Mazio napisał(a):
Jednak w swietle uzytych argumentow przez Ciebie, oraz innych, bronie sie przed taka plytka analiza
Mazio, nie wiem czy dobrze Cię rozumiem. Zjawiska ze zdania, które zacytowałeś, nie uznaję (wbrew pozorom?) za coś co występuje w tym światku powszechnie, wydając płytkie oceny na podstawie domysłów czy wyobrażeń... Jeżeli już formułuję takie czy inne opinie, to z czegoś one wynikają, ale nie jest też tak, że szufladkuję i ocenianiam ludzi w kategoriach dobry/zły, serio... Wszystkie moje wypowiedzi można by tak naprawdę skrócić do jednego zdania, że nie podoba mi się taka motywacja i nie chciałabym, bym mną kiedykolwiek zawładnęła. Nie dlatego, że jest ona dobra czy zła sama w sobie, nie chcę tego oceniać, ale dlatego, że (sorry ze patos, ale nie umiem w tym miejscu inaczej) góry to taki mój azyl, do którego nie chcę by wtargnął ten cały "brud", który zostawiamy na dole.
Odnosząc się jeszcze do tego co napisał Zombi:
Zombi napisał(a):
(...) bo np. niektórzy swoim rywalom naprawdę życzą źle, również poza dyscyplina, w której się ścigają, tylko dlatego, że muszą z nimi rywalizować. Zresztą, niektórzy lubią być motywowani takimi emocjami, w nich znajdują motor swoich działań.
Nie wątpię, że Kowalski na fali motyla noga na Zdzicha i chęci dokopania mu jest w stanie wykręcić lepszy wynik, niż Nowak w trakcie swych mistycznych eksploracji - jeśli skupiamy się na aspekcie czysto sportowym. To jest w ogóle osobne (i ciekawe) zagadnienie, ale nawet nie próbuję dokonywać tu jakichś analiz czy spłyceń

Nie wiem, może w temacie "motywacja, a efektywność oraz wpływ na samoocenę" niech wypowie się jakiś psycholog sportowy, jeśli tu zagląda

Napisałam jedynie, że nie chciałabym by ktoś taki jak Kowalski był moim partnerem wspinaczkowym. Każdy z nas dobiera sobie towarzystwo w góry świadomie i gdyby się zastanowić, jesteśmy w stanie dokładnie określić, dlaczego z jednymi chcemy się wiązać liną, a z innymi niekoniecznie. Każdy dokonuje takiego wyboru i oceny i nie widzę w tym nic złego ani nienormalnego. Po prostu tak jest.
I już kończę rozwodzić się na ten temat, bo za chwilę zacznę przepraszać za swoje zdanie, a chyba jednak nie muszę
