Część 4. Tovne Ozero – Melnik półtora dnia
- Te, oblukaj sprzencior tego kolesia – ja nie mogę, moja babcia z lepszym po wyngiel latała… skwitował Kulawy Kaytek napotkanego Bułgara, - Wygląda jak ostatni palant… - dorzucił Pinio – zobacz jego czapeczkę… nie założył bym takiej Fafikowi hahahahaha!!!!!!
- Z takim wyrazem twarzy to by go nawet do Samoobrony nie przyjęli – stwierdziła Joanna Dziewanna, i z uśmiechem pomachała Bułgarowi o którym rozprawiali
- A ta jego panienka – to dopiero szczyt bezguście… Kurka, różowy dresik w góry… niezła jest, hihihi

– dorzuciła Galicja
- Kolego, zaraz się przewrócisz… Ciągnie Ci się sznurówka – odezwał się Obgadywany czystą polszczyzną do Pinia…
- Ej, na górę idziemy, kumasz??? – Pinio był już wkurzony – Góra, Mount, szczyt kurna, Hi Mountains niekumaty ćwoku… NAAA GÓÓÓRRREEEE IDZIEMYYYYY!!!! Up, up, up, wstań UP i goł nach góra!!!! Po jakiemu żesz mam mówić????? Ruszaj ass i up nach góra – ta duża!!!! Czaisz???????
- Hmmm.. ja nie czajnisz – odpowiedział Bułgar – ja wszystko kumam, studiowałem w Polsce i wszystko kumam, tylko, że ja idę w przeciwnym kierunku…
- Nie do Ciebie mówię, mówię do Kaytka…
-Ty, Pinio, ta lalicja – Galicja to fajna jest, nie? Zagadał Kaytek
- Tiaaaa… odpowiedział Pinio z zainteresowaniem, próbuj, tylko se stołek zmajstruj…
- Śmieszne… Zaraz zobaczysz… - stwierdził Kaytek i odpalił radyjko. Popłynęły dźwięki Delfina & Delfina „Oczy czarne”…
- Te, Galicyyja, tańczysz?
- Tańczę, śpiewam, gram na gitarze…
- Co Ty pleciesz?????
- Plotę, dziergam, lepię garnki….
I od razu dwa dni w Rile :
- Te, a tej Japonki to nie wyrwiesz...
- Ja???? Patrz:
- Czy Pani Tai - chi
- No, feng shui
- to nawet dobrze, bo mnie susi...
No i tak mnie susi do tej pory, na szczęśie przemyciliśmy kilka kartonów przedniego winka i jakoś próbujemy sobie radzić
