W ostatni weekend pogoda dopisała. W ten mają być rekordowe opady.
Pytanie: Jak żyć?
Odpowiedź: spontaniczny urlop w piątek

Mamy ochotę na jakiś mało ambitny cel i leniwe chodzenie.
Jedziemy do Trzebuni w Beskid Makowski. Plan jest powłóczyć się po mało znanych nam rejonach. Parkujemy przy zielonym szlaku i idziemy na północ. w pasmo Babicy.
Kolory są już całkowicie letnie.
Mimo poranka skwar konkretny. Pierwsze podejście męczy jakoś bardziej niż powinno.
Widok wstecz na pasmo Koskowej Góry. Tamtędy będziemy wracać. W planach zdobycie Kotonia - z lewej.
Wchodzimy w dużo chłodniejszy las, dochodzimy do czerwonego szlaku, zmieniamy kierunek na zachodni i idziemy... idziemy... idziemy... nic się nie dzieje, żadnych widoków, nie ma wiatrołomów, nie ma wycinki, nie ma polanek, nudy. Nie będzie to nasz ulubiony szlak.
Przy kapliczce Św. Huberta robimy dłuższy postój na leżenie na ławeczkach. Błogie lenistwo.
A potem schodzimy bez szlaku w dół, trzymając się linii wysokiego napięcia. Są otwarte przestrzenie, są widoki - Kotoń skrajnie z lewej.
Gorąc nie do opisania. Kolejny postój, tym razem nad urokliwym potokiem.
Najprzyjemniejszy moment dnia - chłodzenie jajek.
Idziemy dalej. Bezszlakowe podejście na przełęcz Dział.
Na przełęczy wypasiona kapliczka. Widać lud tutaj religijny.
Będąc w takim miejscu zawsze zastanawiam się co czuje osoba, która się nim opiekuje.
Kontynuujemy wędrówkę żółtym szlakiem na wschód. Znowu gęsty las i brak widoków.
W lesie krzyż partyzantów z AK. Spotykamy takich krzyży kilka.
Miejsca te są zadbane. Widać lud tutaj patriotyczny.
W okolicach Jaworzyńskiego Wierchu robi się ładniej. Las jest rzadszy, bardziej zielony.
Namawiam Ukochaną na wydłużenie wycieczki o wysoko położony przysiółek Zawadka.
Upał zelżał, dochodzi 18:00, okolica widokowa.
W Zawadce jest sklep. Kupujemy lody i piwo - wiecie jak smakuje piwo po upalnym dniu?
Dosiadamy się do miejscowego konsumenta piw, bo pod sklepem jest jeden stoliczek i zaczyna się miła, kulturalna rozmowa z Panem Staszkiem. Skąd jesteście, gdzie idziecie. Kilka porad jak dojść na Kotoń i próba wskazania najlepszej drogi powrotnej do Jaworzna. Potem temat czystego powietrza w górach i zanieczyszczonego na Śląsku. A jak to jest z tym Covidem u Was, tak naprawdę? Odpowiadam. Jesteśmy już prawie najlepszymi kumplami. I nagle taki tekst: "No i jeszcze ten... kurna, Trzaskowski, komunista piedrolony... nie może wygrać. I nie wygra!". Pan Staszek wcześniej nie przeklinał, teraz na myśl o Trzaskowskim aż się zatrząsł ze złości. Powiedział, że lokal wyborczy ma daleko, w Krzczonowie, ale na pewno pójdzie głosować, bo to najważniejszy obowiązek każdego obywatela.
Rozstaliśmy się w zgodzie, bo nie zapytał o nasze preferencje, a ja nie czułem potrzeby się ujawniać, lub próbować go przekonać, że Trzaskowski to nie jest komunista.
A sklep w Zawadce, wygląda tak:
W drodze na Kotoń otworzyły się widoki na Beskid Wyspowy.
Tak wygląda czarny szlak z Zawadki na Kotoń. Prawie niewidoczna ścieżka, co w Polsce jest bardzo rzadko spotykane. Zresztą szlak omija sam szczyt, wkrótce porzuciliśmy go i odbyliśmy konkretne chaszczowanie, żeby osiągnąć cel.
Widok z Kotonia na pasmo Babicy, gdzie chodziliśmy rano.
A to my - dumni zdobywcy Kotonia (857).
Szczyt jest rozległy i zarośnięty. Na szczęście wspomogli widoki robiąc parę lat temu wycinkę.
Dzięki tej wycince jest wygodna droga, aby zejść do szlaku.
Ostatni etap. Zejście zielonym szlakiem do Trzebuni. Najpierw stromo przez ciemny las, potem widokowo polami.
Idealne wyczucie czasu. Kończymy przy zachodzącym słońcu.
Wycieczka ogólnie w nieciekawym terenie, ale na koniec byliśmy zadowoleni i usatysfakcjonowani.
Rozmowa z Panem Staszkiem dała mi sporo do myślenia.