Forum portalu turystyka-gorska.pl
http://forum.turystyka-gorska.pl/

Marmolada: słodkie wspinanie na śniadanie
http://forum.turystyka-gorska.pl/viewtopic.php?f=11&t=10178
Strona 1 z 6

Autor:  Mooliczek [ N sie 15, 2010 7:49 pm ]
Tytuł:  Marmolada: słodkie wspinanie na śniadanie

Po tym, jak ekipa MVTeam postanowiła melanżować z kim innym podczas swojego urlopu :P, nie pozostało nam nic innego, jak skoncentrować się na Planie B na weekend.

Jego geneza jest dość osobliwa:

Jck: No to co w ten weekend?
Mulik: Tatry… Wspin?
Jck: Nie mam formy, nie byłem w górach od miesiąca.
Mulik: Tatry turystycznie?
Jck: Będzie lało. Wszędzie sprawdzałem.
Mulik: Canyoning? :D
Jck: Ej noo…

<cisza>

Jck: Marmolada?

<cisza>

Mulik: Widziałam na kamerkach tą ścianę – marnie to teraz wygląda.

<cisza>

Jck: To weźmiemy cały zestaw do lodu.


:mrgreen:

Tym sposobem, we czwartek podjęliśmy decyzję o wyjeździe na weekend w Dolomity.

Cel: Marmolada, północną ścianą. Długa na 350 metrów, wyceniana na AD, kulminuje niewiele poniżej wierzchołka.

Sami byliśmy ciekawi, czy się da. Pomysł wyjazdu był tak spontaniczny i szalony, że wzbudzał w teamie powszechną wesołość. Ale co tam! Jedziemy! :D

Jck: Sprawdzałem 6 serwisów pogodowych, ma być lampa.
Mulik: A zostawże w cholerę te serwisy! Jedziemy i robimy. Koniec jojczenia, że warunków nie ma!


Mobilizacja – 100%.

W składzie: ja, Igi, Jacek, wyjeżdżamy „po robocie”, w piątek, ok. 17.30 z Gliwic. Jedziemy całą noc, przecinając Czechy, a potem Austrię – w paskudnym deszczu. W międzyczasie Jck daje się namówić na skorzystanie nazajutrz z kolejki. Mój argument? – będzie więcej czasu na łojenie w ścianie. Argument Jacka? – „Przynajmniej pośpię”.

Na parking przy tamie na Passo di Fedaia dojeżdżamy o 5.30 nad ranem. Jako, że pierwsza kolejka odjeżdża o 8.30, kimamy 2 godziny. Tzn usiłujemy – nie przywykłam do zasypiania w samochodzie o wschodzie słońca, przy akompaniamencie chrapiącego Igiego ;)

7.30 – zrywamy się na nogi. Szybki przepak i do kolejki. Przed kasą słyszę radosne: “Mulik, Ty masz…kolczyki!”. Tak, jak stałam w piątek w biurze, tak pojechałam. Nie zwróciwszy nawet uwagi na akcesoria. Cóż… w końcu jestem we Włoszech, to mogę się trochę polansować ;)

Obrazek

Kupując bilety, Igi ujawnia swe lingwistyczne zdolności:

- Andata e ritorno?
- Andatritorno.


Parę minut po 9.00 jesteśmy już powyżej 2.600 mnpm. Piękna pogoda, zainteresowanych wejściem na Marmoladę jest sporo, toteż nie czujemy się tam nazbyt osamotnieni. Nastroje mamy fantastyczne – dalej nie możemy w zasadzie uwierzyć, że tu jesteśmy :) Trochę to dziwna pora na początek wspinaczki. Coś, jak „second shift climbing”.

Obrazek
Marmolada widziana od północy. Na lewo wiedzie 'normal', na prawo - nasza droga.

Szybko identyfikujemy wejście w ścianę i podążamy w jej kierunku. Za nami – ku naszemu zdziwieniu – rusza tramwaj ok. 6-7 osób. Nie sądziliśmy, że ktokolwiek do nas dołączy, to chyba mało popularny cel, bo i zapisków w necie mało. Gdy tylko nas doganiają okazuje się, że nie tej drogi szukali. Skierowaliśmy ich w stronę pożądanej ferraty, a sami przystąpiliśmy do podziału sprzętu.

Porozumienie było szybkie: Igi bierze śnieg, Jacek lód, ja – skałę. Tak też się uposażyliśmy i związani jedną 60-metrową liną ruszyliśmy do góry.

Jako, że początek był śnieżny, idziemy w kolejności: Igi, ja i Jck. Widoki przepyszne. I chociaż muszę przyznać, że Dolomity to nie moja bajka, te przerośnięte skały i big wall’e zrobiły na mnie wrażenie. W sam raz na romantyczną wycieczkę we dwoje ;) To jednak nie moje poczucie górskiej estetyki.

Obrazek


Na początku, warunki w ścianie fantastyczne. Aż byliśmy zdziwieni. Śnieg kapitalnie nas przyjmuje, nachylenie „do 60 stopni” jest nieodczuwalne.

W międzyczasie dogania nas… grupa trzech latynoskich ‘prawdziwków’. Patrzymy zdumieni, jak amigos żwawo nas wyprzedzają z prawej, pakując się centralnie w lawinisko i napierając do góry. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, iż kontrastowaliśmy ze sobą mocno: my uzbrojeni w szpej po zęby, oni – na lekko, bez jakiegokolwiek sprzętu zimowego, w trekach i krótkich rękawkach :)

„Ale demotywacja!” – rzuca Jacek.

Myślimy sobie, że to pewnie wymiatacze, jakich mało. Szybko jednak okazuje się, że mieli w planie inną niż my drogę, a niepewnie konsultowana i obracana w rękach mapa utwierdziła nas w końcu w przekonaniu, że to generalnie … wesołe chłopaki :D

Napieramy.

Obrazek

Igi dochodzi wreszcie do skalnej bariery, przy której droga układa się naturalnie i prowadzi dalej odbijającym w lewo zachodem. Tutaj śnieg już nie jest tak przyjemny, jak niżej. Robi się sypko. Wcześniej, dwa dni z rzędu był opad – co właśnie dało się odczuć. Z każdym krokiem było bardziej grząsko, każdy zbyt długi postój w jednym miejscu owocował lekkim osunięciem.

Obrazek

Obrazek

Podchodzimy wyżej – zaczynają się skały i kluczenie.

Mulik: To co, teraz ja?
Igi: Nie, spoko. Idę dalej.


Tym sposobem Igor przejął całość prowadzenia – i utrzymał je już do końca.

Droga robi się skomplikowana orientacyjnie, a wyższe partie góry zaczynają spowijać chmury. Widoczność spada do 15-20 metrów.

Przyjeżdżając na miejsce żałowałam, że zapomniałam haków. Wchodząc jednakże coraz bardziej w – powiedzmy – skalny teren, z nieskrywanym osłupieniem patrzyłam na fatalną jakość tamtejszej skały. Potworna kruszyzna! Każdy założony przez Igiego przelot nie wytrzymał próby i zostawał mu w rękach, wyrywając przy tym pokaźny fragment tego, w czym właśnie był osadzany.

Nie mieliśmy gdzie czego zakładać. Najmocniejszymi przelotami okazywały się stany zrobione z wkopanego w śnieg czekana. To było wspinanie „Na słowo honoru – nie odpadać!”.

Obrazek

Idziemy dalej. Widoczność marna, a teren swoim ukształtowaniem zaczyna przypominać trawers Małego Gerlacha, który uskutecznialiśmy zimą. Liczne żeberka i żlebki, które częściowo przysypane świeżą warstwą kompletnie niezwiązanego śniegu tworzą formację ciekawą, aczkolwiek dość kłopotliwą do przejścia – zwłaszcza przy, de facto, zerowej asekuracji. Ten fragment ściany nie przypominał w niczym zdjęć, które oglądaliśmy.

Po cichu liczyliśmy na śnieg, a jeśli nie – to chociaż na lód. Zastaliśmy mursz i ledwo przysypaną śniegiem łupkowatą skałę, tworzące teren na tyle grząski, aby pojawił się ścisk pośladków. Daleko temu było do pięknej, śnieżnej formacji, gdzie wspin to czysta przyjemność i spacer. Czyli standard – znowu wpierdzielamy się w ulubione klimaty :D

Obrazek

Wreszcie pojawia się światełko w tunelu: zbliżamy się do grani. Igi wychodzi pierwszy, znikając nam z pola widzenia. Czekamy. Wreszcie słyszymy: „Koniec, to tu!”. Uffff.

Jedno po drugim wychodzimy ze ściany na grań, w której zbiega się również końcówka drogi normalnej, ubezpieczonej ferratą. Na górze sporo ludzi, daje się też słyszeć rodzimy język. Na moje „Cześć!” koledzy z kraju odwracają wzrok. Potem się dowiedziałam od Igora, że jego wyjście ze ściany na grań spotkało się z rzuconym pogardliwie komentarzem: „A ten gościu skąd, k***a, wyszedł?”. W podtekście „Chyba jednak poje***y mu się drogi”. No tak. Jako naród, w górach jesteśmy zawsze ekspertami, ale przynajmniej – nie kryjemy się z tym. To cenne :)

Obrazek
Po wyjściu ze ściany na grań podszczytową.


Olbrzymia radość i ulga – tak można określić nasze emocje. Przejście ściany zajęło nam 4 godziny. Wykaz użytego na drodze sprzętu lekko nas onieśmiela: śruba lodowa skrócona krawatem i friend nr 3. Tyle…

Zostaje jeszcze podejście na wierzchołek, na co – o dziwo – nie wszyscy mają parcie ;) Jednakże oczywistym jest, że się tam pojawiamy, w kompletnym mleku. Szybkie zdjęcie przy szczytowym krzyżu, i zbiegamy w dół, aby zdążyć na ostatnią kolejkę o 16.30. Zbiegamy dosłownie. Pokonanie odcinka z ferratą zajmuje nam dokładnie 10 minut, całość drogi z wierzchołka pod kolejkę – godzinę. Grunt, to mieć odpowiednią motywację!

Zjeżdżamy na dół...

Obrazek
TITANIS: Igi di Caprio i jego Partner, nucąc "My ice axe will go on".

... – dumnie się prężąc przed sobą samymi, jak dzieciaki :D – przestawiamy auto jakieś 200 metrów dalej, na darmowy „Moto Park”, na którym – po przyswojeniu sporej ilości napojów izotonicznych – zasypiamy. Budzik zrywa nas na równe nogi o 6.30 dnia następnego. Jest niedziela. Wracamy do kraju :)

Pozostałe zdjęcia, tutuaj: http://summiter.pl/?p=3084

Obrazek
Marmolada - ściana północna. Topo naszej drogi.

Autor:  grubyilysy [ N sie 15, 2010 8:57 pm ]
Tytuł:  Re: Marmolada: słodkie wspinanie na śniadanie

Mooliczek napisał(a):
...
Jck: Marmolada?
...
Tym sposobem, we czwartek podjęliśmy decyzję o wyjeździe na weekend w Dolomity.
...

Robi wrażenie :-).
Czułem, że ten moment gdy w Alpy będzie się "wyskakiwać na weekend" w końcu nadejdzie. Na pewno dla mnie (z Warszawy) to przydałoby się jeszcze kilka odcinków autostrad. I sporo lat mniej, bo po 8 godzinach za kółkiem potrzebuję 8 godzin snu a nie wspinu :-).
Jechaliście przez Cieszyn->Brno?

Nie mogę za bardzo zlokalizować sobie waszej trasy - szliście wprost do góry od kolejki i w miejscu gdzie "droga normalna" skręca w prawo w stronę skał szliście dalej na wprost do góry?

Autor:  matragona [ N sie 15, 2010 8:58 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
Tak, jak stałam w piątek w biurze, tak pojechałam

:mrgreen: :mrgreen: skąd ja to znam :)
Świetny wyskok i fajna akcja :D

Autor:  jck [ N sie 15, 2010 9:06 pm ]
Tytuł: 

Obrazek
grubyilysy napisał(a):
Nie mogę za bardzo zlokalizować sobie waszej trasy - szliście wprost do góry od kolejki i w miejscu gdzie "droga normalna" skręca w prawo w stronę skał szliście dalej na wprost do góry?

Nie. Z kolejki od razu na prawo, nie wchodząc nawet na lodowiec. Schena de Mul osiągnęliśmy dokładnie w tym samym miejscu co droga normalna.
Na zdjęciu powyżej: normal idzie przez lodowiec z lewej, 'nasza' ściana mniej więcej w środku.
Cytuj:
Jechaliście przez Cieszyn->Brno?

Tak.

Autor:  grubyilysy [ N sie 15, 2010 9:17 pm ]
Tytuł: 

OK, dzięki teraz załapałem.
Drugie nurtujące mnie pytanie skąd wziąłeś pomysł akurat tej drogi?

Autor:  piomic [ N sie 15, 2010 9:33 pm ]
Tytuł:  Re: Marmolada: słodkie wspinanie na śniadanie

Mooliczek napisał(a):
To jednak nie moje poczucie górskiej estetyki.

Obrazek
Nie podoba Ci się ten okaz na środku grupy?
Jeśli było robione na wschód z lekkim odchyleniem na północ to znam gada. Ale to chyba nie to.

Autor:  grubyilysy [ N sie 15, 2010 9:41 pm ]
Tytuł: 

Piz Boe, a całość to Sella od południa, więc na moje odczucie raczej "na północ z odchyleniem na wschód".
Fajne ferraty są tam od drugiej strony, m.inn. Brigata Tridentina, a na Marmoladzie Eterna, ale na niej nie byłem, może kiedyś. Też "E", jak mój zaliczony tego lata Der Johann.

Autor:  piomic [ N sie 15, 2010 9:57 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Piz Boe, a całość to Sella od południa
Dzięki. Ładniutki.

Autor:  igi [ N sie 15, 2010 10:25 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Drugie nurtujące mnie pytanie skąd wziąłeś pomysł akurat tej drogi?

Nie mamy sprzętu do ferrat ;)
A tak na poważnie. Śpieszmy się robić ściany północne, tak szybko odchodzą...

Autor:  Mooliczek [ N sie 15, 2010 10:34 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Nie podoba Ci się ten okaz na środku grupy?

A czy ja powiedziałam, że to nie ładne? Owszem, ładne. I robi wrażenie. Ale to po prostu...nie mój klimat. Ja prosta baba jestem, nauczono mnie, że wysoka góra jest ostra, to ma być ostra ;)
A tak całkiem serio: dziwne te Dolomity - ładne, ale jakoś tak, gór nie przypominają. To, co załączyłeś w cytacie na zdjęciu... Przypomina mi Szczeliniec :) I ok, jest w Górach Stołowych...jest fajny, byłam, widziałam. Ale czy to góry...? Powracamy do pytania postawionego w zaraniu... :) To moje prywatne, subiektywne odczucie i nie mam zamiaru nikogo do niego przekonywać. Jakoś, zwyczajnie, podobają mi się bardziej 'klasyczne' górskie kształty :)

Autor:  piomic [ N sie 15, 2010 10:36 pm ]
Tytuł: 

Bo to takie duże skałki są, nie góry. Ale jest kilka wyjątków, które wyglądają jak "porządna" góra. Np. ten okaz nad Twoim Szczelińcem.
igi napisał(a):
Śpieszmy się robić ściany północne
Słyszałem o jednej fajnej. O ile Mulik się pająków nie boi...
:wink:

Autor:  igi [ N sie 15, 2010 10:41 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
wysoka góra jest ostra, to ma być ostra

Ostra, w kształcie idealnej piramidy i jak to ktoś napisał: "Dlatego też odsłania swój przepych jedynie tym, którzy zadadzą sobie trud, by na własnych górach dotrzeć na tę górę".

Autor:  piomic [ N sie 15, 2010 10:43 pm ]
Tytuł: 

igi napisał(a):
na własnych górach dotrzeć na tę górę
Hmm... :scratch:

Autor:  igi [ N sie 15, 2010 10:43 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Słyszałem o jednej fajnej. O ile Mulik się pająków nie boi...
____

Mulik? Ja się boję bardziej! Mulik z namiotu wywaliła dwa Tygrzyki Paskowane dziś, ja potem się przewalczyłem, podszedłem na odległość kubka i wywaliłem trzeciego. Brr, trza walczyć z fobiami ;)

Autor:  piomic [ N sie 15, 2010 10:44 pm ]
Tytuł: 

igi napisał(a):
Ja się boję bardziej!

No to północną Eigeru omijaj...

Autor:  igi [ N sie 15, 2010 10:47 pm ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
igi napisał(a):
na własnych górach dotrzeć na tę górę
Hmm... :scratch:

By R.Goedke ;-)

piomic napisał(a):
No to północną Eigeru omijaj...

Za wysokie progi, za dużo dzieci mam na utrzymaniu jeszcze ;)

Autor:  gouter [ Pn sie 16, 2010 4:59 am ]
Tytuł: 

piomic napisał(a):
Nie podoba Ci się ten okaz na środku grupy?
Jeśli było robione na wschód z lekkim odchyleniem na północ to znam gada. Ale to chyba nie to.

To przecież najszybsze 3 tysiące w Dolomitach - Piz Boe

Autor:  Mooliczek [ Pn sie 16, 2010 5:58 am ]
Tytuł: 

igi napisał(a):
zadadzą sobie trud, by na własnych górach dotrzeć

Nogach chyba ;)
piomic napisał(a):
Słyszałem o jednej fajnej. O ile Mulik się pająków nie boi... ;)

Białe pająki, to szczególny rodzaj agresora: pożerają w całości.
Rozpędziłeś się :mrgreen:

EDIT:
piomic napisał(a):
Bo to takie duże skałki są, nie góry

Dokładnie, mam takie samo odczucie. Jednakże: na własną - za krucho. Tam zaś, gdzie lito, to albo za duże cyfry (którym nigdy nie podołam), albo ferraty (które mnie nie podniecają). Więc wychodzi mi, że chyba nic tam już nie porzeźbię. Ale na spacer mogę pojechać, bo szalenie to wszystko urodziwe :)

Autor:  uysy [ Pn sie 16, 2010 6:56 am ]
Tytuł: 

Noo i pięknie, warto było poczekać na relacje :P.

Autor:  Explorer [ Pn sie 16, 2010 8:01 am ]
Tytuł: 

achhhh ta Marmoladka, jest po prostu bajeczna:)

mam nadzieje, że kiedyś też tam wejdę, bo chcę bardzo (a to już cześć sukcesu):)

Autor:  grubyilysy [ Pn sie 16, 2010 8:58 am ]
Tytuł: 

igi napisał(a):
...Śpieszmy się robić ściany północne, tak szybko odchodzą...

Nie całkiem o to mi chodziło, żeby wybrać się na jakąś drogę to na ogół trzeba mieć co najmniej inspirację a najlepiej i wiedzę, żeby iść akurat tą i tą linią. Ja moją biorę w 100% z książek i przewodników różnego rodzaju i oczywiście z netu. A waszej drogi nie ma np. na summitpost. Ciekawi mnie z jakiego źródła pochodzi inspiracja i dane o drodze. Oczywiście potrafię sobie wyobrazić, że to jest tak, że jck bierze sobie zdjęcie góry, przygląda się, myśli myśli i mówi: "pójdziemy sobie tędy, potemu tu, ten próg obejdziemy po prawej i potem pójdziemy trawersem i potem do góry powinno być już raczej łatwo". Ale jeżeli tak jest faktycznie to chciałbym wiedzieć, mam nadzieję, że nie jestem nachalny :-).

Autor:  Mooliczek [ Pn sie 16, 2010 9:14 am ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
[...]że to jest tak, że jck bierze sobie zdjęcie góry, przygląda się, myśli myśli i mówi: "pójdziemy sobie tędy, potemu tu, ten próg obejdziemy po prawej i potem pójdziemy trawersem i potem do góry powinno być już raczej łatwo"

Bywa i tak :lol: Chociaż oczywiście w terenie bywa inaczej, bo tu nie puszcza, tam nie puszcza, tu miało być tak i tak, a jest inaczej... I trzeba myśleć na bieżąco, ale to standard i rozumiem, że nie o to pytasz.

grubyilysy napisał(a):
Ciekawi mnie z jakiego źródła pochodzi inspiracja i dane o drodze

O inspiracjach niech opowie Jck.

Co do info: część informacji była wzięta z www.bergsteigen.at, chyba ze dwa topa są wyrysowane na SP (ale bez opisu drogi), garść informacji znaleźliśmy na włoskich stronach, w relacjach. Na początku ciężko było z wyceną, bo to raczej ściana odwiedzana przez ski-alpinistów i tak też jest opisywana. Zawsze to jednak daje pewną orientację: jeżeli się nią zjeżdża, to i wyjść się da :)

Autor:  prof.Kiełbasa [ Pn sie 16, 2010 9:15 am ]
Tytuł: 

:shock: o kufa ładnie tam

Autor:  grubyilysy [ Pn sie 16, 2010 2:34 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
...Co do info: część informacji była wzięta z www.bergsteigen.at...

Ok, znalazłem ten link
http://www.bergsteigen.at/de/touren.aspx?ID=1468
Chociaż jeśli kolega jck podzieli się genezą pomysłu to będę wdzięczny :-).
BTW, Ciekawostka - na bergsteigen są generalnie góry Austrii, a Marmolada to leży we Włoszech... :-)

Autor:  Mooliczek [ Pn sie 16, 2010 2:51 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
Ciekawostka - na bergsteigen są generalnie góry Austrii

Nie tylko, jest dużo gór szwajcarskich również. Pogrzebiesz, zobaczysz. Portal austriacki, ale chłopaki chyba poszerzyły spektrum zainteresowań.

grubyilysy napisał(a):

To ta ściana, ale nie ta droga. Nasza prowadziła bardziej w lewo. Ale generalnie, o ten rejon chodzi.

Autor:  grubyilysy [ Pn sie 16, 2010 3:39 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
To ta ściana, ale nie ta droga. Nasza prowadziła bardziej w lewo.

E, wszystko się plus minus zgadza, kliknij guzik z aparatem i umlaut, i skrajna lewa kreska z tego zdjęcia-topo pokrywa się z waszą drogą. Najwyraźniej drobny chaos, pod jednym linkiem opisano kilka możliwości.

Autor:  grubyilysy [ Pn sie 16, 2010 4:00 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
...Pogrzebiesz, zobaczysz....

Grzebałem wiele razy i całkiem intensywnie, ale jakoś nigdy nie zauważyłem w wyszukiwarce tych czterech wielgaśnych przycisków na górze:

Österreich Deutschland Schweiz Italien

Dzięki :-).

Autor:  Ivona [ Pn sie 16, 2010 4:25 pm ]
Tytuł: 

Mooliczek napisał(a):
W międzyczasie Jck daje się namówić na skorzystanie nazajutrz z kolejki. Mój argument? – będzie więcej czasu na łojenie w ścianie. Argument Jacka? – „Przynajmniej pośpię”.


czyli dobry argument i cały puryzm szlag bierze :wink:

ale poważnie: zdaje się ,że północne ściany to Jackowe "my favourite".
Bardzo fajny pomysł na tą słodką góre i alternatywa dla deszczowych Tatr! Mi Marmolada,co prawda droga normalną ale w zimowych warunkach, sprawiła ogromną frajde.A ta północna wystawa wygląda całkiem sympatycznie.

Czy Wasza droga, nie spotyka się przypadkiem z normalem mniej więcej w tym miejscu z którego widać już czubek krzyża?

Obrazek

EDIT:
już widzę,że tak, nie doczytałam w relacji.Teraz wiem skąd nagle obok nas pojawili się skitourowcy.Zastanawiałyśmy się wtedy z Natalą co to za droga.

Autor:  Mooliczek [ Pn sie 16, 2010 8:19 pm ]
Tytuł: 

grubyilysy napisał(a):
skrajna lewa kreska z tego zdjęcia-topo pokrywa się z waszą drogą.

Tak, topo wskazuje mniej więcej (więcej, niż mniej) naszą drogę, natomiast sam opis i pojedyncze zdjęcia odnoszą się do innego wariantu. Generalnie, ta ściana oferuje sporo możliwości, szczególnie - uzależnionych od warunków.

Spójrz np. tutaj: http://tinyurl.com/25vokfp
Nasza droga to - pi x drzwi - ta środkowa (choć patrząc teraz odnoszę wrażenie, że jednak troszkę wyprostowaliśmy przy końcu - Jaca musiałby się wypowiedzieć). Jak widać, warunki dość odmienne.

Ivona napisał(a):
Czy Wasza droga, nie spotyka się przypadkiem z normalem mniej więcej w tym miejscu z którego widać już czubek krzyża?

Jak wyszliśmy ze ściany na Schena di Mul - gufno widzieliśmy ;) Więc nie potrafię odpowiedzieć na pytanie o odległość od krzyża, natomiast od wyjścia z 'normala' dzieliło nas jakieś 10 metrów, może mniej.

Autor:  igi [ Pn sie 16, 2010 10:47 pm ]
Tytuł: 

Ivona napisał(a):
A ta północna wystawa wygląda całkiem sympatycznie.

Dla mnie to sympatii w tym nie ma za grosz. W dwóch miejscach najnormalniej myślałem już kryteriami "wóz albo przewóz". A w warunkach zimowych, o których piszesz, kiedyś tam wrócę, bo kusi mnie "direkt" do samego cna.
grubyilysy napisał(a):
Ciekawi mnie z jakiego źródła pochodzi inspiracja i dane o drodze

To wyjazd w całości dla naszego Przyjaciela i Towarzysza.
Wiedzę czerpałem stąd:
http://www.minoru.de/mamolata.html
i na to byłem przygotowany.

Strona 1 z 6 Strefa czasowa: UTC + 1
Powered by phpBB® Forum Software © phpBB Group
http://www.phpbb.com/