i z tekstu i z uśmiechniętej na zdjęciach buzi!
Gdzież ona świeża, 3 dni się zbierałam żeby ją napisać Hehehe no jak mi dobrze to się uśmiecham! (wreszcie znowu hehee) |
Autor: | Kasia86 [ Wt sie 17, 2010 12:17 am ] |
Tytuł: | |
A w ogóle to faaaaajnie, że się podoba! |
Autor: | igi [ Wt sie 17, 2010 12:40 am ] |
Tytuł: | |
Kasia86 napisał(a): po całej wycieczce doszłam do wniosku, że mam jak Mulik
Odważne |
Autor: | Kasia86 [ Wt sie 17, 2010 12:46 am ] |
Tytuł: | |
igi napisał(a): Kasia86 napisał(a): po całej wycieczce doszłam do wniosku, że mam jak Mulik Odważne Eee podobnie trochę.... Bo mimo wszystko moje trasy a Wasze to dwie różne bajki Tak mi się przypomniało, jak Mulik to mówił na ściance hehe |
Autor: | Mooliczek [ Wt sie 17, 2010 6:12 am ] |
Tytuł: | |
Ale czekaj, czekaj, laska: Ty się wspinasz, jesteś po kursie, i robisz z łańcuchów jakiś mały sklep z horrorami? Czegoś tutaj nie jarzę.... Ile Ty masz lat, co? Kasia86 napisał(a): mam jak Mulik, tzn im większy luft tym mniej się boję
Coś w tym jest. 2 km lufy między nogami, w terenie, jakoś mniej na mnie działa, niż 7 metrów na ściance. Pewnie dlatego, że w tym drugim przypadku mam szansę na zostanie sfrustrowaną kaleką, a w tym pierwszym - to już wszystko jedno, więc po co w ogóle się stresować? Relacja ciekawa, dobrze się czytało, no i wycieczka ładna |
Autor: | antyqjon [ Wt sie 17, 2010 6:50 am ] |
Tytuł: | |
Wszystko piknie. Ale zwlekać się z Piątki po 4 - pogięło? |
Autor: | Jacek [ Wt sie 17, 2010 7:41 am ] |
Tytuł: | |
Kasia86 napisał(a): im większy luft tym mniej się boję
I o to chodzi, i o to chodzi Warto wstać wcześnie nawet jak trzeba już wracać.. i w promieniach wschodzącego słońca z pięknymi widokami pożegnać się na czas jakiś z górami.. Piękny poranek Kasiu. Przyjemne widoczki.. |
Autor: | Łukasz T [ Wt sie 17, 2010 8:02 am ] |
Tytuł: | |
Jacek napisał(a): i w promieniach wschodzącego słońca z pięknymi widokami pożegnać się na czas jakiś z górami..
Ale ogólnie to zdrowy jesteś ? |
Autor: | Jacek [ Wt sie 17, 2010 8:06 am ] |
Tytuł: | |
Łukasz T napisał(a): Ale ogólnie to zdrowy jesteś ?
Nie zupełnie. |
Autor: | Kasia86 [ Wt sie 17, 2010 9:12 am ] |
Tytuł: | |
Mooliczek napisał(a): Ale czekaj, czekaj, laska: Ty się wspinasz, jesteś po kursie, i robisz z łańcuchów jakiś mały sklep z horrorami? Czegoś tutaj nie jarzę.... Ile Ty masz lat, co? Cztery latka! A tak na serio to mi za bardzo łańcuchy nie pasują, bo mi się to rusza w rękach. Wolę się skały trzymać Jak na pierwszy raz (oprócz Giewontu) to myślę , że nie było tak źle hehe. I nie porównuj mi tego do wspinaczki, bo tam jest asekuracja a tu się trzymasz samymi ręcami! antyqjon napisał(a): Wszystko piknie. Ale zwlekać się z Piątki po 4 - pogięło?
Żeby zejść szybko na Palenicę i najpóżniej o 8.00 wyjechać z Zakopanego do Krakowa Plan planem, o 8.00 to ja dopiero z Palenicy wyjężdżałam... |
Autor: | azaghal [ Wt sie 17, 2010 9:50 am ] |
Tytuł: | |
Brawo Kasiek, napieraj do przodu |
Autor: | Brajan [ Wt sie 17, 2010 12:41 pm ] |
Tytuł: | |
Piękne zdjęcia |
Autor: | adhezja [ Wt sie 17, 2010 12:48 pm ] |
Tytuł: | |
jak zwykle super zdjecia, jak Ty robisz te panoramy, ze statywem? :> trasy tez fajne, na zejściu z Krzyżnego daja wode ze skały? dobrze wiedziec a i mam pytanie - to tak +_ ile kg dzwigalas w tym plecaku na 3 dni? a w Murowańcu były wolen łozka bez rezerwacji? tak btw mi znajomy przy zejściu Zawratu zalecał trzymanie sie skał a nie łancuchów, nawet mi sie udało na troche przestawić na taki styl. tak że łapanie łancuchów nie jest obowiazkowe |
Autor: | Fenomen [ Wt sie 17, 2010 1:46 pm ] |
Tytuł: | |
Cytuj: Zresztą trochę się bałam wtedy iść zimą tam.
hmm... kumpel opowiadal mi, ze lubi chodzic tam zima, bo jak wejdzie na gore to z powrotem zjezdza na dupie do samego Karbu |
Autor: | Kasia86 [ Wt sie 17, 2010 1:56 pm ] |
Tytuł: | |
adhezja napisał(a): jak zwykle super zdjecia, jak Ty robisz te panoramy, ze statywem? :> Bez statywu hehe adhezja napisał(a): a i mam pytanie - to tak +_ ile kg dzwigalas w tym plecaku na 3 dni?
a w Murowańcu były wolen łozka bez rezerwacji? Hmm nie ważyłam, bo nie mam wagi ale tak mniej więcej 12-13 kg to wniosłam pierwszego dnia do Murowańca. Potem oczywiście było lżej, także z Murowańca do Piątki to niosłam... hmm z 8 kg? Nawet nie czułam tego na plecach hihi W każdym schronie zawsze rano są jakieś wolne miejsca, w Muro latem jest to chyba 40% miejsc ogółem, także jak się przyjdzie wcześnie rano to nie ma problemu. Tylko że pisze, ze recepcja jest czynna od 10.00 ale czasem wcześniej otwierają |
Autor: | Kasia86 [ Pn sie 23, 2010 1:41 pm ] |
Tytuł: | |
Jeszcze takie zdjęcia : Podejście pod Krzyżne: Zawrat: Walka trwa! Bo ja nie lubię łańcuchów... czyli jak się da, to naokoło (pewien użytkownik TG, który był ze mną na Giewoncie coś o tym wie ) Zamyślone.... I chmury w Czarnym Stawie: |
Autor: | chwastek [ Pn sie 23, 2010 3:27 pm ] |
Tytuł: | |
... |
Autor: | Kasia86 [ Pn sie 23, 2010 4:35 pm ] |
Tytuł: | |
PO obejrzeniu zdjęć i małej refleksji dochodzę do wniosku, że do góry możę być całkiem fajnie Jak będę w okolicach to muszę sprawdzić |
Autor: | Vespa [ Pn sie 23, 2010 8:53 pm ] |
Tytuł: | |
Kasia86 napisał(a): A tak na serio to mi za bardzo łańcuchy nie pasują, bo mi się to rusza w rękach. Wolę się skały trzymać
Tym bardziej że na wielu odcinkach (różnych szlaków, nie tego jednego) ubezpieczenia rozwieszały jakieś jednokomórkowce. Na Zawrat jest o wiele przyjemniej po skale. Na początku Czerwonej Ławki tak samo: dynda toto nad gładkimi płytami, a po lewej piękny wyrzeźbiony scrambling. A tobie zazdroszczę - też bym chciała moc robić takie mniejsze a częstsze wypady, a nie fundować sobie ścieżkę zdrowia raz na rok |
Strona 1 z 2 | Strefa czasowa: UTC + 1 |
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group http://www.phpbb.com/ |